wtorek, 15 lutego 2011

Nasierowska. Fotobiografia - Zofia Turowska

Dawno nie czytałam tak przesłodzonej książki, a tym bardziej biografii. Tyle tu ochów i achów, pochwał, podziękowań, że pod koniec lektury robi się cokolwiek mdło. Dziwię się, że główna zainteresowana zgodziła się na wydanie podobnej laurki. W jej talent nie wątpię, ale w bycie człowiekiem bez wad - owszem;). Autorka przedstawiła Nasierowską jako wzór fotografa, kobiety biznesu, gospodyni domowej, matki i żony, natomiast ewentualne przywary są tak mało znaczące, że aż sympatyczne. Z całym szacunkiem - trochę to naciągane.


Postać znanej fotografki jest zafałszowana w moim odczuciu także w inny sposób: za dużo tu przemilczeń. O ile łatwo można prześledzić karierę zawodową i życie prywatne artystki, o tyle wydarzenia polityczne w kraju wydają się dość mgliste. Był co prawda po drodze jakiś rok 1956, 1968, 1980, ale historia najwyraźniej nie odbiła się znacząco na życiorysie Nasierowskiej. Wiadomo natomiast, że pochodziła z dość zamożnej rodziny i sukces przyszedł jej bez trudu. Nie ukrywam, że daje mi to do myślenia, w końcu szczyt kariery Nasierowskiej przypadł na lata PRL-u, a tzw. prywaciarze nie byli mile widziani przez władzę. Nic to, odkładam podejrzenia na bok.

Co dobrego można zatem powiedzieć o "Foto-biografii"? Jest ona przede wszystkim świetnie udokumentowana: oprócz legendarnych portretów wykonanych przez Nasierowską, w książce zamieszczono fotografie rodzinne i "koleżeńskie", kopie przeróżnych dokumentów, świadectw czy wreszcie zdjęcia z mazurskiej posiadłości Majewskich (fotografka jest żoną znanego reżysera filmowego Janusza Majewskiego). Ogląda się je z dużą przyjemnością, zwłaszcza jeśli ktoś interesuje się filmem i teatrem - najwięcej tu bowiem aktorek. Wszystkie atrakcyjne, tajemnicze lub powabne, mnie najbardziej spodobał się portret 90-letniej Mieczysławy Ćwiklińskiej:


Przyznam, że spodziewałam się czegoś innego po tej biografii, ale na pewno warto po nią sięgnąć i potraktować choćby jako album - fotografie są doprawdy zajmujące;). Kinomani na pewno z zainteresowaniem przeczytają wspomnienia z okresu studiów Nasierowskiej na wydziale operatorskim w Łodzi. Ogólnie - można przejrzeć.

Zofia Turowska "Nasierowska Fotobiografia", Wydawnictwo Marginesy, 2009

6 komentarzy:

  1. Też sie zawiodlam na tej ksiazce. Do tego stopnia, że zostawiłam czytanie w połowie. Ale na zdjecia faktycznie warto popatrzec.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, to jest nas już dwie;)))W sieci czytałam głównie pozytywne opinie, więc trochę się zdziwiłam.
    Z ręką na sercu przyznaję, że książkę w zasadzie "przeleciałam";(

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie do pilnego przeczytania pierwszej czesci zmotywowała chec odkrycia fotograficznego "geniuszu" Nasierowskiej, albo przynajmniej nadzieja na wyszukanie jakis informacji na temat fotografii portretowej. Raczej nic na ten temat nie znalazłam, a najbardziej w pamieci utkwił mi obrazek Polanskiego skaczacego do basenu w bialym garniturze. Czesc sielsko wiejską odpuscilam zupelnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację - informacji dot. techniki fotografowania zbyt wiele tam nie ma. Dobre oświetlenie, rozmowa z "obiektem" itp. - w sumie niezbyt odkrywcze;)
    Część wiejską przeczytałam tylko ze względu na serial "Siedlisko", ale lektura niewiele wniosła;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Byłam bardzo ciekawa tej książki, a teraz nie wiem czy warto wydawać pieniądze, skoro jest to tylko laurka bez wyrazu. Chociaż biografię artystów są często inspirujące...

    OdpowiedzUsuń
  6. Może lepiej przeczytać biografię Diane Arbus? Tańsza i na pewno bardziej "treściwa";)

    OdpowiedzUsuń