niedziela, 5 sierpnia 2012

Na Dzikim Zachodzie

Nie przepadam za westernami, co dopiero mówić o westernach literackich. Opisy książki Patricka DeWitta The Sisters Brothers były jednak tak zachęcające, że dałam się skusić. Przejażdżka z Oregonu do San Francisco w roku 1851 r. była dużą przygodą. W towarzystwie braci Sisters nie mogło być zresztą inaczej - dwaj płatni zabójcy są gwarancją mocnych wrażeń. A jeśli jeden z nich ma słabość do alkoholu i do brawury, drugi jest romantykiem i ma literackie ciągoty, to robi się jeszcze ciekawiej. I tak w istocie jest.


Oprócz barwnych postaci główną zaletą powieści DeWitta jest humor. Połączenie obu elementów daje świetne efekty, tak więc czytelnik otrzymuje western w nowej, mocno odświeżonej wersji. Owszem, jest tu misja do wypełnienia, są strzelaniny, saloony, poszukiwacze złota i prostytutki, ale są także antybohaterowie i rekwizyty tak zaskakujące jak choćby szczoteczka do zębów. Przede wszystkim mamy rewelacyjne dialogi uderzające wyszukanym stylem, które w przypadku takich zakapiorów jak Charlie i Eli Sisters brzmią komicznie. Sami bracia zasługują na osobną uwagę, dla mnie to jeden z najciekawszych literackich duetów w ostatnich latach. Z jednej strony dwie całkowicie odmienne osobowości powodujące narastający konflikt, z drugiej - prawdziwie braterski związek na śmierć i życie.


Dobra wiadomość jest taka, że książka doczeka się polskiego tłumaczenia i w przyszłym roku opublikuje ją Wydawnictwo Czarne. Lektura zdecydowanie warta zachodu (nie tylko Dzikiego;) - dobrej, inteligentnej zabawy nigdy dosyć.

________________________________________________________

Patrick DeWitt 'The Sisters Brothers', Granta Books, London, 2012
________________________________________________________

10 komentarzy:

  1. Trzymając się Dzikiego Zachodu - myślę, że przyjemnie zaskoczona byłabyś "Witajcie w Ciężkich Czasach" E.L. Doctorova, "Na południe od Brazos" L. McMurtry'ego i "Małym Wielkim Człowiekiem" T. Bergera. Okazuje się, że western to nie tylko strzelanina ... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doctorow jest już od dawna na liście, Berger raczej nie ze względu na niezbyt dobre wrażenia z filmu (ale może przesadzam;). McMurtry natomiast zapowiada się ciekawie. Za western można uznać także "City" Baricco - fantastyczna książka.

      Usuń
    2. "Witajcie w Ciężkich Czasach" też doczekało się ekranizacji ale trudno mi coś na jej temat powiedzieć bo film oglądałem całe wieki temu, oprócz tego że jest czarno-biały i chyba gra w nim Henry Fonda :-)

      Usuń
    3. Dla Fondy pewnie warto zobaczyć, ale najpierw książka.;) Dzięki za podpowiedzi.

      Usuń
    4. Kto by tam zrozumiał gust kobiety ... :-) ja wolałem go w "12 gniewnych ludzi" :-)

      Usuń
    5. Pierwsze zdanie zabrzmiało b. seksistowsko.
      Pamiętam, że "12 gniewnych..." zrobiło na mnie duże wrażenie, ale byłam wtedy nastolatką.;)Fonda miał po prostu szczęście zagrać w mocnym filmie, który dzisiaj chyba inaczej bym oceniła. Wolę go w "Nad złotym stawem".

      Do listy westernów literackich trzeba dodać "Prawdziwe męstwo" Portisa, choć po rewelacyjnej ekranizacji (wyjątek wśród westernów) chyba nie ośmielę się przeczytać.;) Zaczęłam słuchać audiobooka, niestety Apostolakis nie słuchało mi się dobrze.;(

      Usuń
  2. Do zapamietania :-).

    A "Malego Wielkiego Czlowieka" koniecznie! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Ci się podobał? To może coś więcej napiszesz dla zachęty?:)

      Usuń
  3. Ja jakoś nie przekonałam się do westernów (filmowych), z książkowymi jeszcze nie miałam styczności. Ale kto wie, trzeba w końcu poszerzać horyzonty ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyszłam z podobnego założenia.;) Z ręką na sercu przyznam, że filmy "Bez przebaczenia" Eastwooda i "Prawdziwe męstwo" podobały mi się, zwłaszcza ten drugi.

      Usuń