W styczniu przedmiotem naszej dyskusji będzie "Opowieść podręcznej" (1985), jedna z najlepszych książek w dorobku Margaret Atwood. Akcja rozgrywa się w bliskiej przyszłości w Republice Gileadzkiej, utworzonej na dawnych terenach Stanów Zjednoczonych przez ultraortodoksyjne siły purytańskie, których celem jest dosłowne wcielenie w życie nauk zawartych w Księdze Rodzaju. Według wydawcy niniejsza historia, opowiedziana przez inteligentną, wrażliwą kobietę, zaskakuje, śmieszy, przeraża i stanowi bardzo sugestywny wizerunek nieludzkiego świata, w którym tradycyjne wartości – miłość, przyjaźń, zdrowy rozsądek, aktywność i radość – ustępują miejsca wymuszonemu strachem ślepemu posłuszeństwu, kamiennej powadze, smutkowi i grze pozorów. Myślę, że będzie ciekawie.;)
Zaczynamy 18 stycznia 2013 r.
Chciałabym również dowiedzieć się, jakie książki proponujecie na przyszły rok?. Czy należy poszerzyć zasięg geograficzny i omówić coś z Afryki, Australii, Ameryki Południowej? Może chcielibyście sięgnąć po opowiadania, eseje i inne gatunki literackie (dramat na pewno jeszcze powróci)? A co powiecie na utwory nowsze tj. powstałe po 2000 roku? Będę wdzięczna za wszelkie sugestie.
Przy okazji serdecznie wszystkim dziękuję za dotychczasowy udział w dyskusjach. Udało nam się spotkać już 24 razy, największą popularnością cieszył się jak dotąd "Wielki Gatsby" Fitzgeralda.;)
Jakoś mnie ta Atwood nie śmieszyła, ale przynajmniej wiem, pod jakim kątem ją teraz czytać, będę szukał humoru:)
OdpowiedzUsuńSzukajcie, a znajdziecie.;)
UsuńAkurat humoru mi w tej książce nie brakowało. A na dalsze lektury pomysłu nie mam chwilowo, popatrzę w domu, co tam z wyrzutem z półki patrzy:)
UsuńCzyli humor "specyficzny"?
UsuńTak subtelny, że wręcz niezauważalny raczej:)
UsuńW takim razie nastawiam się na lekturę nieśmieszną, najwyżej będę mile rozczarowana.;)
UsuńAtwood poza Penelopiadą chyba w ogóle nie jest zabawna.
UsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam. W zasadzie to żaden grzech.;)
UsuńOczywiście, że nie, tylko po co to bzdury na okładkach wypisywać:P
UsuńŻeby zwiększyć grono nabywców? Z opisu typu: zaskakuje, śmieszy, przeraża każdy wybierze coś dla siebie.;)
UsuńJa nieodmiennie zwracam uwagę na "śmieszy", a potem rzucam arcydziełem po kątach:)
UsuńA ja przeważnie udaję, że nie widziałam takiej wzmianki.;)
UsuńA ja sam szukam, potem płaczę nad swoją naiwnością:(
UsuńZaraz, zaraz - Sharpe chyba spełnił Twoje oczekiwania?
UsuńTo wyjątek, poza tym Bazyl polecał:) A ja się nabieram na hasła okładkowe, szczególnie w serii Kameleon kiedyś na co drugiej książce pisali, że zabawna. Jak one były zabawne, to ja jestem poeta:P
Usuń@ zacofany: A P.G. Wodehouse'a czytałeś? Coś tam chyba da się znaleźć na allegro, może by Ci się spodobał :)
UsuńKiedyś jakiegoś zacząłem, ale nie wydał mi się zabawny, chociaż znam paru prawdziwych wielbicieli.
UsuńWłaśnie, Wodehouse - znam tylko zwolenników jego twórczości.;)
UsuńJa podejmę eksperyment ponownie:)
UsuńJa od siebie nie mogę nic powiedzieć, słyszałam za to wiele pochlebnych opinii. Już kilka lat przymierzam się do tego, żeby samej sprawdzić ;)
Usuń@ bezszmer
UsuńTo tak jak ja.;)
Aniu, to masz propozycję klubową: coś śmiesznego:))
UsuńTo samo przyszło mi do głowy.;) Czekam na propozycje.;)
UsuńI zapadło kłopotliwe milczenie:)
UsuńMoże komuś coś się przypomni za jakiś czas.
UsuńA może coś Zoszczenki? Na przykład "Rozkosze kultury"? Nie czytałam, ale zapowiadają się nieźle.
UsuńFakt, podobno pisał zabawnie. "Fatalne jaja" Bułhakowa też chyba wywołują uśmiech.
UsuńA może coś Karela Čapka?
UsuńMasz na myśli, że jest śmieszny?
UsuńCzytałam, że tak, ale nie sprawdzałam tego organoleptycznie. :)
UsuńMoże warto zaryzykować.;)
UsuńNajwyraźniej moje poczucie humoru również jest dość specyficznie, bo podczas lektury niektórych powieści Atwood śmiałam się jak norka. Choć pisarka jest z zasady ponura, specjalizuje się w sarkastycznych uwagach, które mnie akurat często śmieszą.
UsuńBiję się w piersi, bo sarkazmu w jej książkach nie pamiętam.:( Liczę na to, że podczas lektury "Opowieści..." będzie chociaż chwilami zabawnie.;)
UsuńKsiążkę czytałam dokładnie rok temu, zastanawiam się tylko czy pamiętam z niej wystarczająco, żeby wziąć udział w dyskusji, czy może sobie odświeżyć?
OdpowiedzUsuńOdnośnie rozszerzenia zasięgu geograficznego, jestem na tak! Eseje, reportaże - jak najbardziej! Co prawda konkretnych tytułów do sugestii brak, liczę raczej na pomysłowość innych ;)
A ja Ci chciałam podziękować za zorganizowanie takiego klubu, bez Ciebie nie przeczytałabym wielu ciekawych pozycji, już nie mówiąc o tym, że minęłoby sporo czasu zanim poznałabym Muriel Spark! Dziękuję :)
Myślę, że "Opowieść..." tak łatwo nie ulatuje z pamięci.;)
UsuńŚwietnie, będziemy dywersyfikować gatunki lit. Z esejów przyszła mi na myśl np. "Martwa natura z wędzidłem" Herberta, może coś Baumana?
Do Spark pewnie sama bym się jeszcze długo przymierzała, na szczęście inni pochwycili pomysł i zaistniała.;) Oby więcej takich pozycji.
Nie ma za co dziękować, bez Waszego udziału klubu by nie było.;)
Bardzo dobry pomysł, dobrze będzie odświeżyć sobie Herberta. Zdążył pożądnie "zatęchnąć", bo od czasów studiów właściwie go nie czytałam. Baumana nie czytałam w ogóle, chociaż coś jest na półce, więc też mi się wydaje dobrą propozycją :)
UsuńŚwietnie, Herberta wpisuję na listę. Baumana jeszcze obadam, spory wybór mamy.;)
UsuńA propos podziękowań, to my dziękujemy Tobie, Aniu, za comiesięczne klubowe obrady i motywację do czytania książek, które być może umknęłyby naszej uwadze.
OdpowiedzUsuńW kwestii przyszłego roku:
Bardzo podoba mi się pomysł wędrówki po kontynentach, nie tylko gatunkach.
Zastanawiam się nad dyskusyjnym potencjałem esejów i szczerze mówiąc mam waąpliwości. Ze "Zniewolonym umysłem" była trochę inna historia, emocje były poza samą książka, nie tylko w niej.
Moim zdaniem dramat spisał się świetnie w roli dyskusyjnego zarzewia i wydaje mi się, że warto czasem pójść w tym kierunku.
O ile dobrze pamiętam, nie rozmawialiśmy jeszcze o żadnym zbiorze opowiadań?
Liczę na obiecaną "Trędowatą" i mówię całkiem serio. :)
Może jakaś biografia, przy założeniu, że warstwa literacka jest też ciekawa? Coś w stylu "Papugi Flauberta" Barnesa.
Może jednak warto zaryzykować dłuższe powieści, zapowiadając je z większym wyprzedzeniem?
Przepraszam za niezborne i urywane wynurzenia. :)
Ja bym zasugerował jakiś dziennik albo zbiór listów:) Na Płaszczu niezła dyskusja była przy listach FSF do Scottie, ale Fitzgerald chyba chwilowo spalony. Z dzienników powodzenie mógłby mieć Tyrmand, tyle że długi jest - ale może tylko wpisy ze stycznia "zadać" jako lekturę:)
Usuń@ Lirael
UsuńW takim razie wycieczki międzykontynentalne będą.;) Nad esejami jeszcze się zastanowię.
Jeśli będzie więcej chętnych na "Trędowatą", możemy ją omówić.
"Papuga Flauberta" to chyba dobry trop, a co powiesz na biografię z przymrużeniem oka czyli "Flush" Woolf?
Opowiadania i dłuższe powieści będą, w porządku.
@ ZWL
Dziennik Tyrmanda to świetny pomysł. Gdybyśmy mieli do tego zapiski innego twórcy z tego samego okresu (np. styczeń-luty 1954) byłoby jeszcze ciekawiej.;)
Listy Mrożka i Lema przychodzą mi na myśl jako pierwsze.;) Pozostaje sprawdzić dostępność.
PO szybkim rozglądzie dorzuciłbym dzienniki Brandysa: rok 72 niegruby i o mękach twórczych i życiu kulturalno-politycznym, dwa dalsze tomy już mocno opozycyjnie zaangażowane.
UsuńPrzejrzę. Mając w pamięci wpisy w "Płaszczu zabójcy" Brandys może być ciekawszy.
UsuńNiekoniecznie. Tyrmanda mało eksploatowaliśmy, bo on niestety tylko na I kwartał się nadaje:))
UsuńBrandys przejawia wg mnie więcej ludzkich słabości i to czyni go bardziej interesującym.;)
UsuńTyrmand miał słabość do kobiet, seksu, eleganckich koszul, literatury i kina:))
UsuńZa to Brandys był plotkarzem.:)
UsuńA Tyrmand to niby nie? :P
UsuńPamięć może mnie zawodzić, ale chyba w mniejszym stopniu.;)
UsuńMożemy omówić obu panów, choć przydałaby się jakaś kobieta dla równowagi.;)
Dzienniki czasu wojny Nałkowskiej? Mansfield, to malutkie.
UsuńAlbo z okresu tuż po wojnie. Sprawdzę jeszcze, co w styczniu 1954 pisał Iwaszkiewicz i Mrożek, może się nadadzą do porównania.
UsuńMansfield mnie wyjątkowo przygnębia.;(
Zapomniałem o zapiskach Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, ale to traumatyczne.
UsuńTyle że MPJ do 1945 roku, czyli bardziej jako samodzielna lektura.
UsuńA Dąbrowska?
UsuńMusiałbym sprawdzić, ale to najstarsze 5-tomowe wydanie okrutnie okrojone, a to pełniejsze trudno dostępne, że o pełnym już nie wspomnę.
UsuńBędę zobowiązana.;)
UsuńJa jestem za "Flushem" :)
UsuńSuper, bo ja też chętnie poczytam "inną" Virginię Woolf.;)
UsuńW dziennikach Dąbrowskiej (wyd. 1988) rok 1954 zajmuje 40 stron, mogę ewent. zeskanować, gdyby był potrzebny materiał porównawczy:)
UsuńOsiecka wspomina, że Tyrmand miał jeszcze słabość do ekstrawaganckich skarpetek. :)
UsuńW jego dzienniku jest sporo autokreacji i wydaje mi się, że jego zapiski mogą być ciekawszym tematem do dyskusji, bo do końca nie wiadomo, ile w nich literatury, a ile prawdy. Poza tym zblazowany autor na pewno wywoła silne emocje. :)
"Flush" jest rewelacyjny, a do tego uroczy, ale obawiam się, że trochę zbyt pastelowy jak na potrzeby lektury klubowej. Mam wrażenie, że lepiej sprawdzają się książki bardziej wyraziste.
...I proponuję jeszcze jakąś powieść Tadeusza Konwickiego.
Usuń@ ZWL
UsuńCały rok to tylko 40 stron? Niewykluczone, że jakoś to wykorzystamy. Porównanie mogłoby być dla nas ożywcze.;)
@ Lirael
Tak, skarpetki Tyrmanda stanowią część jego legendy. W ogóle dbał o strój, można powiedzieć, że był dandysem. Zblazowanie na pewno wniesie do dyskusji trochę ożywczego fermentu.;)
Na pewno lepsze są książki wyraziste i kontrowersyjne.;)
Co do Konwickiego, jestem ZA.;) Ty chyba dobrze wspominasz "Bohiń"? Chętnie widziałabym "Wniebowstąpienie", ale upierać się nie będę - czekam na Wasze propozycje.
Tylko 40, ale to wydanie pocięte okropnie, w pełnej edycji tom 9 zawiera trzy lata, 211 stron dużego formatu.
UsuńKonwickiego nie znam, jakoś mnie zawsze odstraszał.
Jeśli dziennik jest pocięty, to pewnie niezbyt miarodajny dla naszych celów?
UsuńNiektóre książki Konwickiego są wg mnie mało porywające, ale na pewno dałoby się znaleźć coś dobrego. Jego ostatnia książka wywiad "W pośpiechu" jest świetna, ale dość obszerna i droga.;(
Dąbrowska w tym stanie to co najwyżej do złapania ogólnej orientacji.
UsuńZatem nadal szukamy kontry dla Tyrmanda, choć nie na siłę.;)
Usuń~ Ania
Usuń"Bohiń" wspominam z dużym sentymentem. Czytałam jeszcze "Kronikę wypadków miłosnych" i "Małą apokalipsę". Myślę, że Konwicki jak najbardziej zasługuje na klubową fetę. :)
~ Zacofany w lekturze
Według mnie "Bohiń" to w Twoim przypadku pewniak. :) Naprawdę powinien Ci się spodobać.
Może kiedyś sprawdzę:)
Usuń@ Lirael
UsuńLejesz miód na moje serce, Konwicki zdecydowanie zasługuje na fetę.;)
@ ZWL
Może sprawdzimy wspólnie.;)
Ja chwilowo nie mam kiedy pomyśleć, ale propozycję zwiększenia różnorodności - i geograficznie, i stylami - przyjmuję z radością.
OdpowiedzUsuńWizja Herberta nieco mnie przeraża, ale dam radę:) Myślę, że najlepsze pomysły na lektury i tak przyjdą w trakcie dyskusji nie na temat, niejako mimochodem.
A podziękowania dla Ciebie ogromne - jak pokazują liczne przykłady, nie jest tak prosto stworzyć takie miejsce i wielka w tym Twoja zasługa!
Masz rację, najlepsze propozycje pojawiają się podczas dyskusji, bardzo mi to zresztą odpowiada.
UsuńSpokojnie, Herbert schodzi na dalsze pozycje.;) Może sama przeczytam i sprawdzę, czy nadaje się do dyskusji.
Nasz klub był chyba pierwszym tego rodzaju, więc może Z Waszą pomocą i gotowością udało mi się po prostu zapełnić lukę w sieci?;) Szkoda, że mieszkamy w tak różnych miejscach, świetnie byłoby urządzić sobie posiedzenie twarzą w twarz.;)
Eseje Herberta czyta się świetnie, w czasie lektury nie powinny wywoływać bojaźni i drżenia. :) "Barbarzyńca w ogrodzie" to jedna z najlepszych książek, jakie w ogóle czytałam. Chodziło mi o to, że w esejach raczej nie będzie punktów zapalnych podsycających dyskusję, ale może się mylę.
UsuńPo zastanowieniu dochodzę do wniosku, że faktycznie może być nudnawo przy podobnych esejach. Musiałby się trafić ktoś o kontrowersyjnych poglądach.;)
UsuńSuper, to jedna z moich ulubionych pisarek i chętnie przeczytam tę powieść po raz kolejny. Z przerzucenia wcześniejszych komentarzy wnioskuję, że będę musiała bronić Podręcznej z równym zacięciem co Gatsby'ego? ;)
OdpowiedzUsuńNa przyszły rok chciałabym ponownie zgłosić Umiłowaną Toni Morrison, wydaje mi się, że będzie o czym dyskutować ;)
"Umiłowana" zdecydowanie wywołałaby bardzo silne emocje. Problem w tym, że jest niedostępna. :( Ewentualnie w bibliotekach, bo nie do kupienia. Widzę, że najłatwiej byłoby zdobyć "Odruch serca", też zapowiada się świetnie.
Usuń@ katasia_k
UsuńMyślę, że Atwood będzie bardziej satysfakcjonująca niż Fitzgerald.;)
"Umiłowana" jest dobra, ale ma ok. 360 stron i czyta się ją z pełnym wysiłkiem.;)
Katasiu, Ty chyba czytałaś wspomniany przez Lirael "Odruch serca"? Jest w stanie wywołać dyskusję? Obecnie do nabycia w "taniej książce" za ok. 10 zł, więc...
Właśnie też pomyślałam, że "Umiłowana" jest jednak trochę za gruba. Z dotychczasowych doświadczeń wynika, że w charakterze klubowych lektur najlepiej sprawdzają się książki nieco szczuplejsze.
UsuńNic dodać, nic ująć.;)
Usuń