środa, 9 stycznia 2013

Prospero z meliny


Różnych Prospero widziałam już w teatrze, ale alkoholika z meliny – nie. Interpretacja odważna, niemniej do przyjęcia – w końcu również i u progu XXI wieku człowiek majętny może znaleźć się na dnie. W „Burzy” wystawionej przez Dana Jemmetta w warszawskim Teatrze Polskim jest ono dosłowne – to dno zapuszczonego, nieczynnego basenu miejskiego, który stał się przystanią dla zbieraniny życiowych rozbitków. Miranda jest niechlujną, pstrokato ubraną pannicą, Ariel rapującym obdartusem, a Kaliban wrakiem człowieka w delirium.


To wszystko ma sens do chwili pojawienia się Ferdynanda, Antonia i ich towarzyszy, którzy przybyli najwyraźniej z innej czasoprzestrzeni. Owszem, z przyjemnością ogląda się staromodnych dżentelmenów w kremowych garniturach i słomkowych kapeluszach, jakby żywcem przeniesionych z promenady w przedwojennym Neapolu. Intrygują, gdy znikając w przebieralni, zastygają nagle w bezruchu niczym mechaniczne lalki. Jakkolwiek oryginalnie przedstawiono wrogów Prospera, pomysł ten wprowadza do spektaklu zbyt duży dysonans. Spójność zostaje zakłócona, w efekcie powstaje miła dla oka inscenizacja dramatu. Zabrakło jasnego przekazu, a przecież „Burza” oferuje kilka ważnych wątków: utrata talentu, starzenie się, czy wreszcie zemsta i przebaczenie. W przedstawieniu trudno o zindywidualizowaną interpretację tekstu, reżyserowi chyba nie zależało na tym, aby przy pomocy klasyka powiedzieć coś konkretnego o współczesnym świecie.


Szkoda, bo możliwości Teatru Polskiego i jego zespołu są duże, toteż szansa na wydarzenie sezonu była. A że Jemmet potrafi zaoferować publiczności rzecz mądrą i przyjemną, widać było już dwa lata temu w jego „Wieczorze Trzech Króli”. Tym razem skończyło się na przedstawieniu nie do końca przemyślanym. Całość dobrze się ogląda, gorzej ze słuchaniem – lekko archaizujący przekład Piotra Kamińskiego kłóci się ze współczesnym obrazem na scenie i utrudnia odbiór. Zaskakuje prowadzenie ról młodej pary: brudna Miranda (Anna Cieślak) głównie histeryzuje, ewentualnie po wypiciu kolejnego piwa zasypia i nie sposób uwierzyć, że wymoczkowaty Ferdynand może się w niej zakochać, nawet za sprawą uroku. Na szczęście wątek potraktowany został drugorzędnie – w takim ujęciu jedynie irytuje. Dużą pociechą są sceny z udziałem Ariela (bardzo dobra Lidia Sadowa) i Kalibana (świetny Piotr Cyrwus). Gwiazdą spektaklu jest naturalnie Andrzej Seweryn, który zawsze przyciąga widzów. Jako Prospero nie stworzył wybitnej kreacji, zagrał po prostu profesjonalnie, na zwykłym dla siebie poziomie. Pozostali aktorzy zgrabnie wpisali się w wyznaczoną im konwencję.


Mimo wyjątkowo atrakcyjnej oprawy i ogromnych starań twórców przedstawienia, stołeczna „Burza” pozostawia spory niedosyt. Gwarantuje miły wieczór spędzony w teatrze, nie pobudza jednak specjalnie do głębszej refleksji. Przeniesienie tekstu na scenę w interesującym opakowaniu to za mało, zwłaszcza w przypadku Szekspira. Tak uniwersalny autor zasługuje na lepsze traktowanie, przede wszystkim na staranniejszą analizę. Może następnym razem będzie lepiej.



*****************************************************************************
William Szekspir „Burza” w przekładzie Piotra Kamińskiego
Teatr Polski w Warszawie (Duża Scena)

Reżyseria: Dan Jemmett
Scenografia: Dick Bird
Kostiumy: Sylvie Martin-Hyszka
Opracowanie muzyczne: Dan Jemmett

Obsada: Grażyna Barszczewska, Anna Cieślak, Piotr Cyrwus, Jarosław Gajewski, Marcin Jędrzejewski, Marta Kurzak, Szymon Kuśmider, Ewa Makomaska, Krystian Modzelewski, Maksymilian Rogacki, Lidia Sadowa, Andrzej Seweryn

Premiera: 24 listopada 2012 r.

Więcej informacji i zdjęć ze spektaklu na stronie Teatru

fot: Bartek Warzecha (źródło: strona Teatru Polskiego)


22 komentarze:

  1. Domyślałam się, że sztuka została uwspółcześniona, ale nie sądziłam, że aż tak. Dla mnie "Burza" jest trochę baśniowa, a wydaje mi się, że przy takim pomyśle na inscenizację to zupełnie przepadło. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno o baśniowość w melinie, może to przybysze z innej epoki mieli symbolizować odrealniony świat.;) A skoro Ariel nijak nie przypomina dobrego duszka, tym bardziej trudno o baśniowość.

      Usuń
    2. Chyba trochę to wszystko na siłę uwspółcześnione jak na mój gust. :( Wydaje mi się, że "Burza" obroniłaby się i bez takich dodatkowych atrakcji.

      Usuń
    3. Obroniłaby się, na pewno. Wieki temu widziałam "Burzę" w Ateneum, gdzie Prospera grał Holoubek, a Ariela - Pakulnis. To było prawdziwe wydarzenie. Natomiast zupełnie inscenizacją była "Burza" Warlikowskiego, wpisana w kontekst szumu wokół sprawy Jedwabnego (tak, tak) - to było COŚ. Tak zrezygnowanego Prospera jak wtedy (Ferency) nigdy nie widziałam. I to są dwie najważniejsze dla mnie "Burze".;) Podobno świetnie zrobiona jest ta w Bydgoszczy.

      Usuń
    4. Bardzo zazdroszczę Ci tych "Burz".

      Usuń
  2. Dawno już "Burzy" nie czytałam, a po Twojej recenzji nabrałam ochotę, by ją sobie przypomnieć - także w kontekście doszukania się "menelskich" elementów:)
    Andrzeja Seweryna - choćby tylko profesjonalnego, a nie genialnego - chętnie bym jednak zobaczyła na scenie, w jakiejkolwiek roli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I "Burza", i Seweryn warci są grzechu i z tego powodu poszłam na ten spektakl. Nie mówię, że żałuję, bo czas miło spędziłam, ale wolę przy okazji wysilić szare komórki.

      Co do chęci obejrzenia Seweryna - mówisz, masz: 16 lutego 2013 r. w szczecińskim Teatrze Współczesnym przewidziane są dwa spektakle "Końcówki" Becketta. Co Ty na to?;)

      Usuń
    2. I Tyś to sprawiła???:P Dzięki za namiar, jutro uderzę w sprawie biletów, bo są nawet we wstrząsająco niskiej (jak na spektakl gościnny) cenie!
      Ja mam takie zaległości teatralne, że z chęcią przyjmę czystą rozrywkę, a sport dla szarych komórek dopiero, jak się rozkręcę:)

      Usuń
    3. To nie ja, to Ariel.;)
      Czekam na doniesienia. Spektaklu nie widziałam, ale obsada dobra. Bardzo lubię Gajewskiego.

      Usuń
    4. Niestety, brak choćby pół biletu:(
      A mówią, że ludzie nie chodzą do teatru!

      Usuń
    5. Zaskoczyłaś mnie. Najwyraźniej nazwisko Seweryna podziałało jak magnes.
      Marzy mi się, żeby Współczesny w ramach wymiany zawitał do stolicy, dawno ich nie było.

      Usuń
    6. U nas zawsze tak jest z gościnnymi spektaklami, z tą tylko różnicą, że zazwyczaj ceny biletów zaczynają się od 100 zł, przy czym - i tu drugie zazwyczaj - najczęściej są to proste komedyjki.
      Jest jednak jeden plus: weszłam na stronę TW i nabrałam ochoty obejrzeć coś z ich własnej produkcji. Może na dobry i niezobowiązujący początek spektakl o Foggu?

      Usuń
    7. Ceny spektakli gościnnych rzeczywiście wysokie, nawet z perspektywy stolicy. No chyba że przyjeżdża Krystyna Janda, ona jest b. droga.;(
      Spektakl o Foggu może być niezły, współczesne aranżacje jego piosenek są często świetne. Przejrzałam repertuar TW i jest b. urozmaicony, a przy tym niesztampowy.

      Usuń
    8. Janda powiadasz?
      Proszę bardzo - w marcu Joanna Kurowska i Ewa Kasprzyk (z całym szacunkiem, ale Krystynami Jandy nie są) w spektaklu "Kallas" - 100 zł.
      http://www.mmszczecin.pl/meeting/328279/Ewa+Kasprzyk+i+Joanna+Kurowska+w+spektaklu+%26quot+Kallas%26quot.html
      Ciężkie (i biedne) jest życie prowincjusza, który chciałby otrzeć się o gwiazdy:P

      Usuń
    9. To jakieś prywatne przedsięwzięcie chyba. Kojarzę, że żaden teatr nie chciał wystawić tej "sztuki". Bo jak to - o Villas???;) Panie najwyraźniej wzięły sprawę we własne ręce. Założę się, że publiczność będzie, jest duża grupa widzów chodzących "na nazwiska".

      Usuń
    10. W Warszawie premiera była w Teatrze Kamienica.
      Sama bym chętnie poszła, ale nie za takie pieniądze. Kusi mnie fakt, że autorem scenariusza jest M. Szczygielski (o czym dowiedziałam się wyłącznie dzięki ZWL), który to scenariusz zresztą nabyłam sobie w ramach prezentu gwiazdkowego (do kompletu z Vargą:P). Od urodzenia jestem fanką Kaliny Jędrusik i wstrząsnęła mną wiadomość o zestawieniu tych dwóch pań. Potem jeszcze bardziej wstrząsnęła mną wiadomość, że Kaliną Jędrusik jest Joanna Kurowska. Mój pobyt na widowni byłby więc podyktowany w zasadzie wyłącznie chęcią sprawdzenia, czy mam rację uważając, że głównymi środkami wyrazu mającymi na celu przybliżenie prowincjalnej publiczności osoby Kaliny będą duży dekolt i push-up...

      Usuń
    11. Z całym szacunkiem dla Kurowskiej nie widzę jej w tej roli. To jakaś pomyłka obsadowa wg mnie. Przy okazji - również uwielbiam Jędrusik od najmłodszych lat.;) Zabiłaś mi ćwieka, tera zaczynam się zastanawiać, która aktorka nadawałby się do tej roli. Dorobienie biustu jest akurat najmniejszym problemem.;)

      Usuń
    12. Ja zastanawiam się nad tym samym, odkąd usłyszałam o tej sztuce, czyli od jakiegoś miesiąca. Jak dotąd nie mam pomysłu, ale ja jestem kiepska w polskich aktorkach... W niepolskich zresztą też:)
      Obejrzyj zdjęcia ze sztuki (przez mój link można wejść), to utwierdzisz się w słuszności twierdzenia o pomyłce.
      Z Villas sprawa znacznie prostsza, tu nie mam zastrzeżeń do obsady.
      Ech, teraz to i "Burza" i "Kallas" do przyspieszonego czytania, a w perspektywie najbliższego tygodnia brak jakichkolwiek szans na więcej niż 5 minut dziennie:(

      Usuń
    13. A może "Burzę" ustanowimy lektura klubową?:)
      Zdjęcia obejrzałam. Gdyby nie tytuł i streszczenie, nie domyśliłabym się, kogo aktorki grają. Tragedia.

      Usuń
    14. Jeśli chodzi o lekturę klubową, jestem za, ale nie wiem jak reszta.
      No naprawdę, jak to "nie domyśliłabym się"?! Czyżby Kurowska miała za mały zarówno dekolt, jak i krzyżyk? Większych chyba nie robią...

      Usuń
    15. Zrobię sondę w sprawie "Burzy".
      Pani Kurowska kapkę za duża jak na Kalinę.;) Krzyżyk, krzyżyk - Madonna chyba też nosiła, m.in. do gorsetu? A VV miała ciekawszy fryz niż ten u Kasprzyk.;)

      Usuń