poniedziałek, 7 stycznia 2013

Śniadanie à la Margaret Atwood

Przede mną stoi taca, na tacy szklanka soku jabłkowego, pigułka witaminowa, łyżka, talerzyk z trzema ciemnymi tostami, mała miseczka z miodem i jeszcze jeden talerzyk z kieliszkiem na jajko, który przypomina tułów kobiety w spódnicy. Pod spódnicą jest ukryte drugie jajko – żeby nie wystygło. Kieliszek na jajko jest z białej porcelany z niebieskim paskiem.


Pierwsze jajko jest białe. Przesuwam trochę kieliszek, tak żeby znalazł się w kręgu wodnistego słonecznego światła, które sączy się przez okno i to jaśniejąc, to przygasając, to znów jaśniejąc, pada na tacę. Skorupka jest niby gładka, ale jednocześnie jakby gruzełkowata; maleńkie grudki wapnia, uwypuklone przez słońce, przypominają kratery na księżycu. Krajobraz nagi, ale doskonały; coś w rodzaju pustyni, na którą udawali się święci, aby ich myśli nie ulegały dystrakcji na skutek obfitości. Tak musi chyba wyglądać Bóg: jak jajko. Życie księżyca może kwitnąć wcale nie na zewnątrz, tylko w środku.

Jajko jarzy się teraz, jak gdyby miało wewnątrz jakąś swoją własną energię. Patrząc na nie odczuwam dojmującą przyjemność.

Słońce się przesuwa i jajko przygasa.


Wyjmuję je z kieliszka i przez chwilę trzymam w dłoni. Jest ciepłe. Kiedyś kobiety wkładały sobie jajka między piersi „wysiadując” je w ten sposób. To musiało być bardzo przyjemne uczucie.

Życie zminimalizowanych potrzeb. Jajko jako przyjemność. Radości, które można policzyć na palcach jednej ręki. Ale może właśnie o to chodzi, o wywołanie we mnie takiej reakcji. Skoro mam jajko, to czego więcej mogę jeszcze pragnąć?

W trudnych warunkach instynkt życia czepia się dziwnych przedmiotów. Chciałabym mieć jakiegoś zwierzaka: powiedzmy ptaka czy kota. Coś swojskiego. Cokolwiek. Mógłby być nawet i szczur, ale to wykluczone. W tym domu jest za czysto.

Odcinam łyżeczką czubek jajka i wyjadam zawartość.

_____________________________________________________________________________________

Margaret Atwood „Opowieść podręcznej” tłum. Zofia Uhrynowska-Hanasz, PIW, Warszawa, 1992 s. 92
_____________________________________________________________________________________


9 komentarzy:

  1. To jest bardzo dobra książka. Czytałam kilka lat temu, a wciąż pamiętam wrażenia towarzyszące lekturze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka niezła, faktycznie na długo pozostaje w pamięci. Może przyłączysz się do dyskusji w następny piątek? Zapraszam serdecznie.

      Usuń
  2. Po pierwsze: takie śniadanie to ja chętnie, tylko gdzie tu znaleźć słońce które tak ładnie poświeci na jajko? Chociaż dalej jest o tym, że w tamtym domu jest za czysto, więc może lepiej niech u mnie nie świeci?:P
    Po drugie: jeszcze się nie zabrałam za lekturę, ale ten fragment nastawia mnie optymistycznie. Przypomnienie sobie, że można cieszyć się jajkiem jest czymś, co mi się przyda. Chyba ja i ta książka mamy szansę się polubić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie intensywnego blasku słonecznego również brak.;( Ale takie jajko wylane na rukolę chętnie bym skonsumowała. Tylko do czego ten miód?;)
      Główna bohaterka cieszyła się również byle jakim kremem do rąk, grą w scrabble i czasopismami kobiecymi sprzed kilku lat.;(

      Usuń
    2. Miód do posmarowania tosta, to oczywiste:) Rukola mi w tym kontekście nie pasuje, ale chętnie zjem Twój miód:P
      Główną bohaterkę lubię coraz bardziej - muszę podetkać tę książkę mojemu mężowi, aby zrozumiał iż utrzymywanie przeze mnie w każdym kącie mieszkania tych wszystkich sztapelków prasy ma głęboki sens i znacząco podwyższa poziom mojej szczęśliwości!

      Usuń
    3. Jajko z tostami i miodem?;) To nie dla mnie, zresztą miód lubię głównie w pierniku i na białym serze. Oddam Ci bez żalu.;)
      O, przechowywanie starych czasopism ma sens, a jakże! Można trafić na b. przydatne materiały. Co prawda wczoraj akurat większość WO z ostatnich dwóch lat wylądowała w pudle na makulaturę, ale powspominać warto. Z jednej strony pamięć krótka, z drugiej widać, jakimi błahostkami żyła Polska kilkanaście miesięcy wcześniej.

      Usuń
  3. Niestety, nie znoszę jajek na miękko, więc clou tego zestawu śniadaniowego zdecydowanie nie dla mnie. :( Ale grzanki, sok jabłkowy i miód jak najbardziej.
    Jeśli tym domu jest za czysto, nie polecałabym psa. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście w tym domu. :)

      Usuń
    2. Grzanki z miodek i sokiem to całkiem znośne śniadanie. Zwłaszcza jeśli sok został wyciśnięty przed chwilą.;)
      Chyba nie ma takiego zwierzątka, które nie skalałoby idealnej czystości.;)

      Usuń