Tytułowa strona jasności jest w istocie ciemnością - tą w tunelu drążonym na początku XX wieku na potrzeby nowojorskiej kolei podziemnej, a kilka dekad później zamieszkałym przez bezdomnych. To również kolor skóry głównych bohaterów oraz wszechobecnego w powieści brudu, rzeczywistego i metaforycznego. U McCanna Nowy Jork nie jest urokliwą metropolią z pamiątkowego obrazka – jest raczej jego negatywem. Negatywem bardzo zajmującym.
Przede wszystkim podglądamy w „Tej stronie jasności” wielkie miasto tętniące życiem od głębokiego podziemia po kolejne pietra drapaczy chmur. Nowy Jork jest żywym tworem, który nieustannie się zmienia i rozwija. Losy jego dwóch mieszkańców (z różnych powodów wykluczonych z ogółu) pozwalają prześledzić przemiany społeczno-obyczajowe, ważne wydarzenia historyczne, czy wreszcie postęp techniczny, jakie miały miejsce na przestrzeni osiemdziesięciu lat. McCann stworzył z epizodów wciągającą opowieść będącą swoistym hołdem dla Nowego Jorku i jego twórców, zwłaszcza tych pomniejszych. Trudno stwierdzić, kto jest ważniejszy w powieści, miasto i ludzie stanowią jeden organizm.
W książce zwraca uwagę solidne przygotowanie autora (Irlandczyka), który najwyraźniej spędził mnóstwo czasu w archiwum miejskim NJ. Całość opowiedziana jest w sposób subtelny, a zarazem sugestywny: zimno i mrok tunelu stale dają o sobie znać, nie łagodzi ich nawet upał i gwar Harlemu. A jednak żal opuszczać poharatanych przez życie bohaterów i mało przyjazny Nowy Jork.
__________________________________________________________________________
Colum McCann „Ta strona jasności” tłum. Hanna Pustuła, Świat Literacki, Izabelin 2005
__________________________________________________________________________
Chyba jednak wole tę cześć NYC która znajduje sie nad powierzchnią ziemi. Zwłaszcza, że okoliczności przyrodniczo pogodowe i tak teraz dają mi poczucie, że jestem w jednej z ciemniejszych części świata.
OdpowiedzUsuńCiemno jest, fakt, na szczęście dzień już się wydłuża. A jak ciepło jest!:)
UsuńMnie urzekł mało atrakcyjny NJ. McCann jest czarodziejem.;)
Jeżeli książka jest dobrze opowiedziana, jestem w stanie przeczytać najciemniejsze historie!
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że coś przez kilka lat było cicho o Świecie literackim, ale ostatnio chyba znowu się uaktywnili. I dobrze, bo oni wyciągają na polski rynek całkiem interesujące perełki, prawda?
Otóż to, dobry pisarz nawet o mało atrakcyjnych miejscach i ludziach potrafi pisać świetnie. Oprócz McCanna przytrafiło mi się to ostatnio u White'a w "Hotelu de Dream".
UsuńCo do książek wydawanych przez ŚL całkowicie się z Tobą zgadzam - jeszcze nie trafiła mi się wpadka. Wciąż wydają, tylko rzadziej niż kiedyś, a szkoda. Bardzo ich lubię za wybór tytułów i za konsekwentną, oryginalną szatę graficzną.
Ja też cenię to wydawnictwo i dziwię się, że nie dorobili się jeszcze strony internetowej. :(
UsuńPo Twojej recenzji i uwadze, że to jedna z najciekawszych lektur 2012 roku nie pozostaje mi nic innego, jak zgłębić twórczość Columa McCanna. Tutaj kolejny argument za. W dodatku Colum McCann napisał powieść pod tytułem "Śpiewające psy". :)
Cóż, strony internetowej pewnie brak ze względu na skromne fundusze.;(
Usuń"Śpiewające psy" przyniosłam wczoraj z biblioteki, ale chyba pierwszy będzie "Tancerz". Dziękuję za link do strony, wcześniej do niej nie dotarła, a już widzę wywiad McCanna z Ondjatje.;)
Do przeczytania "Tej strony jasności" gorąco zachęcam.;)
Mr McCann będzie skrupulatnie obserwowany. Skoro natychmiast wypożyczyłaś kolejne książki, sytuacja jest poważna. :)
UsuńPoważna, już kilka miesięcy temu poprosiłam bibliotekę o zamówienie "Niech zawiruje świat" i też czeka. Z kolei "Zoli" mam od roku na własność. Zapowiada się długa znajomość.;)
UsuńŚwietnie, że panie bibliotekarki są otwarte na sugestie czytelników przy zamówieniach.
UsuńJestem przekonana, że znajomość będzie owocna. A może McCann zawita w Klubie?
Wydaje mi się, że wiele bibliotek przychyla się do pomysłów użytkowników. Moja miejska bardzo dobrze reaguje na takie wnioski.;)
UsuńMcCann jako klubówka to pomysł godny rozważenia.;) Ewentualnie inny Irlandczyk?
Ja w tym roku też planuję biblioteczną wstrzemięźliwość, więc trudno mi powiedzieć, jak to u nas wygląda.
UsuńProponuję Colma Tóibína. Czytałam tylko "Brooklyn" i czuję niedosyt. Podobno rewelacyjny jest "Mistrz", ale ciut za gruby. :(
Toibin mile widziany. Niedawno czytałam wyjątkowo ciekawy z nim wywiad w GW, może to zwiastun jakiejś nowej jego książki w Polsce?
UsuńWprawdzie nie widziałam nic jego autorstwa w nowościach, ale migał mi w ubiegłym roku na blogach anglojęzycznych, więc najwyraźniej coś nowego wydał. :)
UsuńWydał The Testament of Mary, chciałabym to kiedyś przeczytać.
Usuń"Południe" jest objętościowo dobre do wspólnego czytania, ale chyba za mało kontrowersyjne. A "Brooklyn"?
Ja też, "The Testament..." może być świetny.
Usuń"Brooklyn" podobał mi się, nawet bardzo, ale na zarzewie dyskusji klubowej wydaje mi się trochę zbyt akwarelowy.
Czyli czekamy na "Testament Marii" - ta książka mogłaby wywołać dyskusję.;)
UsuńZdecydowanie tak! Poprzednie książki Tóibína wydawał Rebis, więc monitorujmy. :) Przed chwilą sprawdziłam, w zapowiedziach jeszcze nie ma.
UsuńBędę trzymać rękę na pulsie.;)
UsuńKsiążka niebawem w księgarniach http://merlin.pl/Testament-Marii_Colm-Toibin/browse/product/1,1448363.html
OdpowiedzUsuńI to jest świetna wiadomość, bardzo dziękuję!
UsuńBardzo proszę! Książka niewielka rozmiarem, ale niesamowita zawartością.
OdpowiedzUsuńNa to liczę.;)
Usuń