piątek, 14 czerwca 2013

Klub Czytelniczy (odc. 30) - Bal w Operze

Dzisiaj wielki bal w Operze.
Sam Potężny Archikrator
Dał najwyższy protektorat,
Wszelka dziwka majtki pierze
I na kredyt kiecki bierze,
Na ulicach ścisk i zator,
Ustawili się żołnierze,
Błyszczą kaski kirasjerskie,
Błyszczą buty oficerskie,
Konie pienią się i rżą,
Ryczą auta, tłumy prą,
W kordegardzie wojska mrowie,
Wszędzie ostre pogotowie,
Niecierpliwe wina wrą,
U fryzjerów ludzie mdleją,
Czekający za koleją,
Dziwkom łydki słodko drżą.



Pytania do dyskusji:

1. „Bal w Operze” uznawany jest za utwór wybitny. Zgadzacie się z tą opinią?

2. Poemat Tuwima odczytywano m.in. jako pamflet polityczny, satyra, moralitet. Jak Wy go odbieracie?

3. Czy często czytacie poezję? Co w niej odnajdujecie lub czego w niej Wam brakuje?

4. Jak wspominacie omawianie poezji w szkole? Które utwory poetyckie zrobiły na Was wrażenie?

5. Czy szkoła może sprawić, aby czytanie poezji stało się przyjemnością? Jeśli tak, w jaki sposób?

6. Miejsce na Wasze pytania



Szklanice w dłonie i rozmawiamy.:)



123 komentarze:

  1. Zdaje się, że dzisiaj, aby udźwignąć temat, niezbędne będzie zgromadzenie (wewnątrz) większej ilości szklanic:P W związku z powyższym oświadczam, że nie jestem jeszcze gotowa.
    Obiecuję jednak wrócić:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam niejasne przeczucie, że dobrze byłoby do tej dyskusji poczytać coś więcej niż tylko samego Tuwima. I jak widać sprawdziło się, bo odczuwam teraz mocno, że tego nie zrobiłam. Ale siedzę i myślę, to może w końcu natchnienie spłynie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może wystarczyłoby przejrzeć szkolne zeszyty?:) Żałuję, że swoje wyrzuciłam, pewnie bym miała się z czego pośmiać.;)

      Usuń
    2. Zajrzałam do licealnego podręcznika - o "Balu..." ani słowa. Przydałby się raczej artykuł naukowy.

      Usuń
    3. U mnie na lekcji był tylko wspomniany, z utworów Tuwima w liceum omawialiśmy "Do prostego człowieka" i "Quatorze Juillet". Teraz widzę, że ten drugi wiersz to dość nietypowy wybór.;)

      Usuń
  3. Temat obszerny, i nie wiem czy wszystko uda mi się zamknąć w zdania. Tym bardziej, że każde z pytań otwiera nowy wątek, obszar etc.
    1. Co do pytania pierwszego, ciśnie mi się na usta pytanie, co oznacza utwór wybitny? Nie wiem, szczerze napisawszy,czy Bal jest arcydziełem literackim... Niechętnie podpinam książki pod tą etykietkę.
    2.W chwili gdy go czytałam, a było to jak wiesz, dawno, krążyły legendy, że przede wszystkim jest to pamflet polityczny, ale jestem zdanie, że ten kto szuka znajduje, to co widzi, i co chce.
    3. Czytam, choć rzadziej niż kiedyś... Jestem też bardziej krytyczna niż kiedyś. Brakuje mi przede wszystkim wiedzy humanistycznej, pewnej wrażliwości zachwytu nad światem, erudycji. Ogólnie.Odkrywam powoli, na nowo Herberta, no i oczywiście pozostaje Szymborska. Sonety Szekspira ( http://www.youtube.com/watch?v=czvnTShK16Q ), i Miłosz nieco przeze mnie zapomniany. Mamy też Barańczaka, o którym mam wrażenie się zapomina.
    4. Omawianie poezji w szkole wspominam różnie, zależnie od nauczycielki, jestem krytyczna co do systemu edukacji formalnej. Co mnie zachwyciło, wywarło wrażenie? Nie do końca pozytywne: ksiądz Twardowski (ten od głupich dzieci). I zupełnie odmienne "Pan od Przyrody, Herberta, potem "Alarm" Antoniego S. choć nie uważam go za jakiś wybitny wiersz, pamiętam nastrój. Wrażenie zrobiła na mnie Ewa Lipska, http://www.youtube.com/watch?v=RzfzYvHoSG0 na mnie Leśmian, i nade wszystko Baczyński, ale nie ten szkolny, elegijny. Do tej pory lubię "gęstą od znaczeń poezję. Tak jak w Hymnie( http://www.youtube.com/watch?v=ZTseDxjLBPU ) http://www.youtube.com/watch?v=hdEdVAkAQv8&list=PLBxcyf0W9-NaxkO0U0LHGNShyLOxYz_TV http://www.youtube.com/watch?v=YucAW9JmcbI Myślę, że poezji zawdzięczam to, że zaczęłam czytać, słuchać na początku Piwnicy pod Baranami, i ---pośrednio--- zachwycać się jazzem,więcej czytać, by następnie zatracić się w tym całkowicie, ale tego nie nauczyła mnie szkoła. Nie wiem, czy szkoła może nie zniszczyć wrażliwości i rozbudzić ciekawość, nie trudno popaść w uogólnienia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. By nie było tak poważnie... http://www.youtube.com/watch?v=8cWKc8XCHeY

      Usuń
    2. Ad. 3
      Czyli klasyka.;) Mnie, jeśli już, znosi w stronę młodszych, a czasem b. młodych. Różycki, Bargielska - to są moje typy na dziś, tj. do poznania. Z klasyków byłby to Różewicz, chętnie odkurzyłabym Norwida.

      Ad. 4

      "Alarm" i na mnie robił wrażenie. Dobrze recytowany wywołuje u mnie za każdym razem ciarki. Choć rzeczywiście i moim zdaniem nie jest wybitny. Leśmian - zdecydowanie tak. Stworzył swój własny język i świat, w które lubię się czasem zanurzyć. Niestety Baczyński nigdy do mnie nie przemawiał, także w dorosłym życiu, nie wiem, dlaczego.

      Dzięki za linki! Tak prezentowane wiersze to może być pomysł na oswajanie potencjalnych czytelników z poezją.;)

      Usuń
    3. Za Soyką nie przepadam, ale w wydaniu na żywo, na wypada o niebo lepiej. Zaś Sonety w jego wykonaniu to sprawa fantastyczna. Co do Baczyńskiego, nie lubię szkolnego,ale "Hymn wieczorów miejskich" jest dla mnie fantastyczny. No i oczywiście moja fascynacja Turnauem zaczęła się właśnie od klasyków.
      Potem przyszło czytanie, Mitologia, zaczytywałam się w Kopalińskim...
      http://www.youtube.com/watch?v=vPbB9Z1w4uI
      http://www.youtube.com/watch?v=B4y0-uql-Ho
      http://www.youtube.com/watch?v=aDIizbqaK3s
      Poleca się płytę "Tutaj jestem"
      Dobra poezja to ta, która się nie zdezaktualizuje i obowiązkowo recytacja... A do nowych, Twoich typów sięgnę.

      Usuń
    4. PS. Żeby nie było, że tylko Turnau... http://www.youtube.com/watch?v=sK57UDkZ6cY Fantastyczna impresja na temat Witkacego.

      Usuń
    5. Przeczytałam właśnie "Hymn..." - cudowny utwór, b. plastyczny. Podoba mi się również jego "Znów wędrujemy", ale to zasługa Kościelnego, którego interpretacja mnie kiedyś zachwyciła.

      Co do sonetów Szekspira - ostatnio nagrał je M. Kondrat, podobno świetne wykonanie. Miałaś może okazję wysłuchać?

      Jeszcze raz dziękuję za linki.;)

      Usuń
    6. Poleca się. :) Hymn jest dla mnie genialnie aktualny. I tego właśnie szukam w Poezji. Miałam je w ręku, ale niestety, odłożyłam, niezachwycona ceną. No ciekawa jestem efektu współpracy Kondrat Turnau, ale podchodzę sceptycznie nie co, reklama... Pewnie prędzej, czy później sięgnę...
      Tymczasem linki: http://www.youtube.com/watch?v=vvU1Zp_MCy4
      http://www.youtube.com/watch?v=xJQUG6-hGnA
      http://www.youtube.com/watch?v=V9KhAJZNAgg
      http://www.youtube.com/watch?v=CmsoZgkZJVA
      http://www.youtube.com/watch?v=HaLt3khe31I
      http://www.youtube.com/watch?v=LZtrhOGFOHg
      http://www.youtube.com/watch?v=AhAnkpZttGA
      Tzw poezja śpiewana słusznie bądź nie utożsamiana jest z niechlujstwem i rozciągniętym swetrem, a nade wszystko z niedojrzałością, szkoda...
      http://www.youtube.com/watch?v=o1UXBC7whrQ
      http://www.youtube.com/watch?v=28R2FQBNSuA
      http://www.youtube.com/watch?v=phqx-ndpJzg
      http://www.youtube.com/watch?v=87yKizyE2WQ
      http://www.youtube.com/watch?v=BrD4r1M5WNk
      http://www.youtube.com/watch?v=xKAJcRzHyps

      Usuń
    7. Wolę "Wariatkę..." w wyk. Jandy niż Rodowicz, chwyta za serce i bebechy. Na spektaklu "Biała bluzka" miałam łzy w oczach.
      Będę musiała zarezerwować sobie wieczór, żeby wysłuchać wszystkich zalinkowanych utworów.;) Dzięki!

      Usuń
    8. Tak ja także wolę to wykonanie (sic!) Dlatego zrobiłam skrót (jeśli chodzi o linki, sznurki i inne frędzelki)

      Usuń
    9. Nie znam żadnego szpaka Agaty...Herbata jaśminowa Ci zaszkodziła?

      Usuń
    10. Przecież Ty pierwsza zaczęłaś o linkach i sznurkach, prawda?;)

      Usuń
    11. Jaaaaaaaaaaaaaa? Nie no, nie stworzyłam nigdy podwalin internetu (Internetu).... Pewnie mylisz mnie z kimś zupełnie innym.

      Usuń
  4. Ad. 4. Może dobrym sposobem będzie zacząć od najłatwiejszego.
    Kompletnie nie pamiętam, jak wyglądało omawianie poezji w mojej szkole - być może na szczęście ;-). Chyba jednak nie obeszło się bez narzucania gotowych interpretacji (jedynie słusznych), bo najbardziej podobały mi się te utwory, które czytałam trochę ponad program. Przepiękne erotyki Baczyńskiego, Bursa (zwłaszcza "Poeta" i "Miłość").

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu Baczyński, z którym jestem na bakier.;) Erotyki podobały mi się w wykonaniu Zegadłowicza, nawet nie wiem, jak na nie trafiłam.
      Bursa i Wojaczek - naturalnie! Poznani w dużej mierze dzięki słynnej niegdyś książce "Kaskaderzy literatury".;)
      Narzucanie interpretacji zapewne jest konieczne (natychmiast myślę o Romantykach), ale polonista z liceum starał się jednak zmusić nas do wysiłku intelektualnego. Do dzisiaj pamiętam, jak pochopnie uznaliśmy, że krótki wiersz Reymonta to nic wielkiego, po czym się okazało, że nie zauważyliśmy zgrabnych przenośni (szczegółów nie pamiętam).
      W klasie maturalnej polegliśmy na Białoszewskim, za to byliśmy pod wrażeniem "Statku pijanego" Rimbaud - większość była zaangażowana w jego omawianie. Bardzo dobrze wspominam Kochanowskiego jako piewcę dobrego życia i Sępa Szarzyńskiego.

      Usuń
    2. Ja mam tak jak Eireann, tzn. dziurę w głowie:) Poezja w szkole? No okej, jeśli sięgać aż tak daleko (do Kochanowskiego i Sarzyńskiego), to coś się znajdzie, ale kompletnie nie pamiętam omawiania współczesnych autorów. Że o wierszach Reymonta (?) nie wspomnę.

      Usuń
    3. Momarto, skoro nie pamiętamy, to chyba świadczy o tym, że tym omawianiem poezji nie było w szkole najlepiej ;-(. Pamiętam inne dyskusje, np. o bohaterach literackich, albo zarzynanie w podstawówce "W pustyni i w puszczy" - to była moja ukochana książka od dwóch lat, a po omawianiu jej na lekcji już więcej po nią nie sięgnęłam ;-(

      Aniu, moja przyjaciółka (polonistka z wykształcenia) powiedziała kiedyś, że zupełnie inaczej omawiałoby się romantyków, gdyby najpierw opowiedziano uczniom więcej o samej epoce, a potem zalecono odczytywać twórczość Mickiewicza czy Słowackiego przez jej pryzmat. Tymczasem uczniowie patrzą na ich utwory z dzisiejszego punktu widzenia - o ile w ogóle próbują w jakikolwiek sposób je interpretować.

      Usuń
    4. @ momarta

      U mnie też się nie omawiało współczesnych tj. młodych poetów. Bo Różewicz, Szymborska i Miłosz byli już wtedy klasykami.;) Białoszewski w sumie też. Chyba czasu na to zabrakło, w klasie maturalnej myślało się już o powtórce materiału.

      @ Eireann

      Może nie pamiętamy, bo wiersze jako utwory krótkie trudniej zapisują się w pamięci? Poza tym wymagają pewnej wrażliwości od ucznia/odbiorcy. Osobiście wolałam omawiać prozę, bo jest bardziej konkretna.;)

      Myślę, że Twoja koleżanka ma rację. Kiedyś w TVP pokazywano serial dok. o romantyzmie, podobno znakomity. Niestety w paśmie edukacyjnym, miałam wtedy zajęcia na uczelni, więc znam go tylko z relacji. Jednym z ciekawych wątków były środki odurzające, b. popularne wówczas. Wysunięto nawet hipotezę, że Mickiewicz mógł napisać Wielką Improwizację właśnie pod wpływem tajemniczej substancji, bo ponoć rękopis nie zawiera skreśleń. Naturalnie mogło to być tylko (?) natchnienie.;) Ale nie jestem pewna, czy akurat tą wiedzą należałoby się dzielić z uczniami.;)

      Co do romantyków przypomina mi się zdarzenie z mojej szkoły. Na lekcji o Dziadach mieliśmy wizytację polonistek z okolicznych szkół. Były pod wrażeniem podejścia naszego nauczyciela: to tak można o Konradzie nie na kolanach?:)

      Usuń
    5. Romantycy i środki odurzające? Nie miałam o tym pojęcia! Jednak człowiek uczy się przez całe życie... ;-)
      Zazdroszczę, bo u mnie było chyba na kolanach, przeciwko czemu część klasy się buntowała. Pamiętam, jak jedna z koleżanek została zapytana przez polonistę, czy wybrałaby Kordiana czy Benedykta Korczyńskiego. Nie dość, że pytanie było tendencyjne (koleżanka nosiła imię Emilia), to jeszcze wybór padł na Kordiana... Polonista osiągnął swój cel (chciał nam coś wytłumaczyć poprzez ten przykład), natomiast ja do dziś jestem zniesmaczona :-)

      Usuń
    6. No właśnie, Boy toczył boje o odbrązowienie romantyków, a nic się nie zmieniło:) Tyle że Towiański jest już w podręcznikach raczej złym duchem Mickiewicza niż jego mistrzem duchowym. I o kochankach się półgębkiem wspomni:P

      Usuń
    7. No proszę, o jego 'miłościach' i o Towiańskim w tym kontekście to ja miałam na polskim te około 20 lat temu, więc nie było chyba tak źle ;)

      Usuń
    8. O miłostkach zielony podręcznik do romantyzmu się nie rozwodził, a nasz polonista nie był chętny do dzielenia się takimi sensacjami. I niby coś się tam słyszało, ale konkrety poznałem dzięki Boyowi.

      Usuń
    9. mój podręcznik nie był zielony, to nie wiem :)

      zresztą napisałam na samym dole - wszystko zależy od czynnika ludzkiego, czyli nauczyciela

      Usuń
    10. U mnie o kochankach wieszcza nie było mowy, ale np. o syfilisie Wyspiańskiego napomknięto, z zaznaczeniem, że o tym się milczy.

      Usuń
    11. @ Eireann

      Czy to znaczy, że koleżanka miała wybrać bohatera, który był atrakcyjny dla niej jako kobiety, czy ogólnie? Bo my na próbnej maturze mieliśmy np. odpowiedzieć na pytanie, czy obecne czasy potrzebują Wokulskiego czy Rzeckiego. Bardzo mi się to podobało.

      Usuń
    12. Raczej miała wybrać tego, który podobałby się kobietom, i w którym zakochiwałyby się jedna przez drugą (no błagam, Kordian?!)
      Pytanie piękne, zazdroszczę :-). Nie pamiętam własnej próbnej matury, ale była bardziej udana (pod względem ciekawych tematów) niż właściwa.

      Usuń
    13. Zgroza! co to za niemoralne propozycje.;)

      Usuń
  5. Ad. 1. Wybitny - wybijający się ponad przeciętność? Tak, z całą pewnością "Bal w Operze" jest nieprzeciętny. O niezwykłych walorach artystycznych? Bez wątpienia. "Bal w Operze" się nie zdezaktualizował - w moim pojęciu to jedna z cech świadczących o wartości utworu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się z Tobą zgadzam. O wybitności utworu świadczy m.in. jego aktualność, a "Bal w Operze" chyba zawsze będzie na czasie.;(

      Usuń
  6. 1. Chyba się poddam. Tuwim wielkim poetą był. I jak mówią, że wybitny i zachwyca, to oczywiście, że wybitny i zachwyca.
    Tylko nie mam pojęcia, czemu nie zachwyca...
    Są dwa wyjścia: 1) jestem przemęczona i nie przyswajam; 2) się nie znam. Test jest wielokrotnego wyboru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak źle? "Bal..." całkowicie po Tobie spłynął? Nie wierzę.;)
      Mnie się podoba, pewnie z racji wieku zrobił mniejsze wrażenie niż 20 lat temu, ale wciąż podoba mi się ekwilibrystyka słowna. Mam tylko spory problem z jego rytmem.;(

      Usuń
    2. Nie to, że spłynął, ale jakoś tak nie obszedł jako całość. Owszem, momenty były, ale całokształt jawi mi się mało spójnie. I ten rytm - w pełni się zgadzam! on, czy raczej jego brak, przeszkadzał mi chyba najbardziej.

      Usuń
    3. Teraz rozumiem. Mnie podczas lektury bawiła natomiast myśl, że utwór został na lata ocenzurowany.;)
      Może Tuwim nie chciał, aby "Bal..." czytało się łatwo i przyjemnie, może miał drażnić także swoją "arytmicznością".;)

      Usuń
    4. A mnie się podobał ten spokojniejszy rytm w środku poematu. Gdyby w całości był tak ekspresyjny, to chyba nie robiłby takiego wrażenia.

      Usuń
    5. Może.
      Zastanawiam się nad tą cenzurą. Czy tylko o cyc grafini i kurwę mać chodziło, czy też o podteksty? I czy naprawdę te podteksty były (są) tak oczywiste, czy też trochę dorobiono do nich ideologii i mitologii (a raczej martyrologii, zważywszy na problemy z publikacją).

      Usuń
    6. Podteksty byłyby chyba ówczesnej władzy na rękę ;-). Tuwim w liście do siostry pisał, że użycie owej maci uznano za, hm, pornografię, a dołączenie do pornografii cytatu z Pisma świętego to bluźnierstwo.

      Usuń
    7. Na rękę, bo pokazuje w całej krasie zgniłą sanację? Może tak, choć z drugiej strony ideolo robi wrażenie wiecznie żywej i pasującej do wszystkich realiów.
      Stanowczo dochodzę do wniosku, że muszę przeczytać Bal jeszcze raz, tym razem nie o 5.13 rano, w trakcie suszenia włosów...

      Usuń
    8. Spróbujcie sobie czytać przy jakimś jazzbandzie, może być Glenn Miller, byle jakiś dynamiczniejszy kawałek:P

      Usuń
    9. tak.Zdecydowanie Zacofany.

      Usuń
    10. CzytankiAnki@ Tuwim niewątpliwie talent miał, i nie zawahał się go użyć. To niezaprzeczalne jest. :) A schodząc z tonu jedynie słusznych praw(d), wydaje mi się, że Baczyńskiego w szkole łatwo skrzywdzić skierować uwagę uczniów i uczennic na cierpienia wojenne, na elegijność, oczywiście jeden wiersz poety/-ki nie czyni, ale przecież, patrz "Hymn..." Baczyński ma także drugą, twarz.... No, ale to nie znaczy, że każdy ma się zachwycać Krzysztofem Kamilem, a raczej tym, co po sobie zostawił. Ale idźmy dalej Drodzy Państwo, któż nie pamięta "Bagnetów.." A jak mało wiemy o Broniewskim? A jak był przedstawiony nie tylko w szkole, ale także Polsce... Trzeba mieć jaja by odmówić napisania hymnu na nowo, oczywiście, miał swoje wady, ale także zalety, o których jakby się zapomniało i wiele przeżył (Śmierć Marii, którą pochował dwa razy, śmierć ukochanej córki, wojny)...

      Usuń
    11. To ja dodatkowo polecam wydanie z ilustracjami Bronisława Wojciecha Linkego. Tym bardziej, że sam Tuwim go prosił o zilustrowanie poematu.

      Usuń
    12. @ ZWL

      O tym samym myślałam podczas lektury. Ten tekst wibruje: słychać w nim zgiełk i kakofonię dźwięków.

      @ life4youu

      No właśnie! Gdyby twórców pokazano nie tylko od klasycznej, poważnej strony, być może uczniowie byliby choć trochę bardziej zainteresowani. Bo przecież ucząc o Noblistce, można zaprezentować jej limeryki, lepieje itp.
      Co do Baczyńskiego - w dzienniku Iwaszkiewicz zastanawiał się, czy KKB utrzymałby swoją mocną pozycję w poezji polskiej, gdyby nie zginął tak młodo i tak tragicznie. Sugerował, że KKB obrósł legendą i to również zaważyło na pozytywnym odbiorze jego twórczości.
      U mnie na lekcji pokazano Broniewskiego z różnych stron, zaznaczono, że był komunistą z przekonania itp.

      @ Eireann

      O tak, Linke pasuje do "Balu...", zapewne świetnie oddał katastrofizm Tuwima.

      Usuń
    13. Momarto - siostro ma blogowa - mam tak samo, no nie wiem, jak zachwyca, jak nie zachwyca ... ;)

      Usuń
    14. Czepiając się jeszcze rytmu: gdyby to był opis po prostu balu przy jazzbandzie, to rytm na pewno byłby regularny. Uważam, że wszystkie zakłócenia są celowe, bo i ten bal jest zakłócony, targowisko próżności, nie o taniec chodzi, tylko o pokazanie się, o przekrzyczenie innych strojem, orderami, pozycją.

      Usuń


    15. No właśnieee! Wydje mi się, ba jestem o tym przekonana, że co do Twórców i Twurczyń (a co tam) nauczyciele mają bałwochwalczy stosunek, niczym do PółBogów.
      Co do Baczyńskiego - Też się nad tym zastanawiałam i podzielam zdanie I.
      Nie pamiętam jak pokazano u mnie B, ale mówiono chyba o Legionach i o przekonaniach i oczywiście Bagnet...

      O tak, Linke pasuje do "Balu...", zapewne świetnie oddał katastrofizm Tuwima.

      Usuń
  7. 1. Nie wiem, czy wybitny, ale znakomity na pewno. Epokę jazzu z jej ekspresją oddaje świetnie (lepiej niż Gatsby:P), do tego dotyka ważnych kwestii społecznych i politycznych. Dla mnie mistrzostwem świata jest część IX - co za genialna synteza przedwojennej Polski i jej Ideolo:) No i nieustająco wpadam w podziw nad tymi wszystkimi zestawieniami słów, ich grami, współbrzmieniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanim doszłam do Twojego komentarza, pomyślałam dokładnie to samo: Tuwim lepiej oddał epokę jazzu niż Fitzgerald. Zresztą przyznam się bez bicia: podczas lektury cały czas miałam przed oczami obrazki z "Kariery Nikodema Dyzmy".;)
      Słownictwo - to jest po prostu ekwilibrystyka na wysokim poziomie. Zastanawiałam się, czy Tuwim sypał słówkami jak z rękawa, czy musiał niektórych wyszukiwać.;) OK, domyślam się, że opisywał przedmioty i zjawiska, z którymi miał styczność.
      Podobały mi się szczególnie zabiegi typu: Co za gracja! Co za władza! Co za pompa! Jezu Chry...! i sylabizowani kilkakrotnie ambasadorowie.

      Usuń
    2. O właśnie. Bal w operze jako poetycki odpowiednik Kariery - bardzo mi się to podoba. Wszystko pasuje:)
      Tuwim czytywał tak dziwne rzeczy, że i słownictwo musiał mieć niesamowite. Podobnie zresztą Brzechwa, który w Witalisie używał słów typu nabab i meszty - te meszty specjalnie sprawdzałem w słowniku:P
      Sylabizowani ambasadorowie to jest majstersztyk, od razu widzi się nadętych dyplomatów :)

      Usuń
    3. Ambasadorowie nadęci, a jakże!:)
      Może nabab funkcjonował podobnie jak dzisiaj np. oligarcha. Mieli Buicki i Hispany, my mamy merce i bmw. Tylko Royce'y i Burberry trzymają się mocno.;) Z kolei zamiast kawioru dzisiaj zajadano by się na balu sushi. Ech, za sto lat będzie tak samo.
      Ale w erudycję Tuwima i Brzechwy wierzę.

      Usuń
    4. Myślę, że mimo wszystko kawiorowi żadne sushi nie zagrozi na eleganckich balach. W podręczniku savoir-vivre'u wyczytałem kiedyś, że do kawioru wyłącznie łyżeczka z rogu :P

      Usuń
    5. Takiej łyżeczki nie widziałam nawet na zdjęciu, muszę nadrobić zaległości.;)

      Usuń
  8. 2. Powiedziałbym, że to satyra. Polityczna. Doskonale uchwycone rozmaite zjawiska występujące w II RP, ale w sumie dość uniwersalne, aż dziw, że Bal był w PRL-u drukowany. Chociaż może cenzorom jazzowy sztafaż oczy przesłaniał. Ostra rzecz. Nałkowska potrzebowała całej powieści (Romans Teresy Hennert), żeby podobne rzeczy powiedzieć, a i tak chyba nie osiągnęła takiego efektu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że w PRL-u "Bal..." mógł być na rękę decydentom, mogli się upierać, że to utwór o zgniłej sanacji i wrogim ustroju w ogóle.
      Ja również skłaniam się ku satyrze politycznej. Pasuje do każdej elity rządzącej i nie tylko. Celebrytów też tu widać.;(
      Poruszyłeś b. ciekawy temat - poeta czasem na kilku stronach potrafi powiedzieć to, na co prozaik potrzebuje powieści. To czasem bardzo mi odpowiada, zwłaszcza jeśli mam do czynienia z wierszem białym.

      Usuń
    2. Oczywiście, że pasował, bo sanacja pchała się na pierwszy plan. Ale Bal jest uniwersalny w gruncie rzeczy, a tego cenzura nie widziała (albo nie chciała widzieć). Wyobrażam sobie szum, gdyby Bal powstał dziś, oburzyliby się wszyscy od prawa do lewa i od Pudelka do GW :P
      Cenię poetów zwięzłych i obrazowych i takichże prozaików, a to ginące gatunki. Współczesne powieści mają po 800 stron i niewiele z nich wynika, a takie Myszy i ludzie mają niecałe dwieście i cały kosmos w sobie.

      Usuń
    3. Myślisz, że politycy by się obruszyli? Myślę, że prędzej celebryci.;)
      Święte słowa - 800 stron, a "myśli przewodniej" brak. Może czasem jest to przyjemne 800 stron, ale skoro po miesiącu niewiele się pamięta, trud czytania poszedł na marne.

      Usuń
    4. Pewnie jedni i drudzy, by pojęcia o utworze nie mieli, póki Fakt i Pudelek nie zaczęłyby cytować co smakowitszych fragmentów:))
      Teraz nawet kryminały coraz dłuższe się pisze, a kiedyś jamniki i srebrne kluczyki miały po 250 stron:P

      Usuń
    5. Co więcej, niektóre wydawnictwa wydają te kryminały w twardej oprawie.;( Czy to znaczy, że czytelnicy powinni dumnie je prezentować na półkach?

      Usuń
    6. Nie mam nic przeciwko dumnemu prezentowaniu, ale twarde oprawy to głównie naciąganie czytelnika. Taki Mankell najpierw się ukazywał wyłącznie w miękkiej, a potem głośna premiera już w twardej (tylko!). Miękką wydano jakiś czas po premierze. Od razu widać, że mus był wyrwać dychę więcej od czytelników.

      Usuń
    7. To są praktyki zachodnie - najpierw w twardej oprawie, często na dodatek w dużym formacie (po co?), a jakiś czas później w miękkiej. W tym szaleństwie jest metoda, bez wątpienia.

      Usuń
    8. Oczywiście, tylko u nas rynek jakby mniejszy i takie kombinacje się mszczą. A z drugiej strony tylko w miękkiej oprawie wydaje się rzeczy naprawdę wartościowe, vide dzieła Steinbecka w Prószyńskim.

      Usuń
    9. Wyjątkiem jest chyba WL, które w dniu premiery oferuje książki w obu oprawach, tak było z Pamukiem, Gombrowiczem, teraz Karpowiczem. Książki lżejszego kalibru mają chyba tylko w miękkiej. To mi się się podoba.
      Steinbeck aż się prosi o solidną oprawę. Zwłaszcza przy tak udanych okładkach jak te ostatnie w Prószyńskim.

      Usuń
    10. Czyli jednak jakiś system może obowiązywać, a nie kompletny chaos. Nad Steinbeckiem można się zapłakać, na szczęście chociaż klejenie porządne i nawet najgrubsze tomy raczej się nie rozlecą szybko.

      Usuń
    11. W WL tak, ale nie rozumiem takiego Czarnego, które część reportaży wydaje w oprawie twardej, część w miękkiej.

      Usuń
    12. A tak, Czarne zepsuło mi wygląd serii na półce. Tyle że zachowanie jednolitości serii to temat na oddzielną dyskusję.

      Usuń
  9. 3. Powinienem napisać, że nie czytam poezji i nie czytałem, ale akurat czytałem mnóstwo, chociaż głównie antologie. Takich Symbolistów francuskich kilka razy, młodopolaków też. Pana Tadeusza z rozkoszą parę razy. Ale poezja wymaga niejakiego skupienia i spokoju, a o to u mnie ciężko od jakiegoś czasu. Haiku byłoby idealne na teraz:) Ale ogólnie w poezji cenię zwięzłość i celność, dlatego Szymborska, Herbert, Wojaczek, Białoszewski, ale już nie Miłosz z tymi niekończącymi się poematami.
    Najwyższym sprawdzianem dla poezji jest jej zaśpiewanie - śpiewał ktoś Miłosza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Czesław http://www.youtube.com/watch?v=1hYKuSbTi44
      I Soyka http://www.youtube.com/watch?v=903GZKqeBeQ
      I Aga Zayrian http://www.youtube.com/watch?v=grLRuoS7fsE
      płyty wyszły bodaj w jednym czasie..

      Usuń
    2. ZWL, podpisuję się pod Twoimi słowami - zwięzłość i celność. Mało słów, dużo treści. Chętnie czytałabym więcej poezji, ale na wiele innych rzeczy brakuje mi czasu ;-(

      Usuń
    3. Mam w planie powtórkę Pana Tadeusza, bo się stęskniłem:)

      Usuń
    4. Też go czytuję dla przyjemności :-). Zwłaszcza pierwsze pięć ksiąg.

      Usuń
    5. Niestety za "Panem Tadeuszem" nie przepadam, wolałabym powtórzyć sobie "Dziady".;) Uważam, że stanowczo za wcześnie pojawił się w szkole, a poza tym w moim przypadku został przedstawiony bez pomysłu.

      Podobnie jak Wy również życzyłabym sobie mieć więcej czasu na czytanie poezji. Przy czym ciekawsze wydaje mi się czytanie tomikami, w miarę ich pojawiania się, bo pokazują (mam nadzieję) twórcę na pewnym etapie życia.

      Teraz widzę, że w naszej dyskusji nie padło jeszcze nazwisko Norwida.;) Lubicie?

      Usuń
    6. A co stoi na przeszkodzie w powtórce Dziadów? :)
      Norwida bardzo lubiłem, chociaż też nie wszystko. Kusi mnie Pierścień wielkiej damy. I Norwid to kolejny poeta, który zyskuje z muzyką - Bema pamięci żałobny rapsod w druku robi dużo słabsze wrażenie niż zaśpiewany przez Niemena.
      Swoją drogą, zasługi Niemena w popularyzacji Norwida (i nie tylko) są ogromne. Bardzo polecam Muzykę teatralną i telewizyjną tria Kurylewicz - Warska - Niemen.

      Usuń
    7. Norwida polubiłam, gdy się wczytałam jak należy i zrozumiałam jego utwory. Co do "duetu" Norwid-Niemen: "Jednego serca" to moim zdaniem mistrzostwo świata.

      Usuń
    8. Jednego serca za mało monumentalne dla mnie:) Chyba zaraz wygrzebię płytę :D

      Usuń
    9. @ ZWL

      Na powtórce Dziadów stoi brak czasu i egzemplarza własnego.;) "Pierścień..." też mnie kusi. W ub. roku widziałam w teatrze "Aktora" i było to b. pozytywne przeżycie.

      Niemen i Bem to świetne połączenie. Dla mnie szczególnie ważne poprzez rodzinną anegdotę. Otóż jeden ze stryjków będąc na solidnym rauszu wstał kiedyś od stołu, uciszył towarzystwo i zaczął deklamować Rapsod.;) Miał fantazję.

      Muzykę teatralną ww. tria znam, rzeczywiście niezła robota.

      Usuń
    10. Dziady dostępne w każdym hipermarkecie, od razu z opracowaniem i wzorami kilku wypracowań:))
      Dzięki Niemenowi też znam Rapsod prawie na pamięć, a nigdy nie miałem głowy do wierszy:))

      Usuń
    11. Widzę, że Mickiewicz (i zapewne inni Wieszcze) trafili pod strzechy.;)Niestety nie umiem czytać książek z opracowaniem, przynajmniej takim atakującym czytelnika już na marginesach.;( Ale zwrócę uwagę, dzięki.
      Muzyka b. pomaga w zapamiętywaniu tekstu, fakt. Szkoda, że nie pamiętałam o tym, wkuwając na pamięć "Klaskaniem mając obrzękłe prawice".:)

      Usuń
    12. Gorąco polecam inspekcję. Można się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy, np. jak upchnąć trzy tomy Potopu w jednej niegrubej książce:)

      Usuń
    13. O, to byłoby coś dla mnie - "Trylogia" była ponad moje siły.;( Jedyna taka lektura w całej karierze szkolnej. Niemniej obadam te wynalazki, bo widzę, że najwyraźniej nie doceniałam pomysłowości wydawców. Swoją drogą to powinno być karalne.

      Usuń
    14. Drukowanie czcionką 8 stopni bez marginesów z pewnością zasługuje na karę. Niestety, ze względu na cenę takie koszmary są w bibliotekach szkolnych i nic dziwnego, że nikt nie chce tego czytać, toż to można trwałego kalectwa doznać.

      Usuń
    15. W bibliotekach szkolnych? To już jest gruba przesada.

      Usuń
    16. Jak masz kupić 30 egz. Nad Niemnem, to kupisz Grega po 9,90, a nie Bibliotekę Narodową po 50 zł, niestety. Brakuje takich wydań ze średniej półki.

      Usuń
    17. Pewnie tak jest. Mnie ostatnio zaskoczył fakt, że niektóre podstawówki oferują lektury w liczbie zbliżonej do liczby uczniów w klasie. To duża odmiana.

      Usuń
    18. U nas wciąż jest to niedościgły ideał, osobiście kupowałem niemal komplet lektur do klasy II, bo to jakieś nowomodne tytuły, który nie było nawet od kogo pożyczyć.

      Usuń
    19. Właśnie - słyszałam kiedyś narzekania bibliotekarek (miejskich), że nie nadążają za zmianami lektur szkolnych i często nie są w stanie pomóc uczniom. Bo np. nagle pytają o książkę, która przestała być lekturą 20 lat temu, więc większości tomów pozbyto się.

      Usuń
    20. Na dodatek chyba w lekturach jest wolnoamerykanka, więc w sumie nie wiadomo, co kompletować.

      Usuń
    21. Tak właśnie zrozumiałam. My czytaliśmy całą Polską te same książki (z niewielkimi raczej odstępstwami) i dobrze było.

      Usuń
    22. No teraz ponoć panuje swoboda, programy autorskie itepe. A w gruncie rzeczy nic się nie czyta, bo po co.

      Usuń
    23. Czyta się, czyta. W ub. tygodniu jeden młodzieniec żalił mi się, że musi podczas wakacji "W pustyni i w puszczy" przeczytać.;)

      Usuń
    24. No ale W pustyni to chyba jeszcze podstawówka, kiedy dzieciaki dają się jeszcze przekonać (albo zmusić) do czytania lektur :P

      Usuń
    25. Mam taką nadzieję. Z drugiej strony może nie należy zbytnio panikować: znam kilka osób dużo czytających, a przyznających się do tego, że lektur szkolnych nie czytali, bo nie lubili. Bazowali na ekranizacjach lub ściągach.

      Usuń
    26. W sumie można sobie odpuścić Wallenroda czy Ludzi bezdomnych, ale teraz chyba odpuszcza się wszystko. Znalazłem bryki do Musierowicz i nawet do Nawiedzonego domu Chmielewskiej!

      Usuń
    27. Matko i córko! A co jest takiego w książkach oby autorek, co wymaga łopatologicznego wytłumaczenia?

      Usuń
    28. Sam się zastanawiam, ale nie zakupię bryku, żeby się przekonać, że zawiera np. detaliczny plan wydarzeń i charakterystykę Janeczki Chabrowicz.

      Usuń
    29. A ja poszukam, bo ten cud pomocy naukowych po prostu muszę obejrzeć.;)

      Usuń
  10. 4. poezję w szkole psuje, niestety, analiza formalna, te wszystkie układy rymów, średniówki, definicje sonetów itp. Chociaż to niezbędne, żeby jakoś poezję analizować. Tyle że często mechanicznemu rozbiorowi nie towarzyszy nic więcej, żadna inna refleksja. Dość koszmarnie wspominam "analizy wierszy" - dodano do matury oprócz wypracowania także taką analizę, więc pisywaliśmy je dla wprawy przy każdej okazji. Brr. Tyle dobrego, że nasz licealny polonista przynajmniej nam nie wmawiał, że zachwyca, skoro nie zachwyca:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że byłoby inaczej, gdyby pozwolić uczniom interpretować samodzielnie, iść za swoimi skojarzeniami. Tylko czy to dzisiaj jest do przeprowadzenia, skoro oni nie czytają, posługują się brykami, nie zaglądają do słowników i encyklopedii, za to bezrefleksyjnie ściągają z internetu gotowe wypracowania? Do tego potrzebny jest pewien zasób wiedzy; na jakich skojarzeniach mieliby bazować?

      Usuń
    2. A czy szkoła wyrabia skojarzenia? Łączy Ikara z mitologii greckiej z Ikarem Iwaszkiewicza i Ikarem Grochowiaka? Śmiem wątpić. Czuję się jak potworny zgred, kiedy muszę napisać, że za moich czasów inaczej bywało :( Niestety, zafundowano nam katastrofę edukacyjną na wielką skalę, marnując pokolenie, jeśli nie dwa. Szukając dziś okładek, znalazłem nawet bryk do Nawiedzonego domu Chmielewskiej - na miejscu autora tego dziełka spaliłbym się ze wstydu.

      Usuń
    3. U mnie Ikar Iwaszkiewicza był łączony z mitologią, na lekcji oglądaliśmy także obraz Breughla. Analizy wierszy też nie lubiłam, polonista też się chyba z nami wtedy męczył. Spasował przy "Karuzeli z madonnami", bo nie potrafił nic od nas mądrego wydobyć.;(

      A propos nauczania poezji w szkole:
      http://fifiulec.blox.pl/2013/05/Noblista-furtka-i-checi-do-zycia-czyli-Mlodemu.html
      http://fifiulec.blox.pl/2013/05/Noblista-powraca-czyli-Mlody-i-furtka-runda-II.html

      Usuń
    4. U mnie również była przy tej okazji mitologia i Beughel, ale jak słusznie zauważył ZWL, tak było za naszych czasów... ;-(
      Linki mnie ubawiły :-). Niechęć do wierszy Miłosza w pełni rozumiem, też ich nie lubiłam. Gdzieś natrafiłam na jedne z ostatnich, bardzo mi się spodobał w nich dystans noblisty do siebie, niestety nie udało mi się dotąd zgłębić tematu. Ale nie tracę nadziei :-)

      Usuń
    5. Mnie się podobają późne wiersze Miłosza, właśnie te, w których czuć dystans do siebie. Zaskoczył mnie również jego erotyk "Annalena" - zawsze uważałam Miłosza za poetę koturnowego, a tu taka niespodzianka.;)
      Wydaje mi się, że z "Furtką" można sobie poradzić, grając na skojarzeniach i wyobraźni dziecka. Podobał mi się komentarz polonistki, to cenne uwagi.

      Usuń
  11. Witam,
    Ja dzisiaj krótko i ogólnie gdyż poezja to nie jest moja mocna strona. Aczkolwiek - nawiązując do pytania - pamiętam z liceum lekcje pt."co poeta miał na myśli", które dzięki mojej cudownej i kochanej Pani Polonistce były naprawdę wspaniałe. Zresztą była ona nauczycielem z powołaniem, więc każde omawianie lektury należało do przyjemności. Z lat licealnych pamiętam swoją - typową dla młodej dziewczyny- fascynację Pawlikowską- Jasnorzewską i Poświatowską oraz erotyk "lubię kiedy kobieta" Przerwy-Tetmajera. Lecz.. skończył się czas młodzieńczych, romantycznych uniesień - skończyła się też fascynacja poezją :>
    W "Balu w operze" najbardziej zafascynowała mnie żonglerka słowem, lecz nie dziwi ona biorąc pod uwagę erudycję autora. Rytm może czas się gubi lub często zmienia ale są fragmenty w których jest on tak wyczuwalny, że chciałoby się czytać na głos. Co do treści: przyznam że domyśliłam się, że utwór jest satyrą polityczną, natomiast o co dokładnie chodzi i na jaki system to satyra - musiałam doczytać w Internecie. Jak już mówiłam poezja nie jest moją mocną stroną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że czytanie poezji po zakończeniu szkoły na ogół słabnie. Zaproponowałam omówienie różnych utworów poetyckich w miejskim DKK i nie było w ogóle odzewu, a przecież to nie musi być nudne i trudne.
      "Lubię, kiedy kobieta" zrobiło na mnie wrażenie dopiero po melorecytacji Żebrowskiego.;)
      Musiałaś mieć rewelacyjną polonistkę, skoro lekcje z poezji były przyjemnością. Mój polonista był b. dobry, ale chyba czuł się lepiej w prozie i dramacie, bo tu udało mu się zasiać ziarno zainteresowania. A może ja po prostu nie jestem stworzona do czytania wierszy.;)

      Całkowicie się z Tobą zgadzam - "Bal..." warto czytać na głos, zapewne też na różne sposoby. Osobiście "słyszę" go jako utwór pisany na wściekłej nucie.

      Usuń
  12. To jeszcze ja, bo tym razem udało mi się przeczytać ;)

    1. czy wybitny? trudno tak do końca powiedzieć. Mnie, jak Momartę, jakoś tak do końca nie porwało ...
    2. satyra i to niestety wciąż aktualna
    3. nie czytam, ale mnie jakoś nigdy do poezji nie ciągnęło, nawet w młodości ;) chyba za mocno stąpam po ziemi i nie trafia do mnie 'uduchowienie'. Chyba też dlatego wolę wiersze bardziej uporządkowane i o czymś konkretnym niż takie zupełnie 'odjechane'.
    4. w szkole w sumie poezji było sporo, jak pamiętam. Pomijając oczywistości w postaci Mickiewicza, Słowackiego, Kochanowskiego, byli i inni - Baczyński, Białoszewski, Staff, Pawlikowska-Jasnorzewska, a nawet i Stachurski! (nasza polonistka taka 'zakręcona' trochę na poezję była). "Alarm" też na mnie zrobił wrażenie, choć jeszcze bardziej chyba pamiętam "czwórkami do nieba szli żołnierze z Westerplatte" ... Generalnie to chyba jednak wolałam, gdy omawialiśmy prozę ;) A, i niekoniecznie ze szkoły, ale chyba bardziej z domu pamiętam tomik wierszy Staffa - bardzo mi się podobały wtedy.
    5. Czy szkoła może i co może? Jak chyba ze wszystkim decyduje głównie czynnik ludzki - możemy wymyślić najlepszy na świecie program zapoznawania młodzieży z poezją, jeśli nauczyciele nie będą przygotowani, nie będą chętni, nie będą zaangażowani - nikt tego nie 'kupi'.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło Cię gościć ponownie.;)

      Bo to uduchowienie jest często z góry narzucane, też tego nie lubię. Ale są też "gniewni" poeci, u których dominuje zupełnie inny klimat i to lubię.;)
      Stachurę poznałam chyba dzięki zakręconej poetycko koleżance, wiersze znam też z płyty Różańskiego "Życie to nie teatr" - świetnie zaśpiewane.
      "Czwórkami do nieba szli" na mnie również zrobiło ogromne wrażenie, do dziecka to przemawia.

      Zgadzam się, wiele zależy od nauczyciela. Pytanie: jak nie "zarżnąć" poezji?

      Usuń
    2. Matko, ale wtopa! Oczywiście, że chodziło mi o Stachurę - punkt dla Ciebie, że załapałaś :)

      Co do tego, jak nie zarżnąć poezji - może dać każdemu wolność interpretacji, pokazać, że każdy może zupełnie inaczej odebrać dany wiersz, pokazać właśnie, jak można bawić się słowem, rytmem... Mnie denerwowała chyba głównie ta narzucana jedynie słuszna interpretacja.

      Usuń
    3. My to my, rozmawiamy towarzysko, ale o Stachurskim pisało w ub. roku Min. Kultury.;(

      Absolutnie się zgadzam w kwestii wolności interpretacji. Tę oficjalną można przecież zaprezentować na koniec i ew. wytłumaczyć, dlaczego jest "słuszna". Inaczej młodemu człowiekowi podcina się skrzydła i zniechęca do czytania wierszy.

      Usuń
  13. Norwid? Nie wiem... Zupełnie. Może kiedyś dorosnę. Za to kłopot mam, z Jackiem Kaczmarskim. Nie potrafił grać, nie potrafił śpiewać, no ale przecież pisał. Odrzucam totalnie, może niesprawiedliwie, jego zaangażowanie polityczne i to, do czego służyły jego pieśni, nie piszę o osławionych "Murach", nie mówię o pewnego rodzaju patryjotyźmie, ale o pewnego rodzaju plastyczności, wiedzy humanistycznej, jego "czytaniu obrazów" O czym za tym piszę? O "Obrazkach z wystawy" chciało by się powiedzieć, czyli o kotwiczeniu do obrazów, np Woja Postu z Karnawałem,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie potrafił grać czy śpiewać, nie porwałby tylu ludzi. Słabo znam jego twórczość, ale "Obława" zawsze na mnie robi wrażenie. Bez względu na kontekst polityczny. I nie przekreślałabym twórczości zaangażowanej, w trudnych chwilach to może być coś b. cennego dla ludzi.

      Usuń
    2. Nie o to mi chodziło.
      Oczywiście gdyby nie umiał grać to nie wyszedłby na scenę z gitarą, a nawet gdyby wyszedł to nie wydobył by z niej dzwięku, którego by dało by się słuchać. Nie przekreślam Twórczości Zaangażowanej, chociaż jej nie śledzę. (No może jestem pod wrażeniem Peszek, tego, że wydała taką płytę jak Jezus Maria Peszek) Pamiętam jak po raz pierwszy usłyszałam i uczyłam się śpiewać Mury, i poprzedzone to było historią niewolnictwa, wiem, że muzyka potrafi działać ponad podziałami, ale chodziło mi o to, że:
      1. Cóż, Kaczmarski nie jest wybitny, albo chociaż bardzo dobry jeśli chodzi o grę na gitarze.
      2. Nie lubię mariażu muzyki z polityką, religiami, czy to chodzi o J, K. czy nie, co nie znaczy, że ją dezawuuję, lub/ i odmawiam jej siły, której może być nośnikiem bądź źródłem.
      3. Mam wrażenie, acz mogę się mylić, że inklinacje muzyczno- malarskie J. K nie są szerzej znane, a szkoda, potrafił on zamknąć w pigułce to, co najważniejsze, meritum, choćby był to tylko (o zgrozo!) był muzyczny portret czyniony w przelocie.

      Usuń
    3. Uważasz płytę Peszek za twórczość zaangażowaną? Mnie się wydaje, że zaśpiewała o sobie, z chęci wyrzucenia z siebie pewnych emocji i tyle.
      Kaczmarskiego za słabo znam, żeby się wypowiedzieć.

      Usuń
    4. Jakie czasy, takie zaangażowanie... Tak uważam...

      Usuń
  14. 1.

    Wybitność to rzecz względna, w tym przypadku - czy ja wiem... na pewno utwór oryginalny, nietypowy, znakomity ze względu na 'ekwilibrystykę słowną" (świetne określenie, pożyczam).

    2.

    Satyra polityczna pewnie też, ja się skupiłam raczej na warstwie językowej niż na treści, zwłaszcza ukrytej.

    3.

    Czasem sięgam po poezję, zdecydowanie po klasykę, zatrzymawszy się - "epokowo"- na Tuwimie, Staffie, uwzględniwszy Baczyńskiego oraz trójkę Szymborska- Miłosz- Herbert, może jeszcze Różewicz... Nie dla mnie raczej Nowa Fala, Bruliony i inne Wojaczki, o najnowszych typu Tkaczyszyn - Dycki nie wspominając. Nie śledzę najnowszych tomików, wyjątkiem Szymborska, ale i to nie regularnie.Szukam w poezji spokoju, lubię poetyckie spojrzenie na świat i człowieka. Na co dzień czytam prozę, raz na jakiś czas otworzę sobie jakiś zbiór wierszy... przeczytam 1- 2 utwory. Ostatnio zaś "nurkuję" w poezji dla dzieci - Tuwim, Brzechwa, Jachowicz, Kern itp.

    4.

    Generalnie nie miałam z tym problemu, "czułam" literaturę wszelką. Nie na tyle jednak by pisać analizę na maturze, choć pisałam na niej o ... Stachurze w ramach luźnego tematu w stylu literatura, film... która ze sztuk jest Ci najbliższa...' itp.Ale to ogólnie, nie dokonując rozbioru wierszy na części pierwsze.

    Wrażenie na pewno zrobiła na mnie twórczość Baczyńskiego (pokazana też w wersji śpiewanej przez E. Demarczyk), Norwid (on był "obcy" w swoich czasach, wyrastał ponad).

    5.

    Czytanie poezji jest przyjemnością. W ogóle można zapytać, czy szkoła może sprawić, by czytanie stało się przyjemnością. Myślę, że nauczyciele mogą stawać na głowach, wymyślać najróżniejsze metody, sposoby i formy,ale jak ktoś nie ma nawyku czytania z domu, to mu nic nie pomoże. Owszem, ciekawie podane treści związane z literaturą mogą zachęcać i inspirować do czytania, ale to nie na każdego działa.

    6.

    Tuwim ma wiele twarzy, jeśli chodzi o rozpiętość twórczości. Ciekawe, czy jest jeszcze jakiś oblicze, którego nie znamy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnesto,

      Bardzo Ci dziękuję, że chciało Ci się jeszcze oddać głos w sprawie.;)

      Ad 2
      Właściwie także dla mnie warstwa językowa była najciekawsza. Treść, wiadomo, nie bulwersuje już tak jak w chwili premiery.

      Ad 3
      Widzę, że ciężko mają młodzi poeci w naszym kraju – większość woli czytać klasyków.;) Podoba mi się, co piszesz o poszukiwaniu spokoju w poezji. Całkowicie się z Tobą zgadzam – poezja pozwala na odetchnięcie. Co stwierdziwszy, zaczynam się wahać: czy taki „Bal w Operze” gwarantuje spokój ducha?:)
      Zaskakuje mnie czasem, CO obecnie uchodzi za poezję.;)

      Ad 4
      Mimo dobrej przyswajalności poezji, również nie podjęłam się analizy wiersza na maturze. Tu już trzeba było się wykazać, żeby dostać b. dobrą ocenę.
      Tak, Norwid był poetą „osobnym”, wg mnie najciekawszy z Romantyków. Przy okazji –przydałaby się jego solidna biografia.

      Ad 5
      Na pewno wzorce płynące z domu są ważne, ale wierzę, że szkoła można jednak pokazać młodemu człowiekowi nowe światy.;) Inna rzecz, że wiąże się z tym głównie przymus, który utrudnia sprawę. I naturalnie wrażliwość odbiorcy jest tu nie do przecenienia.

      Ad 6
      Wydaje mi się, że niewiele osób wie, że znane (przynajmniej niektórym) piosenki są autorstwa właśnie Tuwima. Sama późno się dowiedziałam, że to pisał m.in. dla Ordonki. Tu:
      http://www.polskieradio.pl/8/2893/Artykul/876788,Co-laczylo-Tuwima-z-Ordonka-i-PawlikowskaJasnorzewska
      kilka ciekawostek na ten temat.;)


      Usuń