Latem miało być lekko i przyjemnie, toteż w lipcu zapraszam na „Śniadanie u Tiffany’ego”. Tej minipowieści Trumana Capote z 1958 r. rekomendować raczej nie trzeba, choć jest znana głównie z ekranizacji Blake’a Edwardsa z 1961 r.
Początek dyskusji 19 lipca 2013 r. Zapraszam!
Przy okazji – w najbliższą środę o godz. 20.10 Ale kino! przypomni film Bennetta Millera Capote z oscarową rolą Philipa Seymoura Hoffmana.
Bu, 19 lipca mnie nie będzie, a pewnie przez te parę dni wyczerpiecie całość dyskusyjnych zagadnień:( Ale lektura istotnie bardzo przyjemna, a i w tym przypadku wyjątkowo "filmowość" okładki niczego nie psuje (a wręcz przeciwnie!)
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że Cię nie będzie.;(
UsuńWahałam się nad okładką, ale sympatia do Hepburn zwyciężyła.;)
Lektura istotnie przyjemna :) A czytałaś "Z zimną krwią" tego autora? To książka o wiele mniej przyjemna, podczas czytania ciarki mi chodziły po plecach.
OdpowiedzUsuń"Z zimną krwią" czytałam tylko fragmentarycznie, faktycznie robi niesamowite wrażenie. Wciąż czekam na dobry moment, żeby przeczytać całość.;)
UsuńZ Zimną krwią jest znakomite, byłem nieco zawiedziony, że Capote nie napisał więcej takich rzeczy, bo jednak na tym tle Śniadanie to taka banieczka mydlana:)
UsuńTrzeba pamiętać, że temat inny i w gruncie rzeczy gatunek lit. - też. "Z zimną krwią" to prawie reportaż.
UsuńOwszem, mimo to żal. Miał chłopak pazur:)
UsuńMoże mu się stępił na ZZK.;(
UsuńŹle to świadczy o tym pazurze:P
UsuńSprawdziłam - ZZK napisał po Harfie i Śniadaniu, być może udała mu się tak naprawdę tylko jedna książka w życiu. Za to ego starczyłoby na kilku literatów.;(
UsuńZnasz literata z małym ego? :P Jedna znakomita książka w życiu to też nieźle, ilu nawet tego nie osiąga?
UsuńNiestety TC należy do tych, którzy jawnie wypowiadali się b. źle o kolegach i koleżankach po piórze. Chyba na dodatek bezpodstawnie.
UsuńTak, ja na pewno nie napiszę ani jednej znakomitej książki.;)
Może czuł się niedoceniany, biedulek. My, szarzy czytelnicy, to nic, a co powiesz o skrupulatnych autorach marnych powieści?
UsuńAlbo miał kompleksy na temat własnego wyglądu.;)
UsuńDwa cytaty z książki-wywiadu:
Zawsze, gdy biorę do ręki "Z zimną krwią", czytam ją od deski do deski, zupełnie jakbym to nie ja napisał. Wiesz, to jest naprawdę doskonała książka. Nie zmieniłbym w niej niczego.
***
Czy sądzisz, że miałeś jakiś wpływ na pisarstwo w Ameryce?
Wiem, że odcisnąłem znaczne piętno na pisarstwie w Ameryce. To dlatego, że wpłynąłem na innych pisarzy poprzez dziennikarstwo. Mój Boże, przecież to ja wymyśliłem to wszystko. Inni zbierają tylko za to nagrody. (Śmiech)
Jakbym napisał takie ZZK, to też bym się napawał i chwalił:)
UsuńByłbyś pionierem.;) U nas raczej tylko krytykuje się kolegów, chyba jeszcze nikt nie ogłaszał wszem i wobec, że arcydzieło popełnił?;)
UsuńParę lokalnych grafomanek bardzo intensywnie dmie w surmy własnego geniuszu. Do nas już też zawitała amerykańska autoreklama:)
UsuńSpotkałam się tylko z pojedynczym głosem przy okazji książki o życiu w Japonii, reszty geniuszek najwyraźniej jeszcze nie odkryłam.;(
UsuńNie ma się do czego spieszyć, doprawdy:)
UsuńTak też się właśnie pocieszam.;)
UsuńGniję (oby) na plaży (oby), ale przeczytam, bo jak dotąd nie pojąłem, o co Holly chodziło:)) Więcej sentymentu mam dla Harfy traw.
OdpowiedzUsuńLiczysz na deszcz i gnicie wynikłe z nadmiernego namoczenia?:)
UsuńMnie ciekawi, czy Capote widział ją równie dobrotliwie co Edwards.
Zamierzam leżeć w słońcu i nic nie robić, co zapewne uniemożliwi mi obecność progenitury.
UsuńPojęcia nie mam, jak widział ją Capote, mnie trochę denerwowała, więc się do utworu nie przywiązałem specjalnie.
W takim razie życzę Ci dobrej pogody, innym (i sobie) zresztą też.
UsuńPodejrzewam, że też ją widział jako całkiem sympatyczną postać.;( Holly może drażnić, a jakże.
Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć, chociaż jakby padało, to może bym się udało dopaść komputera o właściwej porze:)
UsuńWieczorem to już chyba nie jak się smażyć na plaży. No, chyba że na leżaku w kocyku, jak w sanatorium.;)
UsuńWieczorem pewnie rozrywki wieczorne, typu kwitnięcie na placu zabaw.
UsuńCóż, nieczęsto się wyjeżdża na urlop.;)
UsuńOj nieczęsto:(
UsuńZaopatrzę się w książkę i przeczytam/film obejrzałabym ponownie, ale nie mam Alle kino/ i będę "przysłuchiwać się dyskusji".
OdpowiedzUsuńDlaczego tylko przysłuchiwać? Namawiam do czynnego udziału.;)
UsuńDziękuję za zachętę. Książkę już kupiłam sobie na allegro.)
UsuńSkoro tak, to grzechem będzie tylko się przysłuchiwać.;)
UsuńBardzo lubię, wręcz uwielbiam "Śniadanie....", nawet jak nie zdążę sobie powtórzyć to się przyłączę do dyskusji.
OdpowiedzUsuńWreszcie! Byłoby miło.;)
UsuńRozumiem, że 19 lipca wieczorem spotykamy się tu? :)
OdpowiedzUsuńTak, trzeba będzie tylko postarać się o kilka dodatkowych foteli, żeby móc usiąść w bardziej kameralnym gronie.;) Pragnę zauważyć, że kanapa jest chyba w odcieniu Nattier blue.;)
UsuńU mnie na monitorze też wygląda na Nattier blue. Przypuszczam, że foteli jest więcej, z miejscami nie powinno być problemu. :)
UsuńTeraz pozostaje przejrzeć garderobę.;)
UsuńZastanawiam się, czy ubrać się pod kolor kanapy czy może lepiej poduszek. :D Czy każdy uczestnik dyskusji otrzyma symboliczną pamiątkę sygnowaną Tiffany & Co? :)
UsuńNie wiem, czy firma jest aż tak rozrzutna, żeby honorować fanów literatury.;( Swoją drogą dzięki Capotemu Tiffany ma reklamę zapewnioną na wieki.;)
UsuńBardzo jestem ciekawa, czy Capote otrzymywał jakieś tantiemy. :)
UsuńNależały mu się jak mało komu.;)
UsuńNie sądzę ;) Prawdziwy rozgłos salonowi przyniosła ekranizacja. Zgodzili się udostępnić salon na jeden dzień zdjęć w zamian za reklamę 'wykorzystującą' Audrey - to zdjęcie wisi u nich do dziś!
UsuńTo jedna z ciekawostek ze wspomnianej przeze mnie książki. Baaardzo zresztą "elektryzujący" był ten dzień, jak się można z niej dowiedzieć ;)
No to mamy jasność.;) Dzięki za informację.;)
UsuńNie chcę się narzucać, ale jakby co, to jak wrócę z urlopu mogę dorzucić co nieco do dyskusji tak uzupełniająco ;)
UsuńAleż ponarzucaj się.;)
UsuńMoże jeszcze zdążę na czerwcowe spotkanie, ale to lipcowe mnie ominie niestety, bo będę wtedy na urlopie. A bardzo jest ono dla mnie ciekawe i na pewno będę potem czytać Waszą dyskusję.
OdpowiedzUsuńJako doskonałe uzupełnienie i źródło wiedzy rzucające ciekawe światło i na książkę, i na autora, i na ekranizację polecam książkę "Piąta Aleja, piąta rano".
I, no cóż, pamiętam swoje rozczarowanie lekturą po obejrzeniu ekranizacji, gdy okazało się, jak mało mają ze sobą wspólnego ...
Książkę mam w planach, rzeczywiście może być dobrym uzupełnieniem.
UsuńMnie nawet pociesza, że książka jest b. różna od ekranizacji.;)
O, jak miło się lipiec zapowiada... :-) Wreszcie przeczytam książkę, bo film już obejrzany kilka razy.
OdpowiedzUsuńTo tak jak u mnie.;) Cieszę się, że się piszesz na wspólne czytanie.
UsuńCzytałam tę powieść raz, w oryginale. Używali w niej dużo specyficznego języka przez co czytało się ją ciężko. Na dodatek postać Holly wydaje mi się tak irytująca, że przeczytanie książki i obejrzenie filmu jeden raz jest dla mnie wystarczające. Ale czekam na dyskusję w przyszłym miesiącu, o książce sierpniowej nie słyszałam więc chętnie się przekonam :)
OdpowiedzUsuńMnie z kolei mile zaskoczył styl TC - obawiałam się, że lektura w oryginale będzie żmudna, ale nic z tych rzeczy. Co do Holly, irytowała mnie lekko w filmie, w książce - nie. Może dlatego, że jej "filozofia życia" stała się dla mnie bardziej zrozumiała.;)
UsuńMoże jednak wpadniesz do nas dzisiaj po 15.00?:)