Rozglądam się dokoła oparty o samochód: strażnik miejski, Pakistańczyk myjący szyby samochodowe, świergocące ptaki, niewiele pojazdów, niewielu przechodniów, para nastolatków całujących się na ławce w parku. Podobnie jak wczoraj, zadziwiający, bukoliczny spokój tego miejsca na świecie dodaje mi pewności, choć w środku wciąż czuję burzę lub raczej echo burzy: coś w rodzaju dalekiego, ale nie bardzo dalekiego, pobudzenia, tak jak dalekie, ale nie bardzo dalekie, zdają się hałasy ruchu ulicznego, tam w dole, które docierają tutaj przytłumione, miękkie, ale docierają. Spokojny chaos – myślę: jak u wszystkich rodziców wczoraj po południu przy wyjściu ze szkoły, jak każda chwila w duszy wszystkich dzieci świata. Tyle że teraz myślę tak o sobie, o tym impasie, który wciąż mnie ratuje przed cierpieniem, jakiego zgodnie z wyobrażeniem wszystkich, ale to wszystkich, zdaję się ofiarą, a tak jeszcze nie jest. To spokojny chaos, tak, ten, który mam w środku. Spokojny chaos. (s. 50-51)
Nic dodać, nic ująć - główny bohater powieści Veronesiego doskonale określił swój stan ducha. Ze stoickim spokojem znosi nagłą śmierć wieloletniej partnerki oraz fuzję w firmie, w której zajmuje wysokie stanowisko. Tak przynajmniej nietypowe zachowanie Pietra interpretują bliscy i znajomi, oczekujący raczej oznak rozpaczy oraz podenerwowania. Tymczasem mężczyzna postanawia być blisko 10-letniej córki i większość czasu spędza na placu przed jej szkołą. Pozornie irracjonalny gest jest z jednej strony formą zadośćuczynienia osieroconemu dziecku, z drugiej ucieczką przed stresem.
Najciekawszym wątkiem w książce wydała mi się żałoba – coś, z czym Pietro ma problem. Zaskakuje go opanowanie córki, jej szybkie pogodzenie się ze śmiercią matki. Dziewczynka prawdopodobnie z braku wzorców po prostu naśladuje ojca, w rzeczywistości oboje działają jak naczynia połączone, ku wyraźnej, obopólnej korzyści. Wątpliwości co do przejawów żałoby jednak pozostają, bo czy podobny spokój w obliczu straty bliskiej osoby jest naturalny? Co ciekawe, zachowanie Pietra wywiera nieoczekiwany wpływ na jego bliskich i znajomych, którzy nie bez ukrytych zamiarów przyjeżdżają na plac przed szkołą. Te wizyty przypominają pielgrzymki, a główny bohater mędrca – jest traktowany jak powiernik i doradca, choć w istocie najczęściej ogranicza się do słuchania. Zastanawiające.
Czytając „Spokojny chaos” nie mogłam wymazać z pamięci ekranizacji znanej u nas pod tytułem „Cichy chaos” (2008). Film zrobił na mnie bardzo duże i dobre wrażenie, trudno mi zatem ocenić powieść całkiem obiektywnie. Z pewnością jest to kawał solidnej, współczesnej włoskiej prozy, jakiej na polskim rynku od dawna brakuje, chwała więc wydawnictwu Draft Publishing, które ma kolejne powieści z Włoch w planach. Przegapić ich się nie da – okładki zbyt mocno wyróżniają się szatą graficzną od setek innych. I dobrze!
___________________________________________________________________________________________
Sandro Veronesi „Spokojny chaos” przeł. Anna Osmólska-Mętrak i Natalia Mętrak, Draft Publishing, Warszawa 2013
Okładka trochę przypomina mi pracę Olbińskiego.
OdpowiedzUsuńMnie zdecydowanie kojarzy się z bajkami dla dzieci.;)
Usuńoglądałam film, i podobnie zrobił na mnie spore wrażenie. nie zdawałam sobie sprawy, że jest i książka, przeczytam z przyjemnoscią. przypatrzę się też wydawnictwu, bardzo fajnie, że wreszcie jest ktos, kto się zajmie wydawaniem włoskiej prozy w Polsce, bo mam wrażenie, że jest jej wyjątkowo mało na polskim rynku.
OdpowiedzUsuńJa też nie miałam pojęcia o książce. Gdyby nie program telewizyjny, dalej tkwiłabym w niewiedzy. A wydawnictwo rzeczywiście fajnie się zapowiada, zwłaszcza że stawia na mniej znaną, ale dobrą literaturę.
UsuńDal mnie okladka to wariacja na temat Celnika Roussseau, podobieństwo można sprawdzić tu:
OdpowiedzUsuńhttp://www.artinfo.pl/?pid=events&sp=relation&id=5117&lng=1
W każdym razie zwróciła ostatnio moją uwagę w księgarni i zaczęłam książkę przeglądać. Ale się nie zdecydowałam ostatecznie, bo jakoś narracja wydała mi się trochę jednostajna i nużąca. Okładek było jeszcze parę w tej serii, ale już nie miałam czasu na sprawdzanie co każda z nich kryje ;)
Roussseau - jak najbardziej, inspirację widać jeszcze lepiej na okładce do "Idź" Espedala.
UsuńGłówny bohater chwilami może za bardzo drąży sprawę, ale książkę czyta się bardzo dobrze. Sporo się w niej dzieje, choć obejmuje krótki okres - zaledwie kilka miesięcy. Naprawdę warto przeczytać.;)
Ten program to Tygodnik Kulturalny na TVP Kultura? Bo ja właśnie po nim rzecz nabyłam. I mam na oku. Filmu nie znam. Ale wiem, że grał Nanni Moretti. I tak sobie będę wyobrażać główną postać. To się cieszę, że dobre słowa słyszę. Bo w brodę bym sobie pluła, że szastam groszem. A przecież i tak towaru mam wokół tyle, że do śmierci nie zdążę wchłonąć.
OdpowiedzUsuńA okładki są jednakie w serii? Myślałam, że jednorazówka. Może być nawet Celnik.
Tak, Tygodnik.;) Ostatnio Deptuła pisała też o powieści w Polityce.
UsuńPrzyznam, że podczas lektury nie byłam w stanie wyobrazić sobie innej twarzy niż Morettiego.;) Postać brata również na dobre wryła mi się w pamięć.
Więcej okładek widać na stronie FB.
Każda okładka w serii Europa Odnaleziona jest malowana przez innego polskiego artystę. Ciekawy i wyjątkowy pomysł wydawnictwa DP wyróżnia te książki na półkach w księgarni, mają dodatkową wartość w postaci dodanego świata- obrazu na okładce.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za informację. Zasugerowałam się spójnością szaty graficznej i pomyślałam, że wszystkie okładki są Pani autorstwa.
UsuńCałkowicie się z Panią zgadzam - obraz na okładkach książek Draft Publishing to dodatkowa wartość.
Mojego autorstwa jest okładka książki "Spokojny Chaos" oraz plakat promujący serię Europa Odnaleziona. Kolejne okładki są autorstwa innych malarzy, ale rzeczywiście wszystkie stanowią spójną całość. Skojarzenie z Celnikiem Rousseau bardzo trafne, prosta forma, symbolicznie namalowana roślinność, subtelna kolorystyka, w tych okładkach jest jakiś spokój. Co ciekawe, artyści nie konsultowali się jak mają malować na okładkę, wpisaliśmy się wspólnie w ten charakterystyczny nastrój wydawnictwa Draft Publishing- bardzo miły dla oka.
UsuńRzeczywiście mimo żywych barw i dość grubej kreski z okładek bije spokój. Najbardziej odpowiada mi spójność szaty graficznej, bo dla czytelnika to jednak ważne - książki wydawnictwa stają się na tyle rozpoznawalne, że z łatwością można je wyłuskać wśród stosów innych.
UsuńTo pocieszające, że niektórzy mają odwagę umieścić na okładce autorskie projekty, a nie zdjęcia.