niedziela, 1 marca 2015

Nieważkość

W „Nieważkości” najbardziej uderzyło mnie dziecięce okrucieństwo. Niezamierzone, dyktowane emocjami lub odruchem. Takie, które każe bezpardonowo odtrącić próbę zaprzyjaźnienia się, wykorzystać słabszą koleżankę, dotkliwie ukarać psa albo wrzucić ulubioną lalkę do pieca, żeby już więcej nie ryczała. Grzeszki, jakie codziennie przytrafiają się kilku- i nastolatkom, u Fiedorczuk mają swój ciężar. Czasem tylko coś sygnalizują, czasem wywołują niepożądane skutki. Tak właśnie było w przypadku Heli, Zuzy i Ewki, które nie były dziećmi zepsutymi czy złymi, a jedynie nie znały jeszcze zasad rządzących światem.


Opis dzieciństwa w podwarszawskim miasteczku udał się autorce wybornie. W kilkunastu scenach zwarła to, co najważniejsze w tym okresie życia: z jednej strony niewinność spod znaku jarzębinowych korali i szkiełek zakopywanych w ziemi, z drugiej dojrzewanie do odpowiedzialności oraz podejmowania decyzji. Dorosłe bohaterki wypadają niestety mniej przekonująco. Fiedorczuk najwyraźniej zabrakło intuicji i wyczucia proporcji, stąd dość wymyślne życiorysy i efektowna kumulacja zdarzeń w finale. Szkoda, bo tytułowa nieważkość, w której przez lata tkwiły trzy kobiety, została wcześniej zarysowana bardzo subtelnie. Podsumowując: powieść nie bez wad, ale warto dać jej szansę.

_______________________________________________________
Julia Fiedorczuk Nieważkość, Wyd. Marginesy, Warszawa 2015 

10 komentarzy:

  1. Autorka napisała kilka zbiorów wierszy. Ciekawa więc jestem, jakim językiem posługuje się w powieści: czy jest to język delikatny, poetycki, piękny? A książce dam szansę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Język mnie zaskoczył prostotą, niewiele ma wspólnego z poezją. W powieści daje się za to wyczuć duża wrażliwość na otoczenie, także na przyrodę.
      Wydaje mi się, że bardziej poetycka była "Biała Ofelia", ale pamięć może płatać mi figla. Tak czy owak, autorka godna uwagi. Poczułam się zachęcona, żeby dla odmiany poczytać jej wiersze.;)

      Usuń
  2. Intrygująco... Mam słabość do powieści z dzieciństwem i dorastaniem w tle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zachęcam do lektury, książkę bardzo dobrze się czyta i dość intensywnie przeżywa. Opis dzieciństwa wyjątkowo mocno zapada w pamięć.

      Usuń
  3. Dzieci to istoty pełne sprzeczności - z jednej strony symbolizują niewinność, czystość, z drugiej zaś, tyle jest w nich prymitywnego okrucieństwa. Zaciekawiłaś mnie tą pozycją :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, to takie prymitywne, nieobarczone jeszcze bon tonem okrucieństwo. Na szczęście z wiekiem człowiek nabywa ogłady i potrafi lepiej funkcjonować w towarzystwie.;)

      Usuń
  4. I nawet okładka jest całkiem niezła, chociaż mieści się w stereotypie, że "skoro w książce ważne są postacie kobiet, to będzie zdjęcie kobiety na okładce". Ale widać nawet w takiej konwencji można wybrać ciekawą fotografię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie okładka średnio się podoba, ale rzeczywiście widać tu nawiązanie do treści, zwłaszcza nieważkości. Może trudno byłoby zaznaczyć ten stan bez kobiecej postaci.;)

      Usuń
  5. Czy tego okrucieństwa jest na tyle, żeby książka wprawiała czytającego w przygnębienie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie;) To są drobne akty, które chyba prawie każdy dorosły zna z własnego dzieciństwa. Mimo kilku bolesnych zdarzeń książka raczej daje nadzieję. Aha, nie ma w niej historii.;)

      Usuń