poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Bałkański nokturn

Nasze miasto narodziło się z bliskości pomiędzy ludźmi a rzeką. Una to siła, która utrzymuje miasto w ryzach, w przeciwnym razie już dawno temu okryłoby się ziemią. A jego mieszkańcy uciekliby jak żółwie, z domami na plecach, daleko stąd. W tym mieście wszyscy ludzie są wyznawcami wody. Wiedzą, że większość problemów zniknie, jeśli będą po prostu wpatrywać się w przepływającą rzekę. Dlatego właśnie warto tutaj zamieszkać, zobowiązać się do dożywotniej wierności. Do utrzymania przymierza, którego pod żadnym pozorem nie można ujawnić. [s. 127]


Una istnieje naprawdę (płynie w zachodniej Bośni i Hercegowinie), jednak w powieści Faruka Šehicia wydaje się rzeką magiczną i baśniową. Oczyszcza, czasem ożywia zwłoki, daje też schronienie. Dla narratora jest częścią krainy dzieciństwa, do której w życiu dorosłym będzie często powracać. Bo rzeka płynie, jakby nic się działo. Trzy metry pod powierzchnią panuje nienaruszalna cisza, której nie jest w stanie zakłócić nawet artyleryjski ostrzał. Dla Mustafy Husara wodna republika stanie się protezą świata utraconego podczas wojny, wyimaginowanym azylem dla sponiewieranej duszy.

Książka Šehicia jest niezwykła: poetycka i melancholijna, z pogranicza jawy i snu. Czytelnik wsiąka w ten turkusowo-zielony ocean opowieści, by razem z głównym bohaterem dorastać z roślinami, zanurzać się w zwierciadle i zaglądać w ryby. Albo śnić o marynarzach zielonej armii, bogach rzeki i potworze z Sokiony. Wszystko po to, by uciec od wojennych okropieństw. Šehić wie, o czym pisze: w kwietniu 1992 r. dobrowolnie wstąpił do armii BiH i jako porucznik dowodził ponad setką żołnierzy. Można się domyślać, że w Książce o Unie zawarł własne doświadczenia i podobnie jak Mustafa sam również poddaje się autohipnozie, aby załagodzić ból i słowami odbudować utraconą przeszłość. Z mojej perspektywy efekt jest znakomity.

Ryby wiercą się, przez chwilę są zdenerwowane i wylęknione, lecz zaraz potem uspokajają się i długo tkwią w jednym miejscu, jak gdyby pełniły tam straż. To jest mój świat. Jestem w nim rybą przystosowaną do życia na lądzie. Żywym dowodem darwinowskiej ewolucji. Niebrakującym ogniwem, stadium przejściowym pomiędzy rybą a człowiekiem, chociaż posiadam wygląd doskonale ludzki. [s. 53]

______________________________________________________________________________
Faruk Šehić, Książka o Unie, przeł. Agnieszka Schreier, Biuro Literackie, Stronie Śl. 2016



16 komentarzy:

  1. Przypomina mi to trochę, jak Płaza w Skoruniu pisze o Wiśle. Chociaż u niego Wisła jest swojska, ale i groźna, na dodatek kapryśna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się szwendał po głowie Leśmian i przeróżne baśnie. Tak czy owak Una bardzo przyjemnie kołysze także czytelnika.;)
      Skoruń wciąż poleguje, czeka na dobry moment. Może podczas majówki.

      Usuń
    2. Mnie się za to Płaza kojarzył trochę z Orzeszkową, a trochę z Schulzem :D Majówka to będzie dobry moment, może już coś zakwitnie.

      Usuń
    3. Orzeszkowa i Schulz to wielce obiecująca przynęta.;) No i wątek wiejski - dobrze, że coraz częściej pojawia się w polskiej prozie.

      Usuń
    4. Ja się szczypałem w rękę, bo takie skojarzenie wydawało mi się trochę nie bardzo. Ale akurat równocześnie czytałem Nad Niemnem i klimatem pasowało idealnie. A i ten Schulz jakoś by się obronił. Lubię takie nastroje, bo jeszcze mi się włączyły Listy z rabarbaru momentami.

      Usuń
    5. Nad Niemnem chyba jest idealne na obecną porę, przynajmniej dla mnie.;) Może wreszcie sobie je powtórzę.
      Czy to znaczy, że Skoruń bywa zabawny? Bo miałam wrażenie, że jest seriozny.

      Usuń
    6. Zabawny nie,raczej chodziło mi o sposób prowadzenia dialogu (jest tam paru takich wujków mędrków) i ogólnie klimaty, typu zabawy chłopców.

      Usuń
    7. Dla mnie to w sumie lepiej, że nie jest śmiesznie;)

      Usuń
    8. Ja tam lubię czasem jakiś żarcik :)

      Usuń
    9. Wolę mroczne, depresyjne klimaty. Ciekawe, skąd mi się to wzięło.;)

      Usuń
    10. Oj, to żebyś się nie rozczarowała Skoruniem :)

      Usuń
    11. Coś mi mówi, że będzie dobrze.;)

      Usuń
  2. Kolejna perełka rodem z Biura Literackiego :) W ubiegłym roku gościłem na Chorwacji, odbyłem też jednodniową wycieczkę do Bośni i Hercegowiny i trochę żałuję, że nie miałem na podorędziu tamtejszej literatury - pozycja, o której piszesz idealnie by się do tego nadawała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słowo "perełka" jest tu bardzo na miejscu, to niezwykła książka. Świetnie łączy poezję z okrucieństwem wojny, co ma tę dobrą stronę, że nie epatuje drastycznymi opisami.
      Lektura na pewno jest miłym uzupełnieniem podróży. Sama coraz bardziej chciałabym zobaczyć Sarajewo.

      Usuń