Stasiuk nie zaskakuje. Od jakiegoś czasu można z góry założyć, że w nowej książce znów pojawią się kawałki o pięknych krajobrazach i niepięknej architekturze, o podróżach po okolicy i za wschodnią granicę, może jeszcze coś o polityce i owcach. W Kronikach beskidzkich i światowych to wszystko jest, niespodzianek zresztą być nie mogło m.in. ze względu na gatunek literacki (tom zawiera felietony drukowane w latach 2013-2017 w Tygodniku Powszechnym).
Autorowi trzeba oddać sprawiedliwość – nawet gdy po raz kolejny pisze o poranku na wsi, przemijaniu albo nowoczesnych technologiach, potrafi pisać po prostu pięknie. Kiedy przebąkuje o braku pomysłu na tekst i daje się wyraźnie odczuć, że nie jest to jedynie kokieteria, nadal pisze zajmująco. A jeśli czytać ten zbiór w małych dawkach, wrażeń będzie sporo. Na przykład tekst o mężczyźnie jeżdżącym ze starą, schorowaną matką do Ikei, żeby się ogrzać w kolorowym wnętrzu, mocno porusza, historia o psie znalezionym w lesie tchnie optymizmem, z kolei fantazja na temat artystów piszących list do władz rozśmiesza do łez.
Co ujmuje mnie od dawna u Stasiuka, to jego autentyczna empatia i zrozumienie ludzkich słabości. Dostrzegam to w jego pisaniu o słuchaczach toruńskiego radia, o upodobaniu rodaków do wszelkiej maści chińskich towarów czy o powszechnym pędzie do nieśmiertelności. Nie znajduję tu ani krzty poczucia wyższości lub drwiny, a przecież łatwo byłoby szydzić. Pisarz chyba już złagodniał (albo pisze w wersji light z szacunku dla Tygodnika), bo nawet ustosunkowując się do kontrowersyjnych poczynań polityków i księży, pozwala sobie na mocno zawoalowany sarkazm. Żadnego potępiania w czambuł, żadnego grzmienia.
Zbiór jest niezły, choć nie zawadziłoby dokonać staranniejszego, bardziej urozmaiconego wyboru tekstów, bo chwilami powtórzeń jest za dużo. Zabrakło też dat, a jak się okazuje, czasami mają znaczenie dla lepszej orientacji w chronologii wydarzeń. Mimo tych zastrzeżeń Kroniki… warte są lektury – ot, żeby sprawdzić, jak Stasiuk opisuje rzeczy trudne do nazwania albo przeciwnie, banalne, i nadaje im blasku.
_______________________________________________________________________
Andrzej Stasiuk Kroniki beskidzkie i światowe, Wyd. Czarne, Wołowiec 2018
Empatia - tego mi we współczesnym świecie brakuje i chyba to będzie czynnik, który ostatecznie przesądzi o tym, że sięgnę po tego autora ;)
OdpowiedzUsuńZatem czekam na twoje wrażenia.;) Myślę, że Stasiuka warto czytać dla stymulacji umysłowej i dla możliwości obcowania z dobrą literaturą.
UsuńTak, właśnie to słowo spowodowało, że pomyślałam, żeby może sięgnąć do tego, mnie nieznanego (poza nazwiskiem oczywiście) pisarza. Może łapię się na tym, że ostatnimi czasy samej brakuje mi empatii dla pewnych osób i wyznawanych przez nie ideologii i poglądów. Choć z wiekiem łagodnieję, to nie mogę w sobie wykrzesać współczucia dla głupoty i agresji. Zazdroszczę autorowi umiejętności pięknego pisania, nawet o rzeczach banalnych, o jakichkolwiek.
OdpowiedzUsuńMnie niestety też nie stać na łagodność wobec głupoty, chamstwa i agresji. Raczej nigdy nie osiągnę tu zen.;( A do lektury Stasiuka zachęcam, z różnych powodów.;)
UsuńZ pisarzami takimi jak Stasiuk czy Pilch jest o tyle łatwo, że wiedząc już jak piszą i mając świadomość, że reszta jest w formie podobna, można albo kupować wszystko w ciemno albo dać sobie spokój już na starcie. Jakież to wygodne :D
OdpowiedzUsuńTo prawda. I o ile za Stasiukiem już od lat nie gonię, to za Pilchem jeszcze tak.;) To już są marki, podobnie jak Tokarczuk i Masłowska (co prawda tę drugą akurat od czasu zabicia kotów trochę zaniedbuję).
UsuńO takich pisarzach zwykło się mówić, że mimo wydawania kolejnych tytułów piszą wciąż tę samą książkę. Niektórzy czynią z tego zarzut, a fani piszczą z uciechy :)
UsuńŚwięte słowa. Jako fanka niestety coraz częściej się nudzę niż piszczę z uciechy.;(
UsuńA z wymienionych autorów chyba tylko Tokarczuk pisze rzeczy różne.
Muszę w końcu spróbować się ze Stasiukiem. Nic jeszcze jego nie czytałem, więc nie mogę stwierdzić, czy ta powtarzalność byłaby pożądana.
OdpowiedzUsuńMożna zacząć od powieści, wtedy jeszcze się nie powtarzał.;)
UsuńJeśli chodzi o wydawnictwo Czarne jeszcze nigdy się nie zawiodłem. Myślę że i tym razem się zakocham.
OdpowiedzUsuńTak, Czarne ma dobrego nosa do książek, nawet te słabsze nie są złe.;)
Usuń