"Pusta woda” była rodzinnym rytuałem wymyślonym przez matkę Krystyny Żywulskiej. Na przekór nędzy panującej w getcie kobieta uporczywie podtrzymywała pozory normalnego życia i codziennie w porze obiadowej stawiała na stole gorącą wazę. Na ogół był w niej tylko wrzątek, z rzadka trafiał się ziemniak lub inna zdobycz nadająca się do zjedzenia. Do „obiadu” zasiadali rodzice z córkami, jak przed wojną.
Poczucie normalności szybko znikało jednak w zderzeniu ze światem zewnętrznym – wystarczyło porozmawiać z sąsiadami, podsłuchać bawiących się dzieci, wyjść na ulicę pełną żebraków i trupów. Albo przejrzeć się w lustrze i uczciwie ocenić wygląd wyniszczonego głodem ciała. Prawdziwa normalność była po aryjskiej stronie, dostrzegalna nawet z kładki oddzielającej duże getto od małego: W dole nic się nadzwyczajnego nie dzieje. I to jest właśnie nadzwyczajne [s. 27].
Stary porządek definitywnie przestał istnieć, dawne zasady straciły rację bytu. Dlatego odkryty w marynarce ojca list od kochanki był jedynie luksusowym konfliktem, tak samo abstrakcyjnym jak rozpoczynająca się właśnie wiosna. Nieważne, co znajdowało się w marynarce, sprawczyni dramatu już zresztą nie żyła – ważna była sama marynarka, wymienialna na porcję chleba czyli kilka dodatkowych dni istnienia. Przynajmniej takie pokładano nadzieje, dla ludzi z żółtą gwiazdą na rękawie gwarancji nie było żadnych.
W Pustej wodzie śledzimy wojenne peregrynacje Żywulskiej od getta, przez niepewne życie po aryjskiej stronie, działalność konspiracyjną aż po pobyt na Pawiaku. Autorka pisze prosto i bardzo plastycznie, te historie wprost się chłonie. Na odbiór wpływa również świadomość, że zdarzyły się naprawdę i ponoć nie zostały ubarwione. Nie było zresztą takiej potrzeby, bo lektura dostarcza wystarczająco dużo emocji.
____________________________
Krystyna Żywulska Pusta woda
Instytut Wydawniczy Latarnik
& tChu, doM Wydawniczy, Michałów
– Grabina 2008
To jest znakomita książka, mam wrażenie, że lepsza i dojrzalsza od jej "Przeżylam Oświęcim", a przy okazji jedna z niewielu powieści pokazujących życie getta od wewnątrz. Bo poza Żywulską kojarzy mi się tylko Wojdowski.
OdpowiedzUsuńOtóż to - te relacje z getta są na wagę złota. Codzienność, o której mało kto spoza murów miał jeszcze pojęcie.
UsuńWojdowski kiedyś będzie czytany, bezwzględnie.
Relacji jest sporo, ale właśnie z beletrystyką gorzej, więc tu się każda pozycja liczy. Wojdowskiego się boję, choć mam go od dawna (jest na Wolnych Lekturach, że tak podpowiem zachęcająco) i nie mogę się przełamać. Ale ostatnio trochę przedawkowałem służbowo Holokaust i muszę zrobić sobie przerwę.
UsuńNiby relacje są, ale one są zazwyczaj zbliżone do siebie w treści (co wcale mnie nie dziwi). Rzadziej trafiają przebitki z knajp, spotkań towarzyskich itp., a to do pewnego momentu jeszcze miało miejsce.
UsuńNie obiecuję, że zajrzę natychmiast do Wolnych Lektur, ale dzięki za podpowiedź. Przedawkowanie rozumiem, sama w zasadzie też tak mam.;(
Ja przy służbowej okazji odkryłem, że istniało coś takiego jak reportaż z getta, pisany na bieżąco: Perec Opoczyński (jest u Szczygła w 100/XX) albo Zelkowicz. Albo Rachela Auerbach. Znakomite i jako źródło, i jako literatura.
UsuńDla mnie te nazwiska to też nowość, pewnie i za Antologię kiedyś się wreszcie zabiorę. Auerbach nawet mam.
UsuńCiekawi mnie Rywka Lipszyc.
Antologię się bardzo przyjemnie czyta na czytniku, nie masz świadomości, jakie to grube :) Lipszyc to dziennik, ponoć świetny, ale jednak dzienniki to osobna kategoria.
UsuńDziennik, ale nastolatki, przez to ciekawszy.
UsuńTak, grube książki b. dobrze czyta się na czytniku, nie zniechęcają na starcie objętością.;)
No owszem, nastolatków to jeszcze Sierakowiak i Mary Berg, też ciekawe.
UsuńSierakowiaka czytałam, niezwykły dokument.
UsuńMoże pora przeczytać wywiad-rzekę z Edelmanem.
Który? Bo kilka było chyba?
UsuńZ Beresiem, Agora to wydała. Też obszerna rzecz.
UsuńA to mam gdzieś. Ale jakoś od Edelmana wolę wszystkie inne wspomnienia.
UsuńMnie za to b. interesuje jego życie przedwojenne.
UsuńDo szkoły chodził, ciekawe, czy opowiedział coś więcej :)
UsuńDom rodzinny, pochodzenie - to może być ciekawe.
UsuńO tym (ale swoim ;)) sporo opowiadał Ratajzer.
UsuńTego pana też mam w planach, zwłaszcza po lekturze Wyboru Ireny.;)
UsuńI tak można bez przerwy od lektury do lektury :)
UsuńZgadza się.;)
Usuń"Pusta woda" znakomita, wlasnie pisze o niej moja magisterke. Polecam jeszcze, rowniez relacja z getta i zycia po aryjskiej stronie: Anna Langfus "Skazana na zycie".
OdpowiedzUsuńDziękuję za podpowiedź. Ze względu na niedobrą okładkę pewnie nie zwróciłabym na tę książkę uwagi.;(
UsuńHa, znowu wyciągasz jakąś książkę z kapelusza, tj. tytuł, o którym w ogóle nie słyszałem, a który z miejsca wzbudza zainteresowanie. "Codzienność w getcie" - na pozór to wyrażenie smakuje nieco oksymoronem, no bo jak codziennością mogą stać się takie nieludzkie warunki? Ech, warto czytać takie dzieła, by przypominać, że w ogromnej mierze to tacy pospolici, zwykli, szarzy ludzie przyczynili się do powstania tego typu przybytków cierpienia.
OdpowiedzUsuńSama o tej książce dowiedziałam się niedawno, z jakiegoś artykułu nt. powstania w Getcie.
UsuńTak, codzienność w getcie brzmi jak oksymoron. A jednak w miarę możliwości zabiegano o takie rzeczy. Pamiętam z dzienników Sierakowiaka, że próbował np. chodzić na spotkania towarzyskie, studiować poważne zagadnienia. Dopóki nie zabrakło sił.