poniedziałek, 2 listopada 2020

Martwa Pasieka

Jak czytać utwór, którego fabuła według samego autora jest absurdalna i nie ma wielkiego sensu? Jarosław Iwaszkiewicz we wstępie stwierdza, że jego Martwa Pasieka ma formę muzyczną i na nią należy zwrócić uwagę. Nie mam niestety słuchu muzycznego i nie dostrzegłam owej formy, podobnie jak nie dostrzegłam specjalnej pozycji każdego słowa czy zdania. Pan pisarz musi wybaczyć – skupiłam się na treści. 

Rzecz dzieje się po roku 1956, w małej osadzie. Do dwóch kobiet mieszkających w leśnej chacie przybywają dawni znajomi, każdy z innym bagażem bolesnych doświadczeń. Niektórzy wyszli z więzienia, inni z poprawczaka, jeszcze inni są wciąż w żałobie i teraz, z mniejszym lub większym zapałem, próbują odnaleźć się w nowych okolicznościach. Nie trudno zgadnąć, że Martwa Pasieka to nie tylko nazwa wytrutego siedliska pszczół, ale metafora całej okolicy – i owady, i mieszkańców zniszczyła cywilizacja czyli człowiek. 

Niby jest to opowiadanie kryminalne, tymczasem wyraźnie zaznaczają się w nim bolączki powojennych lat: nowy ład polityczny, towarzysząca mu nierzadko degrengolada, ścierające się stare z nowym, a co za tym idzie – dylematy moralne. Mimo braku wyczucia muzycznego odnalazłam w tym opowiadaniu sporo smaczków, przede wszystkim solidną prozę.

Drugi tekst w tomiku to Psyche, dla mnie rzecz kapitalna. Przepisany na nowo mit zanosił się na dowcipną wariację, bo np. Apollo Kostecki jest lekarzem w miasteczku Mały Parnas, starsze siostry głównej bohaterki to zazdrośnice, z kolei zabiegający o względy dziewczyny stary kawaler nazywa się Natręcki. Ton opowieści stopniowo jednak ulega zmianie i rozwija się bardzo współczesny dramat. 

Przyznam, że Iwaszkiewicz bardzo mnie zaskoczył, głównie empatią w stosunku do swojej bohaterki, a w istocie do kobiet w ogóle. Doskonale zdaje sobie sprawę z bezbronności, osamotnienia oraz strachu brzemiennej Psyche, która staje przed arcyważnym wyborem. To zrozumienie kobiecego losu jest niebywałe i może trzeba uwierzyć wtrącającemu się co rusz narratorowi, że pisze wyłącznie na podstawie własnych doświadczeń, bo inaczej nie sposób. Ja mu wierzę, zwłaszcza gdy mówi: Żyj, moja Psyche, w miłości jest życie

W Psyche widać dokładnie przemyślaną treść i formę, nie ma żadnej przypadkowości. Mimo pesymistycznego wydźwięku opowiadanie wydaje się świeże – dowodzi, że mity nie są jedynie fantazyjną opowieścią o bóstwach i siłach nadprzyrodzonych, ale głęboko zakotwiczone w przyziemnych ludzkich sprawach. A te Iwaszkiewicz znał przecież bardzo dobrze. 

_________________________________________________________________ 

Jarosław Iwaszkiewicz, Martwa Pasieka, Książka i Wiedza, Warszawa 1973 

 

9 komentarzy:

  1. Znana i lubiana seria Koliber - można się w niej natknąć na b. ciekawe pozycje, a "Martwa pasieka" zdaje się to potwierdzać. Bardzo interesująco jawi się szczególnie to drugie opowiadanie - dla mnie to zawsze pewnego rodzaju zaskoczenie, po raz kolejny odkrywać i przekonywać się, jak aktualna potrafi być literatura ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koliber jest zaiste godna polecenia. Po Trifonowie i Tołstoju to dla mnie kolejny tom z tej serii przeczytany w tym roki i bodaj najlepszy.
      Co do aktualności literatury - mity na pewno dobrze się sprawdzają, uwielbiam ich nowoczesne wersje.;)

      Usuń
  2. Lubię opowiadania Iwaszkiewicza. Panny z Wilka, Tatarak, Róża... gdzieś to leży na półkach u mnie, ale nie mam czasu do nich wracać, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwaszkiewicz stanowczo za rzadko jest czytany, a niewątpliwie na to zasługuje. Dla mnie te dwa opowiadania były odkryciem, będę czytać kolejne za jakiś czas. Może "Różę", o której wspominasz, bo jej nie znam.

      Usuń
    2. Nie przepadam za sytuacjami, kiedy autor poucza czytelników, na co powinni zwrócić uwagę... „Martwej pasieki” i „Psyche” nie znam, kiedyś czytałam za to opowiadania, o których wspomina Ajkub. „Róża” jest o tym, jak starzejąca się, skąpa kobieta chciała „kupić” sobie męża i co z tego wynikło. :)

      Usuń
    3. Mnie też takie "instrukcje" nie odpowiadają, interpretacja należy do czytelnika.;) Ale "Martwą Pasiekę" bardzo polecam.
      Piszesz tak zachęcająco o "Róży", że spróbuję do niej dotrzeć.;)

      Usuń
  3. I ja muszę sięgnąć po prozę Iwaszkiewicza, od dawna sobie to obiecuję. Choć za opowiadaniami nigdy nie przepadałam, kto wie, może z wiekiem uległo to zmianie. Też bardzo lubię tę serię z Kolibrem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w Kolibrowym klubie.;) Akurat te dwa opowiadania są dłuższe, więc zachęcam do lektury.
      Iwaszkiewicz jakoś szczególnie dobrze smakuje mi jesienną porą, szybciej do mnie trafia.

      Usuń
  4. Ciekaw jestem, czy odbiór byłby inny, może nawet muzyczny, gdyby czytać powieść na głos...

    OdpowiedzUsuń