środa, 30 grudnia 2020

Złuda

Złuda ukazała się po raz pierwszy w Hiszpanii w 1944 r., więc zakładam, że portretując Barcelonę z początku lat czterdziestych ubiegłego wieku, autorka opisywała znane sobie realia. Oglądamy zatem Hiszpanię krótko po zakończeniu wojny domowej, czego domyślać można się z półsłówek o zburzonych kościołach czy pobytach w więzieniu. Samej polityki w powieści nie ma, doskonale za to widać jej skutki w ludziach: wypalonych, straumatyzowanych, żyjących z dnia na dzień. 

 

Wśród takich osób zamieszkuje młodziutka Andrea, która przyjechała ze wsi, by studiować literaturę. Szybko zauważa, że wspaniałe niegdyś mieszkanie dziadków jest obecnie zatęchłą norą, a stosunki między babcią, wujami i ciotką dzielącymi lokum są wyjątkowo napięte. Zamiast wymarzonego fascynującego życia w wielkim mieście jest bieda i głód, zamiast swobody i szansy na lepszą przyszłość – ograniczenia. A ponieważ główna bohaterka jest dość naiwna i bezbronna, trudno jej będzie odnaleźć się w niesprzyjających okolicznościach, zwłaszcza że nowe znajomości również rozczarowują. Nie tak miało być. 

Carmen Laforet subtelnie oddała narastające poczucie beznadziei oraz początek przemiany Andrei, zresztą w ogóle świetnie radzi sobie z rozgrywaniem emocji, od których w powieści jest to lodowato, to gorąco. Słabiej wypadają dialogi – długie i miejscami patetyczne kwestie brzmią nienaturalnie. To bodaj jedyny mankament w Złudzie będącej zajmującym obrazkiem z wczesnego okresu frankistowskiego. Przywołane w treści Kaprysy Goi byłyby dobrą ilustracją książki.

 ______________________________________________________________ 

Carmen Laforet, Złuda, przeł. Kalina Wojciechowska, Świat Książki, Warszawa 2007

 

 

19 komentarzy:

  1. Nie słyszałam o tej książce, a widzę, że warto po nią sięgnąć. :) Dlaczego bohaterka chciała studiować literaturę, a nie na przykład fizykę? Czy czytanie było jej pasją?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę mówiąc o "Złudzie" dowiedziałam się z blogów anglojęzycznych, bo książka została wznowiona i spodobała się.
      Dobre pytanie - nie wiadomo, dlaczego Andrea chciała studiować literaturę. Można się tylko domyślać, że rodzina miała artystyczne inklinacje: jeden wuj komponował, drugi malował, więc może i jej w genach przekazano zamiłowanie do sztuki.;)

      Usuń
    2. O, o. A jakie anglojęzyczne blogi śledzisz?

      Usuń
    3. Listę znajdziesz na dole kolumny po prawej stronie. Są wymieszane z polskimi blogami.

      Usuń
  2. Świetna powieść, doskonałe odmalowująca realia hiszpańskie lat 40-tych XX wieku. Ciekawe jest to, że cenzura frankistowska nie dostrzegała w niej krytyki społecznej i politycznej systemu. Podejrzewam, że przy ówczesnym poziomie analfabetyzmu i biedy niewiele osób mogło przeczytać powieść Laforet, więc cenzorzy nie musieli się zbytnio przejmować ew. wpływem powieści na nastroje społeczne.
    Co do pytania dlaczego Andrea studiowała literaturę a nie n.p. fizykę- cudem jest, że w ogóle studiowała. We frankistowskiej Hiszpanii kobiety miały być ładne, ciche, siedzieć w kuchni i wychodzić tylko do kościoła. Studia uniwersyteckie były płatne i jeśli podejmowały je kobiety, to na kierunkach humanistycznych lub na medycynie. Większość Hiszpanek "z dobrego domu" uczęszczała do szkół prowadzonych przez siostry zakonne, gdzie uczyły się, jak zostać idealną panią domu. Osobiście znam kilka takich kobiet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za te uwagi.
      Zastanawiało mnie właśnie, że Andrea mogła studiować - rodzina biedna, tymczasem musiała dokładać do jej utrzymania, a tu jeszcze studia. W powieści nie wspomina się nic na temat czesnego, są za to inne kobiety na roku. Hm. Wiem, że autorka studiowała w tamtym okresie filozofię, może jednak nie była odosobnionym przypadkiem - to dopiero początek rządów Franco.
      Ciekawy artykuł o roli kobiet w dobie frankizmu tu.

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo za link. Artykuł jest bardzo ciekawy, szkoda tylko, że nie wspomina o Sekcji Kobiecej Falangi założonej przez Pilar Primo de Rivera (w "Ludziach z Placu Słońca" Aleksandra Lipczak poświęca jej cały rozdział), gdyż to "pogadanki" i "warsztaty" prowadzone przez tę organizację miały dużo większy wpływ na Hiszpanki z klas ludowych, niż pozostające poza ich zasięgiem finansowym czy poznawczym broszurki o tym, jak powinny żyć. Nauczane treści były na pewno takie same, chodzi mi o formę przekazu- większość kobiet z klas ludowych było biednymi analfabetkami. Bohaterka Laforet nie pochodzi z biednej rodziny, lecz raczej z zubożałej w wyniku wojny klasy średniej. Mają nawet służącą, resztki dawnej świetności. O ile pamiętam, Andrea dysponowała jakąś rentą czy stypendium, które miała oddawać ciotce. Uniwersytety hiszpańskie, nawet państwowe, pobierają czesne (oficjalnie płaci się za prawo do egzaminu) także dziś. Sama Laforet zaś była córką wziętego architekta, którego na pewno było stać na studia córki. Były to jednak nieliczne przypadki w skali dużego kraju. Nawet dziś można spotkać wśród 60-70- letnich Hiszpanek analfabetki, ofiary systemu.

      Usuń
    3. Bardzo dziękuję za informację, jak to było z tymi studiami. Książkę wkrótce przeczytam. :)

      Usuń
    4. @ Agnieszka
      Tak, Andrea miała skromną rentę, która nie wystarczała jednak na codzienne posiłki.
      To niewiarygodne, co piszesz o analfabetkach spotykanych jeszcze dziś. Do wspomnianego rozdziału z książki Lipczak muszę wrócić, nie pamiętam go. Dziękuję jeszcze raz za informacje.

      Usuń
    5. @ Agnieszka Koczowniczka
      Złudę na pewno warto przeczytać, sama jestem ciekawa innej książki Laforet wydanej po
      polsku, tym razem wrażenia z podróży po Europie, także do Polski.

      Usuń
  3. Książka sprawia wrażenie bardzo ciekawej i wartościowej literatury. Bardzo cenię sobie portrety powojnia, bo na ogół bardzo dobrze pokazują jak destrukcyjna, także w perspektywie długofalowej, jest wojna, która oprócz zniszczeń fizycznych, pozostawia po sobie spustoszone psychiki ludzkie. Będę się rozglądać za tą powieścią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj świetnie pokazane są spustoszenia psychiki. Dużym plusem jest aluzyjność. Książka warta uwagi, sama chętnie przeczytam coś jeszcze na ten temat.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  4. Powieści o czasach powojennych zawsze budziły moją ciekawość, ale dziś kiedy jesteśmy w stanie permanentnej wojny, która może nie zabija wprost ale prowadzi do destrukcji naszych systemów nerwowych takie powieści są jeszcze bardziej pożądane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie. Ostatni rok szczególnie nadwyrężył system nerwowy większości z nas, oczywiście w różnym stopniu. Mam nadzieję, że za jakiś niedługi czas zaczniemy z tego wychodzić, to moje marzenie numer jeden na ten rok.

      Usuń
  5. Gdy zaczęłam czytać Twoją recenzję to stwierdziłam, że książka idealna dla mnie - miało być tak dobrze, a jest jak jest? Idealne podsumowanie wielu rzeczy w moim życiu, mogłabym sobie pokiwać głową do książki ;) (aczkolwiek na pewno mam lepiej niż bohaterka w tamtych czasach). ...po czym musiałaś dodać o tych dialogach, a akurat dla mnie to zawsze bardzo kluczowa część książki. Nieważne, jak realistyczne mogą być opisy i ciekawa fabuła, jak dialogi leżą to nie mogę się przekonać :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko zachęcam, bo nie wszystkie dialogi są sztuczne, tylko te długie monologi.;( Trzeba wziąć poprawkę na przekład, który chyba jest b. stary. Naprawdę nie jest źle, książkę prawie "połknęłam". Oferuje zbyt wiele interesujących wątków, żeby tak szybko z niej rezygnować.;)

      Usuń
    2. Myślę, że nie pożałujesz.;)

      Usuń