sobota, 23 kwietnia 2022

Telenowela

[...] jadę tym autobusem z tłumem, który podąża do fabryki wykonywać jakąś pożyteczną pracę, a ja? A ja jadę przygotować im porcję nieistniejących problemów nieistniejących ludzi, żeby nie myśleli o swoich, tylko pogrążyli się w kolejnym wymyślonym świecie. [s. 266]

Przypadkowo wypożyczona książka okazała się cudowną odtrutką na ponury nastrój. Ten niby scenariusz o kręceniu telenoweli i seriali daje pozwala podejrzeć środowisko filmowców w akcji. Jako przerywniki między „odcinkami” Joanna Pawluśkiewicz zamieściła migawki z realizacji reklamy, dnia pracy z grypową gorączką oraz bankietu, który sfrustrowanej ekipie pozwala przetrwać najgorszy kryzys zawodowy.


Lektura pocieszna, jako że na planach filmowych nic nie idzie zgodnie z planem (sic) – okazuje się bowiem, że trzeba natychmiast znaleźć zielony autobus z przezroczystymi szybami, że reżyser nie ma pojęcia, jakie sceny ma kręcić, że z lokacji uciekł wypożyczony pies, albo że trzeba błyskawicznie uzyskać pozwolenie w urzędzie miasta na blokadę ulicy itp. Jest dokładnie tak, jak opowiadają aktorzy w wywiadach: kręcenie filmu to głównie czekanie. I rzeczywiście wszyscy, od gwiazd po przeróżnej maści asystentów czekają na ujęcie, najczęściej ucinając sobie drzemkę, a jeszcze częściej pomstując i zarzekając się, że pora znaleźć inny zawód. Po czym wracają do obowiązków i przyjmują kolejne zlecenia przy kolejnej produkcji.

Sytuacje opisane przez Pawluśkiewicz są zabawne, choć – jak się domyślam – wyłącznie dla postronnych. Warunki pracy są na ogół kiepskie, niekiedy skandaliczne, jako że w Polsce nie ma związków zawodowych filmowców (według stanu na 2007 ok). I być może dlatego na planie filmowym najważniejsze jest, o dziwo, jedzenie.;)  Nie sztuka czy misja, nie scenariusz czy obsada, a codzienna strawa, która na ogół bywa paskudna.

___________________________________________________

Joanna Pawluśkiewicz, Telenowela, Ha!art, Kraków 2007

 

28 komentarzy:

  1. Ma się dużo czasu na czytanie w tych przerwach, o ile ktoś lubi :) Wyguglałem sobie autorkę, interesująca postać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam o czytaniu, ale jeśli trzeba wstać o czwartej rano, to chyba później oczy się same zamykają nad książką.;)
      Autorka interesująca, fakt. Kiedyś czytałam jej "Panią na domkach", też nieźle napisana. Żałuję, że nic więcej nie wydała.

      Usuń
    2. Może pochłonął ją aktywizm. Swoją drogą, śledziłem kiedyś tę serię Ha-artu, nie żeby czytać, ale okładki mi się podobały, ale na Pawluśkiewicz nie trafiłem.

      Usuń
    3. Może, zwłaszcza że jest duże pole do popisu.
      Okładki były przednie, do dziś chomikuję Chutnik, Witkowskiego i Pankowskiego.;)

      Usuń
    4. A ja się pozbyłem swojego Witkowskiego i teraz żałuję, bo wydanie Świata Książki co prawda poprawione, ale już nie takie klimatyczne.

      Usuń
    5. Otóż to. Pierwsze wydanie Lubiewa ma niepowtarzalny urok, jak to mówią.;)

      Usuń
    6. Jakoś wtedy mi ten urok umknął, niestety :(

      Usuń
    7. Bo to taki chropowaty urok.;) Okładkowe ilustracje mogły drażnić, ale były rozpoznawalne.

      Usuń
    8. Chyba musiałem dojrzeć, później polubiłem Witkowskiego.

      Usuń
    9. ;)
      Ciekawe, kiedy wyda coś nowego.

      Usuń
    10. Niech poczeka, mam jeszcze cztery nieprzeczytane, a właśnie skonczyłem Drwala.

      Usuń
    11. Przyznaję się bez bicia: mam bodaj trzy jego książki do przeczytania.;( Drwal dobry? Pamiętam, że był b. chwalony.

      Usuń
    12. Stanowi przyjemny przerywnik po Lubiewie i Funf und cfancyś. Kryminał z tego żaden, pod koniec siada, ale przez większość jest rozkoszny i miałem żywą uciechę.

      Usuń
    13. Bardzo dobra rekomendacja i zachęta.;)

      Usuń
    14. Zbieram się, żeby napisać więcej :) Ogólnie jestem fanem opisywania kurortów po sezonie.

      Usuń
    15. Wdzięczna sceneria, fakt: schyłek, melancholia, te sprawy. Może być tłem i dla romansu, i dla zbrodni.

      Usuń
    16. I jest :) Romanse, zbrodnie porywy namiętności, kicz i cekiny, wpis jutro :)

      Usuń
    17. Drwal i cekiny? Tym chętniej przeczytam.;)

      Usuń
    18. No tak, to bardzo w stylu Witkowskiego.

      Usuń
  2. Brzmi jak kolejna wersja Hollywood Bukowskiego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hollywood smutne nie było, bardziej zgryźliwe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutne nie, masz rację. U Pawluśkiewicz absurdy tak się czasem kumulują, że już nie potrzeba ironii czy zgryźliwości, żeby było zabawnie.;)

      Usuń
  4. Zabawne, to sięgnę, o ile będzie w bibliotece, mam chwilowy przesyt tym, co bardzo lubię, ale ... co za dużo...to się przeje. Z tym czekaniem to kiedyś mawiałam, iż moja praca też polega na czekaniu a potem gonieniu z wywieszonym jęzorem (praca zupełnie nie artystyczna), ale od paru lat zmieniło się, czekania nie ma, gonienie pozostało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to b. dobra książka na reset. Pożyczałam bez przekonania i całkowicie w nią wsiąkłam.
      Guciamal, z tego, co pamiętam, gonitwa niedługo ma się skończyć?;)

      Usuń
  5. Szkoda, że nie ma na Legimi. Czy to takie Nic śmiesznego w wersji książkowej? :)

    OdpowiedzUsuń