czwartek, 25 sierpnia 2022

Najsłabszy opór

Najsłabszy opór to dobra lektura na upał, kiedy zazwyczaj brakuje sił i chęci na wykonywanie obowiązkowych prac, i marzy się o słodkim nieróbstwie. Łatwo zrozumieć w podobnej sytuacji główną bohaterkę, która niemal nieustannie poszukuje w życiu punktu najmniejszego oporu, gdy doświadczenie bycia jest tylko nieustannym, przyjemnym łaskotaniem, nigdy za mocnym ani za słabym, nigdy zbytnio podniecającym ani zbyt nudnym. [s. 70]

Dziewczyna nie wysila się, łaskawie akceptuje, co życie jej przynosi: zamieszkać w domku letnim nad morzem – czemu nie?, przygarnąć cudzoziemców poznanych w pociągu – proszę bardzo!, zamienić się partnerami – niech będzie. Ta minimalistyczna strategia przynosi efekty: niby tylko płynie z prądem, a jednak przydarza jej się sporo interesujących i co istotne, pozytywnych rzeczy. I choć nie jest to stan możliwie największego spokoju i monotonii, jakiego poszukuje na co dzień, wydaje się zadowolona z takiego obrotu spraw.

Minipowieść Addy Djørup z pewnością nie jest wybitna, ot, zgrabnie napisana historia o młodej, niczym szczególnym niewyróżniającej się Dunce. Mnie ujęła bezpretensjonalnością i zwięzłością, nie ukrywam też, że filozofia życia reprezentowana (i opanowana do perfekcji) przez Emmę jest mi z grubsza bliska. Poza tym przyjemnie było się przenieść do Tisvildeleje, czyli nadmorskiego kurortu ponoć bardzo lubianego przez kopenhaską cyganerię.

______________________________________________________

Adda Djørup, Najsłabszy opór, przeł. Bogusława Sochańska, Biuro Literackie, Stronie 2021



20 komentarzy:

  1. Ciekawe, że w moim prądzie są głównie rafy, które muszę wymijać sporym wysiłkiem, a też bym chętnie sobie podryfował leniwie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama ostatnio jestem na wielkiej rafie, ale tłumaczę sobie, że tak mało być.;) Już nie mogę się doczekać wypłynięcia na przestwór oceanu.;)

      Usuń
    2. Tylko mokrego i zielonego.;)

      Usuń
    3. Moje ostatnio ulubione hasło to "Jedna rafa naraz". Obecnie walczę z nieszczelnością kanalizacyjną w łazience - rafa mała, a za mną temat braku internatu dla dziecka - rafa duża. Okresy, w których można by było płynąć z prądem są tak krótkie, że nie warto próbować :D

      Usuń
    4. Jeśli ma się rodzinę, o rafy łatwiej, w zasadzie są nieuniknione. ;( Singlom łatwiej dryfować, co dobitnie pokazuje powieść Djorup.

      Usuń
    5. Jako singielka potwierdzam, aczkolwiek trzeba przyznać, że kiedy już się trafią te duże rafy, to okazuje się, że z rodzinką bywa łatwiej.

      Usuń
    6. U mnie akurat przyjaciele i dobrzy znajomi okazali się bardziej pomocni niż rodzina, ale na ogół to faktycznie rodzina pomaga omijać rafy.

      Usuń
    7. W sumie też dużo w tym prawdy, że nieraz znajomi bardziej pomogą niż rodzina...

      Usuń
    8. Z czego w sumie należy się cieszyć, zawsze to dodatkowe koło ratunkowe.;)

      Usuń
    9. Jako jedynak ratuję się tylko znajomymi :)

      Usuń
    10. Mam siostrę, ale zbyt daleko mieszka, żeby móc się na niej oprzeć. Czyli jestem prawie jak jedynaczka.;(

      Usuń
    11. Życie. Najczęściej sam sobie sterem ... :)

      Usuń
    12. Tak czasem jest najlepiej. Motto mojej rodziny: umiesz liczyć, licz na siebie.;)

      Usuń
  2. Myślałam, iż będąc już blisko brzegu nie będę musiała się aż tak wysilać, a tymczasem te ostatnie metry okazują się wzburzonymi falami oceanu, które miotają mną tak, że ... no lekko nie jest. Moim brzegiem jest wizja najdłuższych w życiu wakacji (nie przejście na drugą stronę- mam nadzieję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Guciamal, trzymam kciuki za szybkie uspokojenie wód.;) Wizja najdłuższych wakacji w życiu, na dodatek możliwa do zrealizowania wkrótce, to jest COŚ.

      Usuń
  3. Biuro Literacie oferuje bardzo ciekawe książki. O tej akurat nie słyszałem, więc bardzo dziękuję za recenzję. A takie poddawanie się prądowi zdarzeń, przynajmniej od czasu do czasu, to bardzo interesujące doświadczenie - nagle okazuje się, że tyle intrygujących rzeczy się wydarza, o których byśmy nawet nie pomyśleli, gdybyśmy chcieli mieć wszystko zaplanowane i pod kontrolą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ich lubię za nieoczywistą ofertę. Tę książkę odkryłam na ubiegłorocznych targach książki i jakoś mnie zafrapowała w połączeniu z okładką.
      Co do nieoczekiwanych wydarzeń, masz całkowitą rację. Czasem nawet te na oko paskudne niespodzianki przynoszą interesujące rzeczy, choć na ogół nie.;(

      Usuń
  4. Filozofia i mi bliska, ale czasem zgubne efekty miewa.

    OdpowiedzUsuń