sobota, 30 grudnia 2023

Małe i duże ssaki

[…] I kiedy, kiedy w końcu wyniknie coś z moich drogocennych notatek na każdy temat, które – zebrane – mogłyby w pięciu pierwszych tomach wyjść pod tytułem: „Motywy żydowskie w ogóle” (120 kilogramów)?

Patryk Pufelski pisał oczywiście o swoich notatkach ironicznie, niemniej dobrze się stało, że wygrał konkurs pamiętników osób LGBTQ+ i przynajmniej jego zapiski robione w telefonie komórkowym opublikowano drukiem. Czytam je po raz drugi i po raz drugi na przemian to wzruszam się, to parskam śmiechem. Nieważne, że wciąż nie wiem, jak wyglądają koby, mandryle, lutungi, gezery, o których wspomina autor, ważne, że jego opowiastki o pracy w zoo (i pozostałe) pozwalają zanurzyć się w innym świecie.

A opowiadać Pufelski potrafi bardzo zgrabnie: tu zapoda zabawny dialog, tam sportretuje kogoś z rozległej rodziny, gdzie indziej grubym słowem skomentuje bieżące wydarzenia z kraju, doda świetną puentę i nie wiadomo kiedy człowiek pochłania jeden wpis za drugim. O atrakcyjności Pawilonu małych ssaków zdecydowało z jednej strony przemieszanie tematów, z drugiej wrażliwość i poczucie humoru autora (Życie bez humoru smakuje jak popiół jedzony widelcem), dzięki czemu książka działa po prostu terapeutycznie.

_______________________________________________________

Patryk Pufelski, Pawilon małych ssaków, Karakter, Kraków 2022

 

[…] zimno jak diabli, wieje, deszcz zacina, idziesz karmić pingwiny. Okutany w szalik i w rękawiczkach. W prawej ręce w wiadrze – osiem kilo śledzi, w lewej – osiem kilo szprot i gromadników. Ale jesteś dzielny, bo takie masz zadanie sympatyczne, bądź co bądź, w tę chujową pogodę. Bo robisz to, co zawsze chciałeś. Zawsze. I tak idziesz, a obok ciebie Pan Żółty, bo już czekał blisko wejścia na wybieg. I kaczki też się tam obok zakręciły. Twoje ulubione kaczuchy, małe dinozaury. I Kapitan wystawia swój krzywy dziób z gniazda i wyskakuje zaraz obok twoich butów, bo już wie, że zaraz zje. Wyskakują z wody, wychodzą z gniazd i spomiędzy głazów: Sven i Emma, Muminek z Migotką, Brad i Angelina, Cher, Jack Sparrow, Tucker, Ester, Goffer i Harpia. I wzruszasz się strasznie, no gardło masz po prostu ściśnięte ze szczęścia, bo jednak zimno we Wrocławiu to mają wszyscy, ale tylko ty idziesz teraz karmić pingwiny. Tak jak zawsze chciałeś.

I wtedy mewa sra ci prosto między oczy.

 

21 komentarzy:

  1. Wspaniałego czytelniczo i nie tylko Nowego Roku, aby było dostatnio, słodko i bezpiecznie no i zdrowo przede wszystkim. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo i nawzajem. Oby nam wszystkim lis sprzyjał.🙂

      Usuń
  2. Ja się czuję jak w tym cytacie, kiedy bladym świtem kociarnia domaga się pierwszego śniadania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic mi nie mów, u mnie nawet chowanie się pod kołdrę nic nie daje.:( A jak już się naje, to przecież chce wyjść. Głównie za kelnerkę i oddźwierną robię u siebie w domu.😉

      Usuń
    2. Tiaaa :P I jeszcze im nie smakuje, w sąsiedniej misce lepsze...

      Usuń
    3. Otóż to!
      Jak Twoje koty znoszą Sylwestra?

      Usuń
    4. A nawet nieźle, szczególnie że w tym roku jakoś krótko strzelali, na szczęście.

      Usuń
    5. Szczęściarze!;) U mnie feta zaczęła się już kilka dni wcześniej. I może dlatego szaleństwo po północy trwało tylko (!) kwadrans.

      Usuń
    6. O dziwo, naród się opanował. Nie wiem, czy świadomość szkód wzrosła, czy raczej budżety skromniejsze. Podejrzewam to drugie, bo jeśli sądzić po poziomie wypowiedzi wielbicieli fajerwerków na forach lokalnych, to zwierzątka niech giną, byle rasa panów miała uciechę :(

      Usuń
    7. U mnie podobnie. Natomiast zaskoczyła mnie mała ilość śmieci, ale może szłam niezbyt popularną drogą.😉

      Usuń
    8. Albo szłaś już po przejściu służb porządkowych.

      Usuń
    9. Mam wrażenie, że w mojej okolicy sprzątają b. rzadko, a już na pewno nie 1 stycznia.

      Usuń
    10. Jako że nie potrafię dobrze zatroszczyć się o siebie, to mój dom jest bezzwierzęcy. Nawet patyczaka nie uświadczysz. Są jeszcze inne kwestie, ale to temat na prywatną rozmowę, a nie komentarz w necie. Niemniej o zwierzętach czytać lubię i choć nic już z Pawilonu nie pamiętam, to wiem, że ujęła mnie jego miłość do zwierząt :)

      Usuń
    11. Autora, w sensie, nie pawilonu. Ta miłość :)

      Usuń
    12. Zgadzam się, miłość autora do zwierząt jest ujmująca. Pasja i poświęcenie, autentyczna troska. Sama nie mam tylu uczuć, choć od zawsze w domu i koło domu były psy, koty i parę innych gatunków. Jedyny wyjątek to koty, uwielbiam, zwłaszcza buraski.;)

      Usuń
    13. Mamy na stanie dochodzącego kota Boczka. Cierpliwie wyleguje się przed drzwiami tarasowymi w oczekiwaniu na kąski. Niestety ostatnio miejsce Boczka zajęła zaspa :P

      Usuń
    14. Ech, i nie odśnieżyłeś mu miejscówki?:) A tak na serio, skoro wie już, gdzie dobrze dają jeść, może zostać na dłużej.

      Usuń
    15. Nie, nie, to jest PAN KOT, pełną szram i świeżych ran gębą. Wczoraj się wcisnął w szczelinę, między zaspą a oknem, a kiedy wyniosłem jedzenie, kąsnął z grzeczności chyba, a na resztę się wypiął i odmaszerował. Nie wiem, chyba jednak towarzysko się pojawia :P

      Usuń
    16. Może towarzysko, kto mu zabroni.;) Niby koty lubią chodzić własnymi ścieżkami, ale potrafią cierpieć bez obecności człowieka.

      Usuń
    17. U mnie zaś pupil psi pęcherzowo niedomaga, więc od rana do wieczora wychodzić trzeba regularnie, często i na pogodę nie patrząc.

      Usuń
    18. Ooo, niewesoła sprawa i myślę tu głównie o psinie.

      Usuń