piątek, 11 czerwca 2010

Tamta strona ciszy - Andre Brink


Hanna miała pecha - urodziła się w XIX w. i szybko trafiła do sierocińca protestanckiego w Bremie. Nagminnie wykorzystywana, przez lata marzyła o uwolnieniu się od niewolniczej pracy służącej i wyruszeniu w odległe rejony świata porośnięte palmami. Kiedy trafia się szansa wyjechania z grupą innych kobiet do niemieckiej kolonii w Afryce Południowo-Zachodniej (dzisiaj Namibia), decyduje się na wyjazd w nadziei na odmianę swego podłego losu. Niestety prawdziwy horror przyjdzie jej dopiero przeżyć. Do Frauensteinu czyli odosobnionej warowni położonej na pustyni, a przeznaczonej dla odrzuconych kobiet, dociera brutalnie okaleczona i oszpecona, bynajmniej nie przez tubylców, ale przez swoich rodaków.

Znamienne, ile łączy kobietę i Afrykę w powieści Brinka: obie są zdobywane, ujarzmiane i wykorzystywane przez białych mężczyzn. O ile ta pierwsza jest istotą grzeszną z natury, o tyle Afrykanie są bezbożnikami i dziełem szatana; oboje trzeba surowo karać, najlepiej cieleśnie. Jakże dziwi ten popęd, który każe im (wszystkim bez wyjątku) zostawiać ślad na kobiecym ciele. Jakby kryła się za tym rozpacz, a także strach, głęboka, lecz bardzo zwyczajna trwoga - może przed śmiercią, ich własną. W każdym mężczyźnie tkwi ta potrzeba, przerażający pęd do okaleczenia i zostawiania śladów. A jedyną powierzchnią, na której mogą złożyć autograf, jest jej ciało [s.161].

Każda opresja kiedyś się kończy, choćby śmiercią ofiary. Hannie kilkakrotnie udało się przeżyć, jednak głównie po to, aby narazić się na kolejne upokorzenia. W pewnym momencie ta prosta dziewczyna przełamuje się. Nie zamierza po raz kolejny zbiec przed czymś, lecz wybiec ku czemuś. (...) Choć na pozór zawsze cierpliwie znosiła wszystko, co inni zechcieli jej uczynić, w rzeczywistości nigdy nie uległa, wytrwale odmawiała zgody. Jakkolwiek potulne sprawiałaby wrażenie, stale w niej tkwił głęboki, twardy opór [s. 162]. Pod wpływem dramatycznych wydarzeń opór zamienia się w nienawiść, a ta bardzo Hannie się podoba, nigdy by nie pomyślała, że właśnie taka będzie nienawiść. Aż tak piękna. Jedyna w swoim rodzaju. Nieskalanie czysta. Przepełniona obfitością życia (...) Jest jak soczewka, która ze straszliwą precyzją skupia wiele osobnych promieni świetlnych w jednym punkcie i go podpala, w jednej zdumiewającej chwili nadając kierunek i sens całemu życiu[s. 185].

Hanna nie chce już dłużej znosić cierpienia i poniżenia w milczeniu. Chce zabrać głos w sprawie, aby poświęcenie jej i setek innych kobiet nie poszło na marne. Aby nie było kolejnych ofiar i aby świat się o tym dowiedział. My też gdzieś jesteśmy. I ktoś musi dowiedzieć się o nas i usłyszeć, jak brzmimy [s. 215]. Paradoksalnie jako osoba niema (wskutek okaleczenia) nie może ot tak, po prostu głosić swoich racji, więc jej cichy bunt i nienawiść przybierają formę krwawej zemsty. Uznaje, że pewnych faktów nie wolno przemilczać, nawet jeśli szanse na zwycięstwo są znikome.

Nieprzemilczanie krzywd to tylko jedna z możliwych interpretacji tytułu. W powieści uderza właśnie mnogość ścieżek interpretacyjnych: można to zrobić m.in. w kontekście ciała (Afryka jak ciało kobiety), w kontekście głosu (niema ofiara domagająca się nomen omen głosu) czy w kontekście czysto feministycznym. Równie interesującym wątkiem jest religijność, która w książce jest również pewną formą zniewolenia - i chyba bardziej umysłu niż ciała i ducha. Powieść Brinka ma doprawdy wiele do zaoferowania i jest jedną z nielicznych, które nie pozostawiają uczucia niedosytu, zarówno pod względem formy, jak i treści. Jak dla mnie - prawdziwa uczta literacka.

Andre Brink, "Tamta strona ciszy", Wyd. Noir Sur Blanc, 2005

4 komentarze:

  1. Dopisuję w takim razie do listy poszukiwanych.
    Ale obawiam się, że obecnie nadaję się tylko do książek lekkich i łatwych - pogoda nie sprzyja koncentracji u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie wymaga skupienia;) Mnie się na tyle podobała, że sprawdzę inne tytuły w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam. Rewelacja! Dziękuję za kolejną książkę, na którą nie zwróciłabym uwagi, gdyby nie ten blog!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za dobre słowo;) Nawet wczoraj myślałam o tej powieści. Naprawdę mocna rzecz.

    OdpowiedzUsuń