Dorotę Terakowską znam tylko z dwóch powieści (Poczwarka, Ono), bardziej sobie cenię twórczość jej młodszej córki Małgorzaty Szumowskiej, reżyserki filmowej. Rodzina przedstawiona w jej filmie "33 sceny z życia" (w dużej mierze autobiograficznym) była na tyle niekonwencjonalna, że postanowiłam kiedyś temat zgłębić. A że ostatnio czytałam dużo dobrego o nowej powieści Katarzyny T. Nowak (córki Terakowskiej z pierwszego małżeństwa), pomyślałam, że warto najpierw sięgnąć po jej pierwszą książkę czyli wspomnienia o matce.
Autorka odbyła wiele rozmów z osobami, które Dorotę Terakowską znały na gruncie rodzinnym, towarzyskim, zawodowym. Bazowała naturalnie na wiedzy własnej i domowym archiwum, z którego pochodzą liczne zdjęcia w książce, będące jej dużym atutem. Portret, jaki się wyłania z tych materiałów, to osoba przede wszystkim trudna: niepokorna, lubiąca się wyróżniać, nie zawsze licząca się uczuciami innych, apodyktyczna. Z drugiej strony "tępicielka" hipokryzji, fachowa dziennikarka, autorka popularnych książek dla młodzieży, miłośniczka zwierząt.
Najciekawsze wydały mi się jednak fragmenty dotyczące życia rodzinnego, tak bardzo odbiegającego od normy. Terakowska wraz z drugim mężem Maciejem Szumowskim stworzyła tzw. rodzinę patchworkową, która najwyraźniej całkiem nieźle funkcjonowała. Owszem, były pewne braki, kłótnie,nałogi, ale była też niesamowita wolność, zdecydowane przedkładanie "być" nad "mieć". Dom, w którym nie zawsze gościł porządek i regularne posiłki, był jednocześnie miejscem spotkań wielu ludzi, którzy wpadali tu na długie i gorące dyskusje, czasem imprezy.
Myślę, że o ile z boku rodzina Terakowskiej wydaje się barwna i fascynująca, o tyle trudno było w niej żyć dziecku. Autorka o sobie pisze niewiele, jednak sygnalizuje, że długo miała do matki żal. O to, że przez kilka lat musiała mieszkać z babcią, bo rodzicielka całkowicie poświęcała się pracy i w kawalerce nie było dla kilkuletniej córki miejsca, o to, że na późniejszym etapie już wspólnego życia matka stosowała dość radykalne i gwałtowne metody wychowawcze, czy wreszcie o to, że przez długie lata nie mogły się po prostu ze sobą dogadać. Jak sama pisze na str. 12:
Szukałyśmy siebie chaotycznie - krzykiem, wrzaskiem, wybrykami, niekiedy naiwnie, na pewno nieudolnie - wzajemnie siebie krzywdząc. Jedna o drugiej myślała: "Nie kocha mnie, nie akceptuje, brak jej wrażliwości".
Podziwiam autorkę za jej postawę: miłość i szacunek do matki bezsprzecznie wygrały z żalem i pretensjami. A przecież jej dzieciństwo i dorastanie były trudne także, a może głównie, z powodu Terakowskiej. Niewiele osób stać na podobne wybaczenie i zrozumienie.
Książka Nowak jest bardzo ciekawa również ze względu na obraz życia inteligencji w latach PRL-u, a i historyjki o przodkach Terakowskiej są frapujące. Co do obrazu matki, to podejrzewam, że jest mimo wszystko nieco wyretuszowany, ale co tam, stworzyła go w końcu nie osoba postronna, ale jak najbardziej związana z główną bohaterką.
Dla zainteresowanych: blog autorki jest dostępny tutaj.
Katarzyna T. Nowak, "Moja mama czarownica. Opowieść o Dorocie Terakowskiej", Wydawnictwo Literackie, 2005
Książki pani Terakowskiej czytałam również dwie, ale inne: "Córka Czarownic" i "W krainie kota". Czytało się dobrze, ale bez większego zachwytu z tego co pamiętam. Także wspomnienia o autorce pewnie pominę. Chociaż na półce czeka jeszcze 'Ono' z ostatnich zakupów - może się coś jeszcze zmieni po tej lekturze? :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobra i ciekawą recenzję;-)
OdpowiedzUsuńmaioofka -->
OdpowiedzUsuń"Poczwarka" zdecydowanie zasługuje na uwagę, "Ono" niezbyt mi się podobało. Z ciekawości sięgnę po jedną z młodzieżowych książek Terakowskiej.
katarzyna t. nowak-->
Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa. Czuję się zaszczycona;)
"W krainie kota" nie wydało mi się książką młodzieżową (może się mylę), choć fabułę ma całkiem przygodową. Bardzo ciekawie przybliża karty tarota i ich znaczenia. Książkę odebrałabym o wiele lepiej, gdyby nie raziły mnie poczynania młodej mamy z noworodkiem, np. nakarmienie go jajecznicą! Takie rzeczy się pamięta pisarzom ;)
OdpowiedzUsuńno to widze, ze poszlas jak burza!
OdpowiedzUsuńfajnie, ze ci sie spodobalo
"osoba trudna" to chyba dobre okreslenie - takze z moich insider info
dla mnie to przede wszystkim osobowosc krakowa. z ksiazek czytalam tylko mojemu synkowi "Babci Brygidy szalona podróż po Krakowie"
maioofka -->
OdpowiedzUsuńBo podobno to są książki i dla dorosłych, i dla młodzieży;) Tarot, piszesz. To może być ciekawe!
sygryda -->
Poszłam jak burza, bo tę książkę czyta się naprawdę b. dobrze. Osobowość - bez dwóch zdań:)
daj spokój. Ciesze się, że napisałaś. Dodałam Twój blog do swoich polecanych na moim blogu ale nie ze względu na recenzje lecz W OGÓLE, bo ciekawie piszesz.
OdpowiedzUsuńte "osobowosc" wylansowala (w moim swiecie) susanne broegger. w "kocie z jadeitu" opisuje mniej lub bardziej autobiograficznie rodzine magnata prasowego, z korzeniami zydowskimi (zdaje sie, jak to zwykle bywa, z PL). ta rodzina byla niezmiernie barwna i najlepsza rzecza, kt mozna bylo o kims powiedziec to wlasnie, ze ktos to j "osobowosc"! a ja tez lubie postacie nasycone kolorytem
OdpowiedzUsuńkatarzyna t. nowak -->
OdpowiedzUsuńMimo wszystko dziękuję. A Twojego bloga zaczęłam przeglądać m.in. z sentymentu do Krakowa, zawsze to jakaś namiastka atmosfery tego cudownego miasta;)
sygryda -->
"Kot z jadeitu" leżakuje u mnie od kilku miesięcy na półce, widzę, że jednak muszę go przeczytać:) A co do osobowości - dobrze się o takich ludziach czyta szczególnie w czasach popkultury, kiedy większość promowanych przez media ludzi to postaci plastikowe;)
"kota" czyta sie znakomicie! (i nie mówie tego za wzgledu na czarnulka spiacego mi za plecami w koszyku). próbowalam inne rzeczy broegger, ale nie podeszly mi. w "kocie" widac pelnokrqwiste osoby ze swiata zywych, a nie tylko fantazji
OdpowiedzUsuńto ja tez przeczytam Kota
OdpowiedzUsuńNo to czytamy "Kota" dzielimy się wrażeniami;)
OdpowiedzUsuńa ja z kolei chetnie przeczytam "moja mame czarownice" - jak mi sie przy jakims pobycie w krakowie uda znalezc! bylo nie bylo, kraków to moje miasto rodzinne... moze spotkam na kartach ksiazki jakis znajomych? kraków w obrebie plant j b maly - kiedys kolezanka z podstawówki zaciagnela mnie do piwnicy. cignie mnie do koniecznego - o, to mój kuzyn!
OdpowiedzUsuńKsiążka jest w ciągłej sprzedaży m.in w merlinie, więc na pewno ją zdobędziesz. A znasz może wspomnienia Olczak-Ronikier o Piwnicy? Bo po książce Nowak, pomyślałam, że warto ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńoj, zdecydowanie znam! zwlaszcza, ze sa tam tazke moje ulubione watki polsko-zydiwskie. przecytaj, przeczytaj koniecznie!
OdpowiedzUsuńco prawda krzywicka nie docenila za mlodu matki autorki, ale jak widac rodzina i tak rozwinela sie w dobrym kierunku ;-)
Moja lista "do przeczytania" coraz bardziej się wydłuża;)
OdpowiedzUsuńTak "Moja mama czarownica" to cudna książka. Może cudna to złe słowo ale cudownie się ją czyta:)a co do pani Ronikier i Piwnicy pod Baranami to bardzo bardzo polecam! (minęło już trochę czasu więc nie wykluczone jest, że już ów książka została przeczytana) A propo wątków żydowskich to cieszę się, że jest jeszcze parę osób zafiksowanych na ten temat. Ja chłonę jak gąbka wszystko co dotyczy tematów żydowskich (czas wojny, 68 rok itp)Ostatnio widziałam niesamowity 3 godzinny dokument "Sztełt" (troszkę tendencyjny jak to bywa w emocjonalnym dokumencie) ale ja to biorę!Miałam kiedyś taką fantazję, że może mam trochę krwi żydowskiej w sobie- no bo skąd ta fiksacja?- nie mam niestety:(.Pozdrawiam wszystkich zafiksowanych na przeszłość:) Ja jeszcze podobnie wsiąkam w tematy związane z Powstaniem Warszawskim, w tematykę reżimu stalinowskiego (polecam "Gułag" Anne Applebaum, czy Ziem Odzyskanych (sama mieszkam na tych ziemiach i jakoś mi dziwnie ciągle jak sobie uświadamiam fakt, że w tych domach mieszkali Niemcy i to były ich ziemie od wielu wielu lat)Pozdrawiam Patrycja z Grunberga:)
OdpowiedzUsuńNiestety do książki Ronikier jeszcze nie dotarłam, tyle innych czeka w kolejce;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że "Sztetl" zaczęłam oglądać. Zraził mnie stary Żyd z USA, który przyjechał w rodzinne strony i zrobił się b. nieprzyjemny, kiedy obecni mieszkańcy jego dawnego domu nie pozwolili (delikatnie) kręcić mu u siebie filmu. Akurat w tej sytuacji to ON zachował się paskudnie, niczym pieniacz. O ile w ogóle to ten film;)
Ciekawe, czy widziałaś "P-lin" Dylewskiej - fantastyczny!
Witaj:)
OdpowiedzUsuńZ tej strony Patrycja. Właśnie się zorientowałam,że nie odpowiedziałam Ci na pytanie o "P-lin" pani Dylewskiej. Otóż nie widziałam jeszcze tego ale po zaznajomieniu się z tematyką bardzo chcę to zobaczyć! Będę grzebać w necie może mi się poszczęści i znajdę? Jeśli lubisz dokumenty (ja lubię bardzo)to polecam Ci dokument "Krasnoludki jadą na Ukrainę" tematyka nieco inna ale sposób w jaki można było ująć temat mnie zachwycił. Widziałam ten film kilka lat temu. Zrobił na mnie ogromne wrażenie (na moim tacie też)pamiętam, że się kilka razy nieźle zryczałam. Dokument jest dostępny na stronie tvp. Już więcej nie zachwalam (muszę jeszcze raz obejrzeć i się dowiedzieć czy nadal robi takie wrażenie czy może wtedy trafiło to w jakiś nasz z tatą nastrój specyficzny) a poza tym istnieję ryzyko, że oczekiwania wobec zachwalanego filmu wzrosną tak, że film nie da rady owych oczekiwań spełnić:)Miałam w zamiarze do Ciebie napisać drogą mailową ale opcja w profilu z adresem mailowym mi się nie otwiera:( Także muszę ten na poły komentarz na poły list (od tej chwili staję się to już listem, bowiem niczego już nie komentuje:)musi znaleźć się tutaj:)Mam pytanie związane z blogiem na blogspocie. Już postanowiłam, że ruszę od nowego roku. Nawet poczyniłam ku temu kroki ale utknęłam na samym początku. W tej chwili jest stronka z nazwą bloga tylko i z wielką pustką hihi. Ale pierwsze koty za płoty. Wyjaśnij mi proszę jedną kwestie najbardziej mnie frapującą. Czy na tym blogu jest możliwość stworzenia takiej jakby "podstrony"? (tak jak masz spisy książek i można każdą odwiedzić klikając na wybrany link) Wnoszę, że można:) Ale ja oprócz takiej opcji chciałabym stworzyć jeszcze jedną "podstronkę", na którą wchodziło by się ze strony głównej. Mają na niej znaleźć się cytaty z książek przeze mnie przeczytanych (widzę,że dużo ludzi umieszcza cytaty na bieżąco pisząc o książce) ja właśnie chcę mieć w tym celu oddzielne miejsce. Cytaty spisuje już od lat wielu (z dłuższymi przerwami).Jest ich prawie 4 tysiące z ponad 150 książek umieszczonych w 8 zeszytach) Myślę, że warto by wyszły one z tych zeszytów do ludzi. Trzeba je ocalić:)Tak więc się zastanawiam czy na tym akurat blogu jest to możliwe? Czy może jest jakiś limit w ilości "podstron"? Mam nadzieję, że w miarę jasno napisałam o co chodzi:) Z racji tego, że jest tego bardzo dużo i wszystko naraz się nie ukaże (już mam parę rzeczy przepisanych wystarczy wkleić) to mam taki pomysł, żeby umieścić gdzieś z boku spis książek, z których mam cytaty i kolejność pojawiania się następnych cytatów oddać w ręce potencjalnych czytaczy bloga. Żeby można było sobie wybrać z jakiej książki chce się mieć cytaty:) Myślisz, że to dobry pomysł? Przepraszam, że zawracam Ci głowę w tym czasie przedświątecznym ale chciałam napisać ów list razem z życzeniami świątecznym. Jako się rzekło: Składam Tobie i Twoim bliskim spokojnych, pięknych świąt spędzonych (w miarę możliwości) tak jak byś chciała najbardziej:) Życzę Tobie jak najwięcej książek pod drzewkiem a skarpet i szalików w ilości spełniającej podstawowe potrzeby w tej materii:)) No to już kończę. Pozdrawiam ciepło:)Patrycja.
Za "Krasnoludkami..." rozejrzę się, tytuł frapujący.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jeśli idzie o podstrony, to z pewnością lepszy będzie wordpress. Ostatnio była dodawana do specjalna płytka do Rzeczpospolitej, jeśli masz ochotę mogę Ci ją sprezentować;) W blogspocie jest opcja Edytuj układ i trzeba dodać stosowny gadżet. Jest coś takiego jak Lista (korzystam), a Tobie może przydać się coś takiego jak Strony (tego jeszcze nie używałam). Gdybyś miała więcej pytań, proszę o maila na czytanki.anki@gazeta.pl (wyświetla się po otworzeniu profilu;)).
I super, że zdecydowałaś się na własnego bloga, po inauguracji proszę o informację;)
Za życzenia dziękuję i życzę podobnie, ale głównie spokoju;)