poniedziałek, 7 czerwca 2010

Historia miłości - Nicole Krauss


Jakiś czas temu zachwycałam się powieścią "Wszystko jest iluminacją" Foera i z czystej ciekawości chciałam sprawdzić, jak pisze jego żona czyli Nicole Krauss. Przyznaję - całkiem nieźle. A z ciekawostek - oboje mają domieszkę polsko-żydowskiej krwi i dają temu wyraz w swojej twórczości.

Okładka pokazująca zwielokrotnione zdjęcie "Historii miłości" świetnie oddaje treść książki, bo akcja toczy się właśnie wokół powieści o takim tytule. Napisana w przedwojennej Polsce z miłości do ukochanej dziewczyny, Almy, miała równie burzliwe losy, jak jej autor i bohaterowie. Mimo znikomej obecności w księgarniach odegrała także ważną rolę w życiu kilkorga czytelników, przemierzając świat z kontynentu na kontynent.

Co uderza w powieści to melancholia i delikatność, nastrój przypomina mi atmosferę obecną w prozie Paula Austera i Siri Hustvedt. Główni bohaterowie (mieszkający w Nowym Jorku) są samotnikami, pogrążonymi w tęsknocie za zmarłym ojcem / mężem oraz za niespełnioną miłością życia. Niewielkie mają oczekiwania, wydają się zrezygnowani i dopiero "Historia miłości" mobilizuje ich do działania. Powieść Krauss to jak najbardziej książka o miłości, ale także o przyjaźni i jej różnych odcieniach. Najpiękniejszy dla mnie fragment to zapis rozmowy telefonicznej dwóch 80-letnich przyjaciół [s. 104]:

Po dziesiątym dzwonku Bruno podniósł słuchawkę.
Bruno?
Tak?
Czyż nie wspaniale jest żyć?
Nie, dziękuję. Nie chcę nic kupować.
Nie chcę ci niczego sprzedać! To ja, Leo. Posłuchaj. Siedziałem sobie w Starbucks, popijając kawę i nagle mnie to uderzyło.
Co cię uderzyło?
Och, posłuchaj. Uderzyło mnie, że cudownie jest żyć.
Żyć! I chciałem ci zaraz o tym powiedzieć. Rozumiesz, co do ciebie mówię? Mówię, że życie to piękna rzecz. Piękna rzecz i jedna wielka radość.
Zapadła cisza.
Oczywiście. Co tylko chcesz, Leo. Życie to piękna rzecz.
I jedna wielka radość,
powiedziałem.
Zgoda, odparł Bruno. I radość.
Czekałem.
Wielka. Już miałem odłożyć słuchawkę, gdy Bruno powiedział: Leo?
Tak?
Czy masz na myśli ludzkie życie?

To powieść wzruszająca, ale nie ckliwa. Melancholijna, ale nie smutna. Zdecydowanie warta polecenia.

Nicole Krauss, "Historia miłości", Świat Książki, 2006

10 komentarzy:

  1. Ciekawie się prezentująca para pisarzy (sprawdziłam, bo nie znałam). Wierzę na słowo. Nieckliwa melancholia i te własne losy książek...Biorę to pod uwagę. Pozdrawiam!
    ren

    OdpowiedzUsuń
  2. wpisalam na liste do przeczytania - wyglada na ksiazke w moim stylu. w bibliotece j tez jej nowsza pozycja "czlowiek bez pamieci"
    siri lubie, za to austera nie moge czytac. ale film "dym" b mi sie podobal

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam pojęcia, że to małżeństwo. Ale książkę mam w planach, tylko tych dalszych póki co :)

    OdpowiedzUsuń
  4. tamaryszek -->

    Tak, para pisarzy, na dodatek pisząca na wyrównanym, dobrym poziomie. Oby tak dalej;)

    sygryda -->

    "Dym" też b. lubię, no i "Lulu na moście". Z poziomem u Austera różnie, ale jego "Trylogia nowojorska" była świetna.

    maioofka -->

    Jak dla mnie to idealna lektura na jesień;) Jest w niej pewna aura przemijania.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy ja wiem... Chyba tym razem nie dla mnie. To znaczy nie w tej chwili. Lato inspiruje mnie do żywszych powieści i eksperymentów prozatorskich. Ale kiedyś, może... :)

    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W takim razie chętnie obadam eksperymenty prozatorskie na Twoim blogu;)

    OdpowiedzUsuń
  7. a no wlasnie, lulu! keitel to strasznie dobry aktor, choc przekonalam sie do niego dopiero w "pianinie". wczesniej widywalam go w roli gangsterów i tam nie mial mozliwosci zablysniecia

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja chyba przed "Pianinem" w ogóle go nie kojarzyłam;)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja od tylu lat mam na polce zarowno Foera jak i Krauss i jakos jeszcze ich nie przeczytalam, wstyd. A Siri Hustvedt wlasnie zakupilam kolejna ksiazke. Cos mnie przyciaga do pisarzy z Brooklyn Heights :)

    OdpowiedzUsuń
  10. E, tam wstyd. Przeczytałaś za to całe mnóstwo innych ciekawych książek i na dodatek inspirujesz innych;)
    Mnie się coraz bardziej podoba nowojorski klimat w książkach ww. pisarzy, planuję coś z Austera w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń