piątek, 26 listopada 2010

Utz - Bruce Chatwin


W jakim innym kraju można się zetknąć ze sprzedawcą biletów tramwajowych, który jest wybitnym znawcą teatru elżbietańskiego? Lub zamiataczem ulic, który jest autorem filozoficznego komentarza do apeironu Anaksymandra z Miletu? [str. 14]

W jakim? W Czechosłowacji z okresu zimnej wojny, a może także i w dzisiejszych Czechach. Tam właśnie mieszkał Kaspar Joachim Utz, miłośnik i kolekcjoner porcelany. Przyszło mu żyć w niezbyt spokojnych czasach, a jednak i on, i kolekcja przetrwali zawieruchę wojenną oraz zmianę ustrojów bez większych strat. Trzeba nie lada wytrwałości oraz sprytu, aby dostosować się do niekorzystnych okoliczności, a jednocześnie zachować najcenniejszą dla siebie rzecz. Utzowi się to udało, ale nie bez ofiar natury moralnej. Czego się jednak nie robi w imię pasji?


Minipowieść Chatwina opowiada właśnie o takiej pasji graniczącej z obsesją. O zamiłowaniu, które staje się treścią życia, a zarazem reliktem przeszłości - namiastką świata, który dawno przestał istnieć, a za którym się tęskni. Porcelanowa kolekcja to odrębny byt nie ulegający obowiązującym normom; bajeczna pamiątka po dawnych czasach, tak różnych od doby szarego i siermiężnego komunizmu. Ba! Kolorowe cacka mają nie tylko swoją historię, ale - przynajmniej według Utza - także żyją.

Chatwin pięknie pisze o swoim bohaterze, pięknie też pisze o Pradze (Praga jest najbardziej tajemniczym z europejskich miast, a zjawiska nadprzyrodzone są tam zawsze możliwe [str. 13]). W moim odczuciu rewelacyjnie uchwycił także ducha "czeskości"; jest u niego i ciepło, i nostalgia, i wyrozumiałość dla ludzkich słabości (Tendencja Czechów do "uginania się" przed silniejszym przeciwnikiem niekoniecznie świadczy o ich słabości (...). Metafizyczne podejście do życia skłania ich do traktowania aktów przemocy jako zjawisk efemerycznych [str. 13]). W książce uderza poza tym niezwykła erudycja autora, jego wiedza o historii porcelany i kilku jej znamienitych kolekcjonerach jest imponująca.

Przy tych wszystkich zaletach mam jednak problem z "Utzem": po prostu mnie nie poruszył. Niby dobrze napisana powieść, a wywołała u mnie zaledwie letnie wrażenia. Cytat "jak zachwyca, skoro nie zachwyca" pasuje do niej jak ulał;)

Bruce Chatwin, "Utz", tłum. Mira Michałowska, Świat Książki, Warszawa, 2010

12 komentarzy:

  1. To może mnie zachwyci;)? Lubię książki z wplecionymi ciekawostkami na jakiś temat, nawet tak zupełnie mi obcy jak właśnie porcelana. Może znajdę tę powieść kiedyś w bibliotece:).

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, pan, który ma w nazwisku "chat" musi być z natury dobrym gawędziarzem :)
    Chatwinem ogromnie mnie zainteresował Zagańczyk. Pisze o jego twórczości w "Drodze do Sieny". W czasie pobytu w szpitalu z braku innych pozycji kupił książkę Chatwina i zachwycił się nią. Ja jeszcze nic nie czytałam, ale zapowiada się nader smakowicie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam wielką ochotę na tę książkę od momentu, kiedy pierwszy raz o niej przeczytałam i właściwie ciężki mi powiedzieć, dlaczego jej jeszcze nie zdobyłam :) Mogę to chyba zwalić tylko na wstydliwą chorobę na s ;) Ale przypomniałaś mi o niej swoim postem i wielkie dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Elenoir -->

    Ja też lubię takie ciekawostki, a nawet porcelanę, a jednak Chatwin mnie nie porwał. Miło będzie przeczytać inną recenzję, dotychczas czytałam same pozytywne;)

    Lirael -->

    Zaczynam myśleć, że nie trafiłam z czasem i nastrojem na "Utza". Ale nic straconego, powrócić zawsze można, zwłaszcza że to zaledwie 127 stron.;)Mimo wszystko na pewno sięgnę jeszcze po inne jego książki.

    sQra -->

    Nie ma za co dziękować, cała przyjemność po mojej stronie;) Mnie zachęciła do lektury także okładka;) Życzę miłej lektury;)

    OdpowiedzUsuń
  5. O okładce też miałam napisać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W Polsce też się tacy trafią... Osobiście znam doktoranta pracującego na punkcie gorącym w Carrfurze oraz mgr pracującego na poczcie, bynajmniej nie w kierownictwie. ;)
    W Polszcze rozgrywają się codziennie historie jak z czeskiego filmu... ;)

    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdarzają się, zdarzają;( Niestety.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla mnie jaciekawszy byl opis fascynacji przedmiotami. reszta, a zwłaszcza watek miłosny, niespecjalnie do mnie trafiała. Tak czy siak trzeba przyznac, że nie jest to zle napisana ksiazka, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się - "Utz" jako książka o pasji jest znakomita. I napisana faktycznie świetnie. Niesamowicie podobało mi się ostatnie zdanie;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Potwierdzam, ostatnia scena jest znakomita! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lirael, czuję, że będę mogła wkrótce przeczytać Twoją notkę;)

    OdpowiedzUsuń