poniedziałek, 20 grudnia 2010

At Freddie's - Penelope Fitzgerald

Oto Londyn AD 1963 i dziecięca szkoła teatralna niejakiej Freddie. Nie wiadomo, co jest lepiej znane w branży: jej nieprzeciętne zdolności biznesowe czy edukacyjne. Jedno jest pewne - nie sposób się oprzeć tej wiekowej damie, która potrafi pokonać przeciwników nie wychodząc zza biurka. Dzięki temu szkoła - od lat balansująca na granicy bankructwa - jest w stanie z różnym skutkiem funkcjonować.


Powieść toczy się w świecie teatru i trzeba przyznać, że instytucja ta roztacza niezwykły urok wokół swoich "poddanych". Niektórzy ulegają mu nieświadomie teatralizując swoje życie, inni zaś Melpomenie podporządkowują się z przekonania. I jak często bywa na scenie, tak i u Fitzgerald każdy ma swoje pięć minut. W pełni zasłużonych, bo wszyscy bohaterowie są niezwykle barwnymi postaciami, nawet jeśli jest to drugorzędny aktor lub asystentka dyrektorki. Sporo się dzieje w tym specyficznym środowisku, a przebieg wydarzeń potrafi być zaskakujący.

Książkę czytałam z ogromną przyjemnością nie tylko dlatego, że i dla mnie teatr jest miejscem magicznym. Powieść jest przede wszystkim świetnie napisana - lekko, a zarazem z niezwykłą precyzją (co widać znakomicie m.in. w dialogach). Duża w tym także zasługa humoru, oto próbka:

The truth is, she told herself, you'd be known as a teacher if you were standing naked in the middle of the Gobi desert. If a human being came along he'd recognise you at once for a teacher and know you were harmless. In the case of us females, it's perhaps something to do with the kind of capacious bag we have to carry. Naked or not, we'd never give that up. [str. 80].

At Freddie's to znakomita powieść o ludziach z pasją, którym nie są obce także przyziemne odczucia;) To również książka o odchodzeniu w przeszłość pewnej kultury, którą wypiera nowoczesność i twarde prawa rynku. I tylko żal, że Penelope Fitzgerald nie doczekała się jeszcze tłumaczeń na język polski. Co więcej, nic nie wskazuje na to, aby sytuacja miała ulec zmianie.

Penelope Fitzgerald 'At Freddie's', Flamingo, London 1989

8 komentarzy:

  1. Bardzo zaciekawiła mnie pani Penelope!
    Nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, czego żałuję. Poczytałam trochę o niej przed chwilą i poza książką o której piszesz, szczególnie zaintrygowała mnie "The Bookshop".
    Dzięki za kolejny świetny trop literacki, którym zamierzam ochoczo pomknąć! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie się dowiedziałam, że za "Offshore" dostała Bookera. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ...a ten "Bookshop" był na Bookerowej krótkiej liście. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I właśnie brak tłumaczenia 'Offshore' bardzo mnie dziwi, choćby ze względu na Bookera;(
    Dla mnie to była pierwsza książka tej pani, ale również będę zgłębiać jej pisarstwo. Podobno 'Blueflower' jest b. dobry.

    Pozdrowienia;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przed chwilą stałam się szczęśliwą posiadaczką "The Gate of Angels" ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję i czekam na recenzję, kiedyś o niej czytałam i zapowiada się interesująco.

    I naturalnie chodziło mi o 'The Blue Flower';)

    OdpowiedzUsuń
  7. O tak Pani Penelope jest zupelnie chyba u nas nie tłumaczona a wielka szkoda. czytałam tylko jej the Bookshop, ale mam zamiar siegnac i po inne tytuły.Tylko że najpierw trzeba za nimi troche po grzebac. Tez podobał mi sie jej styl pisania, pozornie prosty ale nie pozbawiony humoru lekko podprawionego cynizmem. Tak jak lubie najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Styl ma fantastyczny, zgadzam się. Oprócz humoru podobają mi się jej "krótkie cięcia" i to, że wszystkiego nie tłumaczy;) Plus tematyka - teatr, w innych powieściach - księgarnia, muzeum, uniwersytet. Baaaardzo lubię takie klimaty;)
    A 'The Bookshop' już leży na ławie i dopomina się o rychłą lekturę;)

    OdpowiedzUsuń