O ile okładka świetnie koresponduje z pełną humoru treścią książki, o tyle tytuł (w wersji angielskiej Censoring an Iranian Love Story) może sugerować raczej ckliwe romansidło. Nic bardziej mylnego. "Irańska historia miłosna. Ocenzurowano" to wielopoziomowa powieść, w której miłosne perypetie dwójki młodych Irańczyków są tylko pretekstem do ukazania absurdów państwa policyjnego. Cenzura dotyczy nie tylko literatury - życie obywateli Iranu obwarowane jest tyloma nakazami i zakazami, że właściwie każdy krok podlega surowemu osądowi. A z funkcjonariuszami Kampanii przeciwko Zepsuciu Społecznemu nie ma żartów.
Kontakty damsko-męskie są prawie niemożliwe, aby się spotkać, trzeba stosować dobrze przemyślane wybiegi. Zakochani umawiają się nie w kawiarni, ale w zrujnowanym kinie, szpitalu czy przy ulicznych straganach, zawsze pamiętając o zachowaniu dystansu. Nie mniejszy problem ma pisarz, który chcąc uniknąć cięć cenzorskich musi wykazać się nie lada ekwilibrystyką słowną. Irańscy cenzorzy są bowiem mistrzami w wychwytywaniu dwuznaczności, a lata praktyki powodują, że stali się wytrawnymi znawcami literatury, jakich nawet na uniwersytetach niewielu. Jak z kolei wygląda nie mniej surowa cenzura filmów, pokazuje ten oto fragment:
W zasadzie cała książka napisana jest w podobnym tonie. Udręki życia w Iranie Mandanipour oswaja śmiechem i w moim odczuciu świetnie mu to wychodzi. Co więcej, w zmyślny sposób bawi się literaturą: fikcja miesza się z rzeczywistością, bohaterowie powieści przenikają do życia autora i na odwrót, granica między powieścią cenzurowaną a tą wymarzoną zaciera się. Zabawa odnosi się również do zapożyczeń ze znanych utworów literackich (m.in. poematu "Chosrou i Szirin" oraz "Zbrodni i kary") oraz do przywoływania nazwisk wybitnych twórców (Szekspir, Hawthorne, Gogol). Jakby tego było mało, w powieści znalazło się miejsce dla tajemniczego garbatego karła oraz asasyna.
Przyznam, że pomysłowość autora przywodzi mi na myśl "Baśnie z tysiąca i jednej nocy" i nie ma się chyba czemu dziwić - w końcu to ten sam krąg kulturowy. Czytając natomiast o absurdach życia w Republice Islamskiej (nie da się ukryć - wyolbrzymionych) niejednokrotnie przypominały mi się realia czasów PRL-u, tak często wyśmiewane choćby w filmach Barei. Powieść jest zabawna, ale to tylko przykrywka dla poważniejszych problemów. Książka zdecydowanie godna polecenia.
________________________________________________________________________________________
Shahriar Mandanipour „Irańska historia miłosna. Ocenzurowano”, tłum. Maciej Świerkocki, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa, 2010
________________________________________________________________________________________
mnie już zachęciłaś:-)
OdpowiedzUsuńGdyby nie Twój wpis, pomyślałabym, że to kolejna powieść o tym, jak źle żyje się kobietom na Bliskim Wschodzie. Oczywiście nie umniejszam ich cierpień, przeciwnie, ale nie lubię o tym czytać, bo mnie to za bardzo denerwuje.
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię takich książek o uciemiężonych kobietach, z podziałem czarno-białym. Na szczęście "Irańska historia miłosna" to zupełnie inna bajka;)
OdpowiedzUsuńJa się zakochałam w tej książce, w jej specyficznym poczuciu humoru, w jej wielowarstwowości...
OdpowiedzUsuńMam bardzo podobne odczucia do Twoich (jeśli chcesz zapraszam po porównanie - http://zkafknadmorzem.blogspot.com/2010/12/smaki-zapachy-tajemnice.html)
I żałuję tylko, że przez tytuł i przez okładkę wiele osób tę książkę ominie - ja też prawie to uczyniłam, a żałowałabym bardzo, wręcz nieznośnie...
To miło, ze jest nas więcej;) Zaraz przeczytam Twoją notkę.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu znajomy Irańczyk opowiadał mi o życiu codziennym w porewolucyjnym Iranie. Inny świat. Nawet książkę potem przeczytałam, żeby się doedukować - "Szatan wraca do Iranu" Giełżyńskiego (polecam). Jeśli uda mi się znaleźć tę książkę przeczytam na pewno:)
OdpowiedzUsuńO książce Giełżyńskiego słyszałam, ale jakoś jeszcze do niej nie dotarłam. Dzięki za przypomnienie.
OdpowiedzUsuńTrzeba pamiętać, że opisywana tu powieść jest fikcją, życie młodych Irańczyków nie jest aż tak restrykcyjne.
Kojarze z czytania w dwójce. A z innej beczki to podobno nic tak nie pobudza wyobrazni jak koniecznosc sprostania cenzurze ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno coś w tym jest - w czasach PRL-u kabaret był o wiele ciekawszy niż obecnie, kiedy w zasadzie można wszystko powiedzieć;)
OdpowiedzUsuńNo to mnie zachęciłaś, że hej:) Fragment zabawny zaiste. Mam nadzieje, że uda uda mi się ją kiedyś dopaść. Moje doświadczenie czytelnicze z tym regionem związane to książki Giny B. Nahai. Przez recnzentów porównywana z prozą Marqueza czy Allende. Czytałam dwie "Księżyc i anioł" i "Kaspijskie marzenia" obie książki mnie faktycznie uwiodły:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z zimnej pracy:( Za oknem wiosna a ja w polarze piecykiem się grzeje. No nic nie można mieć wszystkiego:)
"Kaspijskie marzenia" zaczęłam nawet kiedyś czytać, ale jakoś zniechęciłam się. Widzę, że "Księżyc i anioł" jest mocno chwalony.
OdpowiedzUsuńPewnie i tak wybiorę "Czwarty pożar w Teheranie':)))