Rudnickiego czytać nie zamierzałam. Zniechęciły mnie wywiady w prasie i radiu, pisarz wydał mi się - delikatnie mówiąc - mało sympatyczny. Ale skoro książka trafiła się w bibliotece, chętnych nie było, dałam jej szansę. I całe szczęście, bo w zakochałam się w niej od pierwszego opowiadania, ba! od pierwszych stron właściwie.
Przyznać się do zakochania łatwo, gorzej z wyjaśnieniem przyczyn. Napisać, że Rudnicki ma własny styl to banał. Że ma swój język - kolejny. Że codziennym zdarzeniom potrafi nadać nową rangę, a o znanych osobach pisać wręcz przeciwnie - bez rewerencji, ale z humorem - niewiele powie. O umiejętnościach pisarza najlepiej przekonać się osobiście, poniżej mała próbka z "Jeżdżąc" [str. 145]:
Rozedrgana proza Rudnickiego być może nie wszystkim się spodoba. Mnie zachwyciła i zazdroszczę tym, którzy lekturę "Śmierci..." mają dopiero przed sobą.
__________________________________________________________________
Janusz Rudnicki "Śmierć czeskiego psa", Wydawnictwo W.A.B, Warszawa 2009
__________________________________________________________________
Fragment niezły:).
OdpowiedzUsuńPozostaje miec nadzieję że czeski pies mrugnie do mnie kiedyś z półki z nowościami w bibliotece.
No fragment zapowiada się nieźle choć przyznam, że wymaga procesu adaptacyjnego:)
OdpowiedzUsuńSłowacki wielkim poetą był, a o Rudnickim pisze się ździebko trudno. Do mnie "Czeski pies" trafił właściwie przez przypadek, ale był to zdecydowanie jeden z tych szczęśliwszych zbiegów okoliczności i będę dalej go zgłębiać.
OdpowiedzUsuńIza -->
OdpowiedzUsuńDo mnie mrugał w dwóch bibliotekach, czego i Tobie życzę;)
Papryczka -->
Masz rację, do prozy Rudnickiego trzeba trochę się przyzwyczaić. Po stokroć warto;)
Zosik -->
Oj, trudno. Ja naturalnie też się rozglądam za wcześniejszymi książkami. I pomyśleć, że "Mój Wehrmacht" odłogiem leżał w Taniej książce...
Nie znałam wcześniej tego pisarza, troszkę zazdroszczę, ale nie wiem, czy przeczytam. Może, jak znajdę w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
{http://biblioteczka-pandorci.blogspot.com/}
Spróbować zawsze warto, zwłaszcza że to polski autor.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Już pod nosem mamrotałam: ale kto to właściwie jest. Dlaczego Ania nic konkretnego nie napisała. A potem przeczytam ten fragment! I wsiąkłam, przeczytam, przeczytam, już się kajam :) Dzięki!
OdpowiedzUsuńNie ma za co;) Cała przyjemność po mojej stronie;)
OdpowiedzUsuńRudnicki nie jest zbyt popularny, ale to się chyba powoli zmienia. Mam nadzieję, że wbrew temu, co napisał na okładce, będzie w stanie napisać coś lepszego;)
Bardzo mnie zaintrygował zamieszczony przez Ciebie fragment. Muszę sięgnąć po tę książkę :).
OdpowiedzUsuńmnie już przekonałaś, do tego stopnia że posłałam dalej, tak mi się spodobał
OdpowiedzUsuńjak kiedys wspominalam u Zosika slyszałam fragmenty w radiu i zupelnie mnie nie wzieło. Cóż, zdarza sie ;)
OdpowiedzUsuńI cała powieść jest utrzymana w takim tonie i stylu?
OdpowiedzUsuńFragment pozostawił mnie, szczerze mówiąc, obojętną, a poza tym mam przecież czytać literaturę kobiecą... ale coś o tym pisarzu ostatnio sporo się pisze, więc pewnie kiedyś sprawdzę, czy mi się jego twórczość spodoba.
Maya -->
OdpowiedzUsuńŻyczę w takim razie przyjemnej lektury;)
dea -->
Autor powinien się cieszyć, a ja zachęcam do lektury całości. Właściwie nie mam się do czego przyczepić w tej książce;)
peek-a-boo -->
Nic na siłę, zwłaszcza że na świecie tylu ciekawych pisarzy;)
Elenoir -->
Nie wszystkie opowiadania są napisane w tym stylu, ale podobnym na pewno. Jest tu trochę surrealizmu, dużo humoru. Tak jak napisałam, nie wszystkim się spodoba, ale cóż, nie musi;)
pożyczyłam z biblioteki dla kaprysu, bo mi się okładka spodobała? dobrze pachniała? nie pamiętam. na szczęście nie czytałam wcześniej nic o tym panu, co by mnie zniechęciło:)
OdpowiedzUsuńto mały skarb! mówiłam komuś o niej i zaczęłam od 'wiesz, w sumie nie lubię opowiadań, ale te..' i wtedy uświadomiłam sobie, że to już nieprawda. nauczyłam się czytać opowiadania:)
Myślę, że pan autor byłby zachwycony;)
OdpowiedzUsuńMały skarb - dobrze powiedziane.
No mnie Rudnicki powalił na kolana. Dawno nie czytałem tak dobrze napisanej książki, w bardzo dobrym stylu. Cały czas mnie zaskakiwał i bawił. Mam zamiar spróbować czegoś jeszcze od tego Pana, jeśli będzie równie dobre jak "Śmierć..." to Charlie będzie ucieszony :)
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie;)
OdpowiedzUsuńWiele sobie obiecuję po "Męce kartoflanej", ale może niepotrzebnie - autor w końcu sam zaznaczył, że "Śmierć..." to jego najlepsza książka;(