Pozornie prosta "Kobieta z wydm" okazała się bogata w treści. Do dyskusji wybrałam dziesięć zagadnień, choć na wstępnej liście było ich więcej:)
Nie trzeba odpowiadać na wszystkie pytania, można zadawać także własne.
1. Jakie są Wasze ogólne wrażenia po przeczytaniu "Kobiety z wydm"?
2. Powieść Abe często jest rozpatrywana w kontekście egzystencjalizmu; mówi się, że to rzecz o wolności, utracie tożsamości, wyobcowaniu. O czym dla Was jest ta powieść? Jakie wątki były dla Was najważniejsze?
3. Jakie były Wasze odczucia względem głównego bohatera? Jakim człowiekiem Wam się wydał?
4. Oprócz Nikiego w powieści występuje jeszcze tylko jedna postać nazwana z imienia (a dokładniej z przydomku) czyli Möbius. Dlaczego był ważną postacią dla głównego bohatera?
5. Jakie znaczenie dla powieści ma hobby głównego bohatera czyli entomologia (oprócz tego, że stało się przyczyną zguby Nikiego;)?
6. Co Waszym zdaniem symbolizuje w powieści piasek?
7. Jak w świetle powieści rysują się relacje damsko-męskie?
8. Jak interpretujecie zakończenie książki? Dlaczego Niki nie skorzystał z możliwości ucieczki?
9. Jak Waszym zdaniem ma się tytuł powieści do jej treści? Czy jest adekwatny?
10. Czy była to dla Was ważna lektura? Czy zachęciła Was do dalszego poznawania literatury japońskiej?
Pytania dodatkowe, głównie dla wielbicieli literatury japońskiej:
Co Was pociąga w literaturze japońskiej? Co stanowi o jej odmienności np. od literatury europejskiej?
Zapraszam do dyskusji - każdy może wziąć udział. Przyłączyć można się w dowolnej chwili - także kilka dni, a nawet tygodni później;)
Ach, jak Wam zazdroszczę dyskusji, sama widziałam tylko film :| Ale chętnie poczytam komentarze.
OdpowiedzUsuńZ chęcią poznam Twoje wrażenia dotyczące filmu. To też jest ciekawe;)
OdpowiedzUsuńja tylko 3 zdania na rozpoczęcie, mam nadzieję pokontynuować wieczorem.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze dzieki Ci Murakami, bo zniechęcona Tobą sięgnęłam po klasykę japońską, chcąc poznać jej specyficzny klimat:-) i pierwszą pozycją był właśnie Abe Kobo i Kobieta z wydm. Przyznam że byłam w lekkim szoku, ale wciąż zaintrygowana.
jeżeli mam pisać o czym dla mnie była powieść, to nie umiem jednoznacznie powiedzieć ponieważ dla mnie Kobieta traktuje o tak wielu aspektach, że trudno mi uznać choćby jeden z nich za kluczowy. Kiedy w offline wymieniałam wrażenia z Anią porównywałam jak wszyscy Kobiete do Procesu Kafki. Ania z kolei bardziej ciągnie w kierunku przemiany ( chyba jednak nie do końca ulegam jej sugestiom). Nie wiem czy w głównym bohaterze dokonała się przemiana, czy odnalazła swoje miejsce swoja wolność, czy po prostu uległ manipulacji, czy sie poddał jako jednostka wybitna, temu ogółowi, temu powszechnemu trendowi bo nie miał już sił by forsować swoje i iść pod prąd. A może nic z tych rzeczy a może wszystko na raz?
Nikiego postrzegam mimo wszystko jako jednostkę odrębną, osobną, świadomą a przez to inną. Inną od tłumu, od trendów od mas. Takim zawsze w życiu trudniej. Wszyscy przekonują że większość ma rację, chcą ciągnąć nas za sobą, a życie na marginesie to nie jest prosta sprawa. Więc albo wierzymy w ideały i mamy pod górkę ( trochę Majchrzak jest w tym klimacie jak mi się zdaje) albo niesie nas prąd, idziemy ze wszystkimi i godzimy się na wszelakie kompromisy. Wybór wcale nie jest taki prosty.
Nie trudno jest się uwikłać w prozę zycia, zobowiązania, które rodzą następne i kolejne i kolejne. Trudno żyć samemu, kiedy do życia potrzebujemy ludzi, kiedy w ich oczach oceniamy swoją wartość ( motyw lustra, choć krótki - wydał mi się ciekawy, podobnie radia)
Piasek może symbolizować zalew informacji, przez który musimy się codziennie przekopywać żeby nie dać się zasypać, nie stracić siebie swoich wartości, poglądów, to może być zwykła rutyna dnia, którą każdy z nas codziennie musi "odwalać", drobne niepowodzenia, przeciwności losu, zwykła praca 8-16 ...
cdn:-)
Dea, zgodzę się co do odrębności Nikiego, ale warto zauważyć, że jest ona przede wszystkim skutkiem znalezienia się w nowym środowisku. Przyjechał z miasta czyli innego świata, gdzie jego życiem kierował zupełnie odmienny porządek. Trzeba by się zastanowić, czy po kilku miesiącach spędzonych na wydmach nadal jest tak inny od reszty;)
OdpowiedzUsuńZgodzę się natomiast, że staje w sytuacji "jeden przeciwko wszystkim", a więc jak napisałaś jednostka zderza się z tłumem.
Zaciekawiłaś mnie w kwestii ideałów - jakie u niego dostrzegasz?
Moje skojarzenia poszły w stronę "Przemiany" ze względu na insekty;) Nie przekonuje mnie za bardzo "Proces", bo tu w zasadzie wiemy, dlaczego Niki został uwięziony. A że zrobiono to bezprawnie, to inna sprawa. Nie miałam też poczucia tak wielkiej niewiadomej jak u Kafki.
Lustro i radio - w sumie mogą uchodzić za luksus na wydmie - to bardzo ciekawe tropy. Mnie trochę nawet dziwiła ich obecność w tak surowych warunkach.
Książkę czytałam ubiegłego lata, a zatem nie mam już tak świeżych wrażeń. Zupełnie nie pamiętam, kim był Mobius!Ogólnie - podobało mi się!
OdpowiedzUsuńNiby niewielka objętościowo książeczka, ale dość długo ja czytałam, jakby ten piasek przesypywał się między kartkami... Dziwna to proza, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Na początku zdziwiło mnie, że bohaterem jest mężczyzna, a nie tytułowa kobieta.
Niki - niby przeciętny człowiek, a jednak miał swoją pasję, entomologię, potrafił ulec fascynacji, rzadkim gatunkiem owada, piaskiem...
Myślę, że dążył do osiągnięcia swobody, wolności, tylko że paradoksalnie te dążenia doprowadziły go do zniewolenia. Może to ostrzeżenie, żeby nie zatracić się w tej "ucieczce"?
Zakończenie- dlaczego Niki nie skorzystał z możliwości ucieczki? Może dlatego, że już przywykł do sytuacji, w jakiej się znalazł, a przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka...
Co do literatury japońskiej, to czytałam tylko kilka książek Murakamiego - lubię klimat jego prozy i podziwiam wyobraźnię.
Potem była krótka przygoda z Abe Kobo. Ciekawe, czy są wydane w Polsce inne jego utwory?
Nie wiem, czy do literatury japońskiej mogę zaliczyć powieści Kazuo Ishiguro. Urodził się on bowiem w Japonii, ale już jako dziecko wyjechał do Wielkiej Brytanii, uznawany jest za angielskiego pisarza i scenarzystę. Czytałam "Nie opuszczaj mnie" (zupełnie "niejapońskie" ) i "Pejzaż w sepii" - to już klimatem nawet podobne do powieści Abe Kobo, tajemnicze, dziwne, refleksyjne...
Korekta, korekta!Wspomniany przeze mnie tytuł brzmi: "Pejzaż w kolorze sepii".
OdpowiedzUsuńMoja wypowiedź będzie posępna, bynajmniej nie dlatego, że "Kobieta z wydm" wprawiła mnie w pesymistyczny nastrój, ale po prostu dlatego, iż przy lekturze się wymęczyłem. Nie wiem, być może to po części wina tłumaczenia (czytałem angielski przekład); przy niezręcznych konstrukcjach zdaniowych zastanawiałem się, czy taki jest styl Abego, czy też są to wpadki tłumacza. A może specyfika języka japońskiego? Tak czy owak, powieść do gustu mi nie przypadła.
OdpowiedzUsuńPierwszych pięćdziesiąt stron nie zapowiadało katastrofy. Oczywiście, skojarzenie z Kafką było silne, choć ja przywołałbym nie "Proces", ale "Zamek" -- z piaskiem zamiast śniegu, i z próbami wydostania się zamiast prób dostania się. :) Dodam, że twórczość Kafki uwielbiam, więc owo początkowe skojarzenie dobrze mnie nastroiło. Niestety, Abe poszedł wkrótce w egzystencjalne marudzenie, zacząłem się więc nudzić i nudziłem się już właściwie do końca (więcej emocji przysporzyła tylko próba ucieczki Nikkiego). "Kobieta z wydm" nie porwała mnie ani stylem, ani fabułą, ani symboliką, ani psychologią postaci.
Zamierzam natomiast, z ciekawości, obejrzeć ekranizację.
Pół żartem dodam, że niepokoi mnie "subiektywnie opadający trend" Klubu Czytelniczego: Do "Jądra ciemności" z pewnością wrócę, "Malowanego ptaka" czytało mi się szybko, choć mnie nie zachwycił, ale przy "Kobiecie z wydm" musiałem już poniekąd zmuszać się do lektury. Mam nadzieję, że "Pełnia życia panny Brodie" mnie nie pogrąży. :)
Ach, mam pytanie: Od pewnego czasu noszę się z zamiarem poczytania Murakamiego. Po "Kobiecie..." naszły mnie jednak wątpliwości... Jak podobna jest twórczość Murakamiego do twórczości Abego? Istnieje realne ryzyko, że też mi się nie spodoba? :) Dzięki za informację.
I małe postscriptum: Walka z piaskiem kojarzyła mi się z walką z wszędobylskim kurzem w domu. :)
Agnesto -->
OdpowiedzUsuńNo właśnie - sądząc po tytule ja również spodziewałam się nieco innej historii, a na pewno wyrazistej postaci kobiecej. Tymczasem kobieta u Abe jest na drugim planie, nie ma nawet imienia.
Przyznam, że mnie również lektura kosztowała sporo wysiłku i zakończyłam ją z ulgą. Chyba duszna atmosfera i wszędobylski piasek tak na mnie podziałały. Ale kto powiedział, że ma być łatwo?
W Polsce wydano tego autora: Urwisko czasu, Schadzkę i Czwartą epokę - wszystkie w tłum. M. Melanowicza.
Mam podobne skojarzenia co do zakończenia, więcej napiszę trochę później;)
Ishiguro jest zdecydowanie zaliczany do pisarzy angielskich. "Pejzaż..." czytałam wieki temu i niestety nic nie pamiętam;) Niemniej przymierzam się do innych jego powieści.
Dzięki za głos w dyskusji;)
Wiecie co, strasznie mi się myli: Abe Kobo/ Kobo Abe, zawsze przekręcam kolejność. Jego proza nijak ma się do Murakamiego, idą innymi ścieżkami.
OdpowiedzUsuńWśród książek H. M. też są różne, np. "Koniec świata...." a "Po zmierzchu" - zupełnie nieporównywalne. Ja lubię Murakamiego całościowo, ale rozumiem, że może się nie podobać. De gustibus...
Z wielką chęcią dołączę do dyskusji Klubu, świetna inicjatywa i serdecznie pozdrawiam pomysłodawczynię :)
OdpowiedzUsuńZacznę może od końca – „Co mnie pociąga w literaturze japońskiej? Co stanowi o jej odmienności np. od literatury europejskiej?”
Dla mnie literatura japońska ma swój specyficzny klimat, niespotykany nigdzie indziej – tam aż gęsto od znaczeń, od metafor, wszystko można rozpatrywać na wielorakie sposoby, atmosfera bywa często duszna, klaustrofobiczna, utwory japońskich twórców to swoiste obrazy słowne, nieporównywalne z niczym innym. Świat kreowany przez japońskich pisarzy pozwala zanurkować w niego „głową w dół”, zanurzyć się i kontemplować. Wiem, że może to egzaltowane co napisałam powyżej, ale ja tak to odczuwam.
Przechodząc do „Kobiety z wydm” – to proza osaczająca człowieka ze wszystkich stron, sprawiająca, że po skończeniu czytania trudno się z niej wyzwolić. Atmosferę można kroić nożem Dla mnie to arcydzieło, chociaż nie jestem skora nadużywać tego słowa.
Główny bohater - próbujący zachować resztki godności nawet w tak ekstremalnej sytuacji, w jakiej się znalazł, ale także poddający się bez specjalnej walki, pozornie bierny, pogodzony z zaistniałą sytuacją. Próbujący się wyzwolić, ale bojący się zaangażować w to wszystkich swoich sił – taki człowiek uwięziony w miałkości, osaczony, zasypany piaskiem codzienności, chcący odmiany, ale bojący wychylić się, niepogodzony z losem, ale w głębi ducha zdający sobie sprawę, że musi liczyć na własne siły… /cdn - kiedyś/
Nie mam pojęcia jak wiernie przeniesiono tekst na język filmu, ale wyszedł ten obraz bardzo udanie. Klaustrofobiczna atmosfera, piękne czarno-białe zdjęcia, uniwersalność tej historii, wielość interpretacji (wystarczy zajrzeć na jakieś forum filmowe) sprawiają, że postawiłam bardzo wysoka oceną. A piasek, to dla mnie było czytelne - jest czasem, całość metaforą życia :) Niki nie uciekł ostatecznie, bowiem czy w dole czy na zewnątrz jest zniewolony i sobie to po prostu uświadomił.
OdpowiedzUsuńBorys -->
OdpowiedzUsuńJa też się wymęczyłam, ale tak bywa. Przyznaję się bez bicia: książka mi się nie podobała, z drugiej strony uważam, że zła nie jest.
To świetnie, że czytałeś po angielsku, ponieważ Dea zwróciła uwagę na pewne niekonsekwencje, a mianowicie: narracja jest 3-osobowa, ale w rozdz. 10 trafia się np. fragment, gdzie przez chwilę mamy narrację w pierwszej osobie. Czy mógłbyś w miarę możliwości prześledzić rozdział i sprawdzić, czy angielskie tłum. też przewiduje taki kiks?
Murakamiego znam tylko 2 powieści, dla mnie to pisarz popularny, trochę lepszy od Whartona;) Ale to moje subiektywne wrażenie.
Myślę, że Panna Brodie Cię nie rozczaruje;).
Agnesto -->
OdpowiedzUsuńJa raczej należę do mniejszości, jeśli idzie o Murakamiego, w Polsce w końcu ma wielu wielbicieli:)
Nemeni -->
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za wypowiedź odnośnie uroków lit. japońskiej. Sama za nią zbytnio nie przepadam i dlatego ciekawi mnie, jak odbierają ją jej fani;) Bardzo ciekawie napisałaś.
Co do bohatera - mnie się wydaje, że on nie jest bierny. Przez cały czas nad czymś "pracuje", choćby nad pułapką dla wron;)
Pozdrawiam;)
kornwalia -->
OdpowiedzUsuńOpinie o filmie czytałam, chyba nawet kiedyś widziałam jego fragmenty. Nie dopuszczam do siebie myśli, że mógłby być w kolorze;)
Masz rację - Niki bez względu na otoczenie JEST zniewolony. Choćby przez dawną kochankę czy kolegów z pracy;)
czytanki.anki - /Dziękuję za mile słowa :)/ Dopowiem jedynie, że może nie jestem wielka wielbicielką czy fanką literatury japońskiej, ale fascynuje mnie jej odmienność od tego, do czego przyzwyczaili nas twórcy europejscy czy nawet iberoamerykańscy – zupełnie inne ukazanie emocji, może nawet zbyt przesadne, taka umiejętność oplecenia emocjami i wciągnięcia w nie czytelnika… A jeśli chodzi o „bierność” Nikiego - tak, zgadzam się, ale pułapka na wrony to chyba jedyna rzecz, zdolna wzbudzić nim jakikolwiek entuzjazm i chęć prawdziwego działania, odmiany patowej sytuacji, w jakiej się znalazł…
OdpowiedzUsuńNemeni -->
OdpowiedzUsuńZauważ proszę, że on ciągle kombinował, jak uciec;).
To ciekawe, co piszesz o emocjach w lit. japońskiej - dla mnie one są niezwykle dyskretne, w zasadzie częściej mogłabym mówić o nastroju (bazuję na Kawabacie i Mishimie). Mnie w tej lit. uderza celebracja chwili, rozbieranie jej na drobne cząstecki i dlatego podczas lektury często myślę o jap. rytuale parzenia herbaty;)
wracam do dyskusji;-)
OdpowiedzUsuńnemeni napisala "próbujący zachować resztki godności nawet w tak ekstremalnej sytuacji, w jakiej się znalazł" a ja tak nie uważam, przeciez on byl gotowy do stosunku płciowego na oczach całej wsi! nie uwazam ze był bierny, on caly czas chciał się wydostać, kombinował próbował szantazował, wszystko żeby wrócić do siebie.
Mnie osobiście książka sie podobała, do Murakamiego nijak nei da się jej porównać i w sprawie tego ostatniego mam takie samo zdanie jak Ania:-)
Kobietę z wydm czytałam dwukrotnie, drugi raz specjalnie na potzreby dyskusji. Powiem Wam, że największe wrażenie zrobiła na mnie jednak po pierwszej lekturze.
I jeszcze zaczęlam dzis rano Tatami kontra krzesła ( polecam) i tam Tomański podkreśla że Japończycy jako jednostka się gubią, potrzebuja grupy tłumu, dopiero wówczas żyją. Niki nie chciał się "zintegrować" ze swoją grupą. Troche to się wydaje nie japońskie.
a jednak Abe Kobo moim zdaniem świetnei przedstawił jednostkę. teraz do glowy przyszło mi jeszcze jedno skojarzenie. Ogądaliście Into the wild? tam główny bohater odrzuca wszelkie dobra doczesne by ruszyc na Alaskę w poszukiwaniu prawdziwej wolności i życ w zgodzie z naturą. Nie bedzie spojlerem mówienie że natura go własnie zabiła bo nie finał tej historii jest najistotniejszy. człowiekowi się wiele rzeczy w zyciu wydaje, że wie, że odkrył, że zrozumiał podczas gdy tymczasem jego dotychczasowe rozumowanie okazuje się błędne. Moze dlatego Niki został, że zrozumiał że poszukiwanie wolności to iluzja?, że wolnośc jest iluzją?
i jeszcze o relacjach, bo uważam, że to ciekawy aspekt.
OdpowiedzUsuńkobieta, jak zauważyliście nie ma imienia, w powieści pełni rolę troche służącej, to ona ciężej pracuje, usluguje itd, a jednak to ona jest w tytule... zastanawiające ... mnie natomiast przyszło do glowy, że to ona jest tam najsilniejsza. Zwróciliście uwagę na dialogi lub opisy sytuacji między kobietą a mężczyzną? On zadaje pytania mówi, sam sobie odpowiada a ona milczy , dziwnie sie patrzy i uśmiecha. Gdzies tam w tekście natykałam się na momenty, kiedy autor pisze, że Niki zadawał jej pytania ale nie uzyskał żadnych sensownych odpowiedzi. To ona trzyma go w szachu, w niepewności a on sobie roi wiele w głowie. Niewiedza doprowadza go szaleństwa, poczucia osaczenia.(w szcególności na poczatku, zanim jeszcze zrozumiał że został złapany) Wolałby znać najgorszą prawdę, bo wtedy mógłby z nią coś zrobic, jakos sie zmierzyć a jak tu mierzyc się z "wrogiem" o którym nic nie wiadomo? Byc może sie mylę ale może w tym tkwi jakiś klucz???
P.S. wybaczcie mi literówki
OdpowiedzUsuń,,Chociaż nic się nie zmieniło – w dalszym ciągu przebywał na dnie głębokiej jamy – czuł się tak, jakby się wdrapał na wysoką wieżę. Być może odwrócił się świat, a wgłębienia stały się wzniesieniami i odwrotnie."
OdpowiedzUsuńW momencie, gdy Niki znalazł sposób na zdobycie wody, poczuł się chyba w pewnym sensie wyzwolony - w tym jednym aspekcie nie był już zależny od mieszkańców wioski. Nie wiem czy Niki zrozumiał, że poszukiwanie wolności jest iluzją. Ja odniosłam wrażenie, że wpadł po prostu w pułapkę przyzwyczajenia. Poszukiwanie sposobu ucieczki stało się dla niego celem samym w sobie.
bardzo możliwe, że masz rację. Nad iluzorycznoscią wolności po prostu się zastanawiałam.
OdpowiedzUsuńteż momentami dałam sie uwieśc przekonaniu że popadł w rutynę, z drugiej strony wciąż mysle, że za tym kryło się coś więcej niż zwykłe poddanie, przyzwyczajenie. Może znalazl sens? cel, paradoksalnie będąc uwięzionym?
Na ostatnich stronach książki bohater czuje się znów panem swego losu, bo to od niego zależy, czy opuści miejsce swego uwięzienia. Poza tym pragnie podzielić się z mieszkańcami wioski swoim odkryciem (pisałaś wcześniej o potrzebie bycia w tłumie - Niki również szuka akceptacji). Tak więc nawet będąc uwięzionym, znalazł swój cel. Warto też się zastanowić czy właściwie miał do kogo i do czego wracać? Jego relacje z ludźmi nie były szczególnie głębokie, prowadził bardzo uporządkowane życie, jedyne co go wyróżniało to jego pasja zbierania owadów, z którą zresztą wolał się nie obnosić, by nie uznano go za dziwaka.
OdpowiedzUsuńno, pod tym komentarzem zdecydowanie mogę się podpisać, rozwinęłaś świetnie moje zapytania:-)))
OdpowiedzUsuńKWESTIA WOLNOŚCI
OdpowiedzUsuńO zniewoleniu ciekawie napisała wcześniej Kornwalia:
Niki nie uciekł ostatecznie, bowiem czy w dole czy na zewnątrz jest zniewolony i sobie to po prostu uświadomił.
Przychylam się do tego stwierdzenia, podobnie jak i do zdania Literynki, że wolność Nikiego była iluzją. Obawiam się, że nasza też jest;) W mniejszym lub większym stopniu jesteśmy zniewoleni i od tego nie da się uciec.
Dea -->
OdpowiedzUsuńMam absolutnie takie samo zdanie nt. kobiety;) Niby taka wycofana, wciąż się krząta, walczy z piaskiem, trochę usługuje gościowi, ale w sumie jest górą. Jest przede wszystkim bogatsza w tzw. mądrość życiową: co z tego, że Niki wiele wie o piasku - na wydmach okazuje się, że jego wiedza nie sprawdza się. Kobieta wie, że z wieśniakami nie ma co walczyć, bo to walka skazana na porażkę; lepiej po prostu zacząć pracować i jako tako żyć;(
I faktycznie kobieta zachowuje się zagadkowo - nie wiadomo, czy kusi swojego lokatora, czy tylko jest zakłopotana.
Mnie się wydaje, że ona w duchu myśli o Nikim z politowaniem;)
Literynka -->
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa uwaga - czy Niki miał do kogo wracać? Mnie się wydaje, że on wręcz uciekał od swoich znajomych - od kochanki na pewno, a przed kolegami z pracy też się krył.
Przyznam, że główny bohater wywoływał u mnie irytację, a wzmianki o jego miastowym życiu tylko ją pogłębiały;) Wydał mi się przede wszystkim próżny i egoistyczny. A poza tym - przeciętniak.
Jak uważacie?
w mnie chyba nie wzbudzał irytacji, bardziej irytowało mnie zachowanie wieśniaków, może dlatego że ja też walczę z wiatrakami, a ludzie starsi, mądrzejsi, życiowi, wiedza że nie warto:-) a mnie się wciąż wydaje, że jestem w stanie przełamać schematy:-))))
OdpowiedzUsuń1. Czytałam po raz drugi, pierwszy raz, ok. 5 lat temu, byłam zauroczona. Teraz umierałam z nudów i dosłownie przekopywałam się przez ten piach zardzewiałą łopatą. Ale mam wrażenie, że to przez to, że ja się zmieniłam jako czytelnik.
OdpowiedzUsuń2. Utrata tożsamości i wyobcowanie? A czy Niki miał wcześniej jakąś określoną tozsamość? A z tym wyobcowaniem- czy przypadkiem nie na wydmach po raz pierwszy nawiązał jakiś głębszy kontakt z drugim człowiekiem?
Dla mnie to po pierwsze historia o zmianie, na pierwszy rzut oka katastrofalnej, w rzeczywistości zaś otwierającej nowe perspektywy.
A po drugie- chyba pochwała prostego życia. Robota przy piachu przypomina nieco pracę np. rolnika, jest podobnie nieuchronna (jak nie odkopiesz, to cię zasypie, jak nie zbierzesz- to plon się zmarnuje), a ludzie często właśnei w takiej pracy odnajdują sens życia. No i lepsze są głębsze kontakty z ludźmi (w tym przypadku z jedną osobą/24h na dobę), ni ż naskórkowe kontakty "miejskie".
3. Bohater- przeciętniak (tu zgadzam się z Anką), w zyciu miejskim wyraźnie unikał bliskości (wiele mówi tu historia z psychiczną chorobą weneryczną i prezerwatywami), bez mocno zdefiniowanych zasad moralnych (wielokrotnie z Kobietą postępował...nieciekawie, najgorsza była chyba zgoda na spółkowanie na oczach wioski). O żadnej walce o godność nie ma tu mowy- oddałby ja za czapkę gruszek- zgadzam sie z Deą, o indywidualiźmie niestety też, to raczej taki typ, co bardzo chciałby być indywidualistą).
OdpowiedzUsuń4. Möbius- najbliższa osoba na wolności,przynajmniej jedyna, z którą ROZMAWIAŁ. Möbius miał sporo spostrzeżeń, które kontrapunktowały kolejne etapy pobytu nikiego na wydmach. Nie do końca zrozumiałam, o co chodziło z tym werbalnym znęcaniem się nad nim.
OdpowiedzUsuń5. Hobby- znaczenie moim zdaniem nei miał fakt, ze zbierał owady jako takie, tylko raczej poszukiwanie nowego gatunku, który przyjąłby nazwę od swego odkrywcy- była to jakaś próba pozostawienia po sobie śladu.
OdpowiedzUsuń6. W kwestii piasku nie mam chyba nic do dodania. Ekstremalne trudności, zmęczenie, izolacja, więzienei obowiązków- to chyba już było wszystko +/- powiedziane?
OdpowiedzUsuń7/9. relacje- faktycznie kobieta jest tu górą (nie będę powtarzać za Deą). I jest też kluczowym elementem tej całej wycieczki na wydmy. Ostatecznie Niki po raz pierwszy został skłoniony do życia tak blisko z drugim człowiekiem. Nie chodzi mi tu nawet o mieszkanie pod jednym dachem, czy seks, ale fakt, że byćmoże po raz pierwszy był zmuszony do poświęcenia komuś uwagi.
OdpowiedzUsuńWracając do związków- moją uwagę zwrócił kontast ze "kobietą z miasta", wobec której niki nei był w stanei się obnażyć nawet w łóżku.
8. Zakończenie- nie uciekł, gdyż tu odnalazł sens życia? Poszukiwanei przynalezności/akceptacji też jest jakimś tropem.
OdpowiedzUsuń10. Nie wiem, czy ta lektura była ważna dla mnie przy 1 czytaniu, patrząc z perspektywy- chyba nie, ale na pewno zachęciła mnie do literatury japońskiej (do której z kolei zniechęcił mnie nieco Murakami, ale ostrożnei dozując nadal czytam).
OdpowiedzUsuńIza -->
OdpowiedzUsuńDzięki za wyczerpujące odpowiedzi.
Ad 2
Niki utożsamiał się ze swoim zawodem, tak mi się wydaje. Może nie uważał pracy nauczyciela za swoją misję, ale było to dla niego poważne zobowiązanie wobec państwa. Był trybikiem w większej maszynie. Tak to odebrałam.
To ciekawe, co piszesz o prostocie pracy w wiosce. Coś w tym jest. I zgadzam się, co do naskórkowych kontaktów - w pewnym momencie Niki z sarkazmem wypowiada się o "urokach" rodzinnej niedzieli bodajże.
Ad 4
Möbius wg mnie był autorytetem dla Nikiego i może dlatego w chwili katastrofy czyli sytuacji bez wyjścia tak często go wspominał? Może miał dla niego być jakimś ratunkiem, natchnieniem?
Ad 5
Tak, odkrycie nowego gatunku było ambicją Nikiego. Trochę mnie to ubawiło. Zastanowiło mnie jednak, jak często motyw owada w ogóle pojawiał się w treści. Nawet kobietę porównywał do robaka, tak mu się kojarzyło jej zachowanie.
Ad 10
Mam podobne odczucia. Abe raczej sobie odpuszczę, nie poruszył mnie, ale chętnie sięgnę np. po Tanizakiego.
myślę, że Murakami napisał jedną naprawdę dobrą książkę ('Kronika ptaka nakręcacza') i wiele łatwych & przyjemnych w czytaniu. ja go lubię, po prostu nie spodziewam się arcydzieła. niepotrzebnie mówi się na temat Nobla, którego powinien dostać- to budzi niewłaściwie oczekiwania.
OdpowiedzUsuńto co pisze Dea - czytanie 'kobiety z wydm' i 'tatami' razem- to dobry mix.
'światem ich [=Japończyków] wartości rządzi rodzaj świadomie budowanej zależności od innych.(...) proszeni o pomoc powinni poczuć się dowartościowani (...) dzięki amae Japończyk może cieszyć się z czegoś, co w naszym kręgu kulturowym uznalibyśmy za powodujące wiele kłopotów wykorzystywanie (...) badania dowiodły, że Japończycy naprawdę mogą odczuwać radość, gdy są proszeni o trudną, nawet nieodpowiednią przysługę'( strona 248 i dalej)
nasze narowiste,polskie dusze po prostu tego nie ogarniają ;)
Masz rację - pisanie o Murakamim i ew. to nieporozumienie. Jak dla mnie gruba przesada;)
OdpowiedzUsuńTrudność w odbiorze lit. japońskiej polega właśnie na dużych różnicach kulturowych. Widzę, że "Tatami..." należało przeczytać przed dyskusją, a nie po niej;) Coraz bardziej ciekawi mnie sprawa indywidualizmu (a może jego braku) w społ. japońskim.
Tez mi chodziło po głowie- czy Abe nie roztrząsa gdzieś tutaj tematu "typowego Japończyka" i nie dokonuje wiwisekcji japońskiej duszy?Tu przeczywiście przydałaby sie podkładka z jakiejś lektury o Japonii.
OdpowiedzUsuńAnia
OdpowiedzUsuń"Tatami kontra krzesła", naprawdę dużo klaruje, sama jestem zaskoczona ...
:-)
Iza -->
OdpowiedzUsuńTak może być.
Ze swej strony polecam artykuł (po angielsku):
http://www.japanesestudies.org.uk/discussionpapers/2007/Ito.html
w którym autor (Japończyk) w "Kobiecie z wydm" dopatruje się obrazu japońskiej firmy. B. ciekawe spojrzenie;)
Dea -->
Tego właśnie spodziewam się po "Tatami...";)
Ad. 1. I mnie wymęczyła ta książka. Może dlatego, że już w pierwszym rozdziale autor sugeruje, jak się cała ta historia zakończy, a ja nie lubię czytać o beznadziei. Przez siedem rozdziałów przebrnęłam dość szybko, ale potem przez kilka dni nie mogłam się zmusić, żeby kontynuować lekturę. Nie, "Kobieta z wydm" nie przypadła mi do gustu. Owszem, zawiera ta powieść trochę celnych czy frapujących zdań, ale jak się tak lepiej przyjrzeć, to wśród całej tej metaforyki trudno o jakąś oryginalną myśl.
OdpowiedzUsuńAd. 2. i Ad. 5. Niki był mi zupełnie obojętny do chwili, gdy przeczytałam że mamy identyczny wzrost (ale ja mniej ważę;)). Nie zaczęłam się z nim utożsamiać, ale wzbudził we mnie współczucie (wyższej osobie łatwiej byłoby się wydostać z tej opresji).
OdpowiedzUsuńNiki zawsze skupiał się na szczegółach - anatomii owadów, rozmiarze ziaren piasku (czy ktoś z Was się kiedyś nad tym zastanawiał?), potem na sposobach gromadzenia odrobiny wody w dole. Może autor chciał przez to powiedzieć, że pasja, nawet najbardziej bezsensowna, to dobry sposób na zapominanie (choćby na chwilę), że życie większości ludzi w zasadzie nie ma sensu?
Ad. 8. Uważam, tak jak kornwalia i Anna, że Niki został w dole, bo w gruncie rzeczy jego życie wśród wydm i jego życie w mieście nie różniły się specjalnie, a w wiosce nie musiał się przynajmniej użerać z żoną i uczniami. W trakcie czytania wciąż mi się przypominała "Ucieczka od wolności" Fromma, a w każdym razie co bardziej pesymistyczne fragmenty tej książki.
OdpowiedzUsuńWiem, że to bardzo późno, ale dopiero teraz się wyrobiłam http://slowiarnia.blogspot.com/2011/03/troche-o-piasku-czyli-moj-spozniony-gos.html. Mam nadzieję porozmawiać nad następną lekturką :)
OdpowiedzUsuńElenoir -->
OdpowiedzUsuńAd 1
Otóż to - zakończenie było przewidywalne, stąd też moja ciekawość też była znikoma;( Im dalej od tej książki, tym bardziej jestem przekonana, że nic ważnego w moje życie/wiedzę nie wniosła.
Ad 2 i 5
To ciekawe, co piszesz o wzroście Nikiego czyli punkcie zaczepienia, jakiego czasem potrzebuje czytelnik, żeby lepiej zrozumieć postać lit.
Mnie uderzyło jego naukowe podchodzenie do życia, cały czas kołatał mi po głowie cytat "mędrca szkiełko i oko".
Ad 8
Fromm też mi przemknął przez myśl.
Myślę, że życie na wydmach było jednak inne - Niki i inni wykonywali syzyfową pracę, wysiłek moim zdaniem był niewspółmierny do korzyści (a mogli przecież pozostawić wydmy i się przeprowadzić). Edukacja nie wydaje mi się natomiast pracą syzyfową;)
Joanno -->
OdpowiedzUsuńNalegam na przyłączenie się do nadal toczącej się dyskusji o "Kobiecie z wydm";) To byłby ciekawy głos wśród przeważających tu sceptyków;)
wyobraźcie sobie Japończyków dyskutujących w klubie takim jak nasz o którejś z zachodnich powieści... :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogliby większość bohaterów uznać za popaprańców nieprzystosowanych do życia w społeczeństwie;(
OdpowiedzUsuńNa początek mogliby wziąć na warsztat coś z polskiego romantyzmu:).
OdpowiedzUsuńMyślę, że skoro szkolili kamikadze, to Kordianowe cierpienie za miliony na pewno by zrozumieli;)
OdpowiedzUsuńA mi książka się spodobała, nie była łatwa i optymistyczna, to fakt, ale zmagania z piaskiem w odniesieniu do ludzkiego życia, wydały mi się bardzo rzeczywiste. Bohater zabrnął w ślepy zaułek i mimo wszelkich działań jakie podejmował, nie potrafił z tej sytuacji wybrnąć. Z każdą próbą pogarszał warunki swojego życia (przyczyniając się do udaru i przysypania), owszem to było czasowe, ale te tak nieudane próby działały bardzo przygnębiająco.
OdpowiedzUsuńTytuł faktycznie może sugerować jakiś melodramat, ale to że nie jest taki oczywisty sprawia, że można go potraktować trochę mniej dosłownie. Ja proponuję, żeby przez "Kobietę z wydm" rozumieć jako towarzyszkę samotności, książkę towarzyszkę samotności.
To prawda, że kobieta i mężczyzna trafili na siebie przypadkowo, ale stali się sobie najbliżsi, dzielili z sobą życie. Takiej relacji nie udało się bohaterowi zbudować z nikim.
Wcześniejsze życie Nikiego wydaje się być bardzo puste. To forma bez treści. Poza. Żeby utrzymać iluzję, że ma jakieś życie osobiste - żeby koledzy z pracy byli zaintrygowani - nie mówi gdzie jedzie. Chce żeby inni mu zazdrościli.
Być może hobby było próbą zapełnienia tej pustki, albo nadania temu życiu jakiegoś sensu. Charakterystyczne, że bohater patrzył na ludzi przez pryzmat świata owadów, często porównywał ludzkie zachowania, do tych znanych mu ze świata robali. To zresztą też może być jakieś porównanie: wysiłków ludzi znoszących codzienny znój i grających w swoje - czasem nie do końca czyste gierki - z bardzo podobnymi zachowaniami owadów. No i to także nie jest budujące porównanie.
A co do powrotu, to właściwie, do czego on po tych kilku latach miał wracać? Nikt za nim nie tęsknił, nikt na niego nie czekał, a może nawet nikt go nie pamiętał. Wszystko musiałby budować na nowo, a społeczeństwie wolnym nie musiałby obcować z nikim tak długo, a więc i nie poznałby ludzi tak dobrze, ale i nie zależałoby od niego tak wiele.
W piaskowej krainie poznał ludzi, nawiązał z nimi relacje, wiązały się z nimi różne emocje, no a poza tym, jego praca, odkrycia - tylko kobieta mogła je docenić.
Że tak się ni z gruszki ni z pietruszki włączę;) Myślę, iż Nikki został dlatego, iż wydmy przestały być dla niego pułapką, dlatego, że dostał ostatecznie wybór i mógł z niego skorzystać, z tego biletu w drugą stronę. I wtedy wydmowe życie przestało go przerażać, nabrało jakby sensu, w końcu.
OdpowiedzUsuńDobra książka, nawet bardzo. Czytałam latem, gdzieś na stepowych terenach. Uczucie piasku w ustach pozostało do dziś.
Joanna -->
OdpowiedzUsuńMnie w tytule uderzyło to, że nie stanowi kwintesencji treści;) Tak naprawdę książka jest o Nikim, nie o kobiecie. Jeśli się jednak zastanowić: i wydma, i kobieta stanowią kontrapunkty dla głównego bohatera. Wyzwalają w nim reakcje, o które być może sam by się nie podejrzewał (np. zdolność do gwałtu). Są takim papierkiem lakmusowym.
Relacja kobiety i Nikiego na pewno stała się bliska. Z czasem Niki zaczął serdeczniej patrzeć na swoją gospodynię, skoro pomyślał nawet o zakupie radia, o którym marzyła. W zasadzie ich związek zaczął przypominać wcale niezłe małżeństwo;)
Koledzy z pracy - mam podobne odczucia. Niki chce wzbudzić w nich zazdrość i ciekawość, trochę to infantylne jak dla mnie. Czy to znaczy, że chciał w ten sposób dowartościować się?
Pytałam o hobby, bo postrzeganie świata przez pryzmat entomologii było w przypadku Nikiego znamienne, wręcz natrętne. Patrząc z dystansu na ludzi z wydm można właściwie mieć skojarzenia z owadami, zwłaszcza tymi, które czasem obserwuje się na piasku właśnie. To dreptanie, ślizganie się, zmaganie z materią... Zgadzam się, że to pokazuje, jak śmieszne i beznadziejne są ludzkie działania.
Zakończenie - ja też się obawiam, że Niki nie zapisał się mocno w pamięci kolegów i że nikt za nim nie tęsknił;) Jak pisałam wcześniej, dla mnie to taki przeciętniak, jakich w szarej masie wielu. Nawet wyobrażałam sobie go w szarym, płóciennym stroju - nie kimonie, ale czymś podobnym do mundurków maoistów;)
litera -->
OdpowiedzUsuńAleż proszę bardzo, zapisów na listę dyskutantów nie prowadzę;) Przyłączyć można się w dowolnej chwili.
Pułapka - dobre określenie. Tak, Niki poczuł, że ma pewne możliwości, może rozporządzać swoim losem (choć może to iluzja), nic dziwnego, że przestał się wyrywać do dawnego życia. Zwłaszcza, że jakoś się oswoił z nową sytuacją.
Czytać "Kobietę z wydm" na terenach stepowych - to musiało być dojmujące (że się tak wyrażę) wrażenie. Zazdroszczę;)
Patrząc z perspektywy Nikiego, kluczowym elementem tej całej sytuacji była jednak kobieta, myślę, że stąd taki tytuł. Z jego perspektywy.
OdpowiedzUsuńTak, mimo wszystko kobieta okazała się chyba ważniejsza niż pasek;) Słuszna uwaga - z jego perspektywy.
OdpowiedzUsuń@Anna:
OdpowiedzUsuń"To świetnie, że czytałeś po angielsku, ponieważ Dea zwróciła uwagę na pewne niekonsekwencje, a mianowicie: narracja jest 3-osobowa, ale w rozdz. 10 trafia się np. fragment, gdzie przez chwilę mamy narrację w pierwszej osobie. Czy mógłbyś w miarę możliwości prześledzić rozdział i sprawdzić, czy angielskie tłum. też przewiduje taki kiks?"
Niestety, nie mogę tego (w tej chwili) zrobić, bo książka wypożyczona była z biblioteki i obecnie jest poza moim zasięgiem... :/
Może kiedyś, przy okazji;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale mimo ambitnych zamierzeń w najbliższej przyszłości nie zdołam ponownie przeczytać "Kobiety z wydm".
OdpowiedzUsuńNapiszę bardzo krótko, bo wspomnienia już zmętniały. Nie podobał mi się nachalny egzystencjalizm. Podobał mi się natomiast niesamowity nastrój. Zmaganie się z piaskiem odebrałam jako walkę z losem, przeznaczeniem, skazaną z góry na klęskę. Piasek kojarzy mi się też z upływem czasu.
Prawdziwy wpływ, jaki wywarła na mnie ta powieść, doceniłam kilka tygodni po jej przeczytaniu. Mam nadzieję, że z upływem czasu Wasze wrażenia tez będą lepsze.
W zasadzie głosy na TAK i NIE rozłożyły się równo, może z lekką przewagą na TAK;) Ja niestety do tej pory nie ochłonęłam, wciąż wspominam tę książkę jako coś niezbyt przyjemnego w odbiorze.
OdpowiedzUsuńNachalny egzystencjalizm - masz rację. Może to mnie tak zniechęcało?