"Pani Bovary" Flauberta nie trzeba przedstawiać, ale czytać - owszem;). To książka bardzo znana, a w rzeczywistości rzadko czytana - tak mi się przynajmniej wydaje. Czujcie się zatem zaproszeni na spotkanie z jedną z najbardziej znanych bohaterek literatury światowej, która inspiruje twórców do dziś.
Dyskusję o książce rozpoczniemy w piątek 23 września 2011 r. Różne wydania mają różną objętość, tak więc proszę nie zniechęcać się ilością stron;).
Nie trzeba się rejestrować ani prowadzić własnego bloga - kto ma ochotę, ten czyta i komentuje;) O zasadach działania klubu można poczytać tutaj.
Zapraszam serdecznie;)
Więc jednak ;) Jeśli dam radę, to postaram ją sobie powtórzyć.
OdpowiedzUsuńJednak;) Lektura proponowana przez innych, więc czemu nie?;)
OdpowiedzUsuńpanią Bovary czytałam, ale myślę, że fajnie by było do Faluberta powrócić i lekturę sobie odświeżyć :)
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania;) A na poważnie - miło będzie poczytać wspólnie.
OdpowiedzUsuńOo! Co najmniej jeszcze jedna osoba poza mną się ucieszy:)
OdpowiedzUsuńW takim razie cieszę się podwójnie;)
OdpowiedzUsuńO, Jak ja nie cierpię Pani Bovary! A dlaczego? Bo jest gorsza od smerfetki ;)
OdpowiedzUsuńI dlatego jest szansa, że dyskusja będzie ożywiona. Jak dotąd zdarzyło nam się pastwić nad dwiema paniami: Brodie i Emilią ze "Sztukmistrza z Lublina";)
OdpowiedzUsuńDo Bovary pasuje określenie: a person we love to hate;)
Pokątnie klub czytelniczy śledziłam, trochę zza krzaka podpatrywałam, ale z "Panią Bovary" może bym dołączyła? Tak zmienne wrażenia mam przez lata na jej temat... Skoro będzie pastwienie się :)
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie. Z pastwieniem się różnie bywa - spodziewaliśmy się tego przy Miłoszu i nic;(.
OdpowiedzUsuńJuż sam fakt, że - jak piszesz - masz zmienne wrażenia b. mnie ciekawi - liczę na więcej szczegółów w dyskusji;)
O nie, ominęło mnie pastwienie się na Miłoszu :( Muszę uważniej klub czytelniczy śledzić, takie okazje przechodzą koło nosa.
OdpowiedzUsuńMożesz poćwiczyć w przyszłym tygodniu - główny bohater Rotha nie jest przyjemniaczkiem;)
OdpowiedzUsuńO "Pani Bovary", pamiętam że czytając w zamierzchłych czasach licealnych myślałam "Boże, co za idiotka ...". a po kilku latach okazało się, że takie kobiety ISTNIEJĄ!
OdpowiedzUsuńPS. Z przyjemnością dołączę do Klubu. Trafiłam do Ciebie szukając info o "Fotobiografii Nasierowskiej" i od razu poczułam pewne pokrewieństwo. PZDR http://zatytulowany.blogspot.com/
Zapraszam serdecznie. Z biegiem lat postrzeganie Bovary może się wzbogacić;)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, nie wiem ... chyba wolę wciąż być wyznawczynią tezy, że lepiej trzymać się poczciwego męża, a przygody z wszelkiej maści Rudolfami sobie darować:)
OdpowiedzUsuńAle co poradzić, skoro w młodości naczytała się nie tych książek co trzeba i oczekiwała porywów serca;)
OdpowiedzUsuńno to ja już u siebie wrzuciłem parę refleksji i czekam na dyskusję, pewnie dołaczę do niej w sobotę bo jutro urwanie głowy...
OdpowiedzUsuńOK, zaraz poczytam;)
OdpowiedzUsuń