Zofia Andrejewna Tołstoj:
Czytałam j e g o pamiętnik, ucieszył mnie. Ja i praca. Więcej go nic nie obchodzi. [str. 155]
Lew Nikołajewicz Tołstoj:
Wszystko, co zapisane w tym kajecie, to prawie łgarstwo - fałsz. Myśl, że ona jest tutaj i czyta mi przez ramię - pomniejsza i psuje moją prawdę. [...] Muszę dopisać [coś] - dla niej - ona będzie czytała - dla niej piszę, nie żeby nieprawdę, ale wybierając z wielu rzeczy to, czego dla siebie samego bym nie napisał. [str. 155)]
Lew Nikołajewicz Tołstoj:
Przejrzałem jej dziennik - spod słów czułości zieje ukryta złość na mnie. W życiu często tak samo. [str. 155]
Zofia Andrejewna Tołstoj:
Lowoczka zerwał ze mną wszelkie stosunki. Za co? Dlaczego - zupełnie tego nie rozumiem. [...] Czytałam po kryjomu jego pamiętnik, chciałam pojąć, dowiedzieć się, jak mogłabym wnieść w jego życie i sama otrzymać od niego cośkolwiek, co mogłoby nas znów połączyć. Ale jego pamiętnik przejmował mnie jeszcze większą rozpaczą: pewnie się dowiedział, że go czytam i teraz zaczął go gdzieś chować. Ale nic mi nie powiedział. [str. 174]
Nie wiadomo: śmiać się czy płakać. Fragmenty dzienników są wyrwane z szerszego kontekstu i dobrane pod kątem jednego wątku, niemniej dają pewien wgląd w związek Tołstojów. Że był on trudny, czytałam niejednokrotnie. Dopiero fabuła "Sonaty Kreutzerowskiej" traktującej o instytucji małżeństwa zachęciła mnie do poszperania w życiorysie autora. Droga była pokrętna, bo przez książkę o żonie pisarza, a dokładnie przez rozdział poświęcony jej w publikacji Radosława Romaniuka "One".
"Dramat Zofii Andrejewny" składa się z fragmentów dzienników obojga małżonków oraz wspomnień ich dzieci oraz bliskich, choć czasem znienawidzonych, znajomych. Autor nie przytacza niestety dat, a szkoda, bo opisuje zdarzenia z okresu 48 lat - tyle bowiem trwało małżeństwo Tołstojów. Tak czy owak, nietrudno z tych relacji wywnioskować, że od pewnego momentu związek przypominał szarpaninę, czemu z pewnością nie pomogły kontrowersyjne poglądy religijne pisarza, ani nasilająca się obsesja jego żony. Źródłem tejże były m.in. nieszczęsne pamiętniki Tołstoja, nad którymi małżonka chciała sprawować kontrolę.
Tatiana Tołstoj (córka Zofii i Lwa):
Jak dawniej gotowa była bezgranicznie poświęcać się innym, teraz [matka] stała się ofiarą chorobliwej podejrzliwości: co mówią, co będą o niej mówili? Czy nie nazwą jej kiedyś Ksantypą? Miała pewne podstawy, by się tego obawiać, otaczali ją bowiem ludzie współczujący jej mężowi z powodu tego, co musiał od niej znosić. Dręczona obawą zażądała, by mąż dał jej przejrzeć wszystkie zapiski, które codziennie robił. Chciała, by wykreślone zostało tam wszystko, co mogłoby sprawić, że w przyszłości powezmą o niej niedobrą opinię. [str. 183]
Walentin Bułgakow (sekretarz pisarza):
Obudziwszy się rano, dowiedziałem się, że nocą w domu było wielkie zamieszanie. Zofia Andrejewna, wciąż wymagając, by Lew Nikołajewicz zabrał od Czertkowa swoje dzienniki, urządziła mu gwałtowną scenę. Najpierw leżała na podłodze jego balkonu, potem pobiegła do parku. [str. 203]
Ta tragikomedia trwała do końca życia Tołstoja czyli do jesieni 1910 r., kiedy to stary i schorowany pisarz zdecydował się definitywnie odejść z domu, po czym wkrótce zmarł. Jakkolwiek negatywne pojęcie o Zofii Tołstojowej można sobie wyrobić na podstawie przytoczonych cytatów i książki Romaniuka, trzeba zaznaczyć, że jej mąż nie pozostawał bez winy i walnie przyczynił się do ich wspólnego dramatu. Choćby dla porównania wersji obojga państwa T. warto będzie kiedyś poczytać "na dwie ręce" ich dzienniki. Lektura może być męcząca, ale bez wątpienia interesująca.
____________________________________________________________________________________
Radosław Romaniuk "One: Nadieżda Mandelsztam, Anna Iwaszkiewiczowa, Zofia Tołstojowa, Maria Kasprowiczowa", Wydawnictwo Twój Styl, Warszawa 2005
____________________________________________________________________________________
Niezłe piekiełko:) A może się zagłębić w lekturę i przedstawić Iwaszkiewiczów? Tak się też dziwne rzeczy u nich działy:)
OdpowiedzUsuńPiekiełko to mało powiedziane;( Niby to były inne czasy, inne normy społeczne, ale najwyraźniej doszło do połączenia dwóch wyjątkowo skomplikowanych osobowości.
OdpowiedzUsuńMam zamiar przeczytać całą książkę, żony znanych artystów to dla mnie temat arcyciekawy. Rozdział o żonie Iwaszkiewicza ma tytuł "Anna od aniołów", pewnie jest znaczący nie tylko przez odniesienie do opowiadania JI;)
Super, Anna przemyka przez dzienniki Iwaszkiewicza, który wyraża jej uznanie, że z nim wytrzymała:)
OdpowiedzUsuńJak miło, że chociaż jeden artysta się trafił, który zauważał takie szczegóły;) Z pierwszego tomu Dzienników JI nie pamiętam, żeby się uskarżała na małżeńskie pożycie, więc może było przynajmniej znośne;)
OdpowiedzUsuńMnie bardzo rozbawiło to wzajemne podczytywanie dzienników! :) Tak jakby całymi dniami się obserwowali i usiłowali wyczuć najlepszy moment, żeby zerknąć. :)
OdpowiedzUsuńPomysł na lekturę równoległą ich zapisków kapitalny. Rzeczywiście, historia tragikomiczna. Nabieram też coraz większej ochoty na książkę Pariniego.
Wydaje mi się, że małżeństwo z człowiekiem o tak neurotycznej osobowości jak Tołstoj mogło być udane jedynie wówczas, gdyby druga strona całkowicie zrezygnowała z siebie, a Sonia chyba nie do końca się na to zgadzała. W przeciwieństwie np. do żony Conrada, która ze stoickim spokojem znosiła trudny charakter Josepha.
Ogromnie jestem ciekawa, jakie wrażenie zrobi na mnie Sonia przez pryzmat swoich dzienników. Obraz Tołstoja w jego własnych zapiskach moim zdaniem jest bezbarwny i antypatyczny.
Wygląda na to że nie ma większego przekleństwa dla kobiety niż bycie zona geniusza. Przypomniała mi sie dawno przeczytana Marta F, brrr. Chyba jednak nie przebrnęłabym przez takie kłębowisko żmij, ale po sonate mam ochotę sięgnąć przy najbliższej wizycie w bibliotece.
OdpowiedzUsuń--> Lirael
OdpowiedzUsuńFakt, podglądanie dzienników wręcz chorobliwe. Może nie robili tego codziennie, ale sam pomysł - nieelegancki;(.
Masz rację, Sonia początkowo całkowicie poświęciła się mężowi, z czasem zaczęło jej to przeszkadzać. Mając na głowie rodzinę (w tym 13 dzieci!) i gospodarstwo na pewno nie było jej łatwo, a pan mąż właściwie tylko BYŁ.;(
Tołstoj chyba był zbyt zajęty swoim światem, zresztą w ogóle wydaje się b. chłodny. On chyba rzeczywiście wolał mężczyzn - sam w dzienniku zapisał, że kochał tylko mężczyzn, jakkolwiek to rozumieć.
W tej samej książce jest rozdział o Iwaszkiewiczach - totalnie odmienny układ. Okazuje się, że Jarosław był b. dbałym mężem.
--> peek-a-boo
Żebyś wiedziała! Lubię ten wątek w książkach i filmach, choć jest raczej ponury. Czasem myślę o Pendereckich - może rozwiązaniem jest uczynienie z żony pełnoprawnego menadżera?
"Sonata..." warta lektury, no i krótka;)
Biorąc pod uwagę jego opinię na temat kobiet, miłość do mężczyzn bynajmniej nie dziwi. :)
OdpowiedzUsuńPo lekturze ww. rozdziału w książce One Lew Tołstoj sprawia na mnie wrażenie człowieka chłodnego, ledwie tolerującego kobiety. Postaram się znaleźć fragm. o jego męskich sympatiach;)
OdpowiedzUsuńSprawa męskiej miłości LT pojawia się w dzienniku Zofii:
OdpowiedzUsuńChciałam tłumaczyć Lwu Nikołajewiczowi powód mojej zazdrości o Czertkowa i pokazałam mu kartkę z jego pamiętnika z czasów młodości, 1851 r., gdzie pisze, że nigdy nie kochał się w kobietach' lecz wiele razy kochał się w mężczyznach. Myślałam, że tak jak Biriukow, jak doktor Makowicki, zrozumie moją zazdrość i uspokoi mnie, ale on zbladł i wpadł w taką wściekłość, w jakiej go od dawna nie widziałam.
To do licznych powodów jego frustracji dorzucamy kolejny. Biorąc pod uwagę jego surowe zasady moralne (działające wybiórczo) i ówczesną obyczajowość, praktyczna realizacja takich erotycznych pragnień była chyba wykluczona.
OdpowiedzUsuńAleż on był wewnętrznie zapętlony.Może twórczość pozwalała mu choć trochę nad tym wszystkim zapanować.
Tołstoj na pewno był postacią b. skomplikowaną, przy czym ważne jest, że "ewoluował" w ciągu życia - pal licho, w jakim kierunku;)
OdpowiedzUsuńZa jakiś czas sięgnę po jego dziennik, może uda mi się chociaż go przejrzeć.
Na mnie jego dziennik zrobił bardzo przygnębiające wrażenie. Przygotuj się na sporą dawkę pesymizmu. Sam autor - ku mojemu zaskoczeniu, bo spodziewałam się ciepła i sympatii do ludzi - wydał mi się postacią nudną i antypatyczną.
OdpowiedzUsuńTakie właśnie wrażenie miałam już po kilku cytatach w www. książce Romaniuka;( Chłód i obojętność. Będę musiała obadać wpisy odległe czasowo, może zdarzały mu się okresy "ocieplenia".
OdpowiedzUsuńTo są dwa grube tomy, zdarzają się notki bardziej przyjazne dla odbiorcy, ale niestety, nie ma ich zbyt wiele. :(
OdpowiedzUsuńW takim razie przeglądając I tom w bibliotece trafiłam na te suche notki;( Dlatego na czas bliżej nie określony zrezygnowałam z wypożyczenia tego wiekopomnego dzieła;)
OdpowiedzUsuń