czwartek, 6 października 2011

Złote myśli Gustawa

Od jakiegoś czasu spore zainteresowanie (przynajmniej wśród niektórych czytelniczek;) wzbudza Gustave Flaubert. Że znakomitym pisarzem był, przekonać się mogliśmy podczas niedawnej dyskusji o "Pani Bovary". Że neurotykiem był, dało się wyczytać m.in. między wierszami notatki jego znajomego. Okazuje się, że Flaubert potrafił być także cudownie złośliwy, o czym świadczy jego "Słownik komunałów".


Garść przykładów:

Abelard - Jest rzeczą zbędną mieć jakieś wyobrażenie o jego filozofii lub znać tytuły dzieł. Napomknąć skromnie, że wytrzebił go Fulbert. Grób Heloizy i Abelarda: gdy zaczną dowodzić, że jest fałszywy, zakrzyknąć: Odziera mnie pan ze złudzeń!

Absynt - Wyjątkowa trucizna. Uśmiercił więcej żołnierzy, niż Beduini.

Akademia Francuska - Lżyć ją, lecz starać się, o ile możności, do niej trafić.

Alabaster - Służy do przedstawiania najpiękniejszych części ciała kobiecego.

Anatema Watykanu - Wyśmiewać.

Angielki - Dziwić się, że mają ładne dzieci.

Architekci - Zapominają zawsze, że dom ma mieć schody. Sami durnie.

Ateista - Naród złożony z ateistów nie mógłby się ostać.


***

Racine - Łobuz!

Radykalizm - Tym groźniejszy, im bardziej skryty.

Republikanie - Nie wszyscy republikanie to złodzieje, jednakże wszyscy złodzieje - to republikanie.

Ręka - Francja winna być rządzona żelazną ręką.

Robotnik - Nawet zacny, póki się nie buntuje.

Rozcapierzyć - Kłócić się o wymowę tego słowa.

Rozstrzelać - Szlachetniej, niż gilotynować. Radość człowieka, wyróżnionego tą łaską.

Rozwód - Gdyby Napoleon nie był się rozwiódł, wciąż byłby na tronie.

Ruptura - Ma ją każdy, lecz nikt o tym nie wie.

Rtęć - Zabija chorobę wraz z chorym.

Rzemiosła - Całkiem bezużyteczne, bowiem zastępują je maszyny, wytwarzające wszystko o wiele prędzej.

Rzeźnicy - Straszni podczas rewolucji.

***

Zapach (nóg) - Oznaka zdrowia.

Zarys - Przy oglądaniu posągów mówić przy każdym: Cóż za wdzięczny zarys.

Ząb "oczny" - Niebezpiecznie wyrywać, bo łączy się z okiem. Gdy go rwą, to średnia przyjemność.

Zdrowo napisane - Tak mówią stróże o powieściach odcinkowych, gdy im się podobają.

Zegarek - Dobry tylko genewski. Gdy sięga poń postać z farsy, musi ukazać się cebula: nieunikniony żarcik.

Zęby - Psują się od jabłecznika, tytoniu, cukierków i lodów, spania z otwartą gębą i picia zaraz po zupie.

Znakomitość - Interesować się najdrobniejszymi szczegółami prywatnego życia ludzi znakomitych, by mieć później możność wszystkich ich oczerniać.

***

Więcej komunałów na tej stronie.


__________________________________________________________________________

Gustave Flaubert "Słownik komunałów" tłum. Jan Gondowicz, Fundacja Brulionu, 1993
__________________________________________________________________________



65 komentarzy:

  1. Rozcapierzyć - Kłócić się o wymowę tego słowa.
    Rzeźnicy - Straszni podczas rewolucji.
    Zapach (nóg) - Oznaka zdrowia.

    To już mam zapewniony wspaniały humor na cały dzień! :D Wielkie dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, zapach nóg i rtęć ubawiły mnie setnie. Gustaw zdaje się b. dbał o zdrowie;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli sądzić po zapachu nóg, to pan Pepys powinien być okazem zdrowia, a przecież słabował nieustannie:P Czyli coś tu nie tak:) Ale czytałem kiedyś fragmenty słownika, fantastyczna rzecz.
    PS. zapiska w Płaszczu to nie list, tylko fragment dziennika Goncourtów, tak dla porządku:)

    OdpowiedzUsuń
  4. A może Pepys był hipochondrykiem i tylko wydawało mu się, że słabuje;)
    Fantastyczna, wystarczy poczytać kilka wersów i humor się poprawia;)
    Dzięki za uwagę, zaraz poprawię błąd.

    OdpowiedzUsuń
  5. Może. Ale teraz mi przyszło do głowy, że się rozchorował po umyciu nóg - a więc usunąwszy ich zapach, usunął również oznaki zdrowia. To zwracam honor Flaubertowi:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie! Skoro usunął wonną florę bakteryjną, to był bardziej narażony na infekcje itp. Wiadomo: częste mycie skraca życie;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wpisuję do kajetu, acz w trosce o doznania olfaktoryczne innych rozpowszechniać nie będę;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bezcennym źródłem takich złotych myśli jest komiks "Skąd się bierze woda sodowa?" Baranowskiego:) http://esensja.pl/obrazki/ilustracje/97587_apn1_50_500.JPG

    OdpowiedzUsuń
  9. Podziękowania - humor Baranowskiego niezły.

    OdpowiedzUsuń
  10. I kreska niezła:) Polecam, jeśli przegapiłaś w dzieciństwie:) Szczególnie kultowy dowcip o Gąsce Balbince:))

    OdpowiedzUsuń
  11. Czy to nie jego autorstwa był komiks o prof. Nerwosolce drukowany w Świecie Młodych? Bo kreskę zdecydowanie kojarzę;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Antresolka profesorka Nerwosolka, a jakże, tenże ci to:D

    OdpowiedzUsuń
  13. Trzeba przyznać, że niezwykle szalone i kolorowe to było. Zresztą jak większość komiksów wtedy;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba nie masz na myśli jakości poligrafii?:) Ale faktycznie fajnie było, Kajko i Kokosz, Tytusy:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie, mam na myśli pomysły i treść;)
    Może dlatego dzisiaj, przy zalewie różnych bodźców, także kolorystycznych, uwagę przyciągają na zasadzie kontrastu te czarno-białe. Lubię humor Wilqa, innych nazwisk właściwie nie kojarzę;(

    OdpowiedzUsuń
  16. Wilq rządzi, chociaż skończyłem znajomość chyba na ósmym tomie:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja nawet do drugiego nie dotarłam, znam głównie wyrywkowe dowcipasy;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wyrywkowe dowcipasy wiele tracą bez kontekstu, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ejże, te bazujące na grze słów są przednie. Kładę na tym laskę, księżniczka na balu itp.;)

    OdpowiedzUsuń
  20. No ale to jednak niezupełnie to samo:) http://www.grafzero.com/wp-content/uploads/2008/05/wilq_zlowrodzy_mimo_wszystko_caly_komiks.gif

    OdpowiedzUsuń
  21. No owszem:) Swoją drogą, jaki ten Flaubert inspirujący jest:)

    OdpowiedzUsuń
  22. To samo miałam napisać: jakimi ścieżkami myśl ludzka podąża wychodząc od Flauberta;;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Kawalerowie - Egoiści i rozpustnicy. Trzeba obłożyć ich podatkiem. Szykują sobie smutną starość.
    No i uratowała mnie Żona. Do nóżek dziś padnę :D

    OdpowiedzUsuń
  24. A jednak Flaubert nie był anty-feministą;)
    O, tak, żonie się należy;)

    OdpowiedzUsuń
  25. @Bazyl: ale pomyśl, że z drugiej strony ominęło Cię "Śniadanko kawalerskie - Wymaga ostryg, białego wina i pieprznych facecji.":P Chyba że nie lubisz owoców morza:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ostrygi są afrodyzjakiem - po takim śniadaniu warto mieć żonę pod ręką;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Żony z czasów Flauberta nie podawały raczej mężom ostryg, żeby im nie zawracali głowy swoimi fanaberiami:P

    OdpowiedzUsuń
  28. ;) Zresztą sam Flaubert kilka haseł dalej pisze:

    Ostrygi - Już się nie jada! Za drogie!

    OdpowiedzUsuń
  29. Gdyby miał żonę, należałoby domniemywać, że to ona po kryjomu dopisała to hasło:))

    OdpowiedzUsuń
  30. Może Flaubert hasło "ostrygi" opracował jako stary już kawaler, a więc nierozpustny, za to skąpy;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Całkiem możliwe:) A może po prostu w bardziej rozpustnych czasach struł się ostrygami i miał uraz:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Interesująca hipoteza;) Flaubert coraz bardziej kojarzy mi się z W. Allenem. Obaj neurotyczni twórcy, hipochondrycy, z dużym poczuciem humoru.

    OdpowiedzUsuń
  33. Dorzucę jeszcze: Mieszkanie kawalerskie - Wiekuisty bałagan. Porozrzucane wszędzie damskie fatałaszki. Swąd cygaretek. Znaleźć tam można niesłychane rzeczy.
    Cholera, nie pamiętam tych damskich ciuszków. Dobrze, że swąd LMów można podciągnąć pod te cygaretki :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Moją wyobraźnię pobudzają natomiast owe "niesłychane rzeczy";)

    OdpowiedzUsuń
  35. --> Bazyl

    Nie dziwię się, że nie pamiętasz - kobiety raczej przywiązują się do swoich fatałaszków, zostawić je u jakiegoś kawalera byłoby karygodną rozrzutnością;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Do "niesłychanych rzeczy" z pewnością należała "Guma elastyczna - Robi się ją z moszny końskiej":)

    OdpowiedzUsuń
  37. Zapewne! Rozumiem, że to inna nazwa balonów Condoma (Flaki (cielęce) - Nie wiedzieć, że z nich robią balony Condoma);)

    OdpowiedzUsuń
  38. Po wizycie u kawalera Flauberta, dialog dwóch psiapsiółek, z których jedna odwiedziła jego mieszkanie mógłby wyglądać tak:
    - Opowiadaj! Jak było?
    - Mówię ci, ten egoista i rozpustnik nakarmił mnie ostrygami i spoił białym winem, a potem zaczął opowiadać takie pieprzne facecje, że wyskoczyłam z fatałaszków i jak stałam wybiegłam z jedną tylko cygaretką w ustach. Tylko swąd został.
    - Niesłychane rzeczy!!!

    OdpowiedzUsuń
  39. @Bazyl: dobre dobre:DD

    Ciekawe, czy Flaubert odnosił do siebie to: "Geniusz - Nie ma się czym zachwycać: to neuroza":P

    OdpowiedzUsuń
  40. Im dłużej czytam jego komunały, tym bardziej jestem skłonna uwierzyć, że miał zdrowy dystans do własnej osoby.

    OdpowiedzUsuń
  41. Muszę przyznać, że w dzisiejszej przestrzeni publicznej byłby się autor odnalazł ze swymi przemyśleniami. Ot:
    Doktor - Poprzedza go zawsze słowo "drogi", zaś w szczerej rozmowie męskiej - "skurwiel": Ach, ten skurwiel doktor! Jeden w drugiego materialiści.

    OdpowiedzUsuń
  42. --> Bazyl

    Zgadza się. Podobne: Chirurdzy - Kamienne serca, zwać ich rzeźnikami

    Na dodatek kilka rzeczy przewidział:

    Dagerotyp - Zastąpi malarstwo.

    OdpowiedzUsuń
  43. "Akademia Francuska - Lżyć ją, lecz starać się, o ile możności, do niej trafić" - ha, nic sie od czasow Flauberta nie zmienilo w tej kwestii :)

    OdpowiedzUsuń
  44. To takie typowe - wybrzydzać na coś, ale skrycie marzyć o dostępie do potępianej rzeczy. Przypominają mi się niektórzy aktorzy i kwestia udziału w reklamach;)

    OdpowiedzUsuń
  45. Ale to nie tylko Flaubert. Ja pamiętam z biografii Verne'a jak on się biedny starał tam wepchnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  46. - Dumas zwykł mówić mi, gdy narzekałem, że moja rola w literaturze francuskiej nie została doceniona: "Powinieneś być autorem amerykańskim lub angielskim. Wtedy książki twe, tłumaczone na język francuski, mogłyby ci przynieść ogromną popularność we Francji, a ty mógłbyś być uważany przez swych rodaków za jednego z największych mistrzów fantastyki". Tymczasem nic nie znaczę w literaturze francuskiej. Piętnaście lat temu Dumas zgłosił moją kandydaturę do Akademii, a jako że miałem wówczas wielu przyjaciół w Akademii - Labiche'a, Sandoza i innych - wydawało się, że będę miał szansę na to, że zostanę wybrany, a mój dorobek będzie oficjalnie uznany. Ale tak się nie stało i dziś, gdy dostaję listy z Ameryki zaadresowane "Pan Juliusz Verne, członek Akademii Francuskiej", uśmiecham się tylko nieco do siebie. Od czasu, gdy moja osoba została zgłoszona, wybory do Akademii Francuskiej odbyły się nie mniej niż czterdzieści dwa razy, dzięki którym, że tak powiem, jej cały skład się wymienił. Ja jednak odpadłem.
    Za tą stroną.

    OdpowiedzUsuń
  47. Skłodowskiej też nie przyjęli;(
    Ciekawe, co - oprócz tytułu,a więc powodu do dumy - daje przynależność do Akademii.

    OdpowiedzUsuń
  48. Nie wiem, ale u Verne'a (przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie), była to pewnego rodzaju obsesja. Facet śledził kto był zszedł i za kogo mógłby wskoczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Takich obsesyjnych niedoszlych akademikow bylo kilku - wydaje mi sie, ze podobne tortury przechodzil Hugo (ktoremu udalo sie w koncu dobic do grona akademikow).
    W historii literatury francuskiej, ktora jakis czas temu czytalam (autorstwa akademika, oczywiscie) przy kazdym nazwisku pojawia sie wzmianka, czy byl w Akademii, czy nie i jakie spiski i intrygi sprawily, ze sie do niej nie dostal...

    OdpowiedzUsuń
  50. Moze to wlasnie jest cel dolaczenia do Akademii - znajomi pisarze nie beda mogli wysmiewac sie z kandydata, ze sie do niej nie dostal?

    OdpowiedzUsuń
  51. --> katasia_k

    To b. ciekawe, co piszesz. Intrygi mające na celu wprowadzić kogoś do Akademii - no, no.
    A o Hugo coś mi się obiło o uszy, chyba faktycznie cierpiał;)

    OdpowiedzUsuń
  52. Nie mam skanera z OCRem, ale dodam, że w biografii Juliusza, pióra Lottmana jest i takie zdanie: "Zachowane listy Verne'a wysyłane z jego "prowincjonalnego miasteczka" do Aleksandra Dumas syna, przyjaciela i członka Akademii, ukazują, jak wiele energii był w stanie poświęcić przygotowaniom do ostatecznego ataku." Dalej autor przytacza jakie wygibasy Verne czynił i jakie osobistości poruszał, by wskoczyć na akademicki stolec. Sprawy opierały się nawet o koronowane głowy :) (wyd. PIW str. 270)
    PS. Jak dorwę FineReadera to mogę wkleić więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  53. Bazyl, zrób w ogóle cały wpis o tym, zupełnie o tym Vernie nie pamiętałem:P A dostanie się do Akademii faktycznie wymagało co najmniej upokarzających zabiegów:)

    OdpowiedzUsuń
  54. Wtrącę mimochodem, że Flaubert był w Płaszczu osobiście 23 sierpnia (list do Luizy Colet).
    A hasło Dzieci - Przy gościach przejawiać liryczną czułość jest dosyć obrazową odpowiedzią na pytanie, jak był usposobiony do małoletnich. :)

    OdpowiedzUsuń
  55. --> Bazyl

    Przyłączam się do pomysłu Zacofanego - zamieść proszę post na temat podchodów Verne'a do Akademii.

    --> Lirael

    List czytałam - zwróciłam uwagę na alabastrową lampę;)
    Podejście do dzieci dość charakterystyczne dla starych kawalerów;) Z drugiej strony - dlaczego tej czułości względem dzieci zabrakło w "Pani Bovary"?

    OdpowiedzUsuń
  56. Już do mnie dotarła książka o dziewiętnastowiecznym dzieciństwie, zapowiada się świetnie, więc mam nadzieję, że choć trochę nam temat objaśni. :) Bardzo ciekawy może być też tekst Ireny Jokiel "Romantyk je obiad i wychowuje dzieci" w książce "Codzienność w literaturze XIX (i XX) wieku: Od Adalberta Stiftera do współczesności", ale niestety, nie posiadam. :(
    Aniu, jeszcze raz dzięki za "Słownik komunałów". Mam nadzieję, że czytelnicy, którzy uważają Flauberta za przebrzmiały, zakurzony, pokryty pajęczynami relikt przeszłości, spojrzą na niego teraz łaskawszym okiem. :)

    OdpowiedzUsuń
  57. Nie ma za co dziękować, cała przyjemność po mojej stronie. Jeśli innym się podoba, to wystarczy;) Gdyby w szkole pokazywać rzeczy z gat. Słownika, mogłoby to zwiększyć przychylność uczniów. Nie tylko lit. koturnowa jest ważna;)
    Widzę, że w moich bibliotekach również brak wspomnianej przez Ciebie książki, a szkoda, bo tytuł wiele dobrego zapowiada.

    OdpowiedzUsuń
  58. No i czasu ciągle na tego Verne'a brak :(

    OdpowiedzUsuń