Studio
PiktoGrafikiSikora zabawiło się tytułami powieści z klasyki polskiej i zaprojektowało plakaty widoczne poniżej. Samych tytułów brak, ale kłopotów z ich odszyfrowaniem być nie powinno;). Wiele bym dała za to, żeby lektury szkolne (i nie tylko one) miały podobne okładki.
Źródło zdjęć:
PiktoGrafikiSikora
Świetne! Masz rację, kłopotów z rozszyfrowaniem brak. Jak to często się mówi: w prostocie tkwi siła:)
OdpowiedzUsuńI w pamięci do lektur szkolnych.;)
UsuńJak wyżej: "kłopotów z rozszyfrowaniem brak". Tylko niestety strona, którą podałaś nie linkuje. Tak chciałam z ciekawości zerknąć.
OdpowiedzUsuńDzięki za uwagę. Poprawiłam linki.
UsuńToż samo:) Kłopotów żadnych, ale przy Marii Dąbrowskiej przez ułamek sekundy zastanawiałem się nad tym, czy ona pisała coś o cytrynach? :)
OdpowiedzUsuń;)))
UsuńA ja przy M. Dąbrowskiej przez chwilę pomyślałam - coś ze słońcem??
UsuńBo pierwszy odruch może taki być.;)
UsuńReymont rządzi, reszta jednak nazbyt łopatologiczna:P
OdpowiedzUsuńA ponoć niektórzy głowili się nad pierwszym Sienkiewiczem.;)
UsuńŁopatologiczne to są skrypty do lektur.;)
Nie żartuj z tym Sienkiewiczem:)
UsuńPewnie nie wszyscy czytali w szkole.;( Ale to nie był żart.
UsuńBraki w łacinie wychodzą:P
UsuńChyba w edukacji w ogóle.;) Skoro powieść doczekała się superprodukcji, to nazwisko pisarza musiało od czasu do czasu paść.;)
UsuńNie wiem, kto wszedł w skład grupy respondentów, ale wzbudza to zgrozę.
UsuńOd zaprzyjaźnionej polonistki słyszałam, że np. na ustnym egzaminie maturalnym z polskiego dyrektor szkoły (historyk) zasiadający w komisji upierał się, że "Warszawianki" nie napisał Wyspiański. I jak tu się dziwić uczniom...
UsuńZawsze się jakiś taki znajdzie:P W podstawówce mojej żony jedna pani się upierała, że woda nie zamarza w O stopni, tylko w minus 10:P
UsuńMam nadzieję, że to nie była fizyczka.;)
UsuńTo była pani wielozadaniowa, uczyła tego, czego akurat było potrzeba. W tamtym roku padło na fizykę. W dziedzinie historii błysnęła Mieszkiem I jako pierwszym polskim królem:D
UsuńSkoro o tym piszesz, to wnioskuję, że młodzież się poznała na niewiedzy nauczycielki?;)
UsuńI puść tu, człowieku, dziecko do szkoły.;(
Młodzież chodziła rozgoryczona, rodzice urządzali karczemne awantury, a pani trwała niewzruszona:P Pewnie ze 40 lat przepracowała, może medal minister jej dał za noszenie kaganka:)
OdpowiedzUsuńWierzę, że tak mogło być.
UsuńPomysł świetny :) spotkałam się już wcześniej z tym okładkami, tylko nie mogę sobie przypomnieć gdzie...
OdpowiedzUsuńZWL ma rację, że Reymont najlepszy :)
faworyta nie mam, ale zaczął mnie bawić ognio-miecz Sienkiewicza.;)
UsuńChyba znowu wyjdę na malkontentkę, ale te okładki są zupełnie nie w moim typie. Uważam, że ich autorzy poszli na łatwiznę. Wykorzystali najbardziej oczywiste skojarzenia rodem z "Kalamburów". Dla mnie jedyna wersja do przyjęcia, ale też bez ekstatycznego zachwytu, to Orzeszkowa. Najgorszy, wręcz toporny, dla mnie zdecydowanie Żeromski. Okładka książki Dąbrowskiej sugeruje, że dni było zdecydowanie więcej niż nocy, a to nieprawda. :) Natomiast "Potop" wygląda jak podręcznik do nauki języka szwedzkiego.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że gdyby te plakaty miały zaistnieć jako okładki, musiałyby być mniej dosłowne. Tu nie ma tytułów (to była zabawa a autorów) i traktuję to jako taryfę ulgową przy ocenianiu.;) No i chyba myślano głównie o uczniach, nie starych molach książkowych.;)
Usuńmonia-w2:
UsuńMnie osobiście się podobały - aczkolwiek z "Potopem" miałam najwięcej problemów - rzeczywiście jakiś taki "Język szwedzki dla opornych" mi się skojarzył, i ta wieża tez jakoś tak ze Sztokholmem :>>
Najlepsza dla mnie: "Ziemia obiecana" - niebanalna.
Myślę że nawet gdyby zaistniały jako okładki, to i tak wybijałyby się obecnie wśród okładek lektur - kojarzę, że chyba u Ciebie, Aniu, przy jakiejś dyskusji, ktoś podlinkował "Lalkę" z Izabelą i Wokulskim prawie jak jakieś awatary - zgroza.
@monia-w2
UsuńNo widzisz, a mnie się w pierwszej chwili Latarnik i Ikea skojarzyli.;))))
Mnie też się wydaje, że okładki utrzymane w tym stylu wyróżniałyby się szatą graficzną.
Tak, Lirael podsyłała mi tę okładkę. Koszmarek, fakt.
Mnie też tamta okładka "Lalki" często nawiedzała we snach :)
UsuńDziś dokonałam kolejnego odkrycia, tym razem pod hasłem: "okładka, która kompletnie nie ma związku z książką":
http://img12.allegroimg.pl/photos/oryginal/20/96/26/18/2096261843
Przy całej mojej sympatii dla Wyspiańskiego parsknęłam śmiechem. Chyba ktoś w ciemno dopasowywał reprodukcje do tytułów.;(
Usuńmonia-w2:
UsuńTo dzieciątko zasłuchane w "Opowieść Wigilijną" :> Jakoś kojarzyło mi się, że ta dziewczynka po coś sięga - kubek czy coś podobnego. I znalazłam - to "dziewczynka z wazonem", sięga po wazonik z kwiatkami. Niezapominajki chyba - cóż, to nie pasowało do koncepcji okładki "opowieści Wigilijnej" - trzeba było uciąć :>>>
monia-w2
UsuńKwiatki jak nic nie pasowały.;) Dobrze, że wydawca nie zdecydował się na reprodukcje "Macierzyństwa" Wyspiańskiego.;)
"Macierzyństwo" to jeszcze mogłoby wywoływać skojarzenia z Bożym Narodzeniem, a tu zupełny brak punktu zaczepienia. :)
UsuńDobrze, że nie wkleili choinki zamiast niezapominajek. :)
Są rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńNa pewno inne niż te, które można obecnie zauważyć na okładkach lektur.;)
UsuńPodobają mi się wszystkie Sienkiewicze i Ziemia Obiecana.
OdpowiedzUsuńTak opakowana lektura może zachęcić nawet najbardziej opornego ucznia do zajrzenia do środka - choćby po to, żeby przekonać się, o co tak naprawdę chodzi w okładce :)
Właśnie tak sobie myślę, że dla młodzieży podobne okładki mogą być zachęcające. Nie mówiąc o tym, że uczniowie mogą przygotować własne projekty.;)
UsuńNiebanalne, a o to chyba w tym chodzi :)
OdpowiedzUsuńteż tak myślę.;)
UsuńWydaje mi sie, ze te okladke Quo Vadis widzialam gdzies w naturze. Albo mi sie przysnilo ;) Wszystko moze i ciekawe choc dla mnie zanadto plakatowe.
OdpowiedzUsuńMasz rację, te projekty przypominają plakaty. Mimo wszystko są przejawem kreatywności.;)
Usuń