W korespondencji widać jak na dłoni charakter Iwaszkiewicza. Że był człowiekiem nad wyraz rodzinnym, to już wiadomo. W listach znać także ogromną wyrozumiałość i cierpliwość, których to cech niewątpliwie wymagało obcowanie z licznymi i często kłopotliwymi domownikami. Rzadko pozwalał sobie na narzekanie, choć można odnieść wrażenie, że ze względu na długotrwałą chorobę żony z wszelkimi kłopotami borykał się w pojedynkę. I chyba ten motyw najczęściej pojawia się w listach Iwaszkiewicza: nieustająca troska. Nie tylko o najbliższych i przyjaciół, ale i o czworonożnych domowników (było ich bez liku) i rośliny w ogrodzie. Nie ukrywam, że polubiłam pana Jarosława.
Kilka fragmentów do posmakowania:
16.IV.1950
U nas w dalszym ciągu kryzys gabinetowy w kuchni, gosposia na odchodnym zasmrodziła wszystkie wędliny, a babcia każe Wróblewskiej podawać je do obiadu. Nikt tego oczywiście nie je, tylko babcia w ogromnych ilościach, ostatnio była tak skwaśniała kaszanka, że nawet koty cioci Jadwini nie chciały jej jeść, a babcia zjadła olbrzymie dwie porcje! Wszyscy baliśmy się, że zachoruje, ale jakoś nic. [str. 240]
14.X.1950
Byłem w tych dniach u Krzywickiej, nie masz pojęcia, jakie cudo wyrasta z Rozamundy. W tych dniach Irena pisała do cioci Heli z podziękowaniem za nią, pisząc, że takiego kota w życiu nie widziała. "Krzywicka takiego kota nie widziała - ś w i a t takiego nie widział!". Wyobraź sobie, jak ja to mówię, z wielkim akcentem na słowo świat. Drapella z Siuśkiewiczów, księżna Zasralska, przed kilkoma dniami zrobiła mamie na łóżko wielką rzadką kupę, a wczoraj ten wyczyn powtórzyła u Marysi! Wstrętne kocisko! [str. 261]
12.XI.1950
Z moimi książkami nic nie słychać, wczoraj rozmawiałem z Kurylukiem o Bachu, ale poprzysiągłem sobie nic więcej w PIW-ie nie wydawać, cóż to za ludzie niemożebni - i skąpstwo takie, jak u najprywatniejszego Mortkowicza, w "Czytelniku" jeszcze mimo wszystko inne są warunki i rozmowy. Trochę przykro na starość użerać się z wydawcami - a jak na złość przeczytałem przysłaną mi z Paryża książeczkę Z czego żył Tołstoj - gdzie są wyliczone wszystkie jego honoraria! Zresztą wystarczy przeczytać listy Orzeszkowej czy Sienkiewicza, żeby wiedzieć, ile oni w tamtej "złej" epoce zarabiali i nie potrzebowali latać po wydawcach jak komiwojażerowie. No, ale trudno, w takiej epoce się żyje. [str. 267]
4.IX.1951
Charakter waszej matki jest jednym z najczystszych i najpiękniejszych charakterów, jakie w ogóle można spotkać. Dobrze jest, kiedy zdajecie sobie z tego sprawę. [str. 318]
__________________________________________________________________________________
Jarosław Iwaszkiewicz "Listy do córek" opr. Anna i Radosław Romaniukowie PIW, Warszawa, 2010
__________________________________________________________________________________
Maaaaaaaaarzy mi się ta książka już od dłuższego czasu:)
OdpowiedzUsuńPaula
Usuńosobiście byłam sceptycznie nastawiona, ale skoro książka sama wpadła mi w ręce, żal było nie skorzystać. Warto było.;)
A w dodatku jedno dziecko (czy może już nastolatka) zaadoptował. Prawdziwy family man, jak się okazuje:).
OdpowiedzUsuńIza
UsuńMowa o Wiesławie Bronisławie - osieroconym podczas Powstania 1944.
Masz rację, prawdziwy family man. Na dodatek w miarę możliwości pamiętał o kłopotach osób spoza rodziny i co mógł załatwić, to załatwiał (np. aparat słuchowy z Kanady). Zaskoczył mnie w nim brak egocentryzmu tak charakterystyczny dla wielu artystów.
Znakomite te fragmenty:) Ja się powoli zbieram do napisania o Mitznerze.
OdpowiedzUsuńzacofany.w.lekturze
UsuńZnakomite, bo i ciekawie pisał.;) Myślę, że wiele fragmentów nada się do Płaszcza, ale najlepiej czytać całość.
na wrażenia z Mitznera czekam.
W ww. książce cudne są jeszcze przypisy - niekiedy zajmują więcej miejsca niż list.;)
Uwielbiam takie przypisy. A Mitznera wciąż przetrawiam, entuzjazm mi lekko opadł i muszę jakoś wypośrodkować ocenę.
UsuńW takim razie dodam, że w przypisach znajdują się również listy córek i spisane z rozmów anegdoty.
UsuńWydaje mi się, że takie trawienie wrażeń może pozytywnie wpływać na miarodajność oceny.;)
Potrawię jeszcze parę dni, to będę musiał przeczytać na nowo:P
UsuńNa szczęście krótka to publikacja. Może pora na kolejną porcje naleśników?:)
UsuńHm, ale naleśniki to najwcześniej jutro:)
Usuńbabcia mnie urzekła :) Swoją drogą, kiedyś to się pisało listy, ciekawe czy dziś Iwaszkiewicz pisałby np. maile do córek :))))
OdpowiedzUsuńIwaszkiewicz na dodatek pisał osobno do żony i do każdej z córek. Plus listy do przyjaciół. I noty w dzienniku. Jego doba trwała chyba 48 h.;)
Usuńno i jeszcze opowiadania, jeszcze się udzielał towarzysko...ja nie wiem jak on to robił- chyba wyczarował sobie czas z gumy, taki rozciągliwy
UsuńOrganizacja, organizacja... Dzisiaj byłby świetnym menadżerem.;)
UsuńAniu, jeszcze raz wielkie podziękowania za wynotowane do Płaszcza listy.
OdpowiedzUsuńMnie też ta korespondencja pokazała zupełnie inne oblicze Iwaszkiewicza i to, co zobaczyłam, podoba mi się.
Jednak na zdjęciu dziewczynki nie wyglądają na szczególnie zżyte z tatą. :( Zapewne były zestresowane pozowaniem.
Dziękować nie ma za co, jeśli fragmenty się nadadzą - świetnie. Iwaszkiewicz wart jest odświeżenia. Zaskakuje mnie wciąż, jak wiele rzeczy napisał, w tym książki o Chopinie i Bachu, o czym się rzadko wspomina. Zajmował się przecież także tłumaczeniami (Baśnie Andersena z duńskiego!). Musiał być dobrze zorganizowany.;)
UsuńMina dziewczynek mnie nie dziwi, sama miewałam gorszą na pozowanych zdjęciach. Zżyte z ojcem na pewno były, listy o tym dobitnie świadczą. Może to nie była zażyłość przyjacielska, ale serdeczna - raczej tak. Zaskoczyło mnie, jak Iwaszkiewicz pamiętał o upodobaniach córek i np. dla starszej kolekcjonował menu z przyjęć, dla młodszej - znaczki. Niewielu ojców zrywało kwiatek na łące i po zasuszeniu przesyłało go w liście.;)
To bardzo miłe, tym bardziej, że tamte czasy chyba nie sprzyjały bliskim kontaktom z dziećmi. Od tego były nianie i bony. Mimo wszystko o wiele bardziej wolę to zdjęcie Tuwima z córeczką. :)
UsuńOtóż to - nianie, bony itp. Córki JI miały opiekę w postaci babć, cioć itp., które swoją drogą potrafiły jedynego mężczyznę w domu doprowadzić do denerwacji.;)
UsuńTo naprawdę córka Tuwima? Wygląda na wnuczkę.;)
To jest Ewa, dziewczynka adoptowana przez Tuwimów po powrocie z emigracji.
UsuńAha.
UsuńWańkowicz wydawał się równie serdecznym ojcem.
Z listów do córek wynika, że się uwielbiali. :)
UsuńNa zdjęciach Wańkowicz wygląda na dobrotliwego człowieka. A i inne przymioty bez wątpienia miał.;)
UsuńNie do końca jestem przekonana do czytania listów. Choć w ostatnich latach ukazało się trochę takich, których jestem ciekawa. Może się jakoś przełamię ;-)
OdpowiedzUsuńWłaściwie ja też rzadko sięgam po listy, ale - jak sama piszesz - ostatnio ukazało się kilka b. ciekawych tomów, więc od czasu do czasu sonduję. Na razie spotkał mnie tylko jeden zawód czyli korespondencja Bachmann i Celana.;(
UsuńKsiężna Zasralska, ha, ha!
OdpowiedzUsuńIwaszkiewicz jest dość poważny, ale jak już wymyśli coś dowcipnego, to jest się z czego pośmiać.;)
UsuńMnie od razu zainteresowała ta książka "Z czego żył Tołstoj". Ciekawe, czy jest jeszcze do znalezienia i gdzie.
OdpowiedzUsuńKatasia,
Usuńjeśli znajdziesz, daj znać.;)