piątek, 31 sierpnia 2012

Panny z Wilka

Białe są domowe stroje czterech panien, biały jest obrus i zastawa na stole w wiejskim salonie. Dziewczęta są świeże niczym twarożek, który podają na śniadanie. Porozumiewają się bez słów, ograniczając komunikację do znaczących spojrzeń, grymasów i drobnych gestów. Podobna pantomima pojawi się w spektaklu jeszcze niejednokrotnie - w spektaklu Mai Komorowskiej dialogi są przerywnikami. Niespodziewane pojawienie się Wiktora, dawnego obiektu westchnień, mocno zintensyfikuje grę gestem. W ruch pójdą grzebienie i lusterka, panie staranniej się ubiorą, za wszelką ceną będą chciały zwrócić na siebie uwagę. I to nadskakiwanie gościowi...

źródło zdjęcia

W tej adaptacji najbardziej rzuca się w oczy zagubienie Wiktora. Mężczyzna nie potrafi odnaleźć się wobec oczekiwań swoich gospodyń, ale chyba największy kłopot sprawiają mu - subtelnie tu pokazane - bolesne wspomnienia wojenne, przed którymi najwyraźniej chciał uciec do miejsca zapamiętanego jako sielskie. Urokliwe otoczenie Wilka i młode towarzyszki zabaw zmieniły się z biegiem czasu, nic nie jest już takie jak dawniej. Rozdźwięk między wyobrażeniami a rzeczywistością pogłębia się i coraz bardziej dokucza całemu towarzystwu. Chyba wszyscy, łącznie z widzami, wyprosiliby Wiktora za drzwi.

źródło zdjęcia

Inscenizacja Mai Komorowskiej jest przeniesieniem spektaklu dyplomowego z warszawskiej Akademii Teatralnej. Siłą rzeczy świeżość młodych aktorów idzie jeszcze w parze z małym doświadczeniem, stąd też zapewne się bierze mała naturalność wykonawców. Gra jest owszem, poprawna, nawet zespołowa, co wcale nieczęsto zdarza się w teatrze, ale zabrakło mi naturalności, która, jak się domyślam, przychodzi z wiekiem. Zastrzeżenia budzi także reżyseria - trzy punkty kulminacyjne jednym przedstawieniu to trochę za dużo. Poza tym - bardzo udany wieczór z klasyką w roli głównej.



***************************************************
Jarosław Iwaszkiewicz "Panny z Wilka"

adaptacja Maja Komorowska, Julia Kijowska
reżyseria Maja Komorowska
współpraca reżyserska Julia Kijowska
scenografia Małgorzata Grabowska-Kozera

obsada Marta Chyczewska, Marta Kurzak, Marta Sroka, Diana Zamojska, Kamil Dominiak, Igor Obłoza, Kamil Przystał

Teatr Studio Malarnia [mała scena]

Premiera 31.01.2011 r. w Teatrze Collegium Nobilium
spektakl dyplomowy IV roku Wydziału Aktorskiego

więcej informacji na stronie Teatru Studio


16 komentarzy:

  1. Nadskakiwanie Wiktorowi ... ?! Dziwne :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy stole podczas pierwszej kawy - wręcz przesadne. To zapewne miało pokazać kontrast między ostatnim śniadaniem, kiedy gospodynie niemal go nie zauważały.

      Usuń
    2. Ja bym powiedział, że to jakiś nowy wariant "Panien" bo w tekście Iwaszkiewicza jakoś mi to umknęło ale to może taka licentia poetica :-)

      Usuń
    3. Od czasów liceum do "Panien..." nie wracałam, ale po spektaklu muszę.;) I tak sobie wczoraj myślałam: co 18-letni człowiek jest w stanie zrozumieć z tej lektury...

      Usuń
    4. Nie wiem ale wiem, że 36-letni już może :-)

      Usuń
    5. Nie wątpię.;) I właśnie to miałam na myśli: żeby wychwycić niuanse tej i innych lektur szkolnych, trzeba jednak mieć pewne doświadczenie życiowe.

      Usuń
    6. Doświadczenie życie a i pewna dojrzałość intelektulna, która przychodzi z wiekiem i wiedzą również nie zaszkodzi

      Usuń
    7. Zgadza się. Podkreślę tu również oczytanie.;)

      Usuń
    8. Gdzie to zapisać?! :-) wygląda na to, że mamy takie same opinie!!! :-)

      Usuń
    9. Spokojnie, mamy to czarno na białym zapisane.;)

      Usuń
  2. Szkoda, że nie było aż tak pięknie, jak się zapowiadało. :(
    Zastanawiam się nad tym brakiem naturalności i wydaje mi się, że zagranie Joli, Julci i Kazi wymagało dojrzałości, której te młodziutkie aktorki po prostu nie mają. Może stąd fałszywe tony. Na zdjęciu panny ze spektaklu wyglądają jak gimnazjalistki, rówieśniczki Tuni. Dziwię się, że strojem, fryzurą, charakteryzacją nie podkreślono różnic między nimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jeszcze nie zdarzyło się, żeby w spektaklach dyplomowych postarzano aktorów - to są przedstawienia o ograniczonym zasięgu i może szkoda fatygi. A poza tym - od czego widz ma wyobraźnię.;) Tutaj druga odsłona czyli czas dojrzałych kobiet został zaznaczony strojem i mnie to nawet wystarcza. Ale faktycznie różnic wiekowych nie dało się zauważyć. No, może Kazia (Diana Zamojska) wydawała się najstarsza - to aktorka z prawej w górnym rzędzie na plakacie. Zresztą to ona najbardziej mi się spodobała.

      Usuń
    2. No, no ... :-) nie wiem czy byłaby taka zadowolona z Twojej opinii, że wyglądała na najstarszą :-)

      Usuń
    3. W tym wieku to chyba jeszcze nie przeszkadza.;) Poza tym na moje wrażenie nałożyła się jej rola: Kazia wydaje się najbardziej stateczna. A aktorka złościć się nie powinna, z taką fizjonomią na pewno trudno będzie ją zapomnieć. Moim zdaniem pozytywnie się wyróżnia.;)

      Usuń
    4. Opieram się tylko na zdjęciu, a to stanowczo za mało. :) Nie chodziło mi o kompleksowe, bardzo dosłowne postarzanie, które zapewne tę sztuczność by jeszcze wzmocniło, raczej o symboliczne.

      Usuń
    5. Domyślam się.;) Widz nie znający tekstu może mieć wrażenie, że bohaterki dobiegają 30-tki i wspominani mężowie, dzieci itp. nie zmieniają tego wrażenia. Muszę wrócić do opowiadania, żeby sprawdzić, w jakim stopniu spektakl zmienia jego wymowę.

      Usuń