To miasto było warstwami. Śmiechem historii. Powstawało. Upadało. Powstawało. Zmieniało nazwę pisaną w literach, które wcale nie przypominały liter. Upadało. Odchodziło. Wracało. Ale trwało. Jako warstwa. A każde pokolenie budowało je na nowo. Dodając swoje cegły spraw. Opowieści. Dni. Stawiając mury słów. Dokładając swoją warstwę. To miasto było polem bitwy. Pomiędzy dziś a wczoraj. (s. 21)
Grzegorz Kosson opowiada o Warszawie w niecodzienny sposób. Zamiast konkretów używa wyszukanego kamuflażu, co sprawia, że historia nabiera baśniowego zabarwienia. Ważna jest rzeka, fabryka i ogród, wśród bohaterów na pierwszy plan wysuwają się Jeźdźcy Wschodu, Ujarzmiacze Rzeki i Nowi Ludzie. Żadnych dat, żadnych nazwisk. Pozostają aluzje, symbole i idee, które na szczęście dość łatwo dają się rozszyfrować. "Warstwy..." można czytać również jak czułą opowieść o bliskim sercu miejscu. To wrażenie potęgują nastrojowe ilustracje Dennisa Wojdy.
Całość rozpisana jest na krótkie akapity, te z kolei na krótkie zdania lub na pojedyncze słowa. Ma to swój urok, niestety ulotny – myślę, że podział tekstu na rozdziały wprowadziłby do historii pewien ład, którego nieco tu brakuje. Zastanawia ilość miejsca poświęcona Ursynowowi, jeszcze bardziej dziwi wtręt o drodze 66 w Stanach Zjednoczonych. Tak czy owak, jest to raczej książka dla starszych niż młodszych czytelników, będąca próbą opowiedzenia o mieście w oryginalny sposób. Nie do końca udaną, ale dobrze rokującą na przyszłość.
Paradoksalnie, najbardziej w tej publikacji zafrapował mnie biogram autora:
Grzegorz Kosson - pisarz i bloger. Autor książek „Złam konwencję” i „Podaj dalej”. Brand coach, ekspert ds. komunikacji marketingowej i zarządzania wartością. Specjalista w zakresie storytellingu. Pasjonat nowych technologii i social media. Urodzony i zakochany w Warszawie. Baczny obserwator świata i ludzi. Jego pasją jest zbieranie i opowiadanie inspirujących historii.
________________________________________________________________________
Grzegorz Kosson „Warstwy czyli obrazy miasta”, Wyd. Słowa i Myśli, Warszawa, 2013
________________________________________________________________________
Stylistyka biogramu rzeczywiście wręcz wstrząsająca w kontekście tych zdjęć retro. :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Mnie też to uderzyło.
UsuńSpec od Storytellingu, znaczy bajarz :) Ma wprawę. Ilustracje świetne.
OdpowiedzUsuńO tak, ilustracje klimatyczne. Trochę jak ze starego albumu kupionego na Kole.;)
UsuńStory-teller brzmi poważniej niż bajarz.;)
Bo ja wiem:P Bajarz to takie szlachetne zajęcie:)
UsuńObecnie tym mianem określam bajerantów, więc szlachetności ze znaczenia tego słowa trochę ubyło.;(
UsuńJa twardo trwam przy rozdzielaniu obu terminów, więc nie mam szmerów:)
UsuńDziś prawdziwych bajarzy już nie ma.;) Choć autor "Warstw..." na pewno ma takie aspiracje.
UsuńSzkoda, że z tych starych warstw tak niewiele zostało...
OdpowiedzUsuńPęd ku nowemu jest raczej naturalny, takie życie.;( Ale we Wrocławiu starych warstw widać jeszcze chyba sporo?:)
UsuńWe Wrocławiu jeszcze ich trochę jest, ale kto wie, czy nie zostanie to zmarnotrawione, bo taki jest obecnie trend ;-(. Warszawy mi bardzo szkoda, przedwojenne zdjęcia odbierają mowę, a jej obecnym wyglądem (mam na myśli współczesną zabudowę) jestem zdegustowana.
UsuńNie wierzę, żeby ktoś chciał naruszyć Wasze Stare Miasto - czy w każdym innym mieście.
UsuńW stolicy problemem jest chaos w planach zagospodarowania przestrzeni, o ile takie w ogóle są.;( Oglądam propozycje zmian niektórych budynków (np. Rotundy) i jeśli starczy pieniędzy, za kilka lat może być ciekawie w centrum.
Stare Miasto wszędzie będzie pod ochroną - ale inne dzielnice? ;-( Długo niszczało Nadodrze (obecnie rewitalizowane), "trójkąt bermudzki" również mocno zaniedbany, a tyle tam pięknych kamienic! Uważam, że powinno się możliwie najdłużej zachowywać zabudowę i charakter poszczególnych dzielnic - i dotyczy to wszystkich miast.
UsuńJak zwykle wszystko rozbija się o pieniądze.;( U Was sporo jest do zachowania, ale też pewnie duży odsetek miejsc do remontu uznano już za zabytki.
UsuńW centrum stolicy jest dużo zaniedbanych, a kiedyś pięknych kamienic. Mało tego, są ciągi kamienic na oko wymarłych i dosłownie zabitych deskami - w ostatnią sobotę poznałam nowe. Jakby czas się zatrzymał.
Nie cierpię słowa "coach".
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię.;(
UsuńHeh zdaje się za za kilkanaście lat dzieci będą prosić: storytelnij mi mamo ;) Sadząc po cytacie autor jest przed nauką sztuki stawiania przecinków. Za to kropki aż za dobrze mu wychodzą ;)
OdpowiedzUsuńIlość kropek przyprawia momentami o zadyszkę.;( Na początku ten zabieg był interesujący, ale po przeczytaniu kilkunastu stron byłam lekko rozdrażniona. Cóż, taką sobie autor wybrał formę storytellingu.;(
Usuń