Amerykanka Dinah Fried jest projektantką, graficzką i pisarką, amatorsko zajmuje się dekorowaniem stołów. Jedną z jej ostatnich prac jest album „Fictitious Dishes” (Fikcyjne dania) zawierający pięćdziesiąt fotografii potraw opisanych w znanych utworach literackich. Są proustowskie magdalenki, jest dickensowska owsianka i sałatka krabowa Sylvii Plath, są babeczki prosto z „Korekt” Franzena i wiele innych. Oprócz zdjęć publikacja ma zawierać ciekawostki dotyczące jedzenia, anegdoty z życia autorów oraz informacje o ich i zamiłowaniach kulinarnych. Album ukaże się (na początek tylko w Stanach Zjednoczonych) w kwietniu 2014 r. Oto próbki i źródło inspiracji:
"Buszujący w zbożu" J.D. Salingera
"Szklany klosz" Sylvii Plath
"W drodze" Jacka Kerouaca
"Zabić drozda" Harper Lee
"Dziewczyna, która igrała z ogniem" Stiega Larssona
"Alicja w Krainie Czarów" Lewisa Carrolla
Więcej fotografii z albumu można obejrzeć tu.
Notka inspirowana artykułem na bookznami.
Kanapka z jajkiem na twardo rządzi, tylko dałbym majonez zamiast żółtego sera, rzecz jasna. Jajko w majonezie naszą potrawą narodową przecież :)
OdpowiedzUsuńA nie schabowy z młodą kapustą?;)
UsuńBez majonezu ani rusz, mogę jeść łyżkami.
Bigos i schabowy to raczej nie na śniadanie :P
UsuńRozmawialiśmy o potrawach narodowych - śmiem twierdzić, że bigos i/lub schabowy wyprzedzają jajko na twardo.;)
UsuńAle tylko w rankingu ogólnym :P
UsuńOgólnie tak. Co do śniadań wydaje mi się, że królują w ogóle kanapki. Raczej z wędliną i pomidorem niż jajkiem.
UsuńAle kanapki z wędliną są banalne, a nie narodowe :P
UsuńWśród moich znajomych rządzą.;( Dla mnie mogą być codziennie jajka, w rozmaitej formie.
UsuńMało patriotyczni znajomi. Chociaż ja też głównie z żółtym serem, nie chce mi się gotować jajka o szóstej rano :(
UsuńNo coś Ty, wstawiasz jaja i idziesz się golić/myć/wypuścić kota itp. Przychodzisz i są cudnie ciepłe, aż majonez pięknie się rozpływa.;)
UsuńNie lubię, jak się majonez rozpływa, ale jest to jakiś pomysł :)
UsuńJa z kolei nie lubię, kiedy jest sztywny i trzeba go rozprowadzać widelcem.;(
UsuńTaki najlepszy:)
UsuńTo wszystko jasne.;)
Usuńświetny pomysł
OdpowiedzUsuńMnie też się podoba. Obawiam się tylko, że album nie będzie na moją kieszeń.;(
UsuńBardzo ciekawa sprawa :) zwłaszcza dla tych czytelników, którzy uwielbiają czytać książki z kuchnią i gotowaniem w roli głównej. Wiem, że jakiś czas temu było nawet wyzwanie związane z czytaniem książek, które zawierają w sobie przepisy na różne dania. Ja niestety nie należę do miłośników tego typu powieści, ale z miłą chęcią obejrzałabym ten album. Ba! Nawet mam ogromną ochotę zjeść kilka z tych "dań" - wyglądają przepysznie!
OdpowiedzUsuńLubię opis posiłków w literaturze, bo również wiele mówią o bohaterach. Najlepiej, jeśli nie są to książki krążące wokół tematu jedzenia (Czekolada, Przepiórki... itp.). Muszę obadać wspomniane przez Ciebie wyzwanie, może znajdę jakąś inspirację.;)
UsuńMasz rację dania wyglądają przepysznie (i kalorycznie;)), mogłabym każdego popróbować.;)
Aniu - to zapraszam:
Usuńhttp://literaturapalcelizac.blogspot.com/
Dzięki! Nie obiecuję, że wezmę udział, ale przynajmniej przejrzę listę.
UsuńNie mam pojęcia co to jest to kolorowe u "Buszującego w zbożu", ale chyba do ust bym tego nie wzięła!:P
OdpowiedzUsuńTo chyba tylko tost z żółtym serem i ogórkiem.;)
UsuńTo to wiem:) Miałam na myśli to coś w białym pojemniczku na samej górze. Powiększyłam zdjęcie i widzę na tym jakieś obrazki. Może to nie do jedzenia?
UsuńTorebeczki z cukrem. Tak mi to wygląda.
UsuńZ cukrem, słodzikiem, może też z wykałaczkami.;)
UsuńNo tak, było od razu powiększyć, a nie robić z siebie matołka. To pewnie dlatego, że we własnym domu rzadko stawiam na stole torebeczki z cukrem:)
UsuńZdarza się. Ja też nie stawiam, ale podobne pojemniki migają mi czasem w amerykańskich filmach.;)
UsuńCiekawy pomysł.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę.;)
UsuńOmomomom.... ;) Super pomysł! :D
OdpowiedzUsuńnajchętniej zjadłabym sniadania Jacka Kerouca, bo jak patrzę na talerz Sylvii Plath, to zaczynam rozumieć skąd się u niej wzięły mysli samobójcze ;)
OdpowiedzUsuńŚniadanie (a może deser?:)) a la Kerouac wygląda wyśmienicie, to również mój typ.;)
UsuńMyślisz, że sałatka z awokado i krabów nie jest dobra? Chętnie bym spróbowała, pal licho skutki.;)
myślę, że sałatka z awokado jest jak najbardziej smaczna, z resztą uwielbiam awokado, ale tak żeby nabrać energii na cały dzień to chyba za mało cukrów ;)
UsuńMa za to b. dużo dobrych tłuszczów.;) Mnie w niej przeszkadza głównie to, że wychładza organizm, na moje śniadanie nie nadawałaby się.;(
Usuńdokładnie tak, nawet herbaty czy kawy nie ma, no jak to tak można! ;)
UsuńW kielichu jest jakiś napitek, chyba szampan.;)
UsuńI po lewej chyba jest espresso więc coś ciepłego jednak występuje :)
UsuńTo u Kerouaca, u Sylvii Plath tylko płyn w kielichu.;)
Usuńnie, nie, u Plath też coś jest po lewej. Myślałam, że to świeże espresso z pianką, ale teraz widzę, że to chyba jakiś sos do tej przedziwnej sałatki :)
UsuńNa pewno jest to sos.;) W powieści jest mowa o majonezie.
UsuńŚniadanie Kerouaca trochę za mało treściwe jak dla mnie, ale mimo wszystko prezentuje się najlepiej (ta gałka lodów z samego rana! poezja!) - tylko kawa powinna być z mleczkiem. Albo zastąpiona kakao. Sałatki Sylvii spróbowałabym, ale nie dam głowy, czy zjadłabym do końca. Guacamole w restauracji mi ogromnie smakowało, awokado przyniesione ze sklepu rosło w ustach ;-(
OdpowiedzUsuńMam podobne wrażenie - przy całym moim łakomstwie i szczególnej słabości do słodkości nie byłabym w stanie zjeść szarlotki z lodami na śniadanie.;( Zasłodziłabym się na cały dzień albo po godzinie miałabym chęć na coś treściwego właśnie.
UsuńAwokado w połączeniu owocami morza jest niezłe, robiłam kiedyś w połączeniu z makaronem i krewetkami - niezła rzecz. Ze szprotkami z puszki też jest super.;)