środa, 30 kwietnia 2014

Już trudno

Sztuki współczesnej często nie rozumiem, ale na wystawy lubię chodzić. Zdarza mi się obejrzeć coś z czystej przekory i z chęci sprawdzenia, czym artyści mnie zaskoczą: kosami wystającymi z pomalowanych na czarno szaf, pojedynczą kropką na dużym, białym płótnie, a może genitaliami na krzyżu. Moje nastawienie i odbiór bez wątpienia nieco się zmienią po lekturze książki-wywiadu z Andą Rottenberg, która bardzo ciekawie mówi właśnie o trudnościach ze zrozumieniem dzieł, a w szczególności o ostrych reakcjach na niektóre z nich:

Drastyczne obrazy powodują, że człowiek ma ochotę zamknąć oczy. Ale najpierw powinien sobie zadać pytanie, dlaczego to powstało. I to pytanie powinno być początkiem refleksji. Tymczasem w ludziach jest coś takiego, że idą za tą pierwszą reakcją, nie dochodzą w ogóle do następnego etapu. Czują się oburzeni, bo to ich dotyka. I zamiast zanalizować, co ich dotknęło, chcą zabronić. To jest ten sam mechanizm walki ze sztuką, który znamy od wystąpienia impresjonistów. Tak jest zbudowany świat dookoła: okopywanie się przy uznanych wartościach i atakowanie innego. [s. 142-143]


Do wystaw wywołujących oburzenie wśród publiczności różnego autoramentu Anda Rottenberg miała wyjątkowe „szczęście”. Jako szefowa stołecznej Zachęty zbierała cięgi za prace Katarzyny Kozyry m.in. od obrońców praw zwierząt, rzeźba papieża przygniecionego meteorytem zbulwersowała kilku posłów, na zdjęcia aktorów w nazistowskich mundurach z szablą ruszył Daniel Olbrychski. Sprawy przetoczyły się głośnym echem w mediach, nazwisko Rottenberg zaczęła kojarzyć cała Polska, natomiast ona sama w atmosferze skandalu odeszła z galerii.

W wywiadzie Doroty Jareckiej mowa jest o całym życiu Rottenberg, począwszy od dzieciństwa w Legnicy, przez studia na wydziale historii sztuki w Warszawie, pracę w galeriach i ministerstwie, aż po czasy obecne. Nie ma takiego etapu, który byłby nudny, bo głównej bohaterce przyszło żyć w nadzwyczaj ciekawych czasach. Interesujące są opowieści o robieniu wystaw w PRL-u, kiedy tematy i lista dzieł była narzucana odgórnie, o zmianach zachodzących w środowisku artystycznym po 1989 r. oraz te o poszczególnych twórcach. Od czasu do czasu Rottenberg pozwala zajrzeć w swoje prywatne życie, które do łatwych nie należało.

Książka jest arcyciekawa, nawet jeśli ma się za sobą lekturę wspomnień Rottenberg z tomu Proszę bardzo. Jest ich dobrym uzupełnieniem, jako że wywiad pozwala na zamieszczenie wątków i uwag, które w autobiografii z różnych względów nie mogły się pojawić. Można nie lubić „skandalistki Rottenberg”, można nie zgadzać się z jej poglądami, ale zasług dla polskiej sztuki (w tym wieloletnich starań o utworzenie Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie) nie sposób jej odmówić. Dla mnie od lat jest jedną z najbardziej wpływowych Polek: charyzmatyczna, profesjonalna, zawdzięczająca pozycję ciężkiej pracy. Fascynująca postać.

____________________________________________________

Anda Rottenberg, Dorota Jarecka Rottenberg. Już trudno
Wyd. Krytyki Politycznej, Warszawa, 2014


24 komentarze:

  1. mam podobne odczucia odnosnie Rottenberg, wydaje mi się bardzo ciekawą postacią. już jakis czas temu wypożyczyłam z biblioteki "Proszę bardzo", może wreszcie uda mi się przeczytać, szczególnie że też sobie upatrzyłam ten wywiad. w ogóle bardzo lubię tę serię wywiadów z krytyki politycznej, szkoda że na drugą częsć Janion trzeba czekać aż do sierpnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się z Tobą zgadzam.;)
      Ja autentycznie Rottenberg podziwiam. Niesamowicie silna osobowość.
      Seria wywiadów KP faktycznie interesująca, nawet okładki mają przemyślane.
      Do sierpnia faktycznie dużo jeszcze czasu, może sobie odświeżę pierwszy tom rozmów z Janion.

      Usuń
  2. "Tak jest zbudowany świat dookoła: okopywanie się przy uznanych wartościach i atakowanie innego." - wspaniale powiedziane.

    Przy okazji muszę się przyznać, że większość przytoczonych skandali kojarzę tylko b. powierzchownie. Podświadomie unikam szumu medialnego :) Ze sztuką współczesną miałem do czynienia tylko w krakowskim MOCAKu i okazała się ona całkiem strawna. Z chęcią poznałbym więcej szczegółów z życia pani Rottenberg, która na podstawie Twojego tekstu jawi się jako ogromnie interesująca osoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powierzchownie, ale coś się obiło o uszy, prawda?;(
      W MOCAKu byłam w ub. roku i bardzo mi się podobał sam gmach, rozmieszczenie instalacjo, no i poszczególne wystawy (zwłaszcza "Ekonomia w sztuce"). Na pewno wrócę tam jeszcze wielokrotnie.
      A Pani Anda zasługuje na uwagę (i szacunek rzecz jasna), w dedalusie widziałam wspomniane "Proszę bardzo".;)

      Usuń
    2. Zatem podczas następnej wizyty w Krakowie, kiedy będę gościł w Składnicy Taniej Książki, będę musiał odwiedzić również dział z biografiami i wspomnieniami, do którego rzadko docieram :)

      Usuń
    3. Ja już boję się wchodzić do podobnych sklepów, bo najczęściej tracę w nich głowę.;)
      A tak na serio: warto przeczytać "Proszę bardzo". Czyta się dobrze i szybko.

      Usuń
    4. Też przyłączam się do pozytywnej opini o "Proszę bardzo". Pani Rottenberg udało się być szczerą, ale bez ekskibicjonizmu. A pisze w tej książce o kilku bolesnych sprawach. Koleżanka, której pożyczyłam tę książkę, pochłonęła ją. Czytała ponoć nawet w wannie.

      Usuń
    5. Masz rację - napisała szczerze i bez ekshibicjonizmu. Podobnie jest w "Już trudno". Podoba mi się, że nie pisze o ludziach źle. Jeśli czyjeś poczynania ocenia już negatywnie, nigdy nie pisze po nazwisku.
      Obie książki czyta się b. szybko, można i w wannie.;)

      Usuń
    6. Jestem właśnie w trakcie lektury "Rodzinnej historii lęku" Agaty Tuszyńskie, po którą sięgnęłam po wspaniałym spotkaniu autorskim z pisarką.
      "Proszę bardzo" mam na półce i to będzie kolejna autobiografia, po którą sięgnę. Cieszą mnie Wasze pozytywne opinie.
      Pozdrawiam i życzę dużo czasu na spokojne czytanie podczas majowego weekendu.

      Usuń
    7. Przypomniałaś mi, że oprócz "Wiery Gran" właśnie ta książka Tuszyńskiej dopomina się uwagi.;) Jeśli już mowa o lekturach szczerych, ciekawych i czytanych od deski do deski, to jej "Ćwiczenia z utraty" idealnie pasują do tej kategorii. Pochłonęłam je.
      Do pozytywnych opinii nt. "Proszę bardzo" mogę dodać jeszcze głos mojej koleżanki, również jej się podobało.;)
      Ja też pozdrawiam i życzę wielu ciekawych lektur.;)

      Usuń
  3. Pamiętam jak dziś, gdy w wiadomościach oglądałem relację z siekaniny jaką urządził Olbrychski. Pomyślałem wtedy "Kmicic to jednak Kmicic". Dla mnie to była lepsza sztuka niż te fotosy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olbrychski zapewne inne miał intencje, ale wyszedł mu niezły happening.;(
      Rottenberg pisze, że w rzeczywistości nie był to pomysł aktora, ale że ktoś go namówił do "odsieczy". Śmiech mnie ogarnia na samo wspomnienie tej afery.;)

      Usuń
  4. Bardzo mnie zachęciłaś do tej lektury. Chętnie zapoznam się bliżej ze szczegółami z życia tej kontrowersyjnej osoby ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli zachęciłam, to miło mi.;) Książka gwarantuje tzw. "spotkanie z ciekawym człowiekiem".;)

      Usuń
  5. Ja i sztuki plastyczne jesteśmy raczej niekompatybilne, ale wtorkowe rozmowy Anny Wacławik-Orpik z Andą Rottenberg w radiu Tok fm są czymś, na co naprawdę czekam i czego zawsze słucham z najwyższym zainteresowaniem (po serwisie o 14:40, gdyby kogoś interesowało).
    Anda Rottenberg jest niezwykle fascynującą postacią - jak każdy człowiek z prawdziwą pasją. Do tego ten charakterystyczny głos! Nawet czytając zamieszczony przez Ciebie cytat, miałam wrażenie, że go słyszę!:)

    A przy okazji: przegapiłam ogłoszenie w sprawie majowego spotkania klubowego czy mamy przerwę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Interesowało, interesowało.;) Niestety w pracy nie bardzo mogę słuchać, ale od czego archiwum;) http://audycje.tokfm.pl/audycja/9
      Dzięki za przypomnienie, słucha się rzeczywiście z przyjemnością i zainteresowaniem.
      Masz rację, każdy człowiek z pasją jest fascynujący, Rottenberg na dodatek ma/miała niebanalny życiorys. Głos charakterystyczny, mnie podoba się również jej ascetyczny styl ubierania się. Może czytałaś: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,129915,13095285.html

      Tak, będzie przerwa w klubie, po majówce zamieszczę na blogu informację.

      Usuń
    2. "Niebanalny życiorys" to raczej lekki eufemizm. Ile razy pomyślę sobie o jej synu, robi mi się - jako matce - słabo.
      Artykułu w WO nie czytałam, dzięki (WO czytam raczej z doskoku). Styl wydaje się idealnie dopasowany do postaci. Niby nic, a jednak robi wrażenie. Są osoby, które tak potrafią, zazdroszczę. Mi wypracowywanie jakiegoś stylu i wizerunku przychodzi z trudem i w wielkich bólach. Ależ czegóż innego można się spodziewać po prawniku?:PP

      Nie ukrywam, że przerwa w klubie jest mi bardzo na rękę (o ile nie będzie zbyt długa, rzecz jasna!). Ostatnio z trudem udaje mi się cokolwiek przeczytać, a cóż dopiero mówić o pisaniu o czytaniu!:(

      Usuń
    3. Eufemizm, a jakże. Sprawa syna smutna; AR stwierdziła w wywiadzie, że późno zdała sobie sprawę z delikatności psychicznej syna, która w pewnym momencie dotknęła także ją samą. Niestety bywa i tak.
      Zgadzam się, styl pasuje do niej idealnie. Konkretnie, z klasą, ale z drobiazgiem podkreślającym inność.
      Co do prawników i stylu - kojarzą się głównie z togami i służbowym mundurkiem pod spodem, ale kojarzę pewną starszawą panią prawnik (z Trójmiasta?), która ubierała się b. niekonwencjonalnie, zważywszy na zawód - jej mini, białe kozaczki i długie blond włosy wywołały kilka lat temu w sieci spore poruszenie.;(

      Właśnie z takich powodów przyda się przerwa.;( Myślałam dzisiaj o Tobie, czytając Politykę: jak ta dziewczyn ma ma czas czytać coś jeszcze w tygodniu, skoro każdy numer ma ponad 120 stron? A Ty czytasz Politykę od deski do deski. Podziwiam!

      Usuń
    4. Przywołany przez Ciebie przykład niekonwencjonalnej pani prawniczki (nie mam pojęcia o kim piszesz, ale niespecjalnie żałuję) sprawia, że przychylniejszym okiem spojrzałam na togi. Białe kozaczki? Rety.

      Co do mnie, niestety ostatnio z tymi deskami bywa różnie. Po pierwsze, nie daję rady - albo książki, albo gazety - gdy czytam książki, gazety zalegają i odwrotnie. Po drugie, zmiana pokoleniowa moim zdaniem nie wychodzi "Polityce" na dobre i coraz częściej zdarzają się ostatnio numery, na których zawartość głównie prycham. Ale akurat numer majówkowy przeczytałam prawie w całości (zaniedbując książki, ech!).

      Usuń
    5. Z barku czasu rzadko czytam "Politykę" (Wg mnie to najlepszy tygodnik), ale również dostrzegam słabszy poziom. Z majówkowym numerem mam podobnie - przeczytany prawie w całości, faktycznie bardzo ciekawy. A sterta zaległych - dość pokaźna niestety.;(

      Usuń
  6. Nie znam, trochę pogooglam chyba warto się przyjrzeć bliżej osobie pani Andy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na przykład tutaj: http://www.dwutygodnik.com/artykul/5199-zelazna-dama-boi-sie-mamy.html jest artykuł o Rottenberg. Warto poznać tę postać, wiele dobrego dla naszej kultury zdziałała.

      Usuń
  7. Wyjątkowa osoba, ale nawet Anda Rottenberg nie zachęci mnie do sztuki współczesnej. Odnoszę wrażenie, że jej główną funkcją jest szokowanie, wywoływanie silnych emocji i potrząsanie odbiorcą, a takich wrażeń dostarczają mi na co dzień media, nawet przy silnym ograniczeniu ich oglądania i słuchania. Pamiętam, jak kiedyś poszłyśmy z koleżanką na wystawę do wrocławskiego BWA. Oglądałyśmy, komentowałyśmy, nawet chyba udało nam się zrozumieć przekaz. Ale wyszłam stamtąd z potężnym bólem głowy :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli z bólem głowy, to szkoda.;( My z koleżanką często sobie dowcipkujemy, ale nie ukrywam, że od nadmiaru zdjęć prezentujących m.in. płyny ustrojowe zrobiło mi się kiedyś niedobrze. Na szczęście to margines, na ogół wizyta w galerii działa na mnie oczyszczająco.;)
      Niemniej tak mnie zaintrygowałaś, że wizytę w BWA wpisuję do kajetu pod rubryką "zobaczyć we Wrocławiu".;)

      Usuń