środa, 16 lipca 2014

Podgórnik na lato

prognoza optymistyczna

duszny spokój pensjonatu obumarłego na czas
plażowego szczytu. siedzieć i patrzeć w wyłączony
czarno-biały telewizor, pukając w czoło i w ścianę,
zza której dobiegają jęki.

jutro stąd wyjechać – wsiąść do pociągu i się
wdzięczyć lub udać zaczytanie w oczach i gazetach,
z mądrą miną kogoś, kto wie dużo więcej.

albo wytrwać, karmiąc się prognozą zasłyszaną w radiu:
„przyszły tydzień przyniesie spodziewane zmiany".
że też to zawsze musi przytrafiać się latem, kiedy
powinno się tylko na piwo pod parasole, gdzie jego

smak po raz pierwszy nie różni się od żadnego innego
smaku, upalne popołudnie przyjemnie bez perspektyw
jak wizja ucieczki z czeskim wesołym miasteczkiem.
na złość wszystkim przemaka się na swoim leżaczku
do suchej nitki, nikogo to jednak nie porusza.


lipiec

wyratuj mnie z powodzi tandetnych poruszeń
zbyt łatwo wpadających w ucho lejtmotiwem, bo
rzucona z nagła na głęboką wodę
utonę z brzytwą w zębach ciągnąc świat za nogę

(za sobą); usta-usta, gdy wreszcie je zamknę
nie nabiorę w nie wody, tymczasem to lipiec
jakże (okrutnie) piękny, nikt nie myśli nawet
mącić palcem na wodzie kreślonych rozpisek.

pierwsza wypłucze z mola zdradzieckich kochanków
ty przyjdziesz z drugą falą, jak słowa pod wiatr:

jestem mokra z miłości i dopóki kocham
żadnych wierszy o powodzi na południu kraju.


_____________________________
Marta Podgórnik, Pięć opakowań
Biuro Literackie, Wrocław 2008

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz