piątek, 5 marca 2021

Pierwsza osoba liczby pojedynczej

Od czasu do czasu sięgam po książkę Haruki Murakamiego licząc na dowolną odmianę. Niestety autor od dekad pozostaje wierny swojemu stylowi i tematom, więc o zbytniej satysfakcji nie ma mowy. U innych pisarzy (np. Jerzy Pilch, Philip Roth) powtarzalność mi nie przeszkadza, w przypadku Japończyka nuży mnie coraz szybciej i coraz bardziej.

Żeby oddać mu sprawiedliwość, zaznaczam, że Pierwsza osoba liczny pojedynczej jest całkiem niezłym zbiorem opowiadań. Osiem interesujących historii na wyrównanym poziomie, lekkich, a jednocześnie niegłupich, to już coś. Murakami potrafi równie sprawnie osnuć opowiadanie wokół meczu baseballu co nieistniejącej płyty Charliego Parkera, potrafi też zgrabnie wykorzystać w fabule miniaturę fortepianową Schumanna oraz nowelę Akutagawy. Całość zanurzona jest w lekko nostalgicznej aurze, która niewątpliwie ma sporo czytelniczego powabu. 

Na mnie ten urok przestał już działać, zdecydowanie wolę literaturę bardziej mięsistą, dającą coś więcej niż łatwe ukojenie. Dlatego po przeczytaniu kilku książek Murakamiego myślę, że pora pożegnać się z autorem, bo raczej mnie niczym nie zaskoczy. Z ciekawości zajrzę jeszcze do jego reportażu o tokijskim metrze, który ma się niebawem ukazać. 

_____________________________________________ 

Haruki Murakami, Pierwsza osoba liczby pojedynczej; przeł. Anna Zielińska – Elliott, Muza 2020


12 komentarzy:

  1. O tak, ten reportaż to na pewno rzecz godna uwagi - ja też mam go w planach. Aż dziw, że aż tyle lat musieliśmy czekać na polski przekład. A co do powtarzalności prozy Murakamiego, to dla mnie ma ona pewien urok, bo sięgając po jego książki, wiem dokładnie czego się spodziewać. Czytając jego powieści w odpowiednio w odległych odstępach czasu jestem w stanie znaleźć w nich pewne ukojenie. Ale tutaj może też działać sentyment, bo "Kafka nad morzem" to pierwsze japońskie dzieło, jakie przeczytałem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, można sięgać po Murakamiego specjalnie po to, by znaleźć aurę, której nam akurat potrzeba. Nawet to rozumiem.;) Może zamiast skupić się na opowiadaniach powinnam sięgnąć po powieść, bo przeczytałam dwie kilkanaście lat temu i na tym koniec.;( Z drugiej strony jest u nas coraz więcej przekładów świetnej prozy japońskiej, że szkoda mi czasu na HM.

      Usuń
  2. Tak, tez mi się wydaje, ze Murakami znalazł klucz do sukcesu nie ma zamiaru eksperymentować, czasem jest to jego pisanie wręcz żałośnie proste i pseudotajemnicze. Przez to dawno do niego nie wracałam, nie kusi mnie nawet tych kilka tytułów zalegających na półce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pseudotajemnicze to chyba dobre określenie.;) Jego proza jest w sumie chyba bardziej europejska niż japońska, może w tym (dla mnie) problem.

      Usuń
  3. Murakami jest kandydatem do Nobla, warto sięgać po jego piękne, przesycone tajemnicą książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kandydatów do Nobla jest sporo, zresztą nie zawsze jest to dobry wyznacznik jakości.:(

      Usuń
  4. Czytałam HM tylko jedną książkę - Koniec świata ... Było to dawno temu, niewiele pamiętam, poza tym, że to było coś zupełnie wykraczające poza moją strefę zainteresowania, nie mniej jednak spodobało mi się wówczas. Chyba jednak nie na tyle, aby do jego prozy wracać. A twoje słowa o powtarzalności potwierdzają moje wcześniejsze postanowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może też powinnam była zakończyć znajomość z HM po pierwszej lub drugiej powieści.;) "Na południe od granicy..." nawet mi się podobało, na tej samej zasadzie, co Tobie - nowość, odmiana. Przy "Sweetheart sputnik" było już gorzej.

      Usuń
  5. Ja czytałam tylko „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu”. Do innych jego książek mnie na razie nie ciągnie. Podoba mi się, że Murakami podkreśla wpływ dobrej formy fizycznej na zdolności umysłowe. Autorzy często zapominają o uprawianiu sportu, a on pamięta. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że uprawianie sportu nie wpływa znacząco na jakość literatury.:( Na pewno warto dbać o formę, ruch ożywia też umysł, ale do tworzenia dobrych książek potrzebny jest przede wszystkim talent.;)

      Usuń
  6. Ja sięgam po prozę Murakamiego na tyle rzadko, że nie udało mu się jeszcze mnie znużyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim przypadku jeden Murakami na cztery lata i więcej to już za dużo.;(

      Usuń