![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3wvjN659XbCrzsWd4xKadWPg192tmmg4NgfQ8j_k8EAkQ4qRfYVQBVo1NInJmz4c4G3gGtAeR_dRfCTIaJOmFntr353TBInn9DboXIbRt7AD6aqWw8_9W2lrv_pP_JQ7pu2IV6yG4nkI/s200/Kobieca-agencja-detektywistyczna-nr-1_Alexander-McCall-Smith.jpg)
Za namową przyjaciółki przeczytałam pierwszą część cyklu o przygodach mma Ramotswe z Botswany. Wydawałoby się, że i miejsce akcji, i postać pani detektyw - korpulentnej kobiety po 30-tce - stanowią doskonały punkt wyjścia do stworzenia nieco egzotycznego kryminału. Tymczasem fabuła jest dość naiwna, chwilami niekonsekwentna i wręcz nudnawa, postać głównej bohaterki zaś - mocno wyidealizowana, a w efekcie - jednowymiarowa. Autor serwuje czytelnikom peany na cześć Botswany, dydaktyczne wtręty np. w kwestii feminizmu. Do tego słodkawe zakończenie.
Jak dla mnie - czytelniczy niewypał i zmarnowana szansa. Zupełnie nie rozumiem popularności serii, ale może dalsze części są lepsze.
Moja ocena: 6/10
Alexander McCall Smith, "Kobieca agencja detektywistyczna nr 1", Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2004
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz