środa, 23 czerwca 2010

Skromna róża - Iris Murdoch


Cudowna powieść. W starym, dobrym angielskim stylu - z obowiązkową rezydencją na wsi, herbatką, różami i deszczem. Napisana została w 1962 r. i nic nie straciła na aktualności, ale tak to bywa z tematem zawirowań miłosnych.


Początek nie zapowiada burzy uczuć, jaka przetoczy się przez życie dziesięciorga bohaterów tej książki. Wszyscy spotykają się na pogrzebie, po czym szybko wracają do swojego normalnego życia. Powoli jednak pewne sprawy dadzą o sobie znać i najwyraźniej śmierć nestorki rodu stanie się katalizatorem dalszych wydarzeń. Tak, wszystko kręci się wokół miłości, ale nie oznacza to, że Murdoch zafundowała czytelnikom ckliwe romansidło. Skupia się przede wszystkim na miłości wieku dojrzałego, mamy tu więc pozamałżeński romans, niespełnioną miłość sprzed lat, skrywane uczucia do mężatki, a nawet frustrację żonatego mężczyzny o skłonnościach homoseksualnych. Wyjątkiem jest zauroczenie dwojga nastolatków, choć niekoniecznie wzajemne.

Niektóre sympatie są na tyle dobrze maskowane, że pozostają niezauważone przez większość towarzystwa. Ale od czego są kobiety i ich spostrzegawczość! Potrafią wiele zauważyć, rewelacyjnie czytać między wierszami i z przebiegłością, acz niewinną miną, pokierować poczynaniami innych. I właśnie kobiety są u Murdoch o wiele bardziej wyraziste niż mężczyźni. Oprócz Anny, podobnej do tytułowej skromnej róży, pozostałe bohaterki to sprytne manipulantki, prowadzące zmyślne gierki w celu zrealizowania swoich planów. Panowie są natomiast niezdecydowani i niepewni, a także - o dziwo - dość romantyczni w swoich zapatrywaniach na miłość.

Murdoch nie byłaby sobą, gdyby nie stawiała swoich bohaterów przed moralnymi dylematami. Kilkoro z nich musi zdecydować, czy lepiej kierować się własnym szczęściem postępując zarazem egoistycznie wobec innych czy też poświęcić się w imię dobra rodziny. Czy można zakazywać dziecku występków, które samemu kiedyś się popełniło, o czym to dziecko dobrze wie? I czy można wreszcie zdobyć ukochaną osobę uiszczając w tym celu pokaźną sumę pieniędzy? Niełatwe to wybory, nie dziwi więc, że bohaterowie powieści tak się miotają, co z kolei czyni "Skromną różę" tak interesującą.

Świetna proza, z kilkoma scenami głęboko zapadającymi w pamięć, jak na przykład ta, w której starsza pani wychodząc z gościny przewraca z premedytacją, czubkiem parasolki, lalki usadzone na podłodze przez córkę gospodarzy albo ta, w której roznamiętniony mężczyzna sprawdza wszystkie kąty mieszkania, żeby się upewnić, czy nie ma w nim chlebodawczyni jego kochanki. Podoba mi się również dbałość o szczegóły, bo podobnie jak u Czechowa strzelba pojawiająca się w pierwszym akcie musi wystrzelić w ostatnim, tak i u Murdoch pewne rekwizyty odegrają swoją rolę w dalszej części powieści. Tak będzie z obrazem Tintoretta, dwiema maskotkami czy niemieckim nożem. A wszystko to zatopione w deszczu i aromacie róż o pięknie brzmiących nazwach: Agatha Incarnata, Belle de Crecy, Vierge de Clery, Tricolore de Flandre.

Jedyne, co mogę zarzucić książce to nadużywanie słowa "moralny" i "moralność" w dialogach - to jednak brzmiało chwilami sztucznie. Mam również nadzieję, że w późniejszych wydaniach tłumaczenie było przynajmniej poprawione, bo to w wykonaniu Krystyny Tarnowskiej jest przede wszystkim przestarzałe, a niekiedy także błędne. Tak czy owak, mam przeczucie, że tego lata nie raz sięgnę po powieści tej autorki.

Na koniec taki cytacik:
Niewiele jest osób, nawet wśród tych najbardziej pruderyjnych, którym nie daje satysfakcji pogwałcenie jakiegoś konwenansu i których w głębi duszy nie cieszy myśl, że w ich społeczeństwie są pożałowania godne elementy. [s. 222]

Iris Murdoch, "Skromna róża", PIW, Warszawa 1974

16 komentarzy:

  1. Mam na stanie jedną książkę tej autorki, ale jak to u mnie: nie czytałam jeszcze :( Jak ja podziwiam Twoje obycie literackie...

    A tak swoją drogą, to trochę obawiałam się "złożonej symboliki", która ponoć cechuje prozę Murdoch.

    OdpowiedzUsuń
  2. Obycie literackie, piszesz. Dzięki za miłe słowa, ale Murdoch to dość znana pisarka, choćby z filmu 'Iris'. A z ręką na sercu przyznam Ci się, że lata temu czytałam "Henryka i Kato" - absolutnie nic dzisiaj nie pamiętam:) I choćby dlatego moim zdaniem warto swoje uwagi notować, stąd blog.

    Co do symboliki to wiem, że samą różę można interpretować na wiele sposobów: dobro, prawość i - uwaga! - angielskość;) Ja tego nawet nie dotknęłam. A ta wielość tematów i perspektyw bardzo mi się właśnie w "Skromnej róży" spodobała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie o to chodzi: znać choćby odrobinę tych pierwszoplanowych twórców, ważnych, znaczących. U Ciebie się przewijają, i z tego co piszesz, zazwyczaj są to już kolejne ich utwory. Naprawdę podziwiam :)
    Nie powiem, działa to na mnie mobilizująco, żeby nie dać się zwieść całkowicie "modnym" nowościom, tylko wracać do kanonu, który kiedyś miałam w planach, a teraz ciągle odkładam za kolorowymi grzbietami "bestsellerów". Kiedyś nie bałam się sięgać po Kafkę czy Dostojewskiego, a teraz się chyba rozleniwiłam pod wpływem lżejszej literatury. Dobrze, że tutaj trafiłam, może jeszcze się naprawię ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale trochę szkoda pomijać nowe tytuły właśnie z czystej przyjemności czytania. No i nie wiadomo, które z nich staną się kiedyś klasyką, a my jako babcie będziemy je miały za sobą;) Niestety za dużo tego towaru, żeby wszystko przeczytać;( Życia nie starczy, ale próbować warto:)))))
    I sądząc po Twoich ostatnich stosach, nie nazwałabym ich lekkimi lekturami - mam na myśli zawartość, nie wagę;)

    OdpowiedzUsuń
  5. na temat tlumaczen - nie znam akurat tej pozycji ani jej tlumaczenia - denerwuje mnie natomiast spotykane czesto w GW tlumaczenie "atletyczny" zamiast: wysportowany. nie wiem czemu murdoch mialaby byc nagle taka maralistka? :-O
    w kazdym wypadku milo slyszec, ze jej skiazki sie nie zestarzaly - nie czytalam zadnej juz dawno. a sama murdoch lekko mi obrzydla wlasnie po filmie i po wyznaniach canettiego - dobrze, ze sie literacko broni

    OdpowiedzUsuń
  6. Może jeszcze czasem, z nawyku, zafunduję sobie coś cięższego kalibru, ale żeby przeczytać, to już nie tak łatwo ;)

    Rezygnować tak całkiem, z tego co się aktualnie dzieje w literaturze, też nie ma sensu. Jak zawsze potrzebny jest zloty środek, ale trudno taki wypracować, kiedy lenistwo umysłowe się wkrada.
    Ciekawe tak w ogóle, co z tych dzisiejszych "hitów blogowych" przetrwa próbę czasu. W każdym razie następne pokolenia nie będą już odnajdywać babcinych pamiętników na strychu, ale blogi w staroświeckiej grafice i naiwnym zachwycie nad przeżytkami przeszłości :))

    OdpowiedzUsuń
  7. sygryda -->

    Nie twierdzę, że jest moralistką, bo nie poucza, ale swoim bohaterom każe dokonywać wyborów moralnych.
    Co do tłumaczenia - od 1974 r. język ewoluował i dlatego same dialogi można nieco uaktualnić. A tłumaczka pisze np. "uplanować" zamiast zaplanować ew. ukartować. Dla mnie to duży zgrzyt, jeden z kilku.
    Na atletycznego nie zwróciłam uwagi, sport omijam;) Niestety wiele kalek jest używanych bezmyślnie, po czym stają się normą. Technically to przecież 'praktycznie', a obecnie mówi się już po prostu 'technicznie'. Inna rzecz: śmiano się z wałęsowego "w tym temacie", a dzisiaj mało kogo to razi;(

    A cóż p. Canetti zarzucał Iris?

    maioofka -->

    A może te blogi wskutek jakiejś katastrofy ulegną wymazaniu? ;)))) Albo wręcz przeciwnie: będą do odczytania i za 400 lat? Ciekawe...
    Ale braku rękopisów żal, grafolog nie będzie mógł zrobić analizy charakteru nowoczesnego twórcy;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam sentyment do tej pani, nie tylko przez wzgląd na studia, którym się oddała bez reszty, ale ze względu na jej bogaty dorobek literacki, mocno-ekspresywne koleje losu i choroba, która zaatakowała ją znienacka. Zastanawiające jest, że Alzheimer dosięga najczęściej ludzi, którzy przez sporą część życia pracują umysłowo, są aktywni i twórczy. To niesprawiedliwe i przerażające, gdyż może to dosięgnąć każdego z nas.
    Tej konkretnej książki Iris nie czytałam (jeszcze), ale jako że lubię tę serię, na pewno się za nią rozejrzę. Polecam "Morze, morze" oraz "Czas aniołów" :P

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. poczytaj sobie na blogu joanny - sa dobre cytaty:

    wpis "maly podly zlosnik canetti"

    http://direlasua.wordpress.com/page/2/

    nie czytujesz jej blogu? ja wpadlam w ten blog zaraz na poczatku, dzieki kiepskiej ksiazce tokarczuk

    OdpowiedzUsuń
  10. Anhelli -->

    Choroba nie wybiera, to nie kwestia (nie)sprawiedliwości;(
    Właśnie "Morze, morze" będzie wybrałam na kolejną lekturę tej pisarki.

    sygryda -->

    Blog mi nieznany, ale przejrzałam. Za słabo znam twórczość Murdoch, żeby komentować złośliwości Canettiego.
    A co do Tokarczuk, to mnie się podobała, a dlaczego - można sprawdzić, pisałam o "Pługu" na początku stycznia;)

    OdpowiedzUsuń
  11. mnie sie wydaje, ze pretensje canettetiego to raczej frustracje kochanka - a nie uwagi merytoryczne. jak joanna zauwazyla, byl to zlosnik niepospolity

    OdpowiedzUsuń
  12. Ha, tyle książek Murdoch przeczytałem, a po "Skromną różę" sięgnąłem raptem kilka dni temu! Połowa już za mną i nie pozostaje mi nic innego jak zgodzić się z tym, co piszesz - bohaterki są faktycznie o wiele bardziej żwawe (w znaczeniu skore do działania), a przy tym sprytne. To one pociągają za najwięcej sznurków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pełna podziwu dla Twojego tempa i wytrwałości w poznawaniu książek Murdoch.;) Tu bohaterki są żwawe, ale częściej chyba jednak panowie są motorem zdarzeń w twórczości IM? Tak przynajmniej kojarzę po 3-4 powieściach.

      Usuń
    2. Murdoch to dla mnie taka czytelnicza poduszka - daje ukojenie i gwarancję zetknięcia z czymś znanym i przyjemnym, więc co kilka miesięcy do niej wracam. A w kwestii ról damsko-męskich to racja, na ogół to losy panów są prezentowane na pierwszym planie.

      Usuń
    3. Zazdroszczę, bo chyba nie mam takich pisarzy-poduszek. Mam ulubionych, ale ukojenia raczej nie dają, prędzej pobudzają. No, może Alice Munro nadawałaby się na poduszkę.;)
      Trzeba przyznać, że Murdoch znakomicie rozgrywa męskie postaci, wszystkie, które pamiętam, są wiarygodne.

      Usuń