poniedziałek, 23 maja 2011

Niedziela, która zdarzyła się w środę - Mariusz Szczygieł

Lata dziewięćdziesiąte długo jeszcze będą kojarzyły mi się z białymi skarpetkami oraz zalewem wszelkiej tandety udającej luksus. Także z powszechnym pędem do zakładania biznesów maści wszelakiej. Wreszcie można było mieć to, czym od dawna cieszył się tzw. Zachód. Z tego okresu pamiętam głównie dwa słowa wytrychy: sukces i reorganizacja. Dla jednych transformacja okazała się szansą na lepsze życie, dla innych bolesnym upadkiem.


To wszystko, a nawet znacznie więcej, w reportażach Szczygła z lat 90-tych jest. Podczas lektury miałam wrażenie, że oglądam zdjęcia z albumu. Zdjęcia, których się wstydzę, bo pokazują mnie w niekorzystnym ujęciu. Tak jest w moim odczuciu z tekstami z "Niedzieli..." - pokazują polskie społeczeństwo, które nieporadnie próbuje dostosować się do nowej rzeczywistości. To nieprawda, że tylko PRL był siermiężny, wczesne lata kapitalizmu w III RP również. Nie znaczy to, że autor naśmiewa się ze swoich bohaterów czy też ich krytykuje. Bynajmniej. Skupił się po prostu na zwykłych obywatelach, którzy mieli mniej szczęścia.

Reportaże czytane pojedynczo są bez zarzutu, smaczku dodają czarno-białe fotografie Witolda Krassowskiego. A jednak całość nie zachwyciła mnie, chwilami byłam wręcz znużona. Książkę wydano w (niewygodnej niestety) formie albumu, powtarzając przy tym teksty Szczygła zamieszczone w antologii "20 lat nowej Polski w reportażach" (czyżby nie było z czego wybierać?). Mam wrażenie, że za wznowieniem tego zbioru stoją głównie względy finansowe. Spodziewałam się czegoś lepszego.

__________________________________________________________________________________

Mariusz Szczygieł "Niedziela, która zdarzyła się w środę", Wydawnictwo Czarne, Wołowiec, 2011
__________________________________________________________________________________



32 komentarze:

  1. Zamówiłam właśnie tę książkę. Miałam przeczucia, że pewne teksty mogą powielać się z antologią i że wpływ na wydanie tej książki mógł mieć argument finansowy. I chyba jednak się rozczaruję. Szkoda. Ale przeczytam. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że nie ja jedna kupuję książki wbrew przeczuciom, że mogę się rozczarować;) Może jeśli czytać te reportaże z przerwami, wtedy będą lepiej smakować?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kusicielka:D. Chętnie przeczytam tę książkę!!

    OdpowiedzUsuń
  4. szybka jesteś, ja pozwoliłam sobie na pierwsze zdanie
    wiem, że znów będę romansować ze Szczygłem, no mimo wszystko:-)
    Miłość jest ślepa

    OdpowiedzUsuń
  5. ach, szkoda że się rozczarowałaś! może trzeba też wziąć pod uwagę, że to początki dziennikarskiej kariery Szczygła? a przede mną cały czas lektura 'zrób sobie raj', ale tu się chyba nie rozczaruję?

    OdpowiedzUsuń
  6. bezszmer, o na pewno nie!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. --> kasandra_85

    Tym razem nie kuszę;)

    --> dea

    Może Ty go zrozumiesz lepiej? Albo po prostu docenisz?

    --> bezszmer

    Ależ wzięłam to pod uwagę, nawet zastanawiałam się nad postępami, jakie poczynił;) Może ten okres jest zbyt bliski, może za dobrze go pamiętam?
    W przypadku "Raju" będzie chyba inaczej, bo tematyka inna;) Poczytamy, zobaczymy;)

    Najlepiej wyrobić sobie własne zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Aniu jakże miałabym go nie zrozumieć:-) z wszystkiego go wybronię:-)))
    wobec Szczygła jestem bezkrytyczna, no nic na to nie poradzę

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaczekam, aż przeczytasz "Niedzielę..." i porównamy wrażenia;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie wiem co sądzić o ksiązkach tego autora. Kojarzę go wyłącznie jako byłego prowadzącego program w Polsacie...

    OdpowiedzUsuń
  11. Naprawdę? Ja już o tym prawie zapomniałam:) Od czasu programu w Polsacie Szczygieł sporo dobrego jednak napisał;)

    OdpowiedzUsuń
  12. pisanyinaczej, policzyłam do 10 i policzę jeszcze raz bo mam ochotę Ci przyłożyć:-)
    nie przyznawaj się do takiej ignorancji, a jak już poczytasz Szczygła (cokolwiek) to będziesz musiał przyznać, że ewoluował i to bardzo

    OdpowiedzUsuń
  13. och tak! Szczygieł z polsatu a Szczygieł teraz to jak dwie zupełnie różne osoby! Gottland pochłonęłam, 20 lat reportażu też!

    OdpowiedzUsuń
  14. Andrzej Stasiuk i spółka się popisali oryginalnością okładki. Ta sama fotografia została wykorzystana w 1988 roku przez wydawnictwo PULS na okładce "Wyznania twórcy pokątnej literatury erotycznej" - Jerzego Pilcha.

    OdpowiedzUsuń
  15. --> Dea / bezszmer

    Macie rację, Szczygieł bardzo ewoluował. Poza tym nie przesadzajmy, polsatowski program był oglądany przez rzesze widzów i pewnie niektórzy z Was też kilka odcinków widzieli. Ja - widziałam;)

    --> dr Kohoutek

    Masz rację. A ponoć autor miał trzy wersje okładki do wyboru, tak pisał na swojej stronie internetowej;(

    OdpowiedzUsuń
  16. Faktycznie może należy oszukać pamięć ;) Niech poleży, poczeka :)

    OdpowiedzUsuń
  17. A widzisz... A mnie osobiście zachęciłaś i mam zamiar przeczytać:).

    OdpowiedzUsuń
  18. --> the_book

    Pytanie: jak długo powinna poleżeć;)

    --> kasandra_85

    W takim razie porównanie wrażeń po lekturze może być ciekawe;)

    OdpowiedzUsuń
  19. ja wczoraj starym zwyczajem zerknęłam, chciałam tak przez firankę ... hmm 1/3 mam za sobą.
    To nie ten sam M Szczygieł z Gottlandu czy Zróbmy sobie raj, ale zważywszy jego wiek ( miał chyba niewiele ponad 20 lat jak pisał te reportaże?), no w każdym bądź razie i tak go kocham:-)
    co do Polsatu, ja oglądałam kilka odcinków, nie wstydzę się tego, z tym większą ciekawością kilka ładnych lat temu zaczęłam go czytać ...
    Wiesz Aniu, wczoraj przypomniało mi się, co u Elenoir pisze zawsze nad okienkiem przeznaczonym na komentarz ...

    OdpowiedzUsuń
  20. ;)))))))))))) Pamiętam tę sentencję. Ale u mnie jej nie ma:)

    A wiesz, że ja właściwie wymazałam z pamięci jego występy w Polsacie? Tyle dobrego zrobił (czyli napisał) od tamtej pory, że ta telewizyjna przygoda nie ma dla mnie znaczenia. Ważne, że się rozwija.

    Coraz bardziej skłaniam się ku opinii, że za jakieś 10-15 lat ta książka będzie smakowała mi lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  21. Kłaniam się.
    Powód wydania tej książki na pewno nie był finansowy - każdy, kto zna rynek wydawniczy, wie, że wielkie zyski na zbiorze reportaży są niemożliwe.
    Dlaczego zdecydowaliśmy się wydać "Niedzielę" na nowo:
    Ponieważ niemal cały nakład pierwszego wydania "Niedzieli" w 1996 r. nie trafił do księgarń (trafiło może z 300 sztuk).
    Ponieważ przez całe lata dostawałem mnóstwo maili z pytaniami, gdzie zdobyć tę książkę (od studentów dziennikarstwa, od ludzi, którzy piszą prace na temat początków kapitalizmu).
    Ponieważ swego czasu na licytacjach była nawet po 80 zł.
    Ponieważ bardzo dobrze sprzedało się "20 lat nowej Polski...".
    W związku z tym, że trzy teksty były w antologii, dodałem tam dwa nowe reportaże.

    Oczywiście, że to inny Szczygieł. Dr Głodowski, specjalista od komunikowania masowego z UW zawsze twierdził, że piszę (wtedy) tak jak Duda-Gracz maluje. Że nie widzę ludzi w ich naturalnych rozmiarach, tylko inaczej. Moje spojrzenie przez krzywe zwierciadło osłabło i powiem szczerze, że dla mnie samego jest to ciekawe, jak bardzo się zmieniło moje pisanie i postrzeganie świata. Natomiast żadnego tekstu dziś bym nie przerobił, uważam, że są fajne, pełne, z zaskakującymi pointami, co chwilę i pokazuję to, co nieuchwytne i szybko ginie: odczucia, nastroje, imponderabilia.

    Co do Szczygła z Polsatu... Moje życie zawodowe, profesjonalne trwa od jesieni 1985, czyli 26 rok, z tego tylko 6 lat prowadziłem talk-show, którym dorabiałem do pensji autora piszącego. Siła telewizji jest ogromna, cóż zrobić.

    Pozdrawiam Autorkę blogu i komentatorki, zapraszając do Wrzenia Świata na Gałczyńskiego 7 w Wawie.
    Mariusz Szcz.

    OdpowiedzUsuń
  22. Dziękuję bardzo za wyjaśnienia, wiele rzeczy tłumaczą.

    Nie miałam odczucia, że bohaterowie są przedstawieni w krzywym zwierciadle. Pamiętam dobrze lata 90-te i wiem, że było tak, jak w Pana reportażach. Ja chyba po prostu wolę zapomnieć o tym okresie;)

    Za zaproszenie do Wrzenia Świata dziękuję - bywam, bywam;). Również pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ależ w tym roku reportaży pochłaniasz! Ja tylko gromadzę chyba ;P

    Autora najpierw "sprawdzę" na tekstach, które już posiadam, czyli dwa razy Czechy. Jeśli mnie przekona, to nie odmówię sobie i tego tytułu.

    OdpowiedzUsuń
  24. Co ja poradzę, że mi się spodobało;)

    Myślę, że "Gottland" Cię nie rozczaruje. Czy ta książka w ogóle komuś się nie podobała? ;)))

    OdpowiedzUsuń
  25. bo z reportażami jest tak, otwierasz, żeby zobaczyć pierwsze zdanie, przewertować powąchać, a potem patrzysz a jesteś już w połowie książki:-)

    OdpowiedzUsuń
  26. Tak, zwłaszcza z tymi dobrymi reportażami tak jest;) Na szczęście mamy w kraju coraz więcej interesujących reporterów/dziennikarzy.

    OdpowiedzUsuń
  27. A ja sądzę, że oni są tu już od pewnego czasu, tylko popytu wśród ludu nie było na książkowe wydania ;) Duża w tym zasługa Czarnego (choć taki WAB również ma ciekawą ofertę), że reportaże dostrzeżone zostały jako literatura piękna. I jakość, i różnorodność zapewnili czytelnikom. Może nawet swego rodzaju modę wylansowali w efekcie?

    OdpowiedzUsuń
  28. Masz rację, są od dłuższego czasu, a może nawet od zawsze;) Mnie też się wydaje, że Czarne rozpropagowało reportaże jako literaturę i chwała im za to. Obecnie to jedna z moich ulubionych serii.

    OdpowiedzUsuń
  29. Ho ho Pan Autor zaszczycił :). zastanawiam sie mocno nad ta ksiazka, rzuca sie mocno w oczy, wiec wybor okladki w pewnym sensie mozna uznac za sukces, moze niezamierzenie wtorny. Musze nad nia dluzej przysiasc w empiku i wreszcie podjac jakąś decyzje.

    OdpowiedzUsuń
  30. Na pewno warto dać jej szansę, najbardziej odstrasza cena;(

    OdpowiedzUsuń
  31. książkę kupiłem ale jeszcze nie przeczytana (ostatnio szalałem z zakupami :)) zajrzę jak przeczytam i napiszę czy podobne wrażenia :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Miło będzie porównać uwagi;)

    OdpowiedzUsuń