wtorek, 22 listopada 2011

Karamazowy

Na mrocznej scenie widać tylko duży czarny sześcian. Kiedy rozlegnie się głośna, rytmiczna muzyka, ściany pudła opadną ukazując poupychanych w środku aktorów i elementy scenografii. Widok przypomina szkatułkę z licznymi przegródkami, w których przechowuje się rozmaite skarby. Scena obrotowa rusza, aktorzy ożywają i zaczynają ustawiać rekwizyty. Wszyscy - pogrupowani w swoich "celach" - pozostaną na scenie do końca spektaklu: czasem będą z przodu, czasem w głębi, będą też przenikać do innych przegródek. Scena obracać będzie się często, w miarę rozwoju wydarzeń w coraz szybszym tempie, w finale będzie pędzić ze stukotem niczym pociąg po szynach.


O czym są "Bracia Karamazow", większość czytelników raczej wie, od ponad 130 lat nic w tej kwestii się nie zmieniło.;) U Opryńskiego jest i portret rodziny, i namiętności, są też pytania o Boga czyli to, co w powieści Dostojewskiego najważniejsze. Dla mnie inscenizacja Teatru Provisorium pozostanie na długo w pamięci głównie dzięki Adamowi Woronowiczowi grającemu starego Karamazowa. Śmiało mogę powiedzieć, że ten spektakl Woronowiczem stoi. Jego ojciec to rozmemłany facet w pasiastym szlafroku i starych kapciach, który ciągle roi o młodej kochance, popija koniaczek i zmusza innych do wysłuchiwania jego pseudo-mądrości. Kabotyn pierwszej wody - tak śmieszny, że aż straszny. Do złudzenia przypominał mi domorosłych mędrców, jakich można spotkać u cioci na imieninach albo na przystankach autobusowych. Niech no tylko trafi się temat i przygodny słuchacz, a już - przekonani o swojej nieomylności - zaczynają snuć teorie i robić wykłady. Było tak, jak powiedział inny wybitny Rosjanin: z czego się śmiejecie? z samych siebie się śmiejecie.


Bardzo dobrych ról jest w tym przedstawieniu więcej, w moim odczuciu to jednak nie bracia Karamazow, ale ich ojciec jest osią wydarzeń. Ciekawie poprowadzona została postać Smierdiakowa (Jacek Brzeziński) - wyfraczony, ze stoickim spokojem znosi humory i rozkazy starego; niby sługa, a jednak wydaje się ponad to. Maniera, z jaką recytuje kwestie, zawsze frontem do widowni, jest równie irytująca, co frapująca. Smierdiakow zupełnie niepodobny do tych, jakich do tej pory oglądałam w teatrze. Inaczej potraktowane zostały także postaci kobiece - wokół miłości dramat się rozgrywa, ale nawet Gruszeńka wydaje się bohaterką dalszego planu.


Spektakl Opryńskiego jest bardzo udany, choć najlepiej byłoby go obejrzeć kilka razy, aby lepiej ogarnąć całość. Jedyne, co mi zgrzytało, to całkowicie zbędne odniesienia do współczesności, zwłaszcza do komór gazowych. Poza tym - bez zarzutu. W ubiegłym tygodniu przedstawienie można było obejrzeć na gościnnych występach w Warszawie. Podobno jest szansa na to, że w przyszłym roku "Braci Karamazow" będzie można obejrzeć w TVP Kultura.


********************************************************************************************
Teatr Provisorium „Bracia Karamazow” na motywach powieści F. M. Dostojewskiego
tłumaczenie: Cezary Wodziński
adaptacja tekstu i reżyseria: Janusz Opryński
asystent reżysera: Adam Woronowicz
obsada: Tomasz Bazan, Anastazja Bernad, Jacek Brzeziński, Romuald Krężel, Łukasz Lewandowski, Mariusz Pogonowski, Karolina Porcari, Magdalena Warzecha, Adam Woronowicz, Marek Żerański

więcej informacji na stronie Teatru

fot. nr 1 Bartlomiej Sowa
fot. nr 2 Małgorzata Genca



6 komentarzy:

  1. Podziwiam reżysera i autora adaptacji (dwa w jednym), powieść jest opasła i nie najłatwiejsza w odbiorze. Zmierzenie się z takim tekstem w teatrze to przedsięwzięcie ambitne, ale z drugiej strony skoro jest wersja operowa "Wojny i pokoju", wszystko jest możliwe. :)
    Mam nadzieję, że uda mi się obejrzeć "Braci Karamazow" w telewizji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lirael, może lepiej zobaczyć spektakl na żywo w Lublinie?:) Obecnie trupa jeździ po całej Polsce, ale chyba grają też w siedzibie Provisorium?

    Opryński b. ciekawie opowiadał o pracy nad spektaklem w "Przekroju" - od tamtej pory zapragnęłam "Braci..." Obejrzeć. Byłam skłonna wybrać się do Lublina;). O ile dobrze pamiętam, z okrojonego do ok. 260 stron scenariusza wybrał jakieś 120 stron. Na pewno trudny orzech do zgryzienia, w tej powieści można tkwić przez całe życie;)

    Wersja operowa "Wojny i pokoju"? No, no;) Mnie nie przestaje dziwić balet oparty na "Zniewolonym umyśle";)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja to sie mogę tylko podpisać pod Twoją recenzją:-) w końcu razem byłysmy:-))))
    natomiast odnośnie haczyków do współczesności, ja nei wiem czy to zbedne ale dla mnie pozostło niezrozumiałe, choć te komory to mi cały czas w głowie siedzą

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłyśmy, owszem i bardzo mi było miło;) Z doświadczenia wiem jednak, że wrażenia mogą być diametralnie różne;).
    Komory siedzą w głowie, zgadza się. Mimo wszystko dla mnie są kwiatkiem do kożucha;(

    OdpowiedzUsuń
  5. Lektura "Braci Karamazow" wciąż przede mną, mam na koncie kilka nieudanych prób. Spektakl chciałabym obejrzeć dopiero po przeczytaniu powieści, a to nastąpi nieprędko. :)
    Balet oparty na "Zniewolonym umyśle" musi być ekscytującym doznaniem. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzeczywiście trudno czyta się "Braci...". Próbowałam na studiach, od pewnego momentu było to przelatywanie wzrokiem;(

    OdpowiedzUsuń