Za pierwszym razem moje łuskanie fasoli z Myśliwskim skończyło się po 100 stronach. Nie porwała mnie historia starszego pana, utknęłam na jednym z meandrów tej tasiemcowej opowieści. Potrzeba było kilku lat i bata w postaci planowanej dyskusji w bibliotecznym klubie książki (dzisiaj wieczorem inauguracja), żebym ponownie sięgnęła po powieść. Tym razem było znacznie lepiej: czytanie poszło jak z płatka.
Autorowi nie można odmówić pomysłowości i rozmachu, nie można mu też odmówić biegłości w tworzeniu pięknych scen. U Myśliwskiego historyjki sypią się niczym ziarna fasoli z wysuszonych strąków. O piaskownicy i wigilijnych potrawach, o drzewach i kobiecych nogach, o pociągach i chorobach, a przede wszystkim - o muzyce i kapeluszach. Stopniowo klaruje się życiorys narratora, powoli poznajemy lepiej tego tajemniczego mężczyznę. Tylko co z tego wynika? Dla mnie niewiele, bo to książka o wszystkim i o niczym. Ilość poruszanych tematów i powtarzalność chwytów literackich zaczęła mnie w pewnym momencie przytłaczać. Odniosłam wrażenie, że tak naprawdę cała opowieść zmierza donikąd. Naturalnie mógł być to świadomy zabieg autora, mnie niestety nie przekonał.
Mając w pamięci znakomity "Widnokrąg" i "Nagi sad" poczułam się nieco rozczarowana. "Traktat o łuskaniu fasoli" bez wątpienia dostarcza licznych doznań estetycznych i wzruszeń, brakuje w nim jednak myśli przewodniej. Dla mnie to przykład powieści, w której "więcej" nie znaczy "lepiej", wręcz przeciwnie. Myślę, że skrócenie tekstu o kilkadziesiąt stron dałoby lepszy efekt, ale to naturalnie moje widzimisię. Tak czy owak, Myśliwskiego warto czytać - ma swój własny styl i tworzy literaturę wyjątkowo piękną.
_____________________________________________________________________
Wiesław Myśliwski "Traktat o łuskaniu fasoli", Wydawnictwo ZNAK, Kraków, 2006
_____________________________________________________________________
Aniu, miałam DOKŁADNIE takie same wrażenia! Tzn. książka mi się podobała, nie jest to pierwsza lepsza powieść, jednak irytowało mnie trochę, że ta tajemnicza rozmowa ostatecznie może nie mieć celu. Czytając, miałam kilka tropów interpretacyjnych, ale nic co by mnie wytrąciło z równowagi i zachwiało moją pewnością, co czytam. Też mi się momentami dłużyła, niektóre opowiastki przeciągał do granic możliwości (np. tę w sklepie z kapeluszami).
OdpowiedzUsuńUlżyło mi;) Już się bałam, że znowu będę jedyną marudą, słyszałam/czytałam głównie pozytywne recenzje;)
OdpowiedzUsuńMasz rację - scena w sklepie była nadzwyczaj rozciągnięta, podobnie jak opowiastka o projekcji filmu (o kupowaniu kapelusza zresztą;)).
Ciekawi mnie, kim wg Ciebie był tajemniczy gość?
a mnie ta książka zachwyciła, ale być może dlatego, że dla mnie było to pierwsze spotkanie z Myśliwskim. potem był "widnokrąg", który zachwycił jeszcze bardziej, "pałac" i "nagi sad", nad którymi stawiam jednak "traktat..." - ciekawe jednak, czy na to wpływa kolejność lektury...
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że pozostałe powieści Myśliwskiego są bardziej konkretne. W "Traktacie..." to było opowiadanie dla samego opowiadania - takie miałam wrażenie. Szarobury bohater (narrator) też mi nie ułatwił zadania;)
OdpowiedzUsuńZ teatru znam jeszcze "Requiem dla gospodyni" - zrobiło na mnie b. duże wrażenie.
A jak dla mnie było mało Twojej recenzji bo zamierzam w tym tyg. ew. na początku następnego sięgnąć po M.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że napiszesz coś na blogu po lekturze;)
OdpowiedzUsuńJa chyba sięgnę po tekst "Requiem dla gospodyni", bo "Kamień na kamieniu" przeraża mnie trochę objętością;)
Moje wrażenia z tej lektury są bardzo pozytywne. Lubie Myśliwskiego, a Traktat to naprawdę wciągająca powieść. Mogę śmiało napisać, że "Traktat o łuskaniu fasoli" to jedna z moich ulubionych książek, która po prostu mnie zachwyciła stylem, gładkością i narracją.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ze wszystkich książek Myśliwskiego Traktat mnie także najmniej przekonał. Czytałam oczywiście z ogromną przyjemnością, ale to już nie było to. Moje pierwsze spotkanie z Widnokręgiem było na miarę spotkania z absolutem, potem był Kamień na kamieniu również doskonała powieść (chociaż nie wiem czy gdybym teraz po nią sięgnęła czy by mnie tak samo zauroczyła?). Cieszę się, że mam jeszcze do przeczytania Pałac:) Requiem... także jeszcze czeka na swój czas:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
--> Pieguska
OdpowiedzUsuńWierzę:) Osobiście wolę "Nagi sad" - też piękny, ale bardziej spójny.
Pozdrowienia;)
--> papryczka
Widzę, że głosy rozkładają się po połowie;) "Pałac" też jeszcze przede mną - z opisów wynika, że to może być coś bardziej w moim guście. Wieki temu w teatrze widziałam też "Drzewo" wg Myśliwskiego - może w bibliotekach znalazłby się tekst.
Również pozdrawiam;)
A ja bez możliwości porównania (na razie), widziałem książkę TAK
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, skomentowałam;) Podoba mi się Twoja interpretacja.
OdpowiedzUsuńA ja, biedny sklerotyk, nie podniosę pytania, bo najnormalniej w świecie po książce zostały mi tylko wrażenia bez żadnych konkretów :(
OdpowiedzUsuńPrzyjmuję usprawiedliwienie;)
OdpowiedzUsuńheh, właśnie planowałam rozpocząć znajomość z panem M od tej książki, bo taka nagrodą uszlachetniona ;). A teraz mówisz, że inne są lepsze, no i jestem w kropce.
OdpowiedzUsuńja jak do tej pory mam za sobą tylko Nagi sad, który bardzo mi się podobał, a Traktat czeka sobie na półeczce na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńWdepnęłam, bo zobaczyłam książkę Myśliwskiego. W moim prywatnym rankingu ta książka jest na samym szczycie. Myślę, skąd taka rozbieżność ocen. Nie będę sobie wieku wypominać, ale - Kochani - do snucia takiej powieści podczas łuskania fasoli - może trzeba mieć ...lata. Wszystko płynie wolniej, bez pośpiechu. Dajcie szansę powieści za kilka(naście) lat. :)
OdpowiedzUsuńAniu, rozrzut miałam spory. SPOILER!!!
OdpowiedzUsuńStawiałam na rozmowę Bóg/śmierć (i odwrotnie), życie/śmierć, los/śmierć i jak piłeczka ping pongowa leciałam od jednej interpretacji do drugiej, ostatecznie się poddając ;)
A Ty?
--> peek-a-boo
OdpowiedzUsuńSugeruję "Nagi sad" - debiut, krótki, ale b. dobry;)
--> Magda
W takim razie życzę miłej lektury;)
--> książkowiec
Nie należę do osób b. młodych, tudzież żyjących w pośpiechu;) Uważam jednak, że inne książki "wyszły" Myśliwskiemu lepiej. Ale myślę też, że Twoja rada co do ponownej lektury za kilkanaście lat nie jest taka zła. Powiem więcej - jest b. dobra;)
--> kornwalia
SPOILER!
Obstawiam śmierć, ale muszę wrócić do ostatnich stron, są mylące;)
ja mam tak jak Bezszmer, Traktat czytałam najpierw, a potem poszło samo, połykałam wszystko po kolei. Dla mnie Myśliwski to MISTRZ absolutny. dokładnie moja wrażliwość, estetyka ...
OdpowiedzUsuńMistrzem jest, nie podważam tego. Po prostu inne książki podobały mi się bardziej;)
OdpowiedzUsuńPamiętam,że bardzo podobała mi się ta książka, chyba nawet bardziej niż Widnokrąg. I nie wydała mi się podczas czytania za długa. Jest oczywiście przegadana, ale myślę, że to celowy zabieg - ma być przecież zapisem monologu.
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze przed Myśliwskim. Szkoda tylko, że Twoja recenzja zbytnio nie zachęca :P Może zacznę od jakiejś innej książki tego pana :)
OdpowiedzUsuńDla mnie Myśliwski to jeden z nielicznych pisarzy, który nie ma złych czy gorszych książek. I nie piszę tego z pozycji czytelnika bezkrytycznego, zapatrzonego w swojego mistrza i spijającego w zachwycie słowa z kart jego dzieł. Czytałam wszystkie książki Myśliwskiego i nie mam po prostu poczucia, że któraś odstaje od innych czy ponad inne się wybija. Z tomu na tom jest to ten sam pisarz, z każdą książką starszy wprawdzie, ale nie mniej genialny niż w każdej poprzedniej.
OdpowiedzUsuńPytasz, co wynika ze stopniowo odsłaniającego się życiorysu bohatera "Traktatu...". Odpowiem Ci w ten sposób: ecce homo. Z opowieści wyłuskuje się nagi człowiek, bo to jest przypowieść o istocie, nie, źle! - o wartości człowieczeństwa.
Nawiasem mówiąc: w ciągu pięciu ostatnich lat dwa razy było mi dane w mojej czytelniczej pasji natknąć się na arcydzieła. Jednym okazało się "Miasto ślepców" Saramago, drugim - "Traktat o łuskani fasoli" właśnie. Właściwie, gdybym tylko to praktykowała, powinnam cały swój egzemplarz pozakreślać ołówkiem, bo mądrość tej książki jest dla mnie kwestią niepodważalną.
--> katasia_k
OdpowiedzUsuńPowoli utwierdzam się w przekonaniu, że "przegadanie" może być celowym zabiegiem. Starsze osoby, często z powodu dotkliwej samotności, zasypują słuchacza (także przypadkowego) opowieściami. Tak przynajmniej wynika z moich obserwacji.
Niemniej dla mnie książka mogła być krótsza;)
--> Pan R
Lepiej się nie sugerować i wyrobić sobie osobiście zdanie;) Poza tym w sieci jest znacznie więcej pochlebnych recenzji niż tych krytycznych. Zaznaczam: to nie jest zła książka, ja po prostu oczekiwałam czegoś innego;)
--> Jabłuszko
OdpowiedzUsuńW moim odczuciu to "Nagi sad" jest wybitny (słowa "genialny" staram się unikać;) - debiut, a jaki dojrzały!
Piszesz, że "Traktat..." to książka o wartości człowieczeństwa. Hm. Dla mnie wpisuje się to w kategorię "książka o życiu", ale przyjmuję Twój punkt widzenia. Nie każda powieść musi mieć super-bohatera i oczywiste przesłanie.
Zgadzam się, że świetnych cytatów tu b. dużo, sama również sporo pozaznaczałam. Zgadzam się również, że to książka i piękna, i mądra. Najwyraźniej nie trafiła w mój nastrój/oczekiwania;)
Bardzo dziękuję za uzasadnienie;)
Czytałam dawno temu i też mi pozostały tylko wrażenia klik
OdpowiedzUsuńTo jedna z tych książek, które dobrze mi się czytało, a kiepsko o nich pisało.
Masz rację, trudno się pisze o tej książce;( Ale na pewno zostaje w pamięci na długo.
OdpowiedzUsuńTwoją notkę zaraz przeczytam.
oj trudno sie pisze, bo myśli i wrażeń sporo, ale jak to obrać w zdania? Pewnie kiedyś wrócę do tej pozycji a Myśliwskiego będe szukał innych bo widzę, że warto...
OdpowiedzUsuńa to moje spojrzenie http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2011/11/traktat-o-uskaniu-fasoli-wiesaw.html
Trudno, bo książka bez myśli przewodniej. Każdy w niej znajdzie, co mu akurat jest potrzebne;)
OdpowiedzUsuńMnie bardzo podobał się "Nagi sad", innym dyskutantom również;)
Twoją notkę już czytałam, dziękuję.
Moim zdaniem to cholernie mądra książka - mówiąca naprawdę dużo o samotności człowieka. Tak ją rozumiem ja. Zachwyciła mnie na tyle, że przeczytałem ją 2 razy, o czym nie mogę powiedzieć o żadnej innej książce (no, może z wyjątkiem "Ulissesa", "Pani Dalloway", "Władcy Pierścieni" i "Pana Tadeusza").
OdpowiedzUsuńOczywiście - to b. mądra książka. To znakomita książka. Tylko chyba nie trafiła w mój nastrój;(
OdpowiedzUsuńPrzeczytać 2x Ulissesa - to jest wyczyn!:) Czapki z głów;)
Aniu, miałam identyczne odczucia podczas lektury i po niej. Ciekawe historie, gładko się czyta, ale dla mnie trochę o niczym. Nic mi po lekturze nie zostało, żadnych refleksji, a ja mam tendencję do szukania głębi nawet tam gdzie jej nie ma. Tutaj poległam i naprawdę nie wiem, co ludzie w tym Myśliwskim widzą.
OdpowiedzUsuńOtóż to! Po miesiącu moja ocena książki pozostaje taka sama;( Akceptuję jednak, że "Traktat..." może się podobać - bez wątpienia wiele osób znajdzie w nim coś dla siebie. To tylko (?) kwestia oczekiwań;)
OdpowiedzUsuń