Eric-Emmanuel Schmitt: (...) Porównanie reakcji na pisarza w różnych krajach to ciekawy zabieg. W Stanach jestem traktowany jako szczyt europejskiego wyrafinowania, creme de la creme europejskiej prozy. Jestem autorem elitarnym - bo piszę wieloznacznie. Tymczasem powieściopisarze amerykańscy nic nie pozostawiają wyobraźni, wypełniają ją z taką łatwością, z jaką zapisują 800 stron. Osobiście tego nie znoszę. Dlatego jestem tam autorem przesadnie intelektualnym - i co za tym idzie, nigdy nie stanę się w Stanach autorem popularnym.
Mogę być popularny w starej Europie, gdzie umysł hartuje się poprzez paradoksy, złożoności. Mnie przyświeca cytat z Woltera, że najlepsze książki to te, które w połowie stworzone zostały przez wyobraźnię czytelnika. Ludzie mówią mi na spotkaniach: ''To niesamowite, czytałem to dziesięć lat temu i nadal pamiętam!'', a ja im odpowiadam, że nic w tym dziwnego, skoro sami to napisali wraz ze mną.
Cały wywiad tutaj.
Za każdym razem gdy nie kupię Wysokich Obcasów przegapię jakiś fajny artykuł:< Dobrze, że jest internet:)
OdpowiedzUsuńW takim razie miłej lektury.;) Ja się ubawiłam.;)
UsuńA ja się właśnie zastanawiałem, dlaczego aspirujący polscy literaci lecą w taką dosłowność:) Że jak kawa to koniecznie czarna i gorąca, z mleczną pianką, a jak coś upada na podłogę, to koniecznie pokrytą drewnianymi panelami:P Wszystko wina Ameryki, jak zwykle:D
OdpowiedzUsuńJa ostatnio się zdziwiłam, bo literat nie napisał "leżał jak kłoda", ale "leżał jak zwalone drzewo". Postęp!;)
UsuńZnam tylko Oskara oraz Pana Ibrahima ww. autora, ale wnioskuję, że to jego wczesne utwory, bo brak w nich wieloznaczności.;(
Ja nic nie znam, właśnie dlatego, że z licznych recenzji mi wynikało, że dzieła są nader łopatologiczne:) No ale grunt, że autor ma o sobie wysokie mniemanie:P
UsuńMam podobne wrażenie. Natomiast mogę polecić "Małe zbrodnie małżeńskie", przynajmniej wersję telewizyjną z Jandą i Fryczem.
UsuńMoże kiedyś. Janda z wiekiem robi się coraz bardziej nieznośna:P
UsuńAle nie ma jej w tv tak dużo, więc raz na jakiś czas można sobie zaaplikować dawkę. Dla mnie ona zawsze gra tak samo.;( Bez stanu bliskiego histerii ani rusz.
UsuńOtototo, święte słowa, ale ja mam ostatnio obniżoną odporność na histerię:PP
UsuńCzyli potrzeba Ci czegoś przesadnie wyrafinowanego.;)
UsuńNie, trzeba mi czegoś absolutnie niehisterycznego:P Wyrafinowane może być, swoją drogą, byle nie przesadnie, ja prosty człowiek jestem:))
UsuńRaczej skromny niż prosty.;)
UsuńKokiet i pozer, a nie skromny:P
UsuńNiech Ci będzie.;)
UsuńZWL, mów mi wuju! Razem stworzymy królestwo krygującego się chłopstwa :P
UsuńBazyl, wyobraziłem sobie, jak się krygujesz w różowej spódniczce baletowej. Wisisz mi ścierę do wytarcia monitora :DD
UsuńA skąd Ci się ta spódniczka w ogóle wzięła, że tak, nader freudowsko, zapytam? :P
UsuńPS. Może chodźmy na priv, bo siary Ani narobimy?? :D
Zaraz siara!;) Jak się ktoś kryguje, to powinien robić ładnie dyg, a to w takiej spódniczce szczególnie słitaśnie wygląda.;)
UsuńCzy któreś z Was pomyślało o przyrodzeniu? Czyżby miało być jak w tym dowcipie o panience, która staruszkowi powracającemu z pociągowej toalety zwraca uwagę, że mu COŚ wystaje z rozporka, a ten z werwą odpowiada:
Usuń- COŚ??!! Drogie dziecko, to był kiedyś postrach Lubartowa!! :P
Założyłbyś pod kieckę rajtuzy baletmistrza i po problemie.
UsuńKawał przedni.;)
Kawał przedni:) A myśl ma podążyła tym samym torem, co u Ani. Dyg przy krygu niezbędny, a krynolina jakaś taka mniej poręczna:)) Ostatecznie nie musi być różowa, może być kostium czarnego łabędzia:P
UsuńCzyli z ozdobą z piór na głowie;) Yes, yes, yes!
UsuńBardziej chodziło mi o cekiny na biuście:PP
UsuńMógłbym przytoczyć jeszcze wiele wiców, ale to po 23 :) A jeśli chodzi o dzisiejszy dzień, to lepszą opcją byłby kilt z jego tradycyjnymi walorami chłodniczymi :) W świętokrzyskim duchota niemożebna :(
UsuńTo wskakuj w kilt, tylko foty zrób:) A w stolycy też duchota okrutna:(
UsuńNiestety najbliższe kratki metra, to u Ciebie. Bez niespodziewanych podmuchów z, zdjęcia nie będą miały ducha artyzmu :P
UsuńMa być burzowo, więc przy okazji może i wiatr zawieje.;)
UsuńKończmy ten dryf, bo dziś nie piątek przeca :D
UsuńZmykam pod prysznic :)
Czyżbyś się spocił na samą myśl o kostiumie czarnego łabędzia? :P
UsuńRajtuzy i body tak ściśle przylegają do ciała, że na samą myśl robi się gorąco.;)
UsuńMegalomania bije aż miło. Chyba nie chcę czytać całego wywiadu... Wystarczy mi cytat. A i to za długie ;-) Intelektualista ze spalonej biblioteki.
OdpowiedzUsuńCelnie powiedziane.;)Chociaż EES pewnie by powiedział, że zna po prostu swoją wartość.;)
UsuńJa EES nie czytam, bo to nie moja bajka. A ostatnio chodzi mi po głowie analiza porównawcza jego "Oskara .." i "Dwóch serc anioła" Widłaka ze względu na podobną tematykę.
OdpowiedzUsuńPoproszę o tę analizę. Ostatnio na spotkaniu DKK mało nie wyszłam z siebie (i spotkania;)), bo większość tak się zachwycała Oskarem. Widłaka dopiero obadam.
UsuńZ głębin Sieci wyszperałem stary wpis:
UsuńOd czasu kiedy "Alchemik" zrobił kolosalną karierę, nie tylko w Polsce, ale również na świecie, namnożyło się, jak nie przymierzając królików w Australii, pisarzy "przypowieściowych". Nie wiem czym tłumaczyć wielką
popularność tego rodzaju literatury. Czy tym, że ludziom nie chce się samodzielnie myśleć o ważnych sprawach, takich jak: życie, miłość, śmierć? Czy tym, że w dzisiejszych czasach, rzeczy ważne, a jednocześnie proste muszą być wykładane wprost, żeby czytelnik mógł je bez wysiłku przyswoić?
Powiem wprost: daleki jestem od zachwytów krytyki i recenzji z uznanych pism. Oczekiwania z każdą stroną rozbijały się o fakt jaka książka jest. A jest nijaka. Schmitt przemawia ustami swego bohatera, nieuleczalnie chorego chłopca, któremu zostaje 12 dni życia. Przemawia w sposób, który mnie osobiście wydawał się zbyt "dorosły" jak na 10-latka, a jest, moim zdaniem, wynikiem wciśnięcia w usta małego chłopca "ważnych spraw". Ot wyglądało to tak, jakby Oskar mówił to co Schmittowi wydawało się, że on powiedziałby będąc w jego sytuacji. Wyszło sztucznie. "Oskar ..." to próba napompowania czytelnika optymizmem, zarażenia wiarą i przygotowania do spotkania z misterium śmierci. Próba, jak dla mnie, nieudana. Wiem jednak, że są ludzie, którym ten rodzaj literatury odpowiada. Jeśli lubisz przypowieści i nie boisz się tzw. "trudnych" tematów, ta 78-stronicowa książeczka jest dla Ciebie. Mnie jakoś tak niespecjalnie ;(
Zgadzam się. Od siebie dodam, że przeszkadzał mi brak wyboru u czytelnika: rzecz jest tak napisana, że Oskarowi można tylko współczuć. A czy on np. nie mógł mieć jakiś wad? Nie lubię, jeśli autor zmusza czytelnika do wzruszania się, wolę być poruszana.
UsuńCzytałam tylko te wczesne dzieła Schmitta, muszę sięgnąć po któreś z bardziej współczesnych. Boję się tylko, żeby nie poszedł za bardzo w stronę prozy typu Paulo Coelho!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam na www.thehomoludens.blogspot.com
Niestety również mam wrażenie (sądząc po streszczeniach i recenzjach), że EES zbacza w stronę Coelho.
UsuńZ zaproszenia do odwiedzin skorzystałam, dziękuję.;)
EES należy do tych pisarzy, których albo się lubi albo nie. Co gorsza, bardzo łatwo wrzucić go do szufladki z napisem "blee" albo "cacy" w zależności od tego, jaką jego książkę weźmiemy na pierwszy ogień- pierwsze spotkanie z prozą tego pana. Skojarzenie z Coelho słuszne, ale nie we wszystkich przypadkach, bo zbyt łatwo "skrzywdzimy" Francuza. Ja akurat go lubię, ale nie wielbię bezkrytycznie.
OdpowiedzUsuńSporo (prawie wszystko)Schmitta przeczytałam więc mam jako takie rozeznanie i muszę przyznać, że jest dość nierówny. Przypowieści typu "Oscar...", czy "Zapasy z życiem" ( te ostatnie moim zdaniem wydane na szybko, na fali popularności, cienkie- i dosłownie i przenośnie) to rzeczywiście nie za bardzo, nie tędy droga rzekłabym. Natomiast "Przypadki Adolfa H." (czyli alternatywne życie Hitlera), czy opowiadania z tomu "Trucicielka" - całkiem całkiem. W końcu na piękne oczy nagrody Gouncourtów nie dają ;-)
Przede mną "Kobieta w lustrze", ciekawa jestem co tym razem zaserwował EES.
A, i trzeba uważać na zbiory opowiadań- wydawcy mieszają je i czasem myślimy , ze coś nowego, a tu parę kawałków stąd, parę stamtąd...
Pozdrawiam ;-)
Dzięki za wyczerpujący komentarz - będę musiała zwrócić uwagę na jego opowiadania, może coś mnie zaskoczy.
Usuń