Ogłoszenia matrymonialne z "Kurjera Warszawskiego" z roku 1890.
Wdowa w wieku kobiet Balzaca wyszłaby za mąż za człowieka poważnego, wykształconego i ze stanowiskiem, gdyby się znalazł taki. Jest nie ładna i nie brzydka, inteligentna i dystyngowana, a wykształcenie umie pogodzić z praktyczną stroną życia, bez obowiązków lecz i bez wiana.
Poważne. Młody człowiek lat 25, zamożny obywatel ziemski z gub. zach. Dla braku odpowiednich stosunków w Warszawie, pragnie zawiązać poważną korespondencję w celach matrymonialnych z młodą osobą do lat 20, usposobienia łagodnego, ze średnim wykształceniem, zamiłowaną w życiu wiejskim i posiadającą fortunę do 15 000 rs. w gotówce.
I wisienka na torcie:
Znudzony nieustannemi nagabywaniami ze strony moich wierzycieli oraz doprowadzony do rozpaczy restauracyjnymi fryturami, pragnę wstąpić w związek małżeński z osobą, któraby od tych plag egipskich uwolnić mnie chciała. Mam lat 31, awanturnik, birbant i hulaka. Po ożenieniu na pewno się ustatkuję. Zdrowie dobre. Od przyszłej żony wymagam głównie dwóch rzeczy: wykształcenia, gdyż w szablonowej gąsce nie mógłbym się rozmiłować, i minimum 15 000 rs. posagu, potrzebnych do uregulowania moich interesów. Bezpieczeństwo dla posagu wskażę później. Fotografja niepotrzebna, gdyż uroda z sympatyczną powierzchownością nie zawsze chodzi w parze. Osoba nie zrażona moją otwartością, która zechciałaby nawiązać ze mną korespondencję celem bliższego poznania oraz omówienia warunków, raczy nadesłać list poste-restante pod adresem.
Znalezione w książce Agnieszki Lisak "Miłość, kobieta i małżeństwo w XIX wieku" (Wyd. Bellona, Warszawa 2009)
Dobre, dobre :) Fotografia niepotrzebna, bo to już dziadowie nasi znali siłę retuszu. Ba, jeszcze przed erą fotografii, niejedno książątko otwierało buźkę ze zdziwienia, gdy w alkowie (w czasie ślubu szlachetną główkę chronił gęsty welon), znajdowało, miast nadobnego dziewczęcia z portretu ślubnego, jaki tatko panny młodej za ciężkie pieniądze obstalował i przesłał na ręce młodego, jakowąś potworę. Nic dziwnego, że piękne i obdarzone atrybutami kobiecości karczmarki, prowadzące swój biznes w odległości dwóch stajań od dworu, cieszyły się wówczas taką popularnością błękitnokrwistych :P
OdpowiedzUsuńNawet królowie bywali zaskoczeni różnicą między fizjonomią na obrazie, a tą pod welonem.;(
UsuńMnie w tych I innych) ogłoszeniach zaskakuje bezceremonialne wspominanie o posagu. No, jak to tak: prosto z mostu o pieniądzach?;)))
Romantyczne wyobrażenie o międzywojniu stępiło fakt, że małżeństwa to był najczęściej czysty deal dla jednej albo drugiej strony. Albo zięć dawał kasę za piękno i ratował ojczulka od bankructwa w zamian otrzymując posągową piękność do pokazywania na salonach, albo teść wykładał szczodre wiano, żeby tylko pozbyć się garbatej i kłótliwej szantrapy, zwanej przy obcych ukochaną córeczką. :P
UsuńTe ogłoszenia są z końca XIX wieku, ale to i tak niewiele zmienia - taki "handel wymienny" miał miejsce wcześniej i później.;( Młodopolscy artyści nadali nieco inny ton sprawie. Swoją drogą, czego to artyści nie wymyślą.;)
UsuńMiłość romantyczna i bezposagowa to raczej wynalazek świeżej daty, nie ma się co dziwić i oburzać:P Poza tym, jak z góry wiadomo, jaki posag, to można się zaangażować, albo nie, a nie potem przezywać niemiłe niespodzianki po ślubie:D
UsuńJednakowoż obecnie pojawiły się intercyzy, i to nie tylko wśród majętnych.;)Czyli kwestie finansowe nadal są istotne, często słyszę o wygórowanych oczekiwaniach 20-latek.
UsuńBo czasy rewolucji seksualnej i hipisowskiego idealizmu przeminęły:P Znowu mamy kapitalizm w jego najbardziej ponurych przejawach:)
UsuńNa pewno. Poza tym młody człowiek ma to do siebie, że jest niecierpliwy i chciałby mieć wszystko JUŻ. Dorabiać się malucha przez X lat? Niedoczekanie!;)
UsuńNo i masz rozwiązanie: lepiej znaleźć posażną:)
UsuńO ileż łatwiej poślubić jakieś 300, no powiedzmy 500 tys. A że jako gratis jest jakieś charakterne brzydactwo? Furda!
UsuńJa tam nie wiem, czy tak łatwo znaleźć brzydkie 300 tysięcy:P Pewnie nawet szpetnych 100 tysięcy trzeba się nieźle naszukać:D
UsuńMożna założyć portal matrymonialny "Posażna.com.pl"
UsuńZnaleźć szpetne 30 tys. byłoby trudno - Polacy ponoć nie oszczędzają.;( A tu jeszcze trzeba na emeryturę odkładać.
UsuńA ja podczytują w międzyczasie Płaszcz i mi się taki cytat nawinął: "Włosy mi stają na głowie, bo mi koniecznie potrzeba bogatego przyjaciela jak to bywa w kabale, który by mi dawał pieniądze i czekał cierpliwie aż ze mnie co będzie – Cóż, kiedy właśnie jest przeciwnie – wszyscy czekają aże ze mnie co będzie, potem dopiero może by mi dali, ale potem to ja nie będę potrzebować, a teraz mogę takiej kryzys nie przetrzymać – –
UsuńI jak tu nie zazdrościć lada durniowi co ma na wszystkie potrzeby i niewiele jest wart." Nie pomyślał Wyspiański o ożenku?? :)
Stachu chyba miał oparcie finansowe w ciotce, po co sobie zaraz jakąś marudę na kark sprowadzać.
UsuńMałżeństwo to śmierć dla artysty:P
UsuńSądząc z pozostałej części listu, ciotka skąpiła okrutnie, bo i o wierzycielach w nim mowa, i o pożyczce (jakby się dało). :)
UsuńW przypadku Wyspiańskiego to się chyba dość szybko sprawdziło.;( Co prawda z innych powodów.
Usuń@ Bazyl
UsuńToż to trzeba mieć anielską cierpliwość, żeby fanaberie artysty znosić tak długo.;(
No ale już wtedy miał żonę, a ona go starannie pielęgnowała. Aczkolwiek dziwne poglądy na małżeństwo mu pozostały: http://zacofany-w-lekturze.blogspot.com/2011/01/nie-przeszkadzac-geniuszowi.html
Usuń@zwl
UsuńPodszedł do sprawy z wyrachowaniem, ale też dostrzegam w jego poglądach sporo racji. Niekorzystnej dla płci pięknej, fakt. Nie tylko artyści nie lubią ludzi mądrzejszych od siebie.;)
Teodora chyba była też skutecznym ochroniarzem męża podczas jego choroby.
Mimo licznych narowów Wyspiański to zdecydowanie mój ulubiony artysta ubiegłego wieku.;)
Jemu chyba nawet nie chodziło, że mogłaby być mądrzejsza od niego, ale że mogłaby mieć wobec niego jakieś intelektualne wymagania w rodzaju rozmów o Kancie podczas kolacji:PP A on chciał po prostu zjeść i wrócić do malowania.
UsuńFakt, a przecież panienki w jego czasach były coraz bardziej spragnione wiedzy i samo mereżkowanie im nie wystarczało. Zmora.;)
UsuńZnosił prostą chłopkę, być może zniósłby prawdziwą intelektualistkę, szczególnie gdyby dobrze gotowała i nie zawracała głowy, ale gęś z pretensjami doprowadziłaby go chyba do szału:P "Stasiu, a może być podwyższył cenę za portret, bo kapelusze podrożały i wybieram się do wód. I może przestań domalowywać wszędzie te chochoły, bo pani profesorowa mówiła, że jej do salonu nie pasują".
UsuńAlbo:
Usuń"Stasieńku, a może przerobiłbyś "Wesele" na wodewil, nijak tu nie znać "wesela", od tych zjaw skóra cierpnie. No i czy ta "Warszawianka" nie mogłaby być o urodziwej pannicy na wydaniu? Stachu, pomyśl jeszcze."
Albo: "Jak on tam mówi 'ręce myć, szmaty prać', to nie mógłbyś dopisać 'mydłem Biały Jeleń'? Fabrykant zapłaci":D
UsuńO tak, kobiety często dostrzegają wiele możliwości poprawienia stanu rzeczy - czy to wygląd wybranka, czy to jego dokonania, czy wreszcie - jego pensja.;)
UsuńTylko dziwne, że zazwyczaj wymaga to porzucenia przez wybranka własnych ideałów i przyzwyczajeń:P
UsuńTak, to są zazwyczaj radykalne usprawnienia.;)
UsuńA ja naiwnie sądziłem, że bezpośredniość w relacjach damsko-męskich jest wytworem XXI wieku :-) o tempora, o mores! :-)
OdpowiedzUsuńPrawda?;) Jak to ktoś powiedział: wszystko już było, tylko nam zdarza się po raz pierwszy.
UsuńDobre, dobre, owszem. I jaka szczerość! Już za to punkt się należy ;-)
OdpowiedzUsuńMnie zastanawia, ile kobiet odpowiedziało na ogłoszenie birbanta.;)
UsuńAniu, o to to! Dokładnie o tym samym pomyślałam! :-) Chwali mu się szczerość jak na spowiedzi - nie kręcił, tylko prosto z mostu powiedział, jak jest. Obietnica ustatkowania się po ślubie rozczulająca ;-). Urocze ogłoszenie! :-D
UsuńZnając ciągoty kobiet do "zbawiania" mężczyzn, myślę, że mogło znaleźć się kilka odważnych.;)Wszak po ożenku kawaler miał się ustatkować.;)
Usuńale się uśmiałam z tego ostatniego ogłoszenia :))) Świetne!
OdpowiedzUsuńKawaler szczery aż do bólu.;)
Usuń