środa, 11 lipca 2012

Dziecię Boże

Po skończeniu "Dziecięcia bożego" pomyślałam sobie: dobra rzecz. Oszczędny styl, umiejętnie zbudowana niepokojąca atmosfera i bohater, o którym mało wiadomo. Wyłania się z krzaków na pierwszych stronach powieści i właściwie do końca pozostanie człowiekiem znikąd. Będzie irytować, z czasem zacznie intrygować i wreszcie - wprawiać w konsternację. Lester Ballard to zagadkowa, a zarazem odrażająca postać. Stroni od ludzi, żyje w podłych warunkach, nie zajmuje się żadną konkretną pracą. Taki sobie "nikt" o zaburzonej psychice - w drogę lepiej mu nie wchodzić, bo jest nieprzewidywalny.


Spodobał mi się bohater McCarthy'ego. Surowe, wiejskie klimaty Ameryki również. Jeszcze bardziej spodobała mi się nieokreśloność miejsca i czasu. Minęło kilka tygodni, emocje po lekturze stępiały i nagle powieść wydała mi się mało głęboka. Niby można tu snuć rozważania o naturze zła, ale dyskutować, spierać się? Nie za bardzo jest o co. I chyba tego właśnie zabrakło mi w "Dziecięciu bożym". Autor zaserwował mi serię świetnych obrazków (bardzo filmowych zresztą), dzięki czemu przyjemnie spędziłam dwa wieczory i tyle. Wciąż nie dostrzegam geniuszu McCarthy'ego, o którym często czytam, ale może jeszcze kiedyś mnie olśni.

______________________________________________________________________________

Cormac McCarthy "Dziecię Boże" przeł. Anna Kołyszko, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009
______________________________________________________________________________

14 komentarzy:

  1. "Dziecię boże" stoi już jakiś czas na mojej półce i nie mogę się zabrać za czytanie. Przeczytałam "Strażnika sadu" jako pierwszego i pomyślałam sobie: "OK, nawet ciekawe", potem sięgnęłam po "Drogę", która mnie ujęła, ale "W ciemność" już nie. Srogi, ponury i niemal beznadziejny świat maluje McCarthy w swych książkach, a bohaterowie niemal przerażają. Odbierają mi one radość z życia na jakiś czas i nie mogę powiedzieć, ze czytam je z przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to - ponury klimat pojawia się chyba we wszystkich jego książkach (wnioskuję z recenzji) i trąci to już monotematycznością. Podobno w "Suttree" pojawia się humor, więc może następnym razem wybór padnie na tę powieść.
      "Strażnika sadu" odradzasz?

      Usuń
    2. Nie, nie odradzam. "Strażnik sadu" to jego pierwsza powieść i nie jest jeszcze tak mroczna i dołująca jak następne, ma coś w sobie, ale nie powala na kolana IMO. Tak sobie myślę, ze ja chyba do końca nie rozumiem książek McCarthy'ego. Nie łapię tych niedoslownosci, a cala ta mroczna otoczka sprawia, ze często nawet nie mam ochoty się aż tak bardzo zagłębiać. "W ciemność" wprawiła mnie w taki niepokój, ze wręcz nie mogłam się doczekać ostatniej strony.
      Nad "Suttree" ciągle się zastanawiam. Nie mieszkam w Polsce, wiec musiałabym ja kupić, a wolałabym chyba wypożyczyć, a nie mam takiej możliwości. Na polce czeka jeszcze "Krwawy południk", wiec chyba najpierw przeczytam to, co mam, a potem podejmę decyzje.
      Kusza mnie jeszcze "Racze konie", które wolałabym przeczytać zanim zobaczę ekranizacje.

      Wybacz brak polskich liter, ale nie mam mozliwosci przelaczyc na polska klawiature.

      Usuń
    3. Mnie się wydaje, że za tym mrokiem aż tak wiele się nie kryje.;) Bardziej zastanawia mnie pisanie wciąż o tym samym i chyba nawet w ten sam sposób. McCarthy'ego porównuje się do Faulknera, a moim zdaniem ten drugi jest o wiele głębszy. Bo przecież klimat grozy to nie wszystko.;)
      Mam nadzieję, że napiszesz o McCarthy'm na swoim blogu?
      na brak znaków polskich nie zwracam uwagi, nie ma się czym przejmować.;)

      Usuń
  2. Czytałam do tej pory tylko "Drogę" i bardzo mi się podobała. Od jakiegoś czasu chciałam przeczytać jakąś kolejną jego książkę, ale brałam do ręki różne tytuły i odkładałam nieprzekonana. Chyba "Dziecię Boże" było tym, czego szukałam :)
    A czy geniusz - nie wiem, ta jedyna książka którą znam zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie, ale nie posunęłabym się w tym zachwycie aż tak daleko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie trafiłam (po "Drodze) na "Dziecię boże".;) Dla mnie ta książka jest ilustracyjna, nie stawia pytań. Bo czy z chorym umysłem można dyskutować?
      Zgadza się - powieść robi wrażenie, obrazki długo pozostają w pamięci, u mnie niestety na tym się kończy.;(

      Usuń
    2. A, widzisz! A u mnie jednak postawiła, ale nie pytaj o szczegóły, bo to już jakiś czas temu :) - TUTAJ.

      Usuń
    3. Wreszcie ktoś zauroczony McCarthym.;) Przeczytałam notkę i zapytałam o Hioba - skojarzenie jak dla mnie dość luźne.

      Usuń
    4. A pisałem - nie pytaj o szczegóły :P Jeśli mam być szczery, nie pamiętam czemu bohater przypomniał mi Hioba :( A do zauroczenia McCarthym mi daleko, no, chyba że mowa o "Drodze", która naprawdę mną potrząsnęła.

      Usuń
    5. Domyślam się, że chodziło o nieszczęścia, które dotknęły Ballarda: samobójstwo ojca, utrata ziemi itp. W rzeczywistości to są pogłoski, czytelnik nie poznaje faktów. Niestety od Hioba różni go przede wszystkim brak wiary i moralności, dlatego nie mogę zgodzić się z takim porównaniem.

      Myślę, że każda pierwsza książka McCarthy'ego może potrząsnąć czytelnikiem.;) Jego pisarstwo robi duże wrażenie, ale za n-tym razem chyba już nuży.

      Usuń
    6. Hiob uniósł ciężar próby i otrzymał nagrodę, a Ballard, z tego co pamiętam - nie. To, że końcówka jest w obu historiach inna, nie zmienia faktu, że widziałem między dwoma panami podobieństwo :)
      PS. I dlatego, jak u większości piszących na jedno kopytko, należy dozować sobie ich utwory. Vide Pratchett :P

      Usuń
    7. Skoro widziałeś, niech tak zostanie.;)
      Chyba zapodam "Dziecię..." jako lekturę w lokalnym DKK, nie ma to jak konfrontacja opinii na żywo.

      Tak, dozowanie pisarzy piszących wiecznie tę samą książkę jest wskazane.;) Dla mnie taki był np. Remarque, dawne dzieje.

      Usuń
  3. ja to Cię podziwiam, że szukasz, ja przeczytałam tylko "W ciemność" i odechciało mi się poszukiwań. Brak mi głębi. Albo jej nie dostrzegam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szukałam, sama się do mnie pchała.;) Stała na półce w bibliotece, była jak na tego autora niedługa (ok. 200 stron), więc dałam jej szansę.

      Pocieszyłaś mnie - ja też nie znajduję tu głębi.

      Usuń