Każdy ma w sobie pestkę, każdy swoją. Jak owoc. Przylatują ptaki, przychodzi spustoszenie. Robak. Gnije to, co jest miąższem. Odpada. Ale pestkę trzeba uratować. Pestka musi zostać nietknięta. (...) Pestką jest to, w co nie przestajemy wierzyć. Co najgłębiej jest nami, pomimo wszystko. Pomimo zła w nas. Pomimo naszych odstępstw, mimo wszystkich srebrników, jakieśmy wzięli. Kradnę, kłamię, cudzołożę - ale nie zabiję; tysiąc kompromisów, a kiedyś jednego nie; za żadną cenę, nigdy. ("Pestka" Anka Kowalska)
Pytania do Was:
1. "Pestka" powstała blisko pół wieku temu. Jak Waszym zdaniem zniosła próbę czasu? Co ma do zaoferowania współczesnemu czytelnikowi?
2. Czy polubiliście główną bohaterkę?
3. Agata ma specyficzny pogląd na kwestię związków i małżeństwa, przy czym jest przeciwniczką rozwodów (Borys, Sabina). Jak to wytłumaczyć?
4. Po wyjściu zdrady na jaw Teresa mówi do męża: Ty ją porzuć, Borys. Nie będę nic mówiła, nic. Wychodź sobie z domu i w ogóle... Ale od niej odejdź. Proszę Cię. O to jedno cię proszę. Przecież ja rozumiem... Ale niech nie wiem. I niech to nie będzie ta. (rozdział 73). Dlaczego nie TA?
5. Oprócz związków damsko-męskich w powieści przedstawiona została także przyjaźń między kobietami. Co sądzicie o relacji Agaty i Sabiny?
6. Czy możecie wskazać książki o miłości, które zrobiły na Was największe wrażenie?
7. Miejsce na Wasze pytania
Zapraszam do dyskusji.
1. Wydaje mi się nieco zwietrzała głównie pod względem stylu - w każdym razie ja tego barokowego słowotoku znieść nie mogłem i gdyby nie to, że nawet dość często pojawiała się celna myśl albo obserwacja, to rzuciłbym tą powieścią wcześniej niż w połowie. Poza tym zwietrzałe są już poglądy Sabiny, która jawiła mi się jako osoba szalenie konserwatywna już chyba w tamtych czasach, a dziś w ogóle prawie jak zwolenniczka Radia Maryja. Dużo nowocześniej wypada Agata.
OdpowiedzUsuńMogę się tylko zgodzić z Twoją opinią.;) Wyjątkowo przeszkadzało mi powoływanie się na Pana Boga i moralność, ale domyślam się, że wolne związki w latach 60-tych siały zgorszenie.
UsuńMoże i siały, ale chyba nie do tego stopnia, żeby tak grzmieć jak Sabina. Ja ją podejrzewam, że może w pewnym momencie i w jakimś stopniu trochę Agacie zazdrościła tej swobody, bo sama już miała tego swojego nudnego męża, który jej wmawiał, że wie, co jest dla nich właściwe.
UsuńZazdrościła, nawet otwarcie o tym mówiła. Wydaje mi się to nawet naturalne, ludziom czasem podoba się to, na co nie mają odwagi, albo czego im z różnych powodów brakuje.
UsuńSabina grzmiała, ciekawe, co ją do tego upoważniało.;)
Własna wyższość moralna: w Boga wierzyła tak jak ksiądz katecheta uczył, męża miała, nie łajdaczyła się, matką Polką była - same zalety.
UsuńMimo wszystko przez chwilę zastanawiała się nad rozwodem. Poważny wyłom jak na taką religijną osobę.
UsuńDemoralizujący wpływ Agaty, podobało mi się, jak w którymś momencie wygarnęła Józefowi, że jest zwykłym płazem:P
UsuńNo, to JEST odważne. Przy całym swoim "narwaniu" Agata zaczęła mi się wydawać dość konsekwentna. Jej postępowanie wynikało z pewnych zasad, nie kaprysów. Zasady na pewno mogły wydawać się dziwne otoczeniu, ale miały sens.
UsuńOczywiście, Agata absolutnie nie była żadną kapryśnicą czy zepsutym dzieckiem. Pełna konsekwencja w braku zasad, przynajmniej tak by to nazwała Sabina:)
UsuńTrochę zwekslowaliście, ale ja wrócę do pierwszej odpowiedzi ZWL. Jak dla mnie, to nie tylko styl zwietrzał (czy on w ogóle kiedykolwiek był świeży? Niemożliwe!), ale i treść. Ja wiem, że wątek ona, on i ta trzecia jest i będzie wiecznie żywy, ale akurat te problemy, które tu wokół tego powstały, czy raczej ich otoczka, absolutnie nie przystają do obecnych realiów. Ten romans jest po prostu mocno niedzisiejszy. Wydaje mi się, że jeśli sięgnie po tę książkę obecny 20-latek, to oszaleje ze zdziwienia i z nicnierozumienia. No, a przede wszystkim - nie ma szans, nie da rady tego przeczytać. Chodzi mi głównie o to, że te realia (świat bez komórek, sms-ów, emaili) oraz ówczesna, przynajmniej pozorna, moralność (rozwód? Rany boskie, nigdy w życiu!) są absolutnie retro. Ten świat już nie wróci. A romans, trójkąt miłosny we współczesnym świecie to zupełnie inne tempo, zupełnie inne problemy.
UsuńAle zwróć uwagę, że niedzisiejsza jest Sabina i jej poglądy, a nie romans Agaty i Borysa - oboje rzucają się w niego chyba zupełnie tak, jak ludzie rzucają się w takie romanse dziś. Tyle że faktycznie maile by im sporo ułatwiły. Osobiście znam pary albo o takich słyszałem, dla których rozwód jest nie do pomyślenia, mimo że jedna ze stron ma już nową rodzinę niemalże. Oczywiście, częściowo ta niezgoda na rozwód to szykana i złośliwość, a nie przekonanie o trwałości więzów, ale jednak.
UsuńA co do stylu: to zdaje się, że był modny, mnie się to kojarzy trochę z lit. latynoamerykańską, takie monologowanie przez pińćset stron, albo z jakimiś awangardami francuskimi. Omijam szerokim łukiem, szczególnie jak autor ma wstręt do przecinków:D
Sabina owszem, niedzisiejsza, choć też nie do końca. Wszystko zależy od tego, w jakich środowiskach się będziemy obracać. Niekoniecznie trzeba celować tu w Radio Maryja, pewnie wystarczy zajrzeć na jakąś wieś 50 km za dużym miastem. Mam jednak wrażenie, że bardziej niedzisiejsza jest Agata. Która dziś popełni samobójstwo, żeby chronić niewinne dzieci kochanka? Współczesna Agata wygłosiłaby monolog o swoim (i Borysa oczywiście) prawie do szczęścia, po czym żyliby. Krótko i burzliwie. Bez ślubu, to i bez rozwodu. Może by nawet dała jakiś wywiad do Vivy?
UsuńWidzę, że nieznajomość finału może mi zaburzać ogląd sytuacji:) Jakby Agata była celebrytką, to może by i codziennie miała ustawkę z paparazzi dla Pudelka, ale raczej nie była. Ją ta cała sytuacja uwierała, bardzo dobre były fragmenty o tym, ile ciosów musiała znieść, żeby móc ciągnąć romans z B., ile upokorzeń, drobnych i grubszych - to mogło ją pchnąć do samobójstwa, ja tu nie widzę nic nietypowego. Chyba że znienacka pojawia się jakieś inne wyjaśnienie - o co chodziło z tymi dziećmi?
UsuńJa o tej Vivie (może być i Pudelek), to właśnie dlatego, że jakoś nie widzę obecnie takich tych trzecich, które mają coś w rodzaju wyrzutów sumienia, jak Agata. Dlatego uważam, że jest niedzisiejsza.
UsuńA dzieci się pojawiły tak pod koniec (jak zwykle zbiorczo, jako masa bliźniacza), bo okazało się, że Agata dłużej nie może udawać, że Borys ich nie ma i coraz częściej wchodziły jej w kadr. I o ile Teresa jej nie ruszała, to biedne dziatki, opuszczone przez tatusia i pozostawione na pastwę matki-co-to-nawet-kartofli-nie-umie-ugotować, okazały się jej kroplą, co wydrążyła skałę i bum!
No i patrz, Anno Kowalska, przepraszam! Pestką się jej dzieci okazały, pestką, a nie kroplą! No jak mogłam, przepraszam raz jeszcze!
UsuńNo nie, to o poddanie się wizji biednych dzieci bym jednak Agaty nie podejrzewał.
UsuńWrócę jeszcze do Sabiny - ta postać akurat w filmie Jandy miała dobre usprawiedliwienie, była bodajże z sierocińca katolickiego, dla mnie to uwiarygodniło jej poglądy.
Usuń@ momarta
Czytasz w moich myślach w kwestii sms-ów itp.;) Ten romans dzisiaj wyglądałby zupełnie inaczej. Zgodzę się też, że czasy na tyle się zmieniły, że rozterki Agaty mogą wydawać się śmieszne. A jej końcowa decyzja - rodem z ckliwego melodramatu.
@ zwl
Mnie się wydaje, że Borys nie rzucał się w ten romans. Nie szukał przygód, raczej skorzystał z okazji.
No owszem, dlatego niżej marudzę, że on taki mało wyrazisty i bezwolny, baby mu po głowie jeżdżą:)
UsuńJeżdżą, jeżdżą. A on spokojnie naprawia żelazko itp.
UsuńMoże otoczył się woalem melancholii, jak ojciec Borejko:P
Usuńojciec Borejko to przynajmniej trochę charakteru miał ;)
Usuńchociaż żelazka by pewnie nie naprawił, zacytowałby tylko Marka Aureliusza ;)
Nie obrażaj ojca Borejko, z łaski swojej :)
UsuńU niego ten woal był szlachetny; u Borysa lekko głupawy...
Cofam ojca Borejko. Borys otoczył się woalem melancholii. Pewnie w dzisiejszych czasach spędzałby czas wolny na czatach i blogach:P
UsuńCzy tylko mnie wydaje się, że Borys Agacie do pięt nie dorastał pod żadnym względem?
@ zwl
UsuńZgadzam się, nie dorastał. Ona wręcz wprowadziła go w życie, pokazał mu różne jego smaki. Borysowi właściwie brakuje inwencji (chyba wyżywał się w projektach;)), gdzie go popchną, tam pójdzie.
Nie wydaje mi się, żeby znienacka nijaki gość stawał się Le Corbusiere'em przy desce kreślarskiej.
UsuńBo on chyba był od czego innego. Nic tylko przyjmował interesantów, a nie tworzył. Swoją drogą, ciekawe - w książce było w ogóle o tym, gdzie oni pracują? Bo ja jakoś też ich usadowiłam w biurze projektowym, czy u innych architektów, ale jak się skupię, to wcale pewna nie jestem...
Usuń@ momarta
UsuńArchitekci, jak najbardziej. Tak, Borys przyjmował interesantów, chyba za bardzo zasugerowałam się filmem.;)
2. Właściwie nie wiem, czy polubiłem kogokolwiek. Agatę obserwowałem jak egzotyczne zwierzątko, jakim była zdaniem Sabiny. Czyli można o takiej pani poczytać, ale w realnym życiu chyba byłaby dość nieznośna, mimo swojego wdzięku.
OdpowiedzUsuńWe mnie tylko jedna osoba wzbudziła sympatię - matka Borysa. Postać tak marginalna, że nie wiem, czy wypada ją wspominać.;)
UsuńTak, Agata była na pewno egzotyczna i taka byłaby wg mnie w dzisiejszych realiach. Trudno chyba z nią się nawet przyjaźnić, a co dopiero mówić o długotrwałym związku. Z czasem zaczęłam ją jednak rozumieć i współczuć.
Normalnie przez chwilę miałem wrażenie, że nie czytałem fragmentu, w którym pojawia się matka Borysa:)) Ale matka Agaty chyba też nieźle wypadała, tyle że o niej parę zdań zaledwie. Agata w dzisiejszych realiach musiałaby się bardziej postarać, żeby szokować, same tylko szpilki by jej nie wystarczyły:P
UsuńMatka Borysa umiała postępować z synową, przejrzała syna i była taktowna. Mogła grzmieć, a tego nie zrobiła. Toi mi się podobało.
UsuńMatka Agaty z kolei była b. tolerancyjna wobec wybryków córki.
Baraszkowanie w trawie na Agrykoli to mimo wszystko dość odważne.;)
Może Agrykola wtedy była dziksza niż teraz:) Zaraz baraszkowanie, jakieś niewinne pieszczoty, chyba że nie przejrzałem aluzji:P
UsuńNa pewno była dziksza. Ale też pamiętam z pewnego serialu, jak to stróż gonił w parku całującą się parę.;)
UsuńZnaczy, że wtedy parki w parku nie były rzadkością - wiadomo, trudności lokalowe:)
UsuńWątek pożyczania od znajomych mieszkania na popołudnie (nie mówię o akademikach) dość często pojawia się w kinematografii polskiej doby PRL-u. To musiało być frustrujące.
UsuńChyba Hłasko to pierwszy opisał:)
UsuńZgadza się - Pierwszy krok w chmurach.
Usuń6. Czy ja w ogóle czytałem coś tylko o miłości? Zawsze miłość była częścią jakiejś szerszej fabuły chyba. Ale na mój gust to historia miłosna ma mieć happy end i jeśli to miłość z przeszkodami, to mają być głównie zewnętrzne, typu rozdzieliła ich wojna, a nie jakieś rozdrapy wewnętrzne:) Znaczy wątek romansowy w stylu Nad Niemnem lubię najbardziej:D Albo Trędowatą:)
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że dobra historia miłosna musi kończyć się nieszczęśliwie.;( Np. Anna Karenina.
UsuńNo to Trędowata się kończy nieszczęśliwie:)
UsuńZnakiem tego muszę przeczytać.;)
UsuńKlubowo, klubowo:PP
UsuńAlbo nie, bo znowu będzie na mnie:P
UsuńNa szczęście jest za gruba, odpada w przedbiegach.;) Ale sama zajrzę.
UsuńZajrzyj, tylko jak się zapłaczesz/zachichoczesz na śmierć, to ja umywam ręce:)
UsuńUmrzeć ze śmiechu nad książką to raczej dość miła forma zejścia.;)
UsuńNo to czytaj, czytaj:)
Usuń5. Moim zdaniem to taki standardowy schemat piękna i brzydula. Piękna ma się komu pozwierzać po swoich szaleństwach, a brzydka pławi się w egzotyce i bez łamania swoich standardów moralnych pławi się w niemoralności:))
OdpowiedzUsuńSerio myślisz, że Sabina była brzydka?;)
UsuńMnie się ta przyjaźń spodobała, bo stereotyp jest taki, że panie współczują biednej koleżance i razem biadolą. Tu nie - Sabina była szczera (pal licho jej zasady) i nie wahała się zaznaczyć swojego zdania. To nie jest częste wśród tzw. psiapsiółek.
Jak jedna była piękna, to druga brzydka, chociaż w realu mogła być ładna. Sabina, zdaje się, była po prostu mniej efektowna. Ale pomijając to, faktycznie, ładnie się przyjaźniły, zupełnie inaczej niż te wszystkie panie w Brydżet Dżonsach:)
UsuńSabina była chyba typem szarej myszki, może m.in. dlatego zaprzyjaźniła się z Agatą - dla mnie rajskim ptakiem.;)
UsuńWłaśnie. Poza tym były tak różne i prowadziły tak odmienne życie, że nie pojawiał się element rywalizacji typu: mój mąż więcej zarabia, a moje dzieci lepiej się uczą.
UsuńA jednak Sabina w pewnym momencie poczuła zazdrość o syna. Okazało się, że Agata potrafi się nim pięknie zajmować.
UsuńJa to odebrałem raczej jako ulgę, że dziecko nie stanie między przyjaciółkami.
UsuńA ja nie wiem, czy to co je obie łączyło, można było nazywać przyjaźnią. To raczej było takie pasożytowanie Sabiny na Agacie. Ona przecież nic o niej nie wiedziała, tak naprawdę. I niczego jej z siebie nie dawała (vide: scena na dworcu - tu autorka zatroszczyła się o tych głupszych czytelników, w razie gdyby sami nie zauważyli tego, co mieli zauważyć).
UsuńSabina pasożytowała na Agacie? Ewentualnie chyba zaspokajała u niej głód dreszczyku emocji. Mnie to jednak wygląda na przyjaźń, mimo tych niedomówień i niedopowiedzeń.
UsuńJa myślę, że powinieneś się przemóc i doczytać tę drugą połowę. Z początku to faktycznie tak nie wyglądało, ale potem moim zdaniem relacje były całkiem jednostronne. Agata była potrzebna, by zająć się dzieckiem, by pomóc w beznadziejnie trudnej sytuacji. Odwrotnie to nie działało.
UsuńA widzisz. Nie, jednak chyba nie mam ochoty kończyć.
Usuń@ momarta
UsuńMnie się wydaje, że jednak Sabina nie pasożytowała na Agacie. Widzę sprawę jak ZWL, dla Agaty była to przecież najbliższa osoba. W końcu do byle kogo nie przychodzi się oblać indeksu.;)
@ zwl
Uprasza się o doczytanie książki.;)
Chyba wybiłem się z rytmu i już znam zakończenie, zresztą od jakiegoś czasu było mi znane:P Teraz odreagowuję nad krwawymi wspomnieniami wojennymi:D
UsuńAniu, wszystko zależy od tego, jak się pojmuje przyjaźń. Fakt, Agata nie miała chyba nikogo bliższego - poza mamą i Wołgą. I Borysem, oczywiście. Ale ona chyba była jakaś taka masochistyczna - przynajmniej od kiedy związała się z Borysem - i może dlatego zbliżyła się do Sabiny?
UsuńO tak, współpraca Sabiny z Borysem na pewno była tu Agacie na rękę. Tu mnie dziwi, że Sabina przez dwa (trzy?) lata nie wiedziała o romansie, czy też raczej udawała, że go nie widzi. Kobieta? Przyjaciółka? I nic nie zauważyła?
UsuńNo właśnie. Bo to zła przyjaciółka była :P
Usuń@ momarta
UsuńWyszło na to, że sama sobie zaprzeczyłam.;) Będę jednak bronić tej przyjaźni. Na obronę Sabiny dodam jeszcze, że świeże małżonki mają mało czasu dla przyjaciółek, zafascynowane są głównie nowym życiem, więc może dlatego ta relacja wydała Ci się nierówna?
Jak się ma na składzie świeżego męża i zupełnie świeżego dzidziusia, to chyba nie w głowie się ma romanse przyjaciółek:)
UsuńAniu, ostatnia uwaga wielce trafna. Oceniając rzecz z tej perspektywy, to sama byłam kilka razy taką Sabiną... Pytanie tylko, czy to wtedy jest przyjaźń?
UsuńZWL: a ty jak zwykle pozbawiasz nasze uwagi patosu.
UsuńI chwała Ci za to! :)
@Momarta: myślę, że jak możesz się u kogoś rozwalić na tapczanie i tak po prostu poleżeć, nic nie mówiąc, to to jest przyjaźń:)
Usuń@Momarta: bo Wy to tak zaraz o pryncypiach i psychologii. A jak człowiek ma płaczącego w kółko dzidziusia na składzie, to ma w nosie wszystkie romanse przyjaciółek i chciałby się po prostu wreszcie wyspać:)
UsuńMoże tak, ale osobiście jestem obecnie już chyba blisko przyjaźni z osobą, która mając płaczącego dzidziusia, potrafiła rzucić wszystko (poza dzidziusiem) w cholerę po to, żeby pomóc przyjaciółce w faktycznej potrzebie. Więc można. I nie jest to Matka Teresa z Kalkuty. Może dlatego, mając ją przed oczyma, jestem taka krytyczna?
UsuńA ten tapczan - jak ja do tego tęsknię...
@ momarta
UsuńNa szczęście role z czasem się odwróciły, to Sabina musiała słuchać o romansie przyjaciółki.
@ zwl
Takie niekrępujące milczenie świadczy wg mnie o b. dobrej zażyłości obu stron, celna uwaga.
Pytanie, czy Agata (jako prawdziwa przyjaciółka) absorbowałaby matkę karmiącą swoimi sprawami.
Usuń@ zwl
UsuńFakt, miała wyczucie. Nawet w stosunku do Józefa hamowała się ze swoimi opiniami.
Ale jak już mu wygarnęła, to klękajcie narody:) Jeden z lepszych momentów.
UsuńA ich rozmowa, a raczej przesłuchanie Agaty przez Józefa? Też ciekawie rozegrana.
UsuńOwszem. Jakoś za rzadko Agata mówiła swoim głosem.
UsuńDo poetów/poetek pasuje mi introwertyczność.;) Z drugiej strony Agata łamała wiele stereotypów.
Usuń7. To ja się zapytam o rzecz, która mi tę książkę zepsuła: czy Wam też przeszkadzał rozdźwięk między tym, co wiemy o narratorce a tym, w jaki sposób przedstawia historię?
OdpowiedzUsuńMasz na myśli działalność polityczną Kowalskiej? Czy fakt, że studiowała polonistykę?;)
UsuńGdzieś czytałam, że "Pestka" była w pewnym stopniu oparta na własnych przeżyciach autorki i mnie to wystarcza za usprawiedliwienie ew. krytyki samej fabuły (która dla mnie jest wiarygodna). Biorąc pod uwagę "Folklor..." Kowalskiej (który znam głównie z recenzji) rozdźwięk jest, i to spory.
Nie, nie. Chodzi mi o to, że Sabina jest co prawda inteligentna, ale opowiada tę historię jakby była poetką, filozofką i psychoanalityczką w jednym. Zupełnie mi ten styl do niej nie pasował, ona by raczej snuła przaśną opowieść w stylu z "Kobiety i życia". Fabuły się nie czepiam. A Folklor faktycznie jest krańcowo odmienny, być może też stąd moje częściowe rozczarowanie.
UsuńAaaa, o to idzie. Zgadzam się, pomysł nie do końca dobry. Sabina okazała się na dodatek osobą wszystkowiedzącą, co nie było nawet możliwe. Z pamiętnika pewnych drobiazgów nie byłaby w stanie wywnioskować. Ja nawet zaczęłam wątpić, czy książka była aż tak popularna, bo przecież to nie jest łatwa lektura.
UsuńTo mogła być tzw. modna lektura, z którą wypada się pokazać w kawiarni. Coś jak Gra w klasy - patrzcie, jak już czytam romans, to z najwyższej półki:)) Ja mam piąte wydanie z 1970 roku - nakład 20 tys., poprzednie pewnie po tyle samo - ktoś to kupował. Mam wrażenie, że część czytelników przelatywała psychoanalizy, szukając "momentów" i fabuły.
UsuńJa pamiętam, że kiedy byłam w liceum (a było to jakieś 20 lat temu), to wtedy co niektórzy "Pestkę" czytywali (a przynajmniej tak mówili) i bardzo się z tego powodu czuli dumni i dorośli. Czemu, nie rozumiem. "Momentów" jakoś tam nie dostrzegłam, no chyba że chodzi o samą atmosferę zakazanej miłości i seksu, tfu, pozamałżeńskiego?
UsuńZWL: odnośnie rozdźwięku - w pełni się zgadzam. Dopiero sama końcówka nieco go usunęła. Mam wrażenie, że w Sabinie wtedy jakby coś "pękło"; przynajmniej na tyle, że przestała się bać własnego męża. Wcześniej to jakaś makabra była. Ale z drugiej strony, w końcu ona opisywała zdarzenia już jako ta "nowa" Sabina, która już przeżyła to wszystko, o czym my mieliśmy się dopiero dowiedzieć, więc z naszej perspektywy rozdźwięk miał prawo istnieć. Tak czy siak, niezbyt się to autorce udało, dla mnie też był to jeden z wielu irytujących elementów.
UsuńNie dotarłem do końca, więc ten przełom u Sabiny mnie ominął. Ja po części miałem wrażenie, że Sabina mówi tak, jak mogłaby mówić Agata, jakby czytała ten jej mityczny dziennik - postawiłbym tandetną tezę, że Agata wcieliła się w Sabinę i mówi jej ustami o sobie.
UsuńMomarta: przyznasz, że momentami atmosfera jest gęsta, na dodatek sceny erotyczne całkiem całkiem.
UsuńZWL: sorry, ale najwyraźniej przysypialiśmy w różnych momentach. Sceny erotyczne???? Atmosfera, owszem, niekiedy gęstniała, ale i tak jak na tak zakazany romans grzeczne to było strasznie.
UsuńNiewykluczone:P No jakieś tam spotkania ust i całowanie rąk i nóg było. Może to nie wyrazistość markiza de Sade, ale jednak mnie się erotycznie kojarzyło:P
UsuńNo może i tak, ale na takie to ja chyba już za stara jestem. W liceum to może i mogło kręcić, ale teraz?
UsuńHardkorów się zachciewa?:PP
UsuńNo jakże, była gorąca scena seksu w mieszkaniu Agaty (swoją drogą: skąd ona je miała w tamtych czasach?), tyle że oddana półsłówkami. Na Agrykoli też się coś działo. Po prostu dzisiaj tego się w literaturze nie zauważa; jak nie ma słowa orgazm, znaczy się, że seksu nie było.;)
UsuńOpiekowała się mieszkaniem kogoś, kto wyjechał za granicę. O właśnie, czyli jednak sobie tego seksu nie wymyśliłem.
UsuńNo, niech będzie, że to ja jakaś taka dziwna jestem :) Aż wrócę do tej sceny w mieszkaniu. Coś mi świta, ale żeby od razu gorąco tam było?
UsuńByło gorąco, było.;)
Usuń@ zwl
UsuńA widzisz, to mi całkowicie umknęło.
@Momarta: no nie były to Ogrody seksu Mastertona, ale naprawdę jeden z lepszych momentów erotycznych w polskiej literaturze, jakie czytałem:)
UsuńUznajmy, że posypałam głowę popiołem...
UsuńOd dziś przekładam Kamasutrę z nocnej półki, na najbardziej tylny rząd w zakurzonej bibliotece!
eee tam, tak gorąco to w tym mieszkaniu nie było. ckliwie jedynie, to tak. ;)
UsuńNo to przynajmniej mamy jasność, kto lubi ostre sceny erotyczne w literaturze.;)
UsuńAniu, teraz wyszukaj do dyskusji klubowej niedługiego de Sade'a, to się koleżanki ucieszą:))
UsuńMogę robić za różową owcę, co mi tam. Ale winę zrzucam na moich dziadków, bo to u nich w gazecie pt. "Fikcje i Fakty" czytywałam w odcinkach "Wuja Oswalda", którego ostatnio zresztą nabyłam na allegro, płacząc rzewnymi łzami nad utraconą młodością :)
UsuńWuj Oswald rządzi, chociaż to żadna erotyka, tylko dość prostackie porno. Ale zabawne momentami. Też sobie zdobyłem niedawno i czeka na powtórkę:P
UsuńWidzę, że byłam w lesie - pierwsze słyszę o Wuju. A pamiętacie owczy pęd do Skiroławek?;)
UsuńPewnie:) Specjalnie będąc w ósmej klasie kupiłem rodzicom pod choinkę, żeby się dobrać nielegalnie do bestselleru. Ścisła czołówka na mojej liście rozczarowań czytelniczych:))
UsuńNiestety mnie to "szczęście" ominęło. Książka była nie do zdobycia, znałam tylko fragmenty. A kiedy stała się wreszcie dostępna, straciłam zainteresowanie (bo dorosłam;)).
UsuńMoże teraz jest właśnie dobry moment, nie będziesz nerwowo przekartkowywać opisów przyrody, żeby dojść do sedna sprawy:) Ale na mój gust to pretensjonalny wyprztyk jest.
UsuńAniu, mam to samo co Ty ze Skiroławkami. Co do wuja - pretensje do protoplastów; gdyby nie moi dziadkowie, w życiu bym teraz na to nie spojrzała!
Usuń@ zwl
UsuńWyprztyk, bo kiedyś wielkim wydarzeniem było zobaczyć w druku słowa uznane za niecenzuralne, a tych było chyba w Skiroławkach od groma.;)
@ momarta
Chyba się zainteresuję "Wujem Oswaldem".;)
A jakoś nie kojarzę, ale pewnie parłem do finałowej orgii:P A po Wuju Oswaldzie nie spodziewaj się wiele, chociaż oparty jest na ciekawym pomyśle:)
UsuńCiekawy pomysł - już mnie zaciekawiłeś.
UsuńBędę się asekurował: ciekawy, ale mało subtelny:P Hm, chyba zaraz odgrzebię tego Wuja, niech stracę:P
UsuńSpokojnie, na pewno nie stanie się naszą lekturą klubową.;)
Usuńja niestety nie dałam rady. intencje naprawdę miałam dobre, doszłam nawet do 120 strony, ale to tylko dlatego, że na początku dobrze się rozpędziłam. ale im dalej w las, tym gorzej. i nie chodzi o to, że historia była niewiarygodna, ja nie mogłam po prostu znieść tej stylistyki. kto tak opowiada? i jeszcze tak rozwlekle, przez trzy strony niemalże wałkuje jedno i to samo. doprawdy! nie wiem, może nie przyzwyczajona jestem do książek o miłości, ale jeszcze to 'moja malutka', 'moja pumo' mnie przeraźliwie drażniło. i mimo że nie odkładam książek w połowie, tę odłożyłam. co tam, odłożyłam, rzuciłam z hukiem. aż się okładka rozsypała (mentalnie oczywiście, książek raczej nie niszczę, szczególnie z biblioteki)
OdpowiedzUsuńmoże tak samo powinnam pić, jak narratorka, to by dało radę, nie wiem.
i głównej bohaterki też nie polubiłam, podobnie jak u Ciebie, Aniu, jedyną osobą, która wzbudziła moją sympatię, była matka Borysa.
No to widzę, że klub malkontentów powstał :) Mogę się przyłączyć? :)))
UsuńJa dałam radę, ale z trudem. Myślę, że po tej 120 stronie byłoby nieco lepiej, przynajmniej tak było u mnie - jakoś mi się fabuła rozkręciła, albo inaczej: dojrzałam wreszcie fabułę. Picie, tak, picie z pewnością by pomogło, ale ja na wakacjach z dziećmi byłam i nie mogłam, niestety...
Zapisuj się śmiało:) Mnie by picie nie pomogło, bo ten cały słowotok już kompletnie by mi się zmącił.
Usuń@ bezszmer
UsuńNiestety tak jest.;( Mnie puma i podobne odzywki też drażniły. Pomaga mi tylko to, że w chwili powstawania książki moja rodzicielka miała ok. 14 lat, więc to BYŁY inne czasy.;) Może nawet trudne do wyobrażenia.
Też polubiłaś matkę Borysa? No proszę. Miała kobieta klasę.
@ momarta
UsuńMnie też czytało się z trudem, ale jako sprawca zamieszania (przy podszepcie ZWL) nie miałam innego wyjścia.;)
Jaki tam podszept:P Ale przynajmniej taki fajny dym nam wyszedł, chyba jeszcze nie było tak krytykowanej książki w klubie:)
UsuńNie było, nawet o Kalamburkę tak się nie sprzeczaliśmy. Znaczy się: trzeba sięgać po książki z nadmiernym słowotokiem.;)
UsuńPrzy tym wszystkim wielce mnie interesuje, jak wyglądałaby inna powieść Kowalskiej. Przy okazji: czy zwróciliście uwagę na lektury Agaty? Była nawet mowa o "Sarence" Szabo.;)
Usuń"Sarenka" utkwiła mi w pamięci (i to zohydzanie głupoty Teresy przy okazji także). Poza tym na pewno jeszcze czytała Borysowi coś innego, ale co??? Zabyłam.
UsuńZ wcześniejszych wpisów ZWL wiem, że A. Kowalska popełniła coś jeszcze, ale nie jestem pewna, czy chcę sprawdzić co...
Borysowi przeczytała kiedyś "Alonkę" Antonowa (to chyba coś dla dzieci jest) oraz wspominano "Bal u hrabiego d'Orgel" Radigueta - rzecz o zdradzie małżeńskiej.;) No, ja to mam słabość do książek czytanych przez bohaterów książek i lubię, kiedy są to istniejące pozycje.;)
UsuńKowalska na pewno wydała poezję, a "Folklor..." to są bardziej reportaże, wielce chwalone ze względu na - uwaga! styl.;)
Czytali jeszcze Kuprina (chociaż w moim egz. jest Kurpin i nie wiem, czy to błąd drukarski, czy nie) - a Kuprin napisał powieść o domu publicznym.
UsuńCo do Kowalskiej: to ona sama siebie uważała za poetkę, Pestka to taki wypadek przy pracy. A Folklor jest znakomity, zupełnie inna maniera, tam nie ma ani jednego niepotrzebnego słowa.
O matko! Tu chyba spałam! Mi się wydawało, że to jakaś literatura niemiecka była...
UsuńAle ten dobór lektur tym bardziej potwierdza masochistyczne skłonności Agaty!
Jeszcze serię Nike kompletowała. Zresztą opis mieszkania Agaty i tych stosów książek to wypisz wymaluj kawalerka Kowalskiej:)
UsuńTak! Była mowa o serii Nike! Jak to panie z księgarni odkładały jej książki spod lady.;) I czyż można Agaty nie polubić za wydawanie prawie całej pensji na książki?;)))))
UsuńFakt, na serię Nike zwróciłam uwagę! I na odkładanie książek też (osobiście czerpałam profity z posiadania przez moją babcię zaprzyjaźnionego pana kierownika w Domu Książki). Gdyby "Pestkę" przeczytała moja tylko o cztery lata młodsza siostra, to nie miałaby pojęcia o co chodzi z tą Nike... Tym bardziej uważam, że to książka "z myszką"!
UsuńNie no, mam się czuć jak dinozaur, bo wiem, co to Nike i seria ceramowska? Co za czasy:P
Usuń@ zwl
UsuńSpokojnie, seria Nike ma się wciąż dobrze, ceramowska chyba mniej.
Nike ma się dobrze? Jakoś nie zauważyłem tłumów w tramwajach zaczytanych w tych tomikach:D Ceramowska zwiędła wieki temu, na szczęście mam pokaźne zapasy.
UsuńNiech będzie, że mierzę własną miarą - dzisiaj kupiłam w promocji w merlinie Tabucchiego.;) A dziwne, że w tramwajach nie widać, format idealny do ręki i torebki.
UsuńCeramowska to chyba jednak bardziej hermetyczna była... A Nike - wydaje mi się, że to co było wydawane, nadal się czyta. Czy w tym, czy w innym wydaniu... (choć z tego co pamiętam, to chyba szyta była, nie klejona, więc powinna przetrwać)
UsuńNie tyle bardziej hermetyczna, co po prostu dla zainteresowanych historią. Ale i tak kilka pozycji czytali wszyscy, choćby tego Cerama.
UsuńAnia: Tabucchi? Kiedyś był Bułhakow, Steinbeck, Faulkner...
@ zwl
UsuńTeraz jest np. Oz, Marai - też niezłe nazwiska. O Tabucchim się nie wypowiem, będę dopiero go poznawać. Nie przypominam sobie, żebym trafiła na książkę słabą w tej serii.
Przy okazji - wielce mnie kusi "Nie mów noc" Oza jako nasza lektura klubowa w bliżej nieokreślonej przyszłości.;)
Za Oza podziękuję, jakoś mnie to jedno, co czytałem, nie przekonało.
UsuńBo on nierówny jest.;) Przynajmniej moim zdaniem.
UsuńTa, i to było już widać w tej jednej książce:)
Usuń2. Próbując odpowiadać na pytania i zapominając o tym, że ta lektura to jedno z bardziej traumatycznych ostatnio przeżyć - to dziwne, ale jak pomyśleć o pozostałych bohaterach - okropnych, jeden w jeden, czy też jedna w jedną, to Agata wypada zupełnie przyzwoicie. Przynajmniej jest jakaś. Wyrazista. Wie czego chce i czego nie chce. A czy to, co robi jest mądre, to już inna sprawa. A cała reszta, brr! Albo nijaka i bezbarwna, bez charakteru, jak Sabina, albo celowo przerysowana i okropnie zołzowata jak Teresa (po to, żebyśmy przez przypadek nie zrozumieli książki inaczej, niż tego chciała Autorka), albo obrzydliwa, choć mająca owszem konkretne poglądy jak Józef. Fakt, jedyne dwie jako tako sympatyczne postaci, to obie matki: Borysa i Agaty, choć one z kolei są zbytnim tłem, żeby jakikolwiek pogląd na ich temat sobie wyrobić. Swoją drogą, matka Agaty pojawia się jako nobliwa starsza pani - to interesujące, gdy zauważyć, że kiedy Agata umiera, to ma 30 lat, a jej matka już wtedy od pewnego czasu nie żyje. To ile ona miała lat, jak umarła - 50? 60 to chyba maks. Matka Borysa też nie mogła być dużo starsza, a głowę dam sobie uciąć, że miała siwy koczek i okulary na czubku nosa, jak te wszystkie babcie na ilustracjach w książkach dla dzieci!
OdpowiedzUsuńReasumując: sztampa goni sztampę, klisza za kliszą, a do tego ten słowotok. Ratunku! Skąd w tym ta Agata?
Czy aby nie przesadzasz z tą sztampą? Sabina nijaka, ale takie kolibry jak Agata zwykle mają takie przyjaciółki. Skoro Sabina bezbarwna to na bank dopadnie jej jakiś domowy Hitlerek - i proszę.
UsuńA skoro facet wdaje się w romans, to dlatego, że ma okropną, leniwą i brzydką (bo chudą jak szkielet)żonę. Fakt, przepraszam za tekst o sztampie:P
UsuńNie chodziło o słowo, tylko o odczucie:) Naprawdę uznałaś, że motywy Borysa były aż tak proste? No może, on tu się wydaje najmniej zaangażowany emocjonalnie, dał się koleś poderwać, a potem nie miał kręgosłupa, żeby coś z tym zrobić, podjąć jakieś stanowcze decyzje.
UsuńHa! I doszliśmy do mojej ulubionej postaci. Biednego Boryska, który jest po prostu taki śliczny i - jakby powiedział mój trzyletni syn - puszysty, że co on może, biedaczysko na to poradzić, że to życie wokół niego tak się toczy i toczy, a jemu tak całkiem dobrze, milusio. I nawet biedaczek, jak się po siedmiu latach zdecydował w którąś stronę(no dobrze, trochę go popchnięto, ale tylko trochę), to i tak wyszło źle. No biedaczek po prostu, tylko przytulić...
UsuńBorysek wypada bardzo blado. Nawet mi go żal nie było, chociaż pewnie najlepsze momenty do przytulenia Borysa straciłem:P
Usuń@ momarta
UsuńJa się zastanawiałam, co ta Agata w w ogóle w Borysie zobaczyła. Bo on - to rozumiem, odetchnął od marudnej żony.
Postaci dla mnie nie były sztampowe, no, może z wyjątkiem Józefa.
Jeszcze jedno a propos Teresy - czy zwróciliście uwagę na scenę z balu (pierwszy rozdział?), kiedy Sabina opisuje zazdrość tej kobiety? Świetny opis, bazujący na obserwacji ciała Teresy.
UsuńAniu: może przystojny był po prostu:P
UsuńZWL: ja też obstawiałabym tę wersję :) (Choć moja "filmowa" okładka mówi mi, że to raczej niemożliwe)
UsuńAniu: fakt, z całego okropnego początku najlepiej zapamiętałam właśnie tę scenę!
@ zwl
UsuńPewnie tak. No i może Agacie odpowiadało, że wzorem innych panów nie próbował jej poderwać?
@ momarta
Tak? Zwróciłaś na nią uwagę? Cieszę się, moim zdaniem jest znakomita. To wyjście od butów oglądanych pod stołem, z zaznaczeniem, że nie ze zwykłego sklepu, później napięcie mięśni szyi. Chyba sobie skopiuję ten fragment.;)
Aniu, Monmarta, mnie też ta scena zapadła w pamięć. trochę nawet rozbudziła mój apetyt na resztę książki. a tu okazuje się, że reszta dań już nie taka smaczna...
Usuń@ bezszmer
UsuńJa też sobie dużo po niej obiecywałam, a tu klops. Z innych scen podobała mi się ta, kiedy Agata spotkała na ulicy Teresę plus znaczenie tej sceny.
A ja chyba byłam już za bardzo zniesmaczona lekturą (po przebrnąwszy pierwsze 120-130 stron, zaczęłam nawet odczuwać inne uczucia niż znużenie!). Ten kartofel mnie dobił!
UsuńAż tak?;)
UsuńDla mnie scena ich spotkania była b. ludzka, tyle rzeczy rozegrało się przez jeden drobiazg, właśnie te rozsypane zakupy: zderzenie szarej codzienności z czymś odświętnym, współczucie, żal, może nawet olśnienie (u Agaty).
Nieeee, no, ja dalam rade, zachwycilam sie i uwazam "Pestke" za ksiazke poruszajaca o wiele aktualniejsze problemy, niz wiekszosc wspolczesnych powiesci.
OdpowiedzUsuńAle nie moge teraz sie rozpisywac... do ktorej trwa dyskusja??? ;-))))))
Do krwi ostatniej:)
UsuńBede! ;-)))
Usuń@ czas-odnaleziony
UsuńLiczę na Ciebie, przyda nam się jakaś kontra.;)
4. Ja przepraszam, ale moje wypowiedzi są i będą nacechowane niechęcią do Autorki, która moim zdaniem chciała napisać książkę, którą wszyscy MUSZĄ zrozumieć tylko tak, jak to ona zaplanowała. Ja nie widzę w tym strasznym słowotoku miejsca dla siebie i własnej interpretacji, a po tym się moim zdaniem poznaje Literaturę. i nie chodzi tu o mnie, jako o mnie, bo ja jako wracająca do świata czytelników po długim macierzyńskim "odwyku" mam jeszcze ciągle o sobie marne zdanie, ale o to, żeby treść nie była płaska.
OdpowiedzUsuńA więc, widzę to tak: skoro Teresa jest taka okropna i zależy jej na własnym szczęściu i wygodzie li i jedynie (własne dzieci ma raczej też gdzieś), to nie będzie miała nic przeciwko niegroźnym romansikom, bez konsekwencji, czytaj: romansikom z głupimi babami, takimi jak ona. Czy Sabina, żeby daleko nie szukać. Agata jest zaś jedynym elementem nie pasującym do układanki, czymś nieprzewidywalnym, co może wszystko zaburzyć. I co? Nie miała racji?
Rany, ale pojechałaś:) Ale chyba masz rację, ja nie czułem w tym tekście miejsca dla siebie, za dużo słów, wszystko dopowiedziane.
Usuńpod powyższym podpisuję się i ja! słowotok taki, że się jeszcze utopić można!
Usuń@ momarta
UsuńDopiero teraz do mnie dotarło, że Teresa faktycznie mało troszczyła się o dzieci. Chyba wystarczyła jej rola matki/żony na papierze. Dla mnie za sprawą filmu ta postać na zawsze będzie miała twarz Dymnej, która wg mnie dobrze ją oddała.
Podejrzewam jednak, że gdyby kochanką była inna kobieta, nie byłaby obojętna. Raczej oszukiwała samą siebie.
no tak, Teresa była chora, biedaczka! ja jakoś nie mogę pozbyć się wrażenia, że jakby z dzieciakami kilka raze przeleciała się do parku, to od razu by się lepiej poczuła ;)
Usuńbezszmer: w samo sedno!
UsuńAniu: kiedy wczoraj lub przedwczoraj wyguglowałam sobie filmową "Pestkę" i zobaczyłam obsadę (swoją drogą, czy Frycz nie ma dosyć roli okropnych mężów?) oraz Annę Dymną w roli Teresy to od razu zobaczyłam ją w lepszym świetle. Myślę po prostu, że film był bardzo różny od książki, bo wymuszał to choćby wiek bohaterów, stąd też jego odbiór mógł być zupełnie inny. Książkowa Teresa to jednak jakaś makabra!
Odnośnie tego oszukiwania samej siebie: ja nie wiem; w końcu przez te wszystkie lata trwania związku "odżyła" i dobrze się miała...
@ momarta
UsuńNiejednokrotnie czytałam wypowiedzi psychologów, że zdrada małżonka działa czasem ożywczo na związek. Może to ten przypadek?;) Mnie to nie przekonuje.
W czwartek 26.7.2012 Pestkę pokaże TVP Kultura, ja na pewno obejrzę. Mam sentyment do tego filmu, choć wiele w nim mi nie odpowiada. Józef-Frycza był moim zdaniem wyjątkowo przerysowany.
Masz rację, film jest b. różny od książki. Choćby różnica wieku miedzy Agatą a Borysem - to jest znaczące, że on dobiega 40-tki, ona jest świeżo po studiach.
Aniu, dzięki za podpowiedź. Z zasady telewizji nie oglądam, więc pewnie bym przegapiła. Pytanie tylko o której godzinie, bo większość godzin odpada u mnie z uwagi na moje najukochańsze i najbardziej absorbujące potomstwo :)
UsuńZwl wprawdzie bardzo zniechęcał, ale teraz chyba nabrałam ochoty (może przejęłam trochę masochistycznych skłonności od Agaty?)
Wydaje mi się, że ten film musi być jednak o czymś innym niż książka. Uwaga o wieku jest ze wszech miar trafna - czym innym jest romans samotnej "ryczącej czterdziestki" (bo kimże innym może być Krystyna Janda) od romansu młodej, "świeżej" dziewczyny, jaką niewątpliwie była książkowa Agata. Jeśli finał filmowej "Pestki" jest taki sam jak książkowej (a pewnie jest), to nie umiem go wytłumaczyć inaczej niż problemami natury psychicznej, czy wręcz psychiatrycznej. Młodość rządzi się jednak innymi prawami.
Tak sobie też teraz myślę, że może my wszyscy za późno tę książkę czytamy? Może jakbyśmy mieli po te 10, 15 lat mniej, to bardziej by nam się podobała?
Tylko pytanie, czy to dobrze o tej książce świadczy...
@Momarta: 15 lat temu to poleciałaby w kąt po pierwszych stronach, może właśnie powinienem ją przeczytać za kolejnych 15 lat, żeby dobrnąć do końca:)
UsuńRobicie z Teresy taką panią Emilię Korczyńską:P ale z jakichś wzmianek na początku wynikało, że to jednak nie wapory, tylko coś poważniejszego.
Film będzie o 20.25, a godzinę wcześniej "Godzina z Krystyną Jandą", zresztą przez cały tydzień stacja będzie o tej porze wyświetlać filmy z KJ. Koniecznie donieś mi później o wrażeniach.;)
UsuńPierwszy raz czytałam Pestkę w okolicy kręcenia filmu czyli wieki temu i też za bardzo mnie nie przekonała. Natomiast po latach wskutek nabytych doświadczeń i obserwacji mam więcej zrozumienia dla Agaty. Tak czy owak, książka zestarzała się - obyczajowość zbyt mocno się zmieniła.
Hm, jeśli uda mi się sprzedać dzieci na jednodniowe wakacje do dziadków, to może się udać... (W czasie ich pobytu w domu nie da rady; tatuś nie umie czytać do snu tak ładnie jak mama - sama sobie to zrobiłam, głupia!)
Usuń@ zwl
UsuńTak, Teresa na coś poważnego chorowała, ale miałam wrażenie, że lubi się nad sobą użalać i trochę wykorzystuje sytuację. A przecież oprócz kłopotów zdrowotnych nie miała innych (no, może oprócz tego cholernego żelazka;)) - zaznaczone było, że drogo się ubierała, mąż dziećmi się zajmował, na dom łożył, teściowa b. pomagała.
No wiesz, wykorzystywała sytuację, żeby wymusić nieco zainteresowania ze strony męża. Może ona spragniona była poezji, jak pani Emilia, a oni wszyscy tylko chleb i żelazko?
UsuńZWL: ze wzmianek na początku tak wynikało, prawda. Nawet było mi jej szkoda. Ale to, jak jej się potem poprawiło, świadczy wyraźnie o tym, że to Emilia Korczyńska, wypisz, wymaluj. Cud, że nie pojawia się w ustach Teresy okrzyk, iż "ma globusa"!
UsuńWydaje mi się, że autorka była niekonsekwentna w tworzeniu tej postaci. Początek przeczy końcowi. Teresa z początku to kobieta chora, nieszczęśliwa chyba naprawdę. Teresa z drugiej połowy, to wredna hetera, którą sama osobiście bym zdradziła.
Obsadzenie Anny Dymnej w tej roli to chyba krok w stronę pierwszej połowy.
Dawała popalić Borysowi, dawała. Ja się dziwiłam, że chłop tak długo znosił jej pretensje. Nie znam takich panów.;)
Usuńwydaje mi się (o ile dobrze pamiętam), że podczas tych pierwszych wakacji, kiedy Borys dojechał do rodziny po pierwszym lipcu z Agatą, Teresa wykrzykiwała coś takiego, "przecież ja jestem chora!"
UsuńAnia: to nie były czasy, gdy panowie się wyprowadzali z domu po pierwszych pretensjach ze strony żony:P
Usuń@ bezszmer
UsuńTak było! Zgroza.
@ zwl
Jasne, ale on znosił te pretensje z cierpliwością świętego. Raz się bodaj uniósł, kiedy to miał porównanie z Agatą, która żadnych pretensji nie miała.
Może był flegmatyk z natury i stoik. Skoro Teresa była naprawdę chora, to nie mógł jej dobijać awanturami przecież. Poza tym, mam wrażenie, jednak była mowa o rozmaitych spięciach i pretensjach, jakieś zepsute przyjęcia, uszczypliwe uwagi itp.
UsuńzwL: to było przed, a po była sielanka i z dzióbków sobie pili, i nawet pytał o jej zdrowie! Brr!
Usuń>>>> W czwartek
UsuńNIE W CZWARTEK
TYLKO
WE CZWARTEK!!!!!!!
A ja proponuje
na nastepną lekture
cos Pana Dehnela.
To najzdolniejszy
polski pisarz.
Nasza nadzieja
Tak, myślę, że to był raczej stoik. I rzeczywiście była mowa o nieudanych przyjęciach, narzekaniu na zepsute sprzęty itp. Wydawało mi się, że autorka stawiała tu jednak Teresę w niekorzystnym świetle.
Usuń@Momarta: jeszcze się załapałem na tę sielankę:)
Usuńja odniosłam wrażenie, że Teresa to Borysa raczej mocno drażniła, ale ją jakoś tolerował, głównie chyba ze względu na matkę. to znaczy po pierwszych 120 stronach, bo jak tam dalej było, to nie wiem... ;)
Usuń@ strasznywiesław
UsuńOdnośnie czwartku odsyłam tu: http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=3612
Dehnel będzie, pewnie "Saturn". Czy najzdolniejszy? Polemizowałabym, ale to może być pytanie do ew. dyskusji.;)
@ bezszmer
UsuńTolerował to dobre określenie. Może Borys był po prostu dobrze wychowany i dzięki wrodzonemu stoicyzmowi nie unosił się gniewem?
3. Agata była przeciwniczką rozwodów jeśli chodzi o Sabinę? Coś mi umknęło najwyraźniej. Nie to, że uważam, iż nakłaniała ją do rozwodu, ale nie zauważyłam, żeby ją jakoś strasznie zniechęcała. Ale mogłam nie zauważyć, nie wykluczam.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Agata miała wierzyć w Miłość, a nawet w MIŁOŚĆ jako taką, a czymże są małżeństwa i rozwody wobec Miłości? (MIŁOŚCI)
No właśnie, widzę, że nie tylko mnie się wydawało, że Sabinę by chętnie uwolniła od Józeczka.
UsuńUwolniłaby, a jakże. I to mi się spodobało, że Agata nie mówiła: zostaw go, on na Ciebie nie zasługuje itp. Piękne było to, że Sabina sama przejrzała na oczy.
UsuńSabina bąknęła coś o rozwodzie przy okazji poronienia (chyba).
Mi się wydaje, że jednak nie. To znaczy wtedy może pierwszy raz przemknęło jej to w ogóle przez głowę, ale nie na poważnie, na pewno.
UsuńTak, nie na poważnie. Ale był to znak, że zaszła w niej jakaś zmiana. Niemniej Agata zaoponowała. Wydaje mi się, że mimo krytykowania nudnych małżeństw uważała, że skoro ludzie się pobrali, to nie powinni z tego tak łatwo rezygnować.
UsuńNie zauważyłam tego oponowania Agaty, ale bardzo możliwe że tak było.
UsuńTwoje ostatnie zdanie jest tym, co według mnie jest ponadczasowym przesłaniem. Pytanie tylko, czy naprawdę o tym jest ta książka? Mi się wydaje, że to trochę nasza nadinterpretacja, ale nie mam nic przeciwko. Zwłaszcza w czasach uczuciowego fastfoodu...
Do Agaty to nawet pasuje, bo ona była przeciw traktowaniu małżeństwa jak ciepłych, wysłużonych kapci. Logiczne byłoby, gdyby wymagała "pracy nad związkiem", bo to przecież wg niej nie był układ społeczno-ekonomiczny. Ale masz rację, to moja nadinterpretacja. Muszę znaleźć rzeczony fragment o rozwodzie. Zapytałam Was o tę kwestię, bo mnie zastanowiła reakcja Agaty.
UsuńPrzypomniało mi się teraz, że kiedy czytałam fragment, w którym SAbina mówi o znanych jej małżeństwach, które są wszystkie takie same (czyli okropne i pozbawione miłości), to zdziwiłam się, bo mi on jakoś zgrzytał w tej książce, a przynajmniej nie pasował do tej Sabiny, którą w tym momencie znałam (do tej z samego końca chyba pasował). I one też jest chyba jakoś tam aktualny. Żeby nie dać się wpasować w te ciepłe kapcie i żelazka i rozmowy o ogólnym funkcjonowaniu gospodarstwa domowego. Teraz to chyba tak samo trudne, jak te - na oko - 40 lat temu.
UsuńTo też dobry moment i aktualny. Sabina wtedy szukała na gwałt potwierdzenia, że nie jest z jej małżeństwem aż tak źle. Mnie nie zgrzytało.
UsuńMnie natomiast zazgrzytał brat Teresy - naturalnie również zdradzał żonę. Czy to aż tak powszechne zjawisko wśród mężczyzn?;)
UsuńA czy Agata nie uwiodła go w ramach stawiania zasłony dymnej?:P
Usuń>>>>> Mi się wydaje że jednak nie
UsuńMNIE SIE WYDAJE, A NIE MI!!!
Na pozycji akcentowanej w zdaniu nie używamy Mi, tylko
MNIE.
Żegnam Państwa miłej dyskusji.
@ strasznywiesław
UsuńZ mi/mnie masz akurat rację.;)
@ zwl
UsuńMnie się wydawało, że Agata była lekko (?) zrozpaczona i poniekąd chciała odegrać się na Borysie. Za jego udane wakacje z żoną, bywanie z nią w gościach i (pozorne) zadowolenie.
Być może też, ale ja jednak odebrałem to po części jako zapewnienie Borysowi alibi - bo przecież potem panowie nie będą na siebie nawzajem do żon donosić.
UsuńNa miejscu Borysa serdecznie podziękowałabym jej za takie alibi.;) Posunięcie szatańskie, choć nie pozbawione sensu.
UsuńKsiążka z kilkoma no dobrze kilkunastoma trafnymi cytatami, morałami, prawdami życiowymi przepastnie przeopisana... ale ogólnie rzecz biorąc podobała mi się..co do wątku o rozwodach...hmmm ja tam Józeczka bym pogoniła... Witam i pozdrawiam Morgana
OdpowiedzUsuńP.S. Nie wiem czy macie podobne przebłyski ale widzę podobieństwa z Samotnością ...Leona W.
@ Morgana
UsuńOj, nie porównywałabym Kowalskiej z Wiśniewskim, u tego pana tyle było rzeczy mało prawdopodobnych, że powinien trafić do działu fantastyki.
Mnie ogólnie "Pestka" też się podobała, ale uważam, że jest przegadana.