środa, 25 marca 2015

Ernest Hemingway na obiedzie

Do „Lippa” był mały kawałek drogi i każda mijana restauracja, którą mój żołądek spostrzegał równie szybko jak oczy i nos, czyniła z tego spaceru dodatkową przyjemność. W brasserie było mało ludzi i kiedy zasiadłem na ławie pod ścianą, mając za plecami lustro, a przed sobą stolik, i kelner zapytał, czy chciałbym piwa, poprosiłem o distingué, duży szklany kufel litrowy, i o sałatkę z kartofli.

Piwo było bardzo zimne i wyborne w smaku. Pommes à l’huile były jędrne, zamarynowane, a oliwa przepyszna. Posypałem kartofle czarnym pieprzem i namoczyłem chleb w oliwie. Po pierwszym obfitym hauście piwa piłem i jadłem bardzo powoli. Kiedy pommes à l’huile zniknęły, zamówiłem drugą porcję i cervelas. Była to kiełbaska podobna do grubej, pękatej parówki, rozkrajana na dwoje i posmarowana specjalnym sosem musztardowym.

Wytarłem chlebem wszystką oliwę i sos i popijałem z wolna piwo, aż zaczęło tracić swój chłód, a wtedy go dokończyłem i zamówiłem demi, i patrzyłem, jak je ściągali. Wydawało się zimniejsze niż distingué i wypiłem je do połowy.

Ernest Hemingway Ruchome święto przeł. Bronisław Zieliński, Warszawa 2000

źródło zdjęcia

Gwoli ścisłości pommes à l’huile to ziemniaki w oliwie, do których we Francji często podaje się śledzie. Danie proste i pożywne, dobre o każdej porze roku. Sposób przygotowania jest następujący:

Składniki
4 śledzie matiasy w oleju
3 średnie ugotowane ziemniaki
1 duża czerwona cebula
1 łyżka octu winnego
3-4 łyżki oliwy
1 łyżeczka ostrej musztardy
sól, świeżo zmielony pieprz czarny
szczypior lub koper

Odsączone z zalewy śledzie pokroić na cienkie paski, cebulę pokroić w talarki i ułożyć w naczyniu warstwami. Skropić obficie oliwą.
Musztardę wymieszać z octem, dodać sól i pieprz, następnie połączyć z 2-3 łyżkami.
Na osobnym talerzu położyć ugotowane i pokrojone w talarki ziemniaki, zalać zalewą musztardową i delikatnie wymieszać. Można posypać koprem lub szczypiorem. Podawać na ciepło.

Wszystkie składniki można wymieszać w jednym naczyniu, otrzymamy wówczas sałatkę.;)


18 komentarzy:

  1. Wracam sobie z uczelni, żołądek zaczyna zasysać kręgosłup, stoję przed odwiecznym, codziennym dylematem i pytaniem: CO NA OBIAD? i tu proszę. Jak na zawołanie. Chociaż ten raz, ktoś pomyślał za mnie :D dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że akurat jem, bo zaraz bym się zrobiła głodna :) Brzmi przepysznie! Plus piwo w litrowym kuflu – ekstaza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, piwo! Wydaje mi się, że do sałatki ziemniaczanej i kiełbasek będzie jak znalazł.;)

      Usuń
  3. O rany, ja akurat jestem jeszcze przed obiadem, dzień w pracy był dość męczący i w trakcie lektury tego wpisu żołądek zaczął wydawać różne niekontrolowane dźwięki :) Idę coś przekąsić!

    OdpowiedzUsuń
  4. Och nie, teraz ja z kolei jestem jeszcze bardziej gloda! Ech, ten Hemingway:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeść albo nie jeść - oto jest pytanie.;) Sądząc po ilości wzmianek o posiłkach w "Ruchomym święcie" Hemingway lubił chyba podjeść.

      Usuń
  5. O, spożyłabym z przyjemnością, tylko bez śledzia ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może z jajkiem sadzonym?:)

      Usuń
    2. Ooo, jajeczko bardzo chętnie ;-)

      Usuń
    3. Nie ma to jak proste dania, przynajmniej od czasu do czasu.;)

      Usuń
  6. Może jakiś tag, specjalny dla takich wpisów?Wtedy można szybko czmychnąć na bloga i zażyć inspiracji, w razie potrzeby. Chyba, że coś przeoczyłam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tag nazywa się "kuchnia w literaturze", jest na liście etykietek na blogrollu po prawej stronie.;)

      Usuń
  7. Przepraszam, przeoczyłam

    OdpowiedzUsuń