środa, 30 czerwca 2010

Jestem komunistyczną babą! - Dan Lungu


Wystarczyłoby zmienić nazwy własne występujące w powieści, a otrzymalibyśmy książkę o czasach siermiężnego PRL-u. Powojenny socjalizm najwyraźniej wyglądał tak samo i w Polsce, i w Rumunii. Dlatego też opowieści o wszechobecnej partii, kontyngentach dla ZSRR, zakupach pomarańczy po znajomości czy o malowaniu szyszek przed przyjazdem Wodza brzmią znajomo.


Narratorka z rozrzewnieniem wspomina czasy komuny, kiedy to miała niemal wszystko, co sobie zamarzyła. Nie była partyjną szychą, ale praca w eksportowym dziale fabryki dawała podwójną pensję, a tym samym więcej możliwości. Po przewrocie 1989 r. sytuacja mocno się zmieniła: wraz z upadkiem zakładu pracy, warunki życia stały się dla Micy bardzo trudne. Na szczęście dobry nastrój jej nie opuszcza, zwłaszcza, że jedyna córka wyemigrowała do Kanady i spodziewa się dziecka. Trzeba jeszcze zaznaczyć, że nie wszyscy podzielają tęsknotę głównej bohaterki za socjalizmem - inni po prostu lepiej dali sobie radę w okresie transformacji.

A podobne historyjki opowiadano o Ceausescu (ze względu na długość tylko fragment):

Pewnego dnia Najukochańszy Syn Narodu nudził się śmiertelnie, jak mamę kocham. Miał powyżej uszu posiedzeń, było mu niedobrze od grania godzinami w siódemki, na wizyty robocze nie miał ochoty... Do wyjazdów zagranicznych też mu się nie paliło, bo gospodarze ciągali go po muzeach albo pod pomniki bohaterów, dawali mu do jedzenia ślimaki, ośmiornice i inne obrzydlistwa albo zabierali go do opery, jak we Włoszech, gdzie jakieś masywne towarzyszki, zamiast zrobić, co do nich należy, darły się, jakby je obdzierali ze skóry, że omal nie pękły mu bębenki. A na dodatek musiał mówić po zagranicznemu i bolały go ręce od tylu konwersacji. [s. 59]

Książka niczego nowego nie odkrywa, ale jest idealną lekturą na letnie dni: lekka, zabawna, a przy tym niegłupia. Zazdroszczę tym, którzy mieli okazję wysłuchać jej w radiowej Trójce w interpretacji Stanisławy Celińskiej - myślę, że lepszej wykonawczyni do roli Micy nie można było wybrać.

Dan Lungu, "Jestem komunistyczną babą!", Wydawnictwo Czarne, 2009

11 komentarzy:

  1. Wlasnie na mnie czeka, dlatego tylko przeczytałam pierwszy akapit Twojej notki. Doczytam i dokomentuje, jak bede po lekturze ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. rzeczywiscie, lato mniej lub bardziej w pelni i pora na jakies lzejsze lektury
    milo dowiedziec sie, ze socjalistyczna rumunescu nie zniszczyla wszystkich obywatelek jak herty müller. zawsze mi sie wydawalo, ze poczucie humoru ulatwia znoszenie strapacji zyciowych!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj :)

    Wielu ludzi narzeka na PRL, wielu wiesza na tym okresie psy, tak jak z góry zakłada, że w Średniowieczu nic się nie działo. Tymczasem z własnych studiów wiem, że był to najpłodniejszy okres nie tylko dla filozofii, ale i wielu pokrewnych nauk. Podobnież jest z PRL-em. Wbrew obiegowej opinii (myślę, że ci mają złe wspomnienia, którzy konkretnie coś utracili, ucierpieli czy komu zamykano usta - trzeba było się wyrywać?) podchodzę do tego zagadnienia - znać z autopsji nie mogę, bo urodziłam się dopiero w 1983r. - w sposób następujący. Mój pape przeżył wtedy moc szczęśliwych chwil, nie zawsze było źle. Nie wolno mylić osobistych tragedii z ogólnym nastrojem. Pape dorastał, dojrzewał i spłodził troje wspaniałych dzieci w tym przedziale czasowym i jeśli chodzi o jego sytuację materialną i możliwości, miał ich więcej niż Ja obecnie. Dzisiaj nic się nie liczy wykształcenie - tylko zaradność; nikt nikomu nie pomaga - tylko na wszystkich żeruje; a że można jeździć na Zachód! Phi! Też mi coś, jak patrzę na postępującą w zastraszającym tempie islamizację, sama nie wiem czy pragnę kiedykolwiek wyściubić nosa z tej swojej małej wsi.
    Niemniej uważam, że "wolność i godność" ludzka jest najważniejsza. PRL jako pewien system, była zaprzeczeniem tych dwóch pojęć i nie wolno umniejszać cierpieniu jednostek. Tylko czy dzisiaj, kiedy wszystkim sterują media(4władza) jest inaczej? Czy Polska przemiana odbiega od standardów europejskich? Tak w Polsce jak i w innych prowincjach po sowieckich, zawsze były blaski i cienie dyktatur, ale według mnie liczą się indywidualne wspomnienia a generalizowanie często bywa raniące.
    A co do samej Rumunii, rozpaczliwie marzę, aby przejechać się szlakiem: Praga-Budapeszt-Bukareszt. Ach :)

    Pozdrawiam serdecznie :) (Anhelli)*

    OdpowiedzUsuń
  4. anhelli - rumunia ZDECYDOWANIE godna j trasy turystycznej! zwiedzalam z rodzicami jako dziecko (w czasie PRL). potem jeszcze jezdzilam na nartach na studiach, ale wtedy bylo juz niewesolo. sama mówie czasami swojemu dziecku, ze mialam lepsze dziecinstwo niz on (na zachodzie). pamietam jednak takze rzeczy zdecydowanie zle. no i nie mozna rozciagac paru indywidualnych pozytywnych przezyc na wszystkich ludzi. wiele osób, a takze grup spolecznych, zostalo trwale skrzywdzonych. polecam "miazge" -tam juz chodzilo o elite, a i tak bylo duszno, starszno i beznadziejnie

    OdpowiedzUsuń
  5. sygryda -->

    Poczucie humoru zawsze pomaga, no i jest zdrowsze;)

    Barbara/Anhelli -->

    Mam podobne odczucia co do negatywnych skutków kapitalizmu w RP. Ale może pęd do "mieć" wynika z chęci nadrobienia dawnych braków? Czasem żartuję, że komuniści mieli rację broniąc nas przed amerykańskim imperializmem;) Zalanie Polski ichszą papką odbija mi się często czkawką;) I to czego zazdroszczę ludziom PRLu to właśnie uduchowienia, ale może idealizuję?
    Islamizacji jeszcze się nie boję, bo w Polsce to margines. A kraje muzułmańskie zwiedzać b. lubię, są dla mnie b. pociągające.
    Co do wycieczki - chętnie się przyłączę;)) zwłaszcza do Bukaresztu i całej Rumunii.

    OdpowiedzUsuń
  6. oj, idealizujesz! ludzie troszczyli sie glównie o zdobycie papieru toaletowego, a ci zamozniejsi talonu na fiata. rodzice bali sie nadal po stalinizmie i ostrzegali, zeby nie opowiadac dowcipów w szkole. pamietam z podstawówki pierwszomajowe akademie: "wszystko spiewa majowi: i wiatr, i deszcz, i slowik. i szelest mlodych lisci. I W POLU TRAKTORZYSCI". na nowowprowadzonym apelu szkolnym mialam sparwozdac CO moja klasa zrobila w ramach czynu spolecznego z okazji XXX-lecia polski ludowej. na rysunkach projektowalismy plakat na konkurs z okazji VI zjazdu PZPR - itd, itp. a chodzilam do najlepszych szkól a miescie
    w sumie jak ktos nie wyniósl wartosci z domu, to nie mial

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgoda, ale pamiętam też opowieści o kupowaniu książek spod lady, bieganiu na premiery teatralne itp. Sama pamiętam, jak kupiłam "Mistrza i Małgorzatę" i wydawało mi się, że Pana Boga za pięty złapałam;) Inna rzecz, że to było krótko przed upadkiem PRLu. Gdyby było tylko tak, jak piszesz, nikt np. na dejmkowe "Dziady" by nie poszedł. Jasne, że to margines życia, ale pewne wydarzenia (naturalnie wskutek ograniczonej swobody) miały większą rangę. No i pamiętam rozmowy z imprez mojej średnio wykształconej rodziny, kiedyś to był nawet Norwid. I m.in. o wyższości "bycia" nad "posiadaniem" pisała Nowak we wspomnieniach o Terakowskiej. Fakt, to było w Krakowie, dużym ośrodku intelektualnym, ale chyba jednak z braku takich możliwości jak dzisiaj ludzie częściej się spotykali i po prostu rozmawiali. Dzisiaj słyszę najczęściej, że ludzie są zaganiani i na nic nie mają czasu;)

    OdpowiedzUsuń
  8. mnie tez srednio podoba sie, ze pieniadze padly ludziom na mózg. zachodni niemcy mi kiedys tlumaczyli, ze zaraz po wojnie najpierw chcieli sie ubrac, potem sprawic sobie bizuterie, nastepnie auta i domy. a potem juz kazdy zaczal robic to, co na prawde chcial. moze my tez do tego dojdziemy?
    jestem z krakowa, wychowana w srodowisku akademickim. w dziecinstwie spotykalam b ciekawych ludzi i nasluchalam sie pasjonujacych dyskusji. chodzilam do elitarnych szkól - ale to byl na prawde niewielki odsetek populacji. jak zaczelam pracowac w ekskluzywnym miejscu pracy, to musialam isc tlumaczyc do komitetu wojewódzkiego i nie moglam odmówic. jak pracowalam jako pilot w "almaturze", to do mnie wydzwaniala bezpieka proponujac wspólprace i bylam presluchiwana na milicji oraz w hotelu. brrrr!

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie miałaś;)Długo wytrzymałaś w takiej pracy?

    Liczę właśnie na to, że jesteśmy krajem "na dorobku" i jak się odkujemy, znudzą nam się gadżety;)

    OdpowiedzUsuń
  10. na cale szzcescie system zaczal padac i szybko12§ skonczyla sie moja era "kreolek" z barku w komitecie ;-)

    OdpowiedzUsuń