piątek, 9 lipca 2010

Południca - Julia Franck


Punktem wyjścia dla historii opowiedzianej w powieści jest zdarzenie z życia ojca Julii Franck. Jako siedmioletni chłopiec podczas ucieczki Niemców ze Szczecina w 1945 r. został pozostawiony na dworcu przez matkę, która już po niego nie wróciła. Dzięki poszukiwaniom autorki okazało się, że kobieta wróciła w okolice Berlina, gdzie do końca życia mieszkała w odosobnieniu z siostrą. O dziecku nikt z jej znajomych nie wiedział. Porzucenie syna posłużyło za kanwę książki, reszta to fikcja.


Helenę poznajemy w przededniu I wojny światowej, ma ok. 7 lat, mieszka w Budziszynie z rodzicami i uwielbianą starszą siostrą Martą. Od początku zastanawiają relacje z matką: kobieta traktuje młodszą córkę niemal z nienawiścią, prawdopodobnie dlatego, że śmiała urodzić się po śmierci swoich czterech braci-niemowlaków. Matka żyje w swoim świecie, sprawia wrażenie szalonej, przez co jej wyobcowanie w lokalnej społeczności (spowodowane żydowskim pochodzeniem) potęguje się. Ojciec również nie stanowi podpory dla dzieci: zauroczony matką nie dostrzega ich starań o utrzymanie domu, deprecjonuje wyjątkowe zdolności Heleny.

Można się domyślać, że właśnie dzieciństwo i postawa rodziców naznaczyły główną bohaterkę i sprawiły, że była dość powściągliwa w okazywaniu uczuć, a nawet chłodna. Oddana była właściwie tylko siostrze, tylko o nią zabiegała i troszczyła się na wszelkie możliwe sposoby. Ich relacje zmieniły się dopiero wówczas, gdy Helena się zakochała, a później wyszła za mąż. Chłód jednak pozostał. O ile mężczyzn traktowała z dystansem, o tyle całkowicie angażowała się w pracę: jeśli nie w szpitalu jako ceniona pielęgniarka lub w aptece jako pomocnica, to w domu przy prowadzeniu gospodarstwa. Odrzucenie przez rodziców zaowocowało potrzebą bycia użyteczną i najwyraźniej ta użyteczność dawała kobiecie poczucie bezpieczeństwa i wewnętrzny spokój.

Mimo pamięci o przeżyciach z dzieciństwa Helena z czasem zaczyna przypominać swoją matkę: wobec synka staje się szorstka, niekiedy porywcza, coraz bardziej zapada się w milczenie. Jakby nieświadomie poddała się tytułowej południcy, która według legendy w zamian za opowieść może zdjąć urok ze swojej ofiary i uwolnić ją od pomieszania zmysłów. Helenie chyba na tym nie zależy, nawet dramatyczne wydarzenia wojny nie są w stanie zakłócić jej zobojętnienia. Przypomina automat: dokładna i obowiązkowa, a jednak bez emocji. Wszystko wskazuje na to, że podobnie jak jej matka, "oślepła na serce".

Portret psychologiczny głównej bohaterki jest bodaj największym atutem tej książki - jest tak dogłębny, że postępowanie Heleny wydaje się zrozumiałe. Trudno ją polubić, ale przecież nie o to chodzi. Niezmiernie ciekawe jest również tło głównych wydarzeń czyli Berlin lat 20-tych i 30-tych, a więc kryzys, początki narodowego socjalizmu i antysemityzmu, ale także rozkwit sztuki i filozofii. Nieco rozwlekłe wydały mi się pierwsze rozdziały dotyczące okresu budziszyńskiego, na szczęście później akcja płynie wartko i można się nawet przyzwyczaić do znikomych dialogów zapisywanych bez tradycyjnego wyodrębnienia akapitem, myślnikiem itp. Drażniły mnie natomiast przeskoki do niewiele wcześniejszych wydarzeń i powroty do punktu wyjścia, w moim odbiorze wprowadzały więcej chaosu niż urozmaicenia.

Cieszę się, że na rynku polskim pojawia się wreszcie coraz więcej współczesnej literatury niemieckiej, bo "Południca" dowodzi, że warto ją poznawać. Zwłaszcza jeśli mowa jest o powieściach oferujących różne możliwości interpretacyjne, jak to jest w przypadku omawianej tutaj książki. Daleka jestem od zachwytu, ale na pewno będę poszukiwać innych utworów Julii Franck.

P.S. Nie należy sugerować się zbytnio streszczeniem na okładce, jest mylące.

Julia Franck, "Południca", Wydawnictwo W.A.B., 2010

13 komentarzy:

  1. moja ulubiona niemiecka lektura sa "buddenbrookowie", kt czytam regularnie, zwykle raz na rok, jesienia
    natomiast jezeli chodzi o historie wojenne to rok temu poznalam faceta urodzonego w berlinie. jak wybuchla wojna to matka zabrala go do prus, zeby bylo bezpieczniej. kiedy zblizali sie rosjanie daremnie walczyla o bilety na "gustloff'a". wlasciwie ktos powinien opisac jego losy - pewnie nie ja, bo slyszalam historie z wiarygodnych usta trzecich...

    OdpowiedzUsuń
  2. Od dawna mam ochotę przeczytać tę książke, zwłaszcza, że autorka została laureatką Deutscher Buchpreis.

    OdpowiedzUsuń
  3. sygryda -->

    "Buddenbrokowie" wciąż przede mną, choć mam już nawet wersję polską i niemiecką;) A co Cię w nich tak urzeka, że czytasz co roku?
    Historia wspomnianego Niemca, pewnie nie tylko ze względu na Gustloffa warta uwiecznienia.
    To ciekawe czytać o wojnie z perspektywy niemieckiej.

    Anna -->

    Zastanowiło mnie, że na amazon.de różnie się o niej wypowiadano;) Ale czytelnicy nie zawsze zgadzają się z krytykami;)
    Czy znasz może inne powieści Franck? Z wywiadu dla Zeit wywnioskowałam, że miała b. nietypowe dzieciństwo, miała b. liberalną matkę;)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Południca" czeka już na półce, także będę mogła skonfrontować wrażenia w przyszłości :) Mam spore oczekiwania, więc trochę mnie ostudziłaś teraz. I dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka wydaje się ciekawa, aczkolwiek upał na dworze odbiera mi wszelką wolę na najbliższe dni, nie potrafię więc w tej chwili powiedzieć, czy miałabym na nią ochotę czy nie, ale pamiętam że gdzieś już kiedyś udzielałam takowej odpowiedzi w związku z tym tytułem. Na razie jednak nie natknęłam się na ten tytuł w swojej bibliotece. Na razie ;]
    Ps: Czy dasz się skusić na wakacyjną zabawę? (szczegóły na mojej stronie:)

    Pozdrawiam orzeźwiająco :)

    OdpowiedzUsuń
  6. maioofka -->

    Ojej, nie chciałam nikogo studzić, to dobra powieść;) Może nie na upał, ale na jesienne wieczory? Poza tym ja wybredna jestem;)))))

    Barbara Silver -->

    Myślę, że Południca trafi pod strzechy bibliotek, więc może i do Twojej zawita.
    Za zaproszenie do zabawy dziękuję, jutro postaram się odpowiedzieć;)

    Gorące pozdrowienia;)

    OdpowiedzUsuń
  7. wiesz co, tez dlugo sie nie moglam zabrac za buddenbook'ów. w koncu dopadlam za bezcen wydanie w NRD w twardej okladce. co mnie bierze? kocham historie rodzinne, od wlasnej po cudze. lubie odkrywac watki autobiograficzne w powiesciach - zwlaszcza znanych pisarzy, bo o ich zyciu cos sie wie. poza tym facscynuje mnie rodzina mann'ów, a zwlaszcza katia. dzieci tez byly ciekawe. mann ze swoja ambniwalentna seksualnoscia takoz. dziwny stosunek miedzy bracmi - co wyczailam zreszta dzieki "b". poza tym znakomity jezyk i sposób opowiadania. duza wiedza o zyciu
    starczy? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Starczy, a jakże;)
    Pięknie napisane, czuję się zachęcona. Muszę przyznać, że wielokrotnie zastanawiałam się właśnie nad losami dzieci Manna, na ile ojciec naznaczył ich życie. Naturalnie czekam na wrażenia po kolejnej lekturze jesienią - ciekawe, na co tym razem zwrócisz uwagę;)

    OdpowiedzUsuń
  9. no niestety, TM byl naznaczyl na zycie (dzieci swoje wszystkie). nie wiem czy w PL wyswietlano, ale ladnych pare lat temu wyswietlano rewelacyjny serial o ich rodzinie. przytloczyl je zupelnie; w zyciu codziennym byl nieznosnym egocenrykiem i pedantem - gdyby nie katja, to nic by z niego nie wyszklo (nastepna zdolna i niebanalna kobieta, kt zginela w odmetach meskiej historii). mam wrazenie, ze dzieci byly niemniej zdolne, a moralnie na pewno lepsze (odwazny stosunek do faszyzmu)- a wiekszosc z nich smutno skonczyla...

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety jeszcze nic nie czytałam tej autorki a życiorys faktycznie ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  11. sygryda -->

    Serialu chyba w PL nie wyświetlano, przynajmniej w publicznej tv. Z chęcią bym go obejrzała. Tak, dzieci miały przechlapane, trudno żyć w cieniu takiego ojca. Żona z kolei sama o sobie per własność TM. ech, artyści! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Interesująca lektura, której premiera zupełnie, zupełnie mi umknęła. Na tytuł natknąłem się przypadkiem, postanowiłem sprawdzić go na LC i okazało się, że mogę uraczyć się Twoją recenzją, która sugeruje, że warto sprawdzić tę powieść :) Bardzo ciekawi mnie obraz Berlina lat 20-tych i 30-tych, szczególnie, że chciałbym go zestawić z pejzażem namalowanym przez Falladę w swoich dziełach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, zdecydowanie.;) Do pary proponuję przeczytać też "Klucze do ogrodu" Erpenbeck.
      Jeśli chodzi o Berlin z okresu międzywojnia, to ciekawie pisze też o nim na Isherwood. Sama też lubię ten okres i miasto w literaturze.;)

      Usuń