piątek, 24 czerwca 2011

Pudełko ze szpilkami - Grażyna Plebanek

Niestety powieść Plebanek okazała się zwykłym czytadłem. Niby rzecz jest o tym, jak trudno połączyć niespodziewane macierzyństwo z karierą zawodową, niby to zamysł słuszny i chwalebny, a jednak całość spłynęła po mnie wartkim strumieniem.


Utonęłam za to w morzu stereotypów. Kobieta na eksponowanym stanowisku w korporacji jest naturalnie wyfiokowaną zołzą, niepracująca matka jest zaniedbana i ślamazarna, ojciec wielodzietnej rodziny to oczywiście patriarchalny prostak. Aż trudno mi uwierzyć, że w 2006 r. można było TAK jeszcze pisać; myślałam, że pewne schematy w literaturze definitywnie już zarzucono.

Lektura "Pudełka..." nie była na szczęście stratą czasu - czyta się ją wyjątkowo szybko, tak więc jako odtrutka na codzienne stresy podziałała dobrze. Czy ma także inne, oprócz łagodzących, właściwości - wątpię.

_____________________________________________________________________

Grażyna Plebanek "Pudełko ze szpilkami", Wydawnictwo W.A.B., Warszawa, 2006
_____________________________________________________________________

25 komentarzy:

  1. Długość wpisu świadczy, że autorka miała niewiele do przekazania czytelnikowi:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odnoszę wrażenie, że seria "Z miotłą" po świetnym początku obniżyła nieco loty. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałem niczego tej pisarki, więc jest mi trudno się wypowiedzieć

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam i byłam załamana poziomem tej książki. Masz rację, same stereotypy, rozwiązania problemów spadające z nieba, pseudoproblemy nieprawdziwych kobiet, okropieństwo... Jak dla mnie nawet czytadło powinno trzymać poziom, a czytanie tego badziewa to była drogę przez mękę.

    OdpowiedzUsuń
  5. ja miałam jedno, nieudane, podejście do 'dziewczyn z portofino'. też mnie książka nie zachwyciła, i zastanawiałam się, czy to ja taka kapryśna jestem czy może ta pani jednak ma niewiele do powiedzenia? Twój wpis mnie trochę pociesza ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. --> dr Kohoutek

    Długość (a raczej krótkość;)) wpisu może świadczyć też o mojej analizie;). A na serio: stereotypy tak mnie osłabiły, że nie miałam siły na dalsze pastwienie się nad książką;).

    --> Lirael

    Ten tytuł wydano 5 lat temu, więc niby w dobrych czasach WAB, ale może to wypadek przy pracy;). Niemniej masz rację, ostatnie tytuły z tej serii są raczej takie sobie. Nic dziwnego, że o tzw. literaturze kobiecej mówi się później jako o lit. pośledniejszego gatunku;(

    --> pisanyinaczej

    Powieść jest niedługa, można zaryzykować. Czy mężczyźni znajdą w niej coś dla siebie - oto jest pytanie;)

    --> kornwalia

    Mnie akurat czytało się ją szybko, bo styl nie wymaga zbytniej uwagi;) Po krótkiej przerwie mogę powiedzieć, że ze względów osobistych zainteresował mnie wątek zazdrosnej siostry (w sumie też dość częsty w powieściach;)). Ale stereotypy królują, aż zęby bolą;)

    --> bezszmer

    A to ja mam nieco inaczej - "Dziewczyny z Portofino" bardzo mi się podobały, bo to książka niemal o moim pokoleniu. Utożsamienie się zadziałało;) Podobała mi się także "Przystupa" - niezła powieść przygodowa. Ale ostatnia powieść Plebanek to już dla mnie całkowite nieporozumienie. Myślę, że była lansowana mocno na wyrost.

    OdpowiedzUsuń
  7. ach, to jednak jestem kapryśna ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. --> bezszmer

    Ależ dlaczego, nie wszystkich "Dziewczyny z Portofino" muszą zachwycać. To nie jest wybitne dzieło literatury, ale moim zdaniem dobrze skrojona powieść;) Do mnie przemówiła dzięki rocznikowi głównych bohaterek, rejonom, w których się poruszały i nawiązaniu do "Dziewcząt z Nowolipek";)

    OdpowiedzUsuń
  9. "Dziewczyny z Portofino" mi się podobały, ale następna książka po którą sięgnęłam - "Przystupa" - mnie już rozczarowała...

    OdpowiedzUsuń
  10. Czyżby Plebanek miała tak niewielu fanów/fanek wśród blogerów? Zanim zaczęłam ją czytać (czyli niemal hurtowo w ub. roku), wydawało mi się, że to lit. na przyzwoitym poziomie;)
    Wg mnie zdecydowanie najsłabsze były jej zeszłoroczne "Nielegalne związki".

    OdpowiedzUsuń
  11. O, a ja zaczęłam "Pudełko" i nie skończyłam. Znudziła mnie ta książka. Może dzisiaj bym ją przeczytała z przyjemnością,bo nastrój na chick lit mam...? Za to "Dziewczyny z Portofino" też mi się podobały. Ciekawe jak to jest...

    OdpowiedzUsuń
  12. Może pisząc "Pudełko..." autorka była w słabszej formie;) Utwierdzam się w przekonaniu, że jest przereklamowana;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Może to syndrom "drugiej książki"...?

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie jakos w ogole ta seria z miotła nie lezy. Pewnie dlatego, że w domysle jest spalenie włascicielki miotły żywcem ;/

    OdpowiedzUsuń
  15. --> Dabarai

    A wiesz, że tak mogło być?;) Coś w tym jest.

    --> peek-a-boo

    Jak się tak zastanowić, to wybitnych dzieł literatury nie ma w tej serii. Wygląda na to, że może utrwalać stereotyp lit. kobiecej jako czegoś pośledniejszego;(

    OdpowiedzUsuń
  16. Pudełko- średnie, dziewczyny- trochę lepsze, nielegalne- średnie, nawet niedoczytane. Ciekawe, bo w sumie uważam Plebanek za mądrą, piękną, spełnioną kobietę. Może jednak niekoniecznie pisarkę.

    OdpowiedzUsuń
  17. No właśnie - czytając wywiady z Plebanek mam podobne wrażenie tj. że to fajna kobita;) Zawodowo - niekoniecznie;(

    OdpowiedzUsuń
  18. uff ciesze się, że mnie ostrzegłaś przed tą pozycją, gdyż jestem miłośniczka serii z miotłą i jeszcze bym nie daj boże po tą pozycję sięgnęła :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ale to nie jest książka beznadziejna;)))) Poza tym ilu czytelników, tyle wrażeń;)

    OdpowiedzUsuń
  20. @biedronka: potwierdzam, to nie jest książka beznadziejna, jest nawet miła, po prostu raczej niekonieczna;)

    OdpowiedzUsuń
  21. --> porządek_alfabetyczny

    Dobrze to ujęłaś;)

    OdpowiedzUsuń
  22. "Dziewczyny z Portofino" recenzowałam nawet niedawno u siebie, podobała mi się ta powieść, ale nie na tyle, by chcieć sięgać po inne książki Plebanek. Niestety na spotkaniu z Plebanek, na którym byłam, autorka także w swoich wypowiedziach nie ustrzegła się stereotypów. Spotkanie dotyczyło migracji i ona miała tak uproszczone spojrzenie na tę kwestię, tak niezgodną z prawdą, aż jedna z kobiet obecnych na spotkaniu (pisząca notabene doktorat na temat blogów migracyjnych) doradziła jej, by Plebanek poszperała w internecie i poczytała sobie trochę blogi migracyjne.

    OdpowiedzUsuń
  23. Hm, a przecież kilka dobrych lat na emigracji spędziła. To przykre, zwłaszcza że "Nielegalne związki" rozgrywały się na emigracji właśnie. Nie znam realiów, ale wydaje mi się, że tu także zafundowała czytelnikom kilka stereotypów.

    OdpowiedzUsuń
  24. Jej osobiste doświadczenia to jedno, mogą się nawet wpasować w stereotyp (nie wiem, czy się wpasowują), natomiast ona na spotkaniu wypowiadała się bardzo ogólnie, o tym jak Polacy postrzegani są na całym świecie i co emigracja znaczy DLA WSZYSTKICH. Odniosłam wrażenie, jakby przedstawiała swój punkt widzenia w imieniu wszystkich emigrantów i to spojrzenie mocno różniło się od spojrzenia wielu osób, mieszkających poza granicami Polski, które znam. Wydaje mi się, jakby była lekko oderwana od rzezywistości...

    OdpowiedzUsuń
  25. Zaczynam podejrzewać, że Plebanek ma po prostu dobry PR w Polsce. Kreowana jest (była?) na jedną z najlepszych pisarek swojego pokolenia, a sądząc po jej książkach, felietonach w Polityce i ostatnio Wysokich Obcasach oraz Twoich doświadczeniach widzę, że jest przereklamowana (chyba się powtarzam;). Szkoda.

    OdpowiedzUsuń